42
Jesteśmy Milenką
Ziuuuuuu
Leżeliśmy w łóżku i całą noc rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym co jakiś czas wzbogacając dialog o pocałunki. Jimin jest bardzo czułym i wrażliwym chłopakiem, co jeszcze bardziej umacnia mnie w przekonaniu że nie mogłam trafić lepiej..
-Bejb.. -mruknął zmęczony.
-Hm?
-Która godzina?
-Jest prawie 6.. -zaśmiałam się odkładając telefon na szafkę obok.
-Dobranoc w takim razie. -jęknął w poduszkę i przekręcił się na brzuch przez co w połowie leżał na mnie.
-Jimin! -śmiałam się i próbowałam złapać więcej powietrza by się nie udusić. -Jimin złaź ze mnie. -w odpowiedzi usłyszałam jego udawane chrapanie. -Ja nie żartuję, udusisz mnie.
-Aish.. a tak wygodnie mi było. -przekręcił się i objął moją talię ramieniem.
-Dobranoc Chim.
-Kocham cię. -wyszeptał i przyłożył twarz do mojego karku. Miałam wrażenie że na moje policzki wkradł się rumieniec.
————
Obudziło mnie ciche chrapanie. Otworzyłam oczy i od razu przyatakowały nie promienie słońca przedostające się przez okno. Obróciłam się i mogłam podziwiać moją śpiącą księżniczkę. Wyglądał tak uroczo kiedy spał..
*imagine że śpi tak, tylko na łóżku*
Wstałam po cichu i od razu zeszłam do kuchni by zrobić jakieś śniadanie. Postawiłam na jajecznicę i kawę. Wyjęłam niezbędne produkty i włączyłam cicho radyjko żeby rozbudzić się przy miłej muzyce.
Długo nie musiałam czekać, a czyjeś dłonie otuliły moje biodra i zaczęły kiwać moim ciałem w rytm.
-Wyspałeś się? -zapytałam z uśmiechem na ustach.
-Tak, tylko zdziwiłem się kiedy nie znalazłem mojej przytulanki rano. -złożył delikatnego całusa na moim odkrytym ramieniu. -Ktoś tu ma dobry humor od samego rana. -zauważył. -Ciekawe dlaczego? -zapytał sarkastycznie.
-Ja też nie wiem. -uśmiechnięta wzruszyłam ramionami i doprawiam ostatni raz jajecznicę.
-Ładnie pachnie. -chłopak mnie puścił i zajął miejsce przy stole.
Gdy wszystko było gotowe podsunęłam Jiminowi talerz pod nos i zrobiłam kawę.
-Smacznego. -powiedziałam chwytając do ręki widelec. Koreańczyk uśmiechnął się i zaczął powoli degustować śniadanie które mu zrobiłam.
-Wiesz... -przełknął zawartość buzi i uśmiechnął się naturalnie. -Mógłbym tak codziennie.. -zaczął kiwać głową i gapił się w stół jakby czegoś na nim szukał.
-To znaczy? -popiłam kawą.
-Budzić się, schodzić do kuchni i móc patrzeć jak przygotowujesz jedzenie które potem podajesz mi pod sam nosek. -zaczął się śmiać.
-Mhm może jeszcze frytki do tego. -zaśmiałam się. -Nie przyzwyczajaj się za bardzo. -dodałam a chłopak w pewnym sensie posmutniał.
-Ta.. -westchnął. -Nie mogę się do tego przyzwyczajać. -uśmiech z twarzy Jimina zniknął i znów skupił się na jedzeniu.
Zrobiło mi się głupio i jednocześnie nie wiedziałam o co mu konkretnie chodziło.
Złapałam dłoń Parka i posłałam mu uśmiech w ramach wsparcia.
-Jeśli chcesz, to mogę ci robić śniadania.. i tak pracujemy razem. -na moje słowa chłopak się zaśmiał.
-To nie to samo, ale miło że chcesz wcześniej wstać żeby robić mi śniadanka. -zaczął się śmiać na co strzeliłam mu w bicka.
-Oho, słyszę jakieś śmiechy w kuchni. -powolnym krokiem do pomieszczenia weszła moja babcia.
-Dzień dobry. -przywitaliśmy staruszkę, a ona się dziwnie uśmiechała.
-I jak wam nocka minęła? Spaliście coś? -zapytała patrząc to na mnie to na Jimina, jednak na chłopaka patrzyła bardziej wyczekująco odpowiedzi.
-Tak proszę pani, miło mi że mogłem zostać na noc. -Jimin skinął głową do kobiety a na jego twarz wkradł się rumieniec.
———————
*dwa miesiące później*
Ziuuuuuuuuuuuu
-Jhope! Do mnie ale już! Gdzie ten kretyn?! -biegałam po wszystkich pomieszczeniach szukając rapera by dokończyć to co zaczęłam.
-Chyba jest w pokoju 207. -skinęła do mnie jedna z pracownic. Udałam się do tej sali jednak tam zastałam tylko kolejnych pracowników którzy powiedzieli że Jhope wyszedł na chwile na zewnątrz.
-On mnie kiedyś wykończy psychicznie. -warknęłam pod nosem i od razu niczym torpeda wystrzeliłam do wyjścia. -Jho... no tu jesteś! Wszędzie cię szukałam. -podeszłam do rapera wyczekując odpowiedzi. -Czemu ostatnio tak uciekasz? To już nie pierwszy raz jak muszę pytać wszystkich gdzie cię poniosło. Stracę pracę jak będziesz mi tak uciekał. -zaśmiałam się.
-Wybacz.. -uśmiechnął się.
-Coś nie tak?
-Nie, wszystko okej tylko musiałem się przewietrzyć. -coś mi w nim nie pasowało. To nie był ten uśmiech Nadziejki który widziałam na początku naszej znajomości.
-Hoseok widzę. Nie jestem ślepa, co się dzieje?
-Myślę że nie powinnaś być moją wizażystką. -chłopak spuścił głowę.
-Co? A-ale dlaczego? Robię coś nie tak? Poprawię się! -nabrałam obronnej postawy ale Jhope nie wyglądał na zadowolonego. -Możesz mi wszystko powiedzieć Jhope, przyjaźnimy się, pamiętasz? -złapałam jego rękę i zmusiłam by spojrzał na mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro