Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

-M-mógłbyś mi coś zaśpiewać? -wyszeptałam zawstydzona jak chyba jeszcze nigdy dotąd. Jimin uśmiechnął się i odgarnął włosy z mojej twarzy.

-Posuń się klusko. -zaśmiał się i wprosił na łóżko szpitalne.

-Nie jestem kluską bambusie...

-Jesteś, jesteś.. taka słodziutka kluseczka. -Jimin złapał mnie za policzki i tarmosił moją twarz.

-Może już wystarczy? -zapytałam zabierając dłonie chłopaka z mojej twarzy. Jimin ułożył mnie sobie na piersi i jedną dłonią splątał nasze palce, a drugą muskał moje ramię. Przymknęłam oczy i czekałam na melodię z ust chłopaka. Chim przyłożył swoje czoło do mojego i milczał przez pewną chwilę, ale nie przeszkadzało mi to.

-Co chcesz usłyszeć? -zapytał w końcu.

-Butterfly.. tak jak ostatnio..

-Znowu? -słyszałam w jego głosie rozbawienie. -Może coś innego?

-A co masz jeszcze w repertuarze?

-Coś nowego.. -oznajmił i chwilę później obejmował mnie troszeczkę mocniej. (Pssst! Zaczął śpiewać serendipity).

Jego głos był taki czysty i kojący. Pod wpływem jego ciepłego oddechu na moim policzku, znów przechodziły mnie zimne poty i lekki dreszcz. Piosenka była cudowna i z przesłaniem. Była tak ładna że jak nigdy, teraz uważałam przy słuchaniu jej żeby nie pominąć żadnego dźwięku. Z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie Jimina śpiewającego na scenie, jednak sam chłopak powodował że odchodziłam od zmysłów.

Nasze splecione dłonie mocniej się zacisnęły, a Jimin przejechał noskiem po moim policzku. Czułam jak jego śpiewające usta stykają się ze skórą mojej twarzy. Odruchowo delikatnie obróciłam głowę w stronę Chima, łudząc się, że do czegoś dojdzie. Gdy piosenka się skończyła otworzyłam oczy niczym wybudzona z transu.

-To było świetne. Co to za piosenka? -zapytałam puszczając dłoń przyjaciela.

-Można powiedzieć że jest nowa.

-Nowa?

-N-no tak.. można powiedzieć że śpiewam w niej o swoich odczuciach.. -zaśmiał się i nerwowo podrapał po karku.

-Serio? Jest świetna.

-Cieszę się że tak myślisz. -uśmiechnął się i zawstydzony schował twarz w mojej szyi. -Myślałem żeby ją zaśpiewać komuś ważnemu, wiesz? -wybełkotał a ciepło z jego ust odbijało się o moją skórę jednak.. o czym on wygaduje? Poczułam dziwne poczucie zagrożenia.

-Jest ktoś komu dedukujesz to dzieło? -uśmiechnęłam się jednak dobrze że Jimin nie widział teraz mojej zniesmaczonej twarzy.

-Tak.. jest taka jedna dziewczyna. To z myślą o niej powstał ten tekst. Chociaż Jhope pomagał mi przy nim żeby był bardziej spójny. -teraz to już miałam ochotę go wyprosić. Nie obchodziła mnie teraz geneza powstania tej piosenki ale kim jest ta dziewczyna?!

-Znam ją? Tę dziewczynę o której mówisz..-odsunęłam się od Jimina żeby zobaczyć jego reakcję kiedy będzie mówił jej imię.

-A co ty taka ciekawa?

-Pytam tylko. -wzruszyłam ramionami próbując ukryć gniew piekielny który kipiał we mnie w tym momencie. Czy jest jakaś dziewczyna o której Chim mi nie powiedział?

-Dowiesz się w swoim czasie. -powiedział i ucałował mnie w czoło po czym wstał. Z jednej strony cieszyłam się że zaraz sobie pójdzie jednak z drugiej nie chciałam go wypuszczać. Bałam się że moje zauroczenie będzie zbyt bolesne nieodwzajemnionym uczuciem. Chciałam żeby ta piosenka była dla mnie. -Odpoczywaj. Potrzebujesz tego. -mhm akurat po tym co mi powiedział to z pewnością zasnę jak zabita.

-Jasne.. dobranoc. -uśmiechem odprowadziłam chłopaka do drzwi, a kiedy w nich zniknął moja mina zrzedła, a w sercu poczułam ścisk. -Babciu chyba mam zawał. -złapałam się za klatkę piersiową i wstrzymałam oddech żeby opanować gniew, który i tak był już gaszony żalem. Cisnęłam twarzą w poduszkę, która musiała przeniknąć zapachem Jimina i zaczęłam analizować wszelkie zagrożenie miłością Chima. -Kuzynka Tae i siostra Hoseoka odpadają.. -wtem zerwałam się do pozycji siedzącej. -Może to Hayoon?! W końcu na imprezie była zła na mnie i Jimina kiedy ten się do mnie kleił jak rzep. -pocierałam brodę niczym największy filozof świata zastanawiając się co może łączyć tą dwójkę. -A może to jakaś jego stylistka? W końcu dużo czasu spędza z tymi dziewczynami.. ale żeby miał czas z nimi flirtować? To po co by do mnie przyjeżdżał? -wstałam i zawędrowałam do lustra. -Może faktycznie jestem tylko koleżanką? -to było zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Wróciłam do łóżka i próbowałam zasnąć jednak za każdym razem gdy zamykałam oczy, widziałam wszystkie nasze wspólne momenty i ewidentnie dwuznaczne sytuacje. Kiedy po marnych trzech godzinach prób zaśnięcia mi się nie powiodło, poszłam do sali, w której leżała moja kochana staruszka. Spała i wyglądała przy tym jakby nic ją nie bolało. Była nawet uśmiechnięta.

Zajęłam miejsce tuż obok jej łóżka i złapałam chłodną dłoń.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro