23.
-M-mógłbyś mi coś zaśpiewać? -wyszeptałam zawstydzona jak chyba jeszcze nigdy dotąd. Jimin uśmiechnął się i odgarnął włosy z mojej twarzy.
-Posuń się klusko. -zaśmiał się i wprosił na łóżko szpitalne.
-Nie jestem kluską bambusie...
-Jesteś, jesteś.. taka słodziutka kluseczka. -Jimin złapał mnie za policzki i tarmosił moją twarz.
-Może już wystarczy? -zapytałam zabierając dłonie chłopaka z mojej twarzy. Jimin ułożył mnie sobie na piersi i jedną dłonią splątał nasze palce, a drugą muskał moje ramię. Przymknęłam oczy i czekałam na melodię z ust chłopaka. Chim przyłożył swoje czoło do mojego i milczał przez pewną chwilę, ale nie przeszkadzało mi to.
-Co chcesz usłyszeć? -zapytał w końcu.
-Butterfly.. tak jak ostatnio..
-Znowu? -słyszałam w jego głosie rozbawienie. -Może coś innego?
-A co masz jeszcze w repertuarze?
-Coś nowego.. -oznajmił i chwilę później obejmował mnie troszeczkę mocniej. (Pssst! Zaczął śpiewać serendipity).
Jego głos był taki czysty i kojący. Pod wpływem jego ciepłego oddechu na moim policzku, znów przechodziły mnie zimne poty i lekki dreszcz. Piosenka była cudowna i z przesłaniem. Była tak ładna że jak nigdy, teraz uważałam przy słuchaniu jej żeby nie pominąć żadnego dźwięku. Z zamkniętymi oczami wyobrażałam sobie Jimina śpiewającego na scenie, jednak sam chłopak powodował że odchodziłam od zmysłów.
Nasze splecione dłonie mocniej się zacisnęły, a Jimin przejechał noskiem po moim policzku. Czułam jak jego śpiewające usta stykają się ze skórą mojej twarzy. Odruchowo delikatnie obróciłam głowę w stronę Chima, łudząc się, że do czegoś dojdzie. Gdy piosenka się skończyła otworzyłam oczy niczym wybudzona z transu.
-To było świetne. Co to za piosenka? -zapytałam puszczając dłoń przyjaciela.
-Można powiedzieć że jest nowa.
-Nowa?
-N-no tak.. można powiedzieć że śpiewam w niej o swoich odczuciach.. -zaśmiał się i nerwowo podrapał po karku.
-Serio? Jest świetna.
-Cieszę się że tak myślisz. -uśmiechnął się i zawstydzony schował twarz w mojej szyi. -Myślałem żeby ją zaśpiewać komuś ważnemu, wiesz? -wybełkotał a ciepło z jego ust odbijało się o moją skórę jednak.. o czym on wygaduje? Poczułam dziwne poczucie zagrożenia.
-Jest ktoś komu dedukujesz to dzieło? -uśmiechnęłam się jednak dobrze że Jimin nie widział teraz mojej zniesmaczonej twarzy.
-Tak.. jest taka jedna dziewczyna. To z myślą o niej powstał ten tekst. Chociaż Jhope pomagał mi przy nim żeby był bardziej spójny. -teraz to już miałam ochotę go wyprosić. Nie obchodziła mnie teraz geneza powstania tej piosenki ale kim jest ta dziewczyna?!
-Znam ją? Tę dziewczynę o której mówisz..-odsunęłam się od Jimina żeby zobaczyć jego reakcję kiedy będzie mówił jej imię.
-A co ty taka ciekawa?
-Pytam tylko. -wzruszyłam ramionami próbując ukryć gniew piekielny który kipiał we mnie w tym momencie. Czy jest jakaś dziewczyna o której Chim mi nie powiedział?
-Dowiesz się w swoim czasie. -powiedział i ucałował mnie w czoło po czym wstał. Z jednej strony cieszyłam się że zaraz sobie pójdzie jednak z drugiej nie chciałam go wypuszczać. Bałam się że moje zauroczenie będzie zbyt bolesne nieodwzajemnionym uczuciem. Chciałam żeby ta piosenka była dla mnie. -Odpoczywaj. Potrzebujesz tego. -mhm akurat po tym co mi powiedział to z pewnością zasnę jak zabita.
-Jasne.. dobranoc. -uśmiechem odprowadziłam chłopaka do drzwi, a kiedy w nich zniknął moja mina zrzedła, a w sercu poczułam ścisk. -Babciu chyba mam zawał. -złapałam się za klatkę piersiową i wstrzymałam oddech żeby opanować gniew, który i tak był już gaszony żalem. Cisnęłam twarzą w poduszkę, która musiała przeniknąć zapachem Jimina i zaczęłam analizować wszelkie zagrożenie miłością Chima. -Kuzynka Tae i siostra Hoseoka odpadają.. -wtem zerwałam się do pozycji siedzącej. -Może to Hayoon?! W końcu na imprezie była zła na mnie i Jimina kiedy ten się do mnie kleił jak rzep. -pocierałam brodę niczym największy filozof świata zastanawiając się co może łączyć tą dwójkę. -A może to jakaś jego stylistka? W końcu dużo czasu spędza z tymi dziewczynami.. ale żeby miał czas z nimi flirtować? To po co by do mnie przyjeżdżał? -wstałam i zawędrowałam do lustra. -Może faktycznie jestem tylko koleżanką? -to było zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Wróciłam do łóżka i próbowałam zasnąć jednak za każdym razem gdy zamykałam oczy, widziałam wszystkie nasze wspólne momenty i ewidentnie dwuznaczne sytuacje. Kiedy po marnych trzech godzinach prób zaśnięcia mi się nie powiodło, poszłam do sali, w której leżała moja kochana staruszka. Spała i wyglądała przy tym jakby nic ją nie bolało. Była nawet uśmiechnięta.
Zajęłam miejsce tuż obok jej łóżka i złapałam chłodną dłoń.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro