Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°36

7/10
Wydaje mi się, że jest trochę bez składu.
A i dziękuję za dużą aktywność. Naprawde się jej nie spodziewałam! 💞😮


🌹Chce mieć córkę🌹

Cisza jaka była między nami była nie do zniesienia. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, bo wiedziałam, że od dziś wszystko między nami się zmieni.

Chciałabym, by powiedział cokolwiek nawet najgorsze rzeczy po których mogłabym załamać się ponownie i nawet po tym nie wstać.

*

Czułam jak szybko bije mi serce. Z nerwów było mi słabo, a ta martwa cisza sprawiała, że miałam ochotę uciec stąd i nie wrócić. Spojrzałam w dół na swoje stopy. Nie chciałam patrzeć na niego, bo bałam się jego reakcji. Może i nie powinnam, bo powinniśmy sobie ufać, ale po prostu nie wiedziałam co robić.

-Co? Naprawdę? - nagle usłyszałam jego radosny głos. W końcu miałam odwagę by na niego spojrzeć. Na jego twarzy nie widać było, że jest zawiedziony czy smutny. Wręcz przeciwnie był szczęśliwy i uśmiechnięty. Taki jak zawsze, gdy przebywa w moim towarzystwie.

- Od kilku tygodni spóźnia mi się miesiączka więc na pewno jestem i w dodatku test to potwierdza - odezwałam się w końcu, chłopak zaczął się śmiać. Nagle podniósł mnie jak księżniczkę i obrócił się dookoła.Objęłam go rękami wokół szyi i wtuliłam w jego tors śmiejąc się z zachowania chłopaka.

-Czyli nie jesteś zły? - zapytałam kiedy posadził mnie na łóżku i klęknął przede mną. Spojrzał na mnie czułym wzrokiem co chwilę spoglądając na mój brzuch, który nie ukrywając w przeciągu kilku miesięcy będzie rósł i nie będzie taki płaski jak dotychczas.

-Dlaczego miałbym być zły? - teraz wiedziałam jak bardzo się myliłam. Jak mogłam wątpić w to, że chłopak o tak dobrym sercu i troskliwy jak nikt inny będzie szczęśliwy z tej wiadomości. Przecież on tak lubi dzieci. Tylko co z karierą?

-Przecież jesteś idolem, a dziecko będzie potrzebować oboje rodziców. Ciągłe trasy, koncerty, eventy będą sprawiać, że ciągle będziesz w podróży - patrzyłam zgaszonym wzrokiem chłopakowi w oczy oczekując odpowiedzi. Jimin usiadł obok mnie i posadził na swoich kolanach. Objął mnie szczelnie ramionami. Pocałował mnie w czoło.

-Narazie nie martw się o to. Na pewno gdy mała się urodzi to postaram się być częściej w domu - cmoknął moje czoło.

-Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka? - zapytałam zaciekawiona w końcu nigdy nie wiadomo jaka będzie płeć dziecka.

-Mam takie przeczucie - spojrzał na lustro naprzeciwko nas i pogładził mnie po ramieniu.- Zawszę chciałem mieć córkę. Taką małą księżniczkę.

Spojrzał do góry na sufit, a zaraz potem w moje oczy.

-Chroniłbym ją i odganiał od chłopaków - zachichotałam i wtuliłam się jego tors.

-Wiesz co?

-Tak? - zapytał zaciekawiony.

-Cieszę się, a jednocześnie czuję jakby tonowy głaz spadł mi z serca.

-Ja też się bardzo cieszę - położył dłoń na moim jeszcze płaskim brzuszku i pogłaskał go. - Chciałbym nazwać ją Jimun albo Jibin.

-Coś za bardzo podobne do twojego - zachichotałam.

-Ale przynajmniej są śliczne... - sztucznie się oburzył. - A jakie imię ty proponujesz? - zapytał nie przerywając poprzedniej czynności jaką jest głaskanie mojego brzucha.

-Nie sądzisz, że jest za wcześnie? I nie wiadomo czy to w ogóle będzie dziewczynka. A co jak okaże się, że będzie chłopczyk?

-To będę go kochał tak samo - cmoknął mnie w usta.

-Jesteś słodki, ale znowu mi niedobrze - położyłam głowę na jego ramieniu.

-Może położę Cię do łóżka i odpoczniesz troszkę? Hmm? Zrobię Ci herbatki - wstał z łóżka wraz ze mną, bo byłam na jego rękach i położył mnie na kordłę. Najpierw lekko pocałował mnie w usta i ucałował mój brzuszek.

-Tatuś cię kocha - szepnął do maleństwa.

-A mnie też kochasz? - zapytałam zaciekawiona co odpowie. On tylko pochylił się nade mną i znowu pocałował mnie w usta.

-Kocham najbardziej na świecie - cmoknął moje czoło. - Zaraz wrócę.

Gdy chłopak wyszedł udało mi się przysnąć.

*

Mój odpoczynek nie trwał długo, bo udało mi się zasnąć na jakieś piętnaście minut. Dalej nie mogłam w to uwierzyć...jestem w ciąży! rozwija się we mnie nowe życie! To brzmi jakbym miała w sobie pasożyta czy coś, ale ten człowieczek powstał dzięki miłości mojej i Jimina!

-Co malutki lub malutka jesteśmy głodni co? - pogłaskałam brzuch i powoli zeszłam z łóżka. Powoli udałam się na dół gdzie toczyła się jakaś ważna dyskusja pomiędzy moim narzeczonym, a moją ciocią. Stanęłam w progu, a nagle wszyscy ucichli.

-Czemu przerwaliście? O czym rozmawialiście? - podeszła do chłopaka i przytuliłam się do jego ramienia. Ciocia Miko i Jimin spojrzeli na siebie porozumiewawczo.

-Może zrobić Ci coś do jedzenia? - zapytał czule Jimin i pociągnął mnie do kuchni.

-Gdzie macie makaron? Zrobię Ci ramen hmm? - zapytał otwierając pierwszą lepszą szafkę.

-Jimin...co przede mną ukrywasz? - spojrzałam na niego na skraju płaczu. No tak hormony.

Usłyszałam jak nerwowo wzdycha po czym odwrócił się do mnie.

-To nic ważnego skarbie - uśmiechał się i położył dłonie na moich policzkach. - Już zdążyłem umówić cię do lekarza. Zobaczymy czy nasza dzidzia jest zdrowa - zmienił temat.

Uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole.

-Na pewno?

-Na pewno - uśmiechał się w moim kierunku.

-Dobrze - mruknęłam ziewając. - To ja idę dalej spać.

-Obudzę cię gdy ramen będzie gotowe - pocałował mnie w czubek głowy.

*Jimin*

Wzdychnąłem z ulgą, gdy Y/N poszła do sypialni. Na pewno byłaby smutna gdyby dowiedziała się prawdy.

-Nie powiedziałeś jej prawda? - usłyszałem za sobą głos cioci Y/N.

-Nie chcę by niepotrzebnie się martwiła. Szczególnie teraz w jej stanie - oparłem się rękami o blat.

-Ostatnio bardzo dużo się stresowała i dlatego była osłabiona i przemęczona. Nie mów jej o tym.

-Nawet nie zamierzałem.

-To dobrze, ale pamiętaj, że kiedyś będziesz musiał jej o tym powiedzieć. Musisz znaleźć odpowiedni czas.

-I tak kiedyś się dowie, że będę musiał iść do wojska. Tylko szkoda, że wyznaczyli mi już termin. CHOLERA! - krzyknęłem i uderzyłem pięścią w blat. -Nie chce zostawiać ich na dwa lata - szepnąłem załamany.

-A na kiedy masz termin?

-Dwudziestego lutego muszę stawić się na komisji.

-Czyli...

-Czyli, za równy rok. Nie chcę zostawiać mojego dziecka i Y/N. Co ze mnie za ojciec.

-Narazie nie zamartwiaj się tym tylko ciesz się z tego co masz. Na razie wspieraj Y/N najbardziej jak potrafisz, bo wygląda na to, że ciąże będzie przechodzić tak samo jak jej matka.

-Co? Czyli jak?

-Pilnuj jej. Bo jeśli mam rację to może to skończyć się anemią ciążową lub cukrzycą, a z tym nie ma żartów.

-Y/N jest dla mnie wszystkim i będę jej bronił od wszystkiego co złe. Obiecuję Ci to.

🌹🌹🌹

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro