Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°22

(Ostrzegam...wyczuwam w tym raczka XD) Enjoy moi kochani!! (komentarze mile widziane)

(Macie pomysły na ciąg dalszy? bo u mnie pustka...)

🌹Chcę Ci pomóc!🌹

-Perełko...- usłyszałam stłumiony głos chłopaka przez zamknięte drzwi pokoju. -Nie płacz skarbie. Otwórz drzwi proszę...

Mówił czułym głosem, który przyprawiał mnie o gęsią skórkę.

-Widziałeś co o mnie pisali? Czuję się okropnie, bo mają rację...jak możesz być z kimś takim jak ja...- powiedziałam przez płacz. Usiadłam na podłodze i oparłam się o oparcie łóżka. Przede mną leżał laptop z otwartą stroną jakiegoś plotkarskiego portalu. Na głównej stronie znajdował się artykuł:

"Afera! Park Jimin przyłapany z dziewczyną!" i to nasze zdjęcie z parku...chyba nigdy w życiu nie przeczytałam na swój temat tyle niemiłych rzeczy...

-Nie mów tak skarbie...- usłyszałam dźwięk poruszającej się klamki. -Otwórz drzwi...porozmawiajmy. Mam ochotę cię przytulić. -szepnął.

Podniosłam swój wzrok na okno za, którym mogłam zobaczyć padający śnieg. Tak czysty i niewinny jak chłopak stojący za drzwiami. Ciągle nie wiem jak to się stało, że ktokolwiek zakochał się we mnie...w osobie tak bardzo niedoskonałej i pełnej wad. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, że miłość mimo, że jest najpiękniejszym uczuciem na świecie ma swoje drugie oblicze. To oblicze jest jej ciemną stroną, wadą lub skazą, którą zdążył poznać już każdy z nas. Podniosłam trzęsącą się dłoń do policzka i starłam z niego kryształowe łzy.

-...proszę! daj mi się dotknąć! Nie odpychaj mnie od siebie...- usłyszałam rozpaczliwy krzyk chłopaka, a po chwili rytmiczne uderzanie pięścią w te niczemu winne drewniane drzwi.

🌹🌹🌹

-Jimin...chodź zejdź na dół...daj jej wszystko przemyśleć- najwidoczniej Jin miał już dość tej sytuacji i postanowił ingerować...

-Hyung...nie zostawię jej samej. Nie w tej sytuacji!- zaczęłam podsłuchiwać rozmowę między najstarszym, a moim ukochanym. Było mi przykro, że ranię wszystkich domowników, ale nie mam odwagi spojrzeć im w twarz po tym wszystkim...w końcu to przeze mnie do tego doszło.

-Seuta...Co mam robić?- powiedziałam do suczki siedzącej wytrwale przy moim boku. Nie ruszyła się na krok odkąd zamknęłam się w pokoju. Patrzyła na mnie i próbowała pocieszyć kładąc się na moich kolanach czy liżąc po dłoni. Kochana...tak się cieszę, że ją mamy. Dzięki niej moje życie jest jeszcze bardziej kolorowe...jeśli to w ogóle możliwe.

-(T.I)...- usłyszałam głos Jina. -Wiem, że jesteś teraz bardzo smutna i masz wątpliwości, ale pamiętaj...masz nas i Jimina. Wszyscy kochamy cię najbardziej na świecie i nie chcemy, żebyś czuła się źle. Wniosłaś w nasze życia radość i nie pozbędziemy się go, bo niektóre nasze fanki nie potrafią zaakceptować pewnych rzeczy. Pamiętaj masz w nas wsparcie. Jeśli będziesz gotowa zejdź na dół lub do któregoś z nas.

Wsłuchałam się w słowa najstarszego, a po moich policzkach spłynęła kaskada łez. Położyłam dłoń na ustach, a po chwili wydobył się szloch.

Po chwili usłyszałam pukanie...

-Skarbie...to co powiedział Jin to prawda...masz mnie i chłopaków. Nie przejmuj się co piszą hejterzy w internecie. Oni nie znają ciebie, mnie czy innych. Jesteś najbardziej wartościową i kochaną osobą jaką znam. Nikogo nigdy nie kochałem tak jak ciebie kocham- wstałam z podłogi zamykając przy okazji laptopa. Podeszłam do drzwi i powoli je odkluczyłam. To co powiedzieli chłopcy pocieszyło mnie. Tak bardzo chciałam ich wszystkich przytulić. Wdzięczność to za mało...cieszę się, że pojawili się w moim życiu. Bez ich przyjaźni i miłości dalej byłabym sama. Człowiek najbardziej cierpi gdy doskwiera mu samotność, więc nie powinnam była się od nich odcinać. Takie sprawy trzeba przedyskutować i pomyśleć wspólnie nad jej rozwiązaniem, a nie zamykając się w pokoju na cztery spusty. Otworzyłam powoli drzwi i przy okazji starłam łzy z twarzy.

-(T.I)!- spojrzałam na chłopaka. Jego policzki były mokre i zarumienione. Spojrzałam w dół na swoje buty...

Poczułam na swoim podbródku dłoń chłopaka, która zmusiła mnie bym spojrzała mu w oczy. Jego ręce objęły mnie w talii, a usta przez krótki moment spotkały się z moimi. Uśmiechnęłam się delikatnie mimo tego, że w moich oczach ciągle były łzy. Uniosłam dłonie i położyłam je na policzkach chłopaka. Zaczęłam ścierać jego kropelki smutku kciukami. Jimin położył swoją dłoń na mojej i wtulił się w nią. Spojrzał na mnie wzrokiem, który wyznawał mi miłość po raz setny.

-Uwielbiam cię, wiesz?- zapytał chłopak ciągle, kiedy ciągle patrzył mi w oczy.

-Ja ciebie też uwielbiam...- przytuliłam się do niego obejmując go rękoma wokół karku. Oparłam się o jego ramię, a twarz miałam zwróconą w kierunku szyi, więc mogłam czuć jego zapach od, którego kręciło mi się w głowie.

-Cieszę się, że otworzyłaś te drzwi- mruknął chłopak.

-Zdałam sobie sprawę, że dookoła mnie są ludzie na, których bardziej mi zależy. Nie powinnam była się tak przejąć tymi głupimi komentarzami i nie powinnam była czytać tych bzdur. Jesteście moją rodziną, a rodzina powinna trzymać się razem, prawda?

-Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nie próbuj sobie wmówić, że jest inaczej- chłopak objął mnie mocno i zaczął głaskać pocieszająco po plecach. -To prawda nie powinnaś czytać tych komentarzy, bo po pierwsze nikt cię tam nie zna, po drugie sama znasz swoją wartość, wiesz jaka jesteś i do czego dążysz, a po trzecie jesteśmy już dość długo ze sobą to muszę ci coś wyznać...

-Co takiego?- szepnęłam...

-To miało być niespodzianką, ale nie mam wyboru muszę ci to powiedzieć...

-Nie trzymaj mnie w niepewności proszę...bo zaczynam się już bać.

Chłopak odsunął się ode mnie, spojrzał na mnie i założył moje opadające na twarz włosy za ucho. Splótł nasze palce i spojrzał mi w twarz...

-Kochasz mnie?- zapytał.

-Najbardziej na świecie...

-A chciałabyś spędzić ze mną resztę życia?

Byłam w szoku! Czy się nie przesłyszałam? Spojrzałam na chłopaka wielkimi oczami.

-Co?- chłopak zaśmiał się cicho. Jego wzrok przesiąknięty był uczuciem do mnie.

-Czy chciałabyś wyjść za mnie?- klęknął na jedno kolano. Złożył pocałunek na mojej dłoni. -Nie mam jeszcze pierścionka, ale nadrobię to wkrótce.

Jego wzrok ani na chwilę nie opuścił mojej twarzy. Ciągle czekał na moją odpowiedź. Oczy szczypały mnie, a uczucie płaczu powiększało się z każdą chwilą. Byłam wzruszona i miałam pewność...chłopak naprawdę mnie kocha i to miłością jak najbardziej szczerą i prawdziwą!

-Tak!- odpowiedziałam w końcu, a na końcu korytarza usłyszałam krzyki radości. Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na mojego już narzeczonego. Uśmiech pojawił się na jego twarzy, a po chwili łza spłynęłam mi po policzku. Jimin wstał szybko i porwał mnie w swoje ramiona. Oderwałam się od niego i połączyłam nasze usta. Reszta podeszła do nas i przytulili.

-Kocham cię...- usłyszałam wyznanie od mojego narzeczonego.

-Ja ciebie też kocham...i was też- odpowiedziałam z uśmiechem.

-Aww my ciebie też- poczułam ramiona, które objęły mnie delikatnie. Spojrzałam za siebie i ujrzałam uśmiech maknae.

-Ej, (T.I) to moja narzeczona!- powiedział zazdrosny Jimin. Przytuliłam go. Jestem najszczęśliwsza na świecie!

🌹🌹🌹

Gdy atmosfera z zaręczynami opadła udaliśmy się razem do salonu. Musieliśmy wyjaśnić sobie pewne sprawy. Nie mogliśmy tak po prostu zapomnieć o tym incydencie w parku. Sprawa i tak była zbyt poważna. Usiadłam na kolanach chłopaka, a reszta spoczęła obok nas w kółku.

-Więc co robimy?- zapytał Taehyung wyraźnie zdenerwowany. Miał położoną poduszkę na kolanach, a wiadomo było, że Tae jest spokojniejszy gdy coś przytula. Nawet to nie pomagało. Z jednej strony cieszyłam się, że wszyscy są z nami w tych trudnych chwilach, ale jednak stres to stres i nikomu on dobrze nie służy.

-Rozmawiałem już na ten temat z Bang Si Hyukiem- zaczął Namjoon i spojrzał smutnym wzrokiem na Jimina.

-Nie rób takiej miny, bo chłopak jeszcze pomyśli, że coś złego się stanie- wtrącił się Yoongi. Jimin spojrzał na swojego hyunga, a zaraz potem objął mnie delikatnie i położył brodę na moim ramieniu. Byłam zaniepokojona.

-Na początku był sceptycznie nastawiony, ale udało mi się go udobruchać. Z trudem przekonałem go, że uczucie jakie jest między wami jest jak najbardziej szczere i zasługujecie na szczęście. Przecież taka miłość jest tylko jedna w życiu prawda?

Wszyscy kiwnęli głowami i spojrzeli na nas rozczulonym wzrokiem.

-Tylko jest pewien warunek...- trzymał nas w niepewności. Założył sobie nogę na nogę, oparł się o oparcie kanapy i poprawił odstające włosy. -Jimin...

-Tak?- zapytał zestresowany chłopak i złapał moją dłoń.

-Musisz się przyznać na najbliższym fanmeetingu albo to...albo zerwanie- powiedział, a zaraz potem poczułam napinające się mięśnie chłopaka.

-Nie mam wyboru- spojrzałam na Jimina zaskoczonym wzrokiem. -Czas się przyznać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro