Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

Wypuściłam powietrze ustami i wymieniłam się spojrzeniem z Jiminem.

-No co tak stoisz? Jeśli babcia cię zaprasza to nie wypada odmawiać starszej. -wpuściłam chłopaka do domu i udaliśmy się do kuchni by zaparzyć herbaty. Babci najwyraźniej odpowiadało towarzystwo naszej dwójki więc starałam się nie psuć tej chwili radości.

-Jimin mógłbyś podać mi tą filiżankę? -wskazałam na porcelanę z której zwykle babcia pija swoje zioła.

-Jasne. -chwile później otrzymałam pożądaną rzecz, jednakże.. coś było inaczej. Kiedy Jimin podawał mi naczynie, jego opuszki palców zetknęły się z moją skórą i miałam wrażenie jakby w moim podbrzuszu napęczniał balon, a po karku przeszedł chłodny dreszcz. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Powoli zabrałam porcelanę z rąk chłopaka i starałam się nie okazywać żadnych emocji na twarzy więc ze spuszczoną głową zalałam filiżankę wrzątkiem. Obróciłam się ale babcia gdzieś zniknęła.

-Gdzie jest moja babcia? -zapytałam Jimina jednak i on był zaskoczony jej zniknięciem. Chwilę później babcia stała w korytarzu i poprosiła mnie o pomoc.

-Chodź tutaj. -znalazłyśmy się w pokoju, do którego jeszcze nie miałam okazji wchodzić. -Mogłabyś sprawdzić czy gdzieś na podłodze czy pod łóżkiem nie leży mój naszyjnik z serduszkiem? Wiem że ostatnio tutaj z nim byłam.

-Teraz?

-Tak. Nie potrafię się z nim rozstać, a strasznie bolą mnie ręce i trudno mi się schylać. Mogłabyś go dla mnie znaleźć? -zgodziłam się i zabrałam się do poszukiwań łańcuszka. Zajrzałam przy szafce nocnej i pod łóżkiem jednak i tam go nie było.

-Babciu nie ma go... tu.. -teraz przede mną stał Jimin. -Co ty tu robisz? -wstałam z podłogi.

-Twoja babcia mówiła że potrzebujesz pomocy.

-Wcale nie..? To ona chciała żebym jej pomogła. -nieporozumienie na naszych twarzach dało mi do myślenia.. czy ta kobieta próbuje nas do siebie zbliżyć?? CO TO TO NIE BABCIU. Parsknęłam śmiechem i potarłam się po czole, a Jimin mi się tylko przyglądał. -Dobra, nieważne.. wracajmy do kuchni. -tak też zrobiliśmy. Po wypiciu naparu Jimin opuścił nasz dom, a ja mogłam spokojnie powkurzać się na babcię. Do tej pory nie wiem jak ona się tak szybko przemieszczała skoro ciągle się ociąga z tym swoim spacerowaniem....

***

Nadszedł dzień imprezy u Jimina. Nie przejmowałam się tym kompletnie, bo przecież to tylko impreza, a jednak godzinami nie mogłam się skupić i zastanawiałam się co założyć.

-Sukienka czy spodnie.. -pytałam sama siebie patrząc w lustro, które miałam w pokoju.

Skończyło się na najzwyklejszym i chyba najwygodniejszym stroju jaki miałam w posiadaniu, a na to nałożyłam bluzę ze znaczkiem Wonder Woman. Kiedy przytaknęłam na swój ubiór zeszłam do kuchni, by przed wyjściem jeszcze się czegoś napić.

-Ładnie wyglądasz Milenko.

-Dziękuję babciu. -kobieta siedziała przy oknie w kuchni.

-Idziesz się spotkać z tym chłopakiem?

-Babciu.. -kobieta już nic nie mówiła, ale widziałam jej dumę na twarzy.

-Nie daj mu się złotko. Ma sobie na ciebie zasłużyć, pamiętaj. -machnęła palcem w moją stronę z taką powagą, że nie wiedziałam co odpowiedzieć. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Bez słowa skierowałam się w ich stronę i gdy otworzyłam zobaczyłam chłopaka bladego jak ściana, który nie był Jiminem.

-Mogę w czymś pomóc? -miałam wrażenie, że już go widziałam.

-Milena, ta? Jimin dał mi twój adres żebym po ciebie przyjechał.. -już wiem kto to.. To ten Yoongi czy jak mu tam. Użył dokładnie tego samego tonu głosu, co tego dnia kiedy przyjechał nam " na ratunek" z benzyną.

-Okey.. Babciu wychodzę! Zamknij drzwi kiedy będziesz sama. W razie czego dzwoń, masz mój nowy numer na lodówce.

-Dobrze, idź już i baw się dobrze. -kobietka powolnym krokiem szła w stronę drzwi i nie udało jej się ukryć zaskoczenia, że to nie Jimin stoi w drzwiach. Z polepszonym humorem zamknęłam je i udałam się do samochodu z chłopakiem.

Jechaliśmy w krępującej ciszy przez dobre 10 minut. Postanowiłam przełamać lody i odezwać się jako pierwsza czego zwykle nie robię.

-Hey, em... Daleko jedziemy?

-Jeszcze kawałek. -odpowiedział krótko nie spuszczając wzroku z drogi, a ja oczywiście już nie wiedziałam co powiedzieć. -Jimin się ucieszy. -odezwał się po chwili. Popatrzyłam na niego mając nadzieję na dalszą wypowiedź chłopaka, ale się jej nie doczekałam.

-Dużo osób będzie?

-W sumie to nie jestem tego pewien, bo każdy zaprosił swoich znajomych.. myślę że będzie nas może.. 7x2..3.. No około dwudziestu osób może być.

-Wow.. To niezła imprezka.

-Hah, nie takie się robiło. -na jego twarz wkradł się mały uśmieszek. Tak jak mówił chwilę później byliśmy pod wielką chatą, która z pewnością nie należała do standardowego trybu życia.

-To tutaj?

-Nie, w KFC.. No tutaj.. -kiwnął głową żebym szła pierwsza. W połowie ścieżki do drzwi one się otworzyły i w progu zobaczyłam ucieszoną twarz Taehyunga.

-MILENAA! Chodź chodź. Fajnie, że już jesteś. - przytulił mnie na powitanie i wprowadził do środka. Na start dostałam kubek z MOCNYM drinkiem tak bardzo, że nie dało się nie skrzywić do niego twarzy. W rogu salonu, w którym teraz byliśmy zobaczyłam powód, dla którego tu przyszłam...

----------------------------------------------------------

haha, ja polsat xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro