Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.

-Pod sam dom madame. -Jimin zatrzymał pojazd przed bramką do mojego domu.

-Dzięki... em.. bluzkę ci wypiorę i oddam przy najbliższej okazji. -wskazałam na ciuch chłopaka, który miałam na sobie.

-Daj spokój, zostaw ją sobie..

-Jimin...

-Mówię, poważnie. Mam wiele takich bluzek, a ta ci pasuje bardziej niż mi. -uśmiechnął się delikatnie i ukradkiem zeskanował mnie od góry do dołu. Przeszły mnie ciarki, więc opuściłam pojazd chłopaka i zbliżając się do drzwi ostatni raz pomachałam w stronę Jimina. Kiedy odjechał rozejrzałam się czy przez nocny wiatr nic nie zostało uszkodzone po czym weszłam do domu.

-Dzień dobry! -krzyknęłam by było mnie słychać w każdym pomieszczeniu. Odłożyłam swoje rzeczy i udając się do kuchni spotkałam babcię.

-Siadaj dziecko. -wskazała mi miejsce przy stole gdzie czekały na mnie ciastka i herbata. -Opowiadaj jak tam impreza się udała?

-N-no wiesz babciu..

-Oo widzę że chyba poszło lepiej niż się spodziewałam. -wskazała na koszulkę z imieniem Jimina. -Pierw myślałam że wrócisz jednak na noc, ale chyba poszło mu lepiej niż przypuszczałam. -zaczęła się śmiać a ja na myśl naszych tańców, klapsów i zapasów łóżkowych zaczęłam się czerwienić.

**
Dni mijały, a ja wciąż nie znalazłam żadnego zajęcia, pracy ani znajomych.. nie licząc oczywiście całego BTS. Jimin stał się czymś normalnym w naszym domu. Babcia uwielbiała kiedy przychodził, a ja nie miałam serca go wyganiać kiedy tak starsza kobieta wyczekiwała zwykle w oknach kiedy przyjedzie i opowie coś ciekawego o swoim życiu. Z czasem zaczęłam bardziej tolerować jego głupie uśmieszki czy spojrzenia. Gdy zaczęłam poznawać go bliżej coś się zmieniło... staliśmy się przyjaciółmi, można by powiedzieć że nawet papużki nierozłączki.

Podczas tych rozmów z babcią dowiedziałam się bardzo dużo o Jiminie. On też przechodził przez problemy względem swojej wagi. Zdarzało mu się nie jeść całymi dniami popadając w choroby. Okazało się że ten Jimin którego poznałam na obozie był zwyczajną reakcją na własne problemy.

-Milenko stawiaj wodę na herbatę! -z czytania książki wyrwał mnie głos kochanej staruszki.

-Czyżby Jimin przyjechał?

-Tak, tak. Przyjechał. -zaznaczyłam stronę na której skończyłam czytać i pomogłam babci dostać się do drzwi. Widziałam że z każdym dniem jej stan zdrowia się pogarsza ale nie miałam najmniejszej ochoty uzmysławiać sobie że może być gorzej.

Zostawiłam staruszkę przy wejściu by otworzyła Jiminowi a sama w podskokach poleciałam do kuchni by zaparzyć babci herbaty.

Postawiłam czajnik na swoim miejscu i doszły mnie odgłosy otwieranych drzwi i radosny głos babci.

-Dzień dobry kochaniutki.

-Dzień dobry pani. Oh, z każdym dniem wyglada pani coraz piękniej jak tu przyjeżdżam. -wyjrzałam na korytarz. Jimin wręczył babci kwiatka i ucałował ją w policzek.

-Nie mów tak głośno skarbie, bo Milenka nam się zazdrosna zrobi. -zalotnie przejechała mu po ramieniu, a chłopak podał staruszce rękę by pomóc jej przejść do kuchni.

-Wszystko słyszę i spokojnie, nie jestem zazdrosna o wasz uroczy związek. -wróciłam do stania przed kuchenką i udawałam że jestem strasznie zajęta.

-Czyżby? -do mojego ucha z bardzo małej odległości dotarł głos Jimina. Chłopak właśnie wprowadził babcię do kuchni i „przypadkiem" tracił mnie dłonią w pośladek. Oczywiście miałam ochotę zwrócić mu uwagę jak na mnie przystało, ale dziwne uczucie pełności w brzuchu i odrętwienie nóg mi na to nie pozwoliło.

-Co się dzieje.. -mruknęłam sama do siebie próbując wytłumaczyć sobie że to napewno nie było wywołane przez Jimina.

-Jiminku pomóż Milenie. Kochana jest dzisiaj na nogach od samego rana.

-Babciu..

-Milena spokojnie. -Jimin stanął przy szafce gdzie trzymane są wszystkie kubki. Obserwowałam jego czynności. Chłopak spojrzał w górę i wybrał nasze ulubione kubki do kawy oraz sentymentalną filiżankę staruszki. Nie mogłam oderwać wzroku od jego idealnie wyrzeźbionej szczęki, a szyja aż prosiła się o wtulenie się w nią.... -Milena..-jego głos wyrwał mnie z transu.

-Hm? Co?

-Wszystko w porządku? -uśmiechał się ale widziałam troskę w oczach chłopaka. Pokręciłam głową na boki.

-Tak... to tylko.. chyba się przeziębiłam ostatnio i jestem trochę zmęczona. -oparłam się o blat kuchenny i spuściłam wzrok rozpoczynając swoją grę aktorską.

-Może idź się połóż..

-Nie.. nie. Jest okej. -uniosłam wzrok i wyciągnęłam ręce po szkło które trzymał Park. Gdy nasze dłonie znów się o siebie otarły miałam wrażenie, że po plecach spływa mi zimny pot. Zamknęłam na moment oczy i próbowałam sobie wmówić że faktycznie jestem chora i mam jakieś halucynacje.. przecież Jimin to mój przyjaciel. Nie mogłabym się w nim.. NIEEE nie nie.. z pewnością to nie to. -Jak ja mogłam o tym w ogóle pomyśleć??

-Pomyśleć o czym? -zapytał. Czyżbym myślała na głos?

-Em.. w s-sumie już nieważne. Takie tam przemyślenia. -machnęłam ręką żeby dał sobie spokój.

-Uroczo razem wyglądacie. -wtrąciła się babcia.

-Dziękujemy. -Jimin trochę się zawstydził ale oboje już przywyknęliśmy, że babcia traktuje nas albo jak rodzeństwo albo jak parę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro