Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°24

(Za każdym razem mnie zadziwiacie. Naprawdę...Jestem w szoku kiedy codziennie po pracy widzę jak wyświetlenia skaczą w górę...i w dodatku przybyło mi 4 obserwujących i prawie 10 użytkowników dodało imagine do swoich list lektur. Jeszcze raz dziękuję...)

Tak jak obiecałam NARUKOas 😍😍

(Jest wieczór. Siedzę na kolanach chłopaka, który siedzi na fotelu w moim pokoju. Przed chwilą uroczo przepytywał mnie z materiału na kolokwium, ale przerwał nam głos rodziców, którzy weszli do mieszkania. Byłam wystraszona...)

🌹Zamieszkaj ze mną🌹

Chłopak spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem. Widać było, że chciał znać powód mojego zachowania.

-Hej...co jest?- zapytał kładąc dłonie na moich policzkach. Usiadłam wygodniej na jego kolanach i położyłam dłoń na jego prawej ręce. -Aż tak bardzo boisz się reakcji rodziców na mnie?

-Jimin...nie znasz ich tak dobrze jak ja...nigdy nie wiadomo co może im uderzyć do głowy. Zwłaszcza mojej mamie. Mój tata jest spokojny, ale najbardziej boję się co powie mama.

-Jest aż tak straszna?-zaśmiał się chłopak.

-Po prostu boję się jej reakcji. Pamiętasz, że obiecaliśmy sobie mówić wszystko?

-Pamiętam wszystko co związane z tobą- pocałował mnie w czoło.

-Nie mówiłam ci wszystkiego...- wyznałam cichym głosem.

-Co?- zapytał zdziwiony chłopak.

-Ukrywałam przed tobą kilka rzeczy...

-Jak to? Jakich rzeczy? O czym mówisz?-zalał mnie pytaniami chłopak.

-Urodziłam się tu w Seulu, ale mój rodzice gonili za pieniędzmi więc często się przeprowadzam. Razem z nianią mieszkaliśmy w różnych krajach, ale najdłużej a Polsce, ale do dziadków i tak mialam daleko. Potem ku mojemu zdziwieniu przeprowadziłam się do Korei. Mieliśmy zostać tu przez trzy lata bym mogła skończyć liceum, ale później zostałam. Rodzice początkowo pracowali tu w stolicy, mieszkaliśmy razem i byłam bardzo szczęśliwa, ale potem nagle zostali przeniesieni do głównej siedziby firmy, która znajduje się w Japonii. Chciałam wrócić do Polski do dziadków, bo nie chciałam być tu sama, ale nie zgodzili się, bo Korea jest znacznie bliżej. W sumie to bez różnicy czy mieszkałabym tu czy tam, bo i tak rzadko kiedy wracali do domu. Wracając...wolałam zostać, ponieważ poznałam ciebie- spojrzałam zszokowanemu chłopakowi w oczy. -Zakochałam się i wolałam zostać. Kiedy po tych trzech męczących latach odebrałam dyplom ukończenia liceum. Postanowiłam zostać i spełniać marzenia. Rodzice byli przeciwni. Chcieli bym zaczęła studia w Japonii i żebym została prawnikiem lub lekarzem. Nie chciałam takiego życia. Teraz boję się ich reakcji, bo miałam się nie przywiązywać. Tak naprawdę w każdej chwili mogą zabrać mnie ze sobą. Nie chce tego!-wyrzuciłam wszystko z siebie i spojrzałam na chłopaka.

-Nie wiem co powiedzieć...zawiodłem się, bo nie powiedziałaś mi o tym...

-Przepraszam, ale nie wiedziałam jak to powiedzieć. Z każdą spędzoną wspólną chwilą wiedziałam, że nie chcę cię opuścić. Wiedziałam, że chcę stać wiernie przy twoim boku, wspierać i kochać jak dotychczas. Nie mogę cię zostawić.

-I nie zostawisz. Nie pozwolę na to- chłopak przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Zaczął głaskać mnie po głowie. Było mi tak przyjemnie, więc zamknęłam oczy. Wzdychnęłam cicho i oplotłam go rękami wokół talii. Przyjemne ciepło zaczęło na mnie wpływać.

-Wybaczysz mi?- zapytałam przerywając przyjemną ciszę.

-Już dawno to zrobiłem. Wszystko bym ci wybaczył.

-Jesteś kochany, nie zasługuję na ciebie- oparłam się policzkiem o jego klatkę piersiową.

-Nie mów tak...założę się, że gdyby chodziło o mnie to też byś mi wybaczyła- Chłopak uśmiechnął się delikatnie. -Ale mam nadzieję, że już nic przede mną nie ukrywasz...

-Już wszystko wiesz- oderwałam się od chłopaka i zbliżyłam się do jego twarzy. Jimin sam zbliżył się do mnie i delikatnie mnie pocałował. Pogłębiłam gest.

🌹🌹🌹

W mieszkaniu był za cicho. Jedynie w moim pokoju można było usłyszeć jakikolwiek dźwięk.

-Poczekaj zaraz wrócę...- powiedziałam do chłopaka schodząc mu z kolan.

-Pójdę z tobą.

-Nie trzeba- uśmiechnęłam się delikatnie.

-Trzeba trzeba...chodź- wstał z fotela, chwycił mnie za dłoń i lekko pociągnął w stronę drzwi. Razem przeszliśmy przez korytarz, aż w końcu ze schodów ujrzeliśmy palące się światło w kuchni. Uniosłam się lekko na palcach by dosięgnąć ucha chłopaka i szepnęłam.

-To oni...

-Boisz się?

-Nie już nie, ale martwię się.

-Czym?-zapytał szeptem.

-Że cię nie zaakceptują...

-Nie martw się...wszystko będzie dobrze- puścił do mnie oczko. Zaśmiałam się cicho. Podeszliśmy bliżej.

-Poczekaj tu moment- szepnęłam do chłopaka i zajrzałam do pomieszczenia. W kuchni przy stole siedzieli moi rodzice. Pili kawę i przeglądali coś razem na tablecie.

-Cześć...- przywitałam się i weszłam do pomieszczenia. Tata spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Tak dawno ich nie widziałam.

-Cześć córeczko- przywitał się czule jak to on, ale mama spojrzała na mnie zimnym wzrokiem.

-Witaj (T.I)- powiedziała twardym tonem nawet nie zdrabniając mojego imienia.

-Dlaczego wróciliście tak szybko?

-Już nas wyganiasz?- zapytała mama.

-Nie!...tylko nie ma świąt i zdziwiłam się.

-Przylecieliśmy zobaczyć twojego chłopaka...poza tym skończyłaś liceum?

-Tak skończyłam...pół roku temu...- odpowiedziałam czując się jak na jakimś przesłuchaniu. Przejechałam dłonią po bluzie chcąc pozbyć się drobinek kurzu. Chciałam wyglądać schludnie w oczach mojej mamy...w końcu ona wygląda jak sztabka złota, a ja jak 3 dollars chain z plastiku.

-Dlaczego nic nam nie powiedziałaś- oparła się łokciami o stół kuchenny i zniżyła okrągłe okulary które miała na nosie.

-Myślałam, że się domyślicie. Miałam nadzieję, że zjawicie się na zakończeniu roku, ale najwidoczniej zapomnieliście. Więc ja zapomniałam wam powiedzieć. Macie jedno dziecko, ale i tak o nim zapominacie.

-Pracujemy byś mogła żyć w tym apartamencie. Nie zapominaj z kim rozmawiasz- powiedziała ze spokojem mama i wstała z krzesła. -Skoro skończyłaś liceum to co teraz robisz?

-Studiuję weterynarię.

-Miałaś iść na studia prawnicze!- wybuchła nagle.

-Wolałam iść za swoimi marzeniami, a nie za twoimi.

-Zawołaj tego swojego chłopaka...- przejechała dłonią po swoim czole chcąc się uspokoić.

-Po co? przecież go znacie.

-Zawołaj. Wiem, że tu jest- wzdychnęłam cicho i wyszłam z kuchni.

-Hej kochanie dlaczego jesteś taka blada?- zapytał chłopak kładąc na moje czoło swoją dłoń.

-Nie nie mam gorączki tylko...moja mama cię woła- usiadłam na fotelu w salonie. Chłopak kucnął przede mną, położył swoje ręce na moich kolanach i uśmiechnął się pocieszająco.

-Nie bój się. Poradzę sobie- pstryknął mnie w nos. -Uśmiechnij się. Taka jesteś najpiękniejsza- zawstydzona zakryłam twarz dłońmi i uśmiechnęłam się szeroko.

Chłopak chwycił moje dłonie i odciągnął je od twarzy. -Pójdę tam sam. Dobrze?

Przytaknęłam i chwyciłam poduszkę po to by położyć ją na kolanach. Po chwili chłopak zniknął w kuchni.

🌹🌹🌹

Czas mijał...5 minut...10 minut...15 minut...a chłopak jeszcze nie wrócił. W dłoniach gniotłam tą biedną poduszkę, a w głowie miałam same złe myśli. Co jak nie spodobali mu się? Co jak go tam krytykują? Już chciałam wstać z fotela by podejść do drzwi i podsłuchać kawałek rozmowy, gdy nagle usłyszałam niewyraźny krzyk chłopaka. Po chwili wyszedł z pomieszczenia zły i zdenerwowany. Kiedy jednak spojrzał na mnie jego twarz złagodniała. Podszedł do mnie i tak jak wcześniej kucnął przede mną i objął moją twarz w swoje dłonie. Pocałował mnie lekko w usta i powiedział...

-Nie mogę pozwolić ci tu zostać...może chcesz zamieszkać w moim domu?

-Co?- zapytałam będąc w szoku.

-Zamieszkaj u mnie...

-Dlaczego? Co tam się stało?- chłopak spojrzał na mnie.

-Nie mogę ci powiedzieć- jego twarz dziwnie posmutniała. -...chodź spakujemy twoje rzeczy...

-Ale co na to reszta?

-No dobrze...- wróciliśmy do mojego pokoju. Chłopak wyjął moją walizkę i zaczęliśmy pakować moje ubrania.

🌹🌹🌹

-Może jednak wyjaśnisz mi dlaczego chcesz żebym zamieszkała u ciebie?- spojrzałam na chłopaka, który zapinał pasy. Spokojnie położył dłoń na moim kolanie. Wzdychnął kiedy spojrzał mi w oczy.

-Wiem, że w głębi serca kochasz swoich rodziców, mimo, że przez nich tyle wycierpiałaś. Jednak nie mogę ci powiedzieć. Nie chcę, żeby było ci przykro. Nie pytaj mnie już o to skarbie...czasami lepiej czegoś nie wiedzieć...naprawdę- powiedział czułym głosem chłopak. Pogłaskał mnie jeszcze kciukiem po kolanie i zabrał dłoń tylko po to by uruchomić samochód. Zdezorientowana spojrzałam przez szybę na ośnieżone drzewa oraz drogę.

-Nie jesteś zła?

-Nie nie jestem, tylko to musi być coś strasznego skoro nie chcesz mi powiedzieć...

-Przepraszam...- szepnął smutnym tonem. -Ale mogę cię pocieszyć, kiedy będziemy na miejscu- spojrzałam na jego skupioną twarz. Chłopak odwrócił wzrok w moją stronę. -Zrobimy kakao i porozmawiamy przy jakimś filmie. Co ty na to?

-Jestem chętna i to bardzo...szczególnie na to kakao- położyłam dłoń na jego kolanie. Usłyszałam śmiech chłopaka.

-I taką cię kocham najbardziej- chłopak splótł nasze dłonie i przyciągnął je do swojej twarzy. Pocałował moją dłoń i trzymał ją przez chwilę przy swojej buzi.

-Ja też cię kocham- powiedziałam uśmiechnięta i odwróciłam wzrok na drogę. Przez całą trasę uśmiech nie schodził mi z twarzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro