Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11.

Milena:
Jest świetny, dziękuje!! ❤️
Jimin:
Bałem się, czy kolor pasuje 😅
Milena:
Lepszego bym nie mogła sobie wyobrazić.
Jimin zmienił/a twoją nazwę na Mimi💞
Jimin zmienił/a nazwę na Chim💕
Mimi💞:
A tobie nie za dobrze?
Chim💕:
Jeszcze nie 😋
Mimi💞:
Pff! Wariat..
Chim💕:
Myślałaś już co do imprezki? Wiem że trochę naciskam jednak fajnie by było gdybys przyszła. 🔥😏 poza tym.. Taehyung też się za tobą stęsknił 😒
Mimi💞:
Aww to urocze 😁
Chim💕:
To jak?? 😱
Mimi💞:
Myślę, że znajdę chwilę żeby się pojawić 😌
Chim💕:
Moja dziewczynka 🔥😎 przyjadę po ciebie żebyś się nie zgubiła.
Mimi💞:
Może lepiej nie 😂😂
Chim💕:
..........
Mimi💞:
Dobra, tylko daj znać wcześniej 😣
Chim💕:
Oczywiście 😏😏 załóż coś fajnego 😏😏😏😏😏
Mimi💞:
Zbok.. .
Chim💕:
Dobranoc Milenka 🤣😘
Mimi💞:
;-;
Mimi💞:
Dobranoc. 😑

Odłożyłam telefon i po wzięciu prysznica oglądałam swoje ciało w lustrze. Rozstępy na udach i brzuchu były wciąż widoczne i przypominały mi o tym jak wyglądałam kiedyś, a prócz tego piękny i dorodny siniak na moich plecach był niczym wisienka na torcie moich nieszczęść. Patrząc na swoje odbicie uciekłam myślami do ostatnich wydarzeń. Jimin może faktycznie się zmienił. Kiedy powiedziałam, że boli mnie noga, bez wahania wziął mnie na barana, a kiedy było mi zimno oddał swoją bluzę. Pomimo tego, że wiedział kim jestem to i tak zachowywał się kulturalnie.. no.. może prócz tego strzału przy wodzie. Tam ewidentnie był sobą.. dawnym sobą.

Dopiero gdy wróciłam myślami do teraźniejszości zauważyłam że na mojej twarzy widnieje uśmiech. Potrząsnęłam głową wyrzucając z niej głupie myśli o Jiminie i poszłam spać.

Następnego ranka babcia wysłała mnie po zakupy do pobliskiego sklepu, a zaraz po tym starałam się wykonywać jak najwiecej prac za nią.

-Milenko muszę na chwilę wyjść. -oznajmiła starsza kobieta stojąca w drzwiach.

-Babciu, może pójść z tobą? -zapytałam ze zwyczajnej troski.

-Nie trzeba. Dam sobie radę. Nie jestem przecież aż tak stara. -uśmiechnęła się dodając pewności siebie. Przytaknęłam i zabrałam się za wycieranie kurzy w domu, bo jednak moje kichanie nie wzięło się znikąd.

***

-SKOŃCZYŁAM!! -wrzasnęłam kładąc się triumfalnie na wypolerowanej przeze mnie podłodze. Cały dom lśnił i pachniał czystością, a ja straciłam poczucie czasu. Minęła właśnie trzecia godzina odkąd babcia wyszła z domu i nadal nie wraca. Przypominając sobie jej ostatnie wchodzenie po schodach miałam obawy, że nie da rady dojść do domu. Przecież jest stara i schorowana...
Chodziłam od okna do okna szukając jakiś oznak powrotu babci, jednak i to było na marne. Z nerwów zawędrowałam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko w ramach relaksu i ku mojemu zdziwieniu usłyszałam męski głos.

-Czyżby wnuczka pani Lee? -uniosłam głowę z poduszek i rozejrzałam się po pokoju. Nie było w nim nikogo prócz mnie.

-Czyżbym już miała jakieś halucynacje? -zapytałam formując usta w dzióbek.

-Jeśli jestem halucynacją to czemu rozmawiasz sama ze sobą? -znów ten głos. Spojrzałam w kierunku okna i jednym susem zerwałam się by do niego dotrzeć. -Hejka. -w oknie na przeciwko zobaczyłam młodego mężczyznę, siedzącego na parapecie z gitarą. Miał przyjemny uśmiech jak i głos.

-Um.. hej?

-Jesteś wnuczką pani Lee, zgadza się?

-A ty to kto? Podglądacz? -skrzyżowałam ręce zaraz po tym jak otworzyłam okno by na nim usiąść.

-Hah, nie jestem podglądaczem. Po prostu rzadko ktoś przebywa w tym pokoju, dlatego jakikolwiek ruch był dla mnie czymś nowym. -wzruszył ramionami i zaczął nastrajać gitarę.

-To kim jesteś?

-Grajkiem.. sąsiadem.. miłym chłopakiem..-nazywaj mnie jak chcesz. -znów wzruszył ramionami.

-Człowiek zagadka.

-Może być i tak. -uśmiechnął się. -Pani Lee mówiła że ją odwiedzisz. Na długo tu zostaniesz?

-Tak szczerze to sama nie wiem. -po co on zadaje mi tyle pytań. Normalny sąsiad się przedstawia i tyle w temacie.

-Wyglądasz na trochę starszą niż z opowiadań swojej babci. Nie obraz się -znów ten dziwny uśmieszek.

-Nie wyglądasz jak ten książę z bajki o którym mi opowiadano za dzieciaka. -rzuciłam mu ironiczny uśmiech i usłyszałam szelest przy drzwiach. Jak na duży dom to dźwięki roznosiły się w nim bardzo wyraźnie. Przymknęłam okno i biegiem znalazłam się na dole.

Ku mojemu zaskoczeniu w progu stanął Jimin. Wprowadzał moją babcie do domu.

-Co ty tu robisz? -zapytałam zmartwiona.

-Hej Milena. -ten głąb jak gdyby nigdy nic się szczerzył.

-Oh Milenko. Ten uroczy chłopak podwiózł mnie do domu kiedy wracałam. -pogłaskała policzek Jimina i przestała trzymać go pod rękę.

-Mówiłam babciu że mogłam pójść z tobą. -wzięłam torbę starszej kobiety.

-Ależ ja nie chciałam cię ciągnąć za sobą. Żyłam tyle lat sama, a teraz mam sobie nie dawać rady? -odwróciła się do Jimina. -Jimin chodź, nie mogę cię tak teraz wypuścić. -zjechałam go wzrokiem mówiącym, że ma nie wchodzić.

-Bardzo dziękuję proszę pani, ale będę się zbierał.

-Właśnie, pewnie ma dużo ważnych rzeczy do zrobienia babciu.

-Chociaż herbata albo ciastko. Taka staruszka jak ja ma niewielu gości.. -babcia zrobiła minę smutnego szczeniaka co wyszło jej GENIALNIE bo serce moje jak i Jimina zmiękło natychmiastowo.


----------------------------

Rozdział bez poprawek, wybaczcie wszelkie błędy i niedociągnięcia, ale jestem tak zmęczona, że ten rozdział to jakieś totalne wypociny xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro