Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29.

Obudził mnie wibrujący telefon. Otworzyłam jedno ze swoich ślepi i poczułam pieczenie gałki ocznej. Przecierałam dłuższą chwilę oczy aż przyzwyczaiłam się do pobudki i ze spokojem usiadłam na łóżku. Byłam sama.

-Sen? Znowu? -złapałam się za czoło i przeczesałam włosy do tyłu próbując ogarnąć sytuację. -Aish.. dlaczego Jimin mi się śni... -wtedy poczułam znajomy zapach. Wcisnęłam nos w poduszkę obok i poczułam perfumy chłopaka z moich snów. -Może mi się nie śniło. -po chwili namysłu chwyciłam telefon, a w nim ukryte dwie wiadomości.
Jedna z nich była od Jimina.
„Hej, wybacz że nie zostałem, ale kiedy zasnęłaś musiałem wrócić do siebie i już cię nie budziłem. Mam nadzieje, że w końcu odpoczniesz tyle na ile zasługujesz. Wpadnę w tygodniu jak będę miał czas".
-Czyli jednak?! To nie był sen?!?! -moje oczy rozwarły się do granic możliwości z pełna energii zerwałam się z łóżka.

*
Za zgodą babci, wynajęłam opiekunkę do niej na czas, kiedy będę pracowała w tym schronisku. Niestety stan staruszki nie poprawiał się, a wręcz przeciwnie. Kobieta mało mówiła i potrzebowała pomocy nawet przy piciu herbaty czy jedzeniu.

Tego dnia od samego rana byłam w towarzystwie chłopaka z sąsiedztwa. Okazało się, że schronisko było całkiem niedaleko i w miłej okolicy gdzie było dużo zieleni i ciszy.
Coś jednak nie dawało mi spokoju, a tak konkretnie to, w jaki sposób patrzył na mnie ten chłopak.

Wracaliśmy już do domu. Nie powiem, byłam mu bardzo wdzięczna, że dzięki niemu mogę pracować, ale to w jakiś sposób on się zachowuje względem mojej osoby było (ładnie mówiąc) przerażające.

-Dzięki, że mnie odprowadziłeś pod same drzwi. -zaśmiałam się i próbowałam być miła pomimo tego jak bardzo się peszyłam przy nim.

-Nie ma za co. -uśmiechnął się i stał jakby czekał aż go wpuszczę.

-Wiesz.. będę już uciekać. Babcia pewnie czeka. -splotłam dłonie ze sobą i zaczęłam się zbliżać w kierunku drzwi.

-Jasne. Nie będę cię zatrzymywał. -widziałam jak świdruje mnie wzrokiem więc czym prędzej zamknęłam za sobą drzwi.

-Oh, już panienka jest. -w korytarzu pojawiła się opiekunka babci.

-Dzień dobry.

-Będę się zbierała. Babcia nie śpi, jest już po obiedzie i zostały jej podane leki. -ukłoniłyśmy się do siebie i kobieta opuściła nasz dom. Zaczęłam rozglądać się po garnkach w kuchni mając nadzieję, że coś może zostało.
Obróciłam się i w progu zobaczyłam.. chłopaka z sąsiedztwa.

-Boże drogi.. -podskoczyłam i złapałam się za serce. -Ale mnie przestraszyłeś.. a co ty tu robisz? -zapytałam spokojnym głosem chociaż cała w środku się trzęsłam. Kto normalny wchodzi do czyjegoś domu jak do siebie?!
Chłopak zaczął kroczyć w moją stronę z psychopatycznym uśmiechem.

-Już od jakiegoś czasu chciałem ci to powiedzieć. -z każdym krokiem chłopaka w przód, ja robiłam dwa w tył. Oczywiście w końcu napotkałam ścianę, a chłopak naruszył moją przestrzeń osobistą.

-A-ale nie rozumiem.

-Wiedziałem, że jest w tobie coś wyjątkowego. Zauważyłem to któregoś wieczoru. -pochylił się nad moim uchem i dodał -Jestem lepszy niż ten twój kochaś. Udowodnię ci to.

-Słucham?! -chłopak próbował mi zagrodzić ucieczkę ale sprawnym ruchem wyminęłam go i próbowałam wydostać się z kuchni.
Jak pozbyć się psychopaty z domu, kiedy nie mogę zostawić babci samej na górze? Nie ucieknę, ale nie mogę też zostać.

Wybiegłam z kuchni by jak najszybciej pobiec do salonu gdzie było wiele przedmiotów, które nadawałyby się do samoobrony.

Zostałam złapana za rękę i pociągnięta do tyłu przez co skończyłam na podłodze. Chłopak zbliżał się do mnie więc kopnęłam go w kolano, powodując że zgiął się w pół.
Zaczęłam czołgać się by tylko oddalić się od napastnika ale wtedy pociągnął mnie za nogę i znów przywaliłam głową w parkiet. Chłopak obezwładnił i usiadł na mnie okrakiem pochylając się ku mojej twarzy.

-Nie byłaś gotowa by z nim to zrobić. Ja ci pokażę, co to znaczy miłość.

-Puszczaj mnie!!

-Przestań wierzgać. Chyba nie chcesz żebym zrobił się nie przyjemny! -chłopak brutalnie wbił się w moje usta próbując wepchnąć mi język do buzi.

Zmiana narratora na osobę trzecią
Ziuuuuuuu

Chłopak zdarł z Mileny bluzkę i lekko podduszając dziewczynę ściągnął jej szorty.

-Zostaw mnie!! -próbowała krzyczeć mając nadzieję, że jakiś przechodzień zainteresuje się hałasem. -Pomocy!!

-Zakochałem się w tobie już kiedy o tobie usłyszałem. -trzymając dziewczynę w uścisku, całował jej dekolt i piersi w taki sposób, jakby zaraz miał ją stracić.

-Puszczaj mnie zboczeńcu!! Ratunku!! -dziewczyna trzęsła się i płakała próbując wszystkich swoich sił. Miała ochotę jedynie uciec z domu, nawet jeśli na górnym piętrze leżała jej babcia, która właśnie teraz płakała nie mogąc nic zrobić. Kobieta zamknęła oczy z bezradności, a jedyne na co mogła sobie pozwolić to ciche jęknięcie i łzy. Ciało miała sparaliżowane do tego stopnia, że nie mogła nawet przekręcić głową, a jej wnuczka właśnie przechodzi przez piekło.

-Pokochasz mnie! -chłopak rozwarł uda Mileny i wbił się gwałtownie w jej wnętrze. Dziewczyna krzyczała z bólu i strachu który ją ogarniał. Poruszał się w niej gwałtownie nie zwracając uwagi na pojawiającą się krew z pochwy dziewczyny. -Jesteś taka.. idealna. -pojękiwał podduszając Milenę. Jego orgazm przyprowadzał dziewczynę o mdłości. Już nie miała nawet siły na krzyk czy walkę. Ból rozrywający ją od środka był na taką skalę, że traciła już wzrok.

Wracamy do narracji -Milena
Ziuuuuu

Poruszał się we mnie coraz szybciej, a jedyne co słyszałam to jak nasze ciała obijają się o siebie z donośnym echem. Próbowałam jeszcze krzyczeć, ale każdy dźwięk jaki z siebie wydobywałam nakręcał tego psychopatę.
Poczułam ciepło które rozchodziło się po moim podbrzuszu, a chłopak zluzował uścisk na mojej szyi i zaczął wychodzić ze mnie i gwałtownie wchodzić powodując nieprzyjemne uczucie.
Wtem usłyszałam trzask.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro