Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 42: Na wiele się nie zdałeś

Przez dwa tygodnie Gavin ukrywał przed mamą że jest w poligamicznym związku. Głównie dlatego że obawiał się jej reakcji. Gdy kobieta odwiedzała go w pracy udawał że z jego partnerami łączą go tylko zawodowe relacje. Evelyn i Nines uszanowali to, nie chcieli go naciskać i go pospieszać. Jednak gdy minął kolejny tydzień zaczęło to być już na prawdę uciążliwe. Oczywiście Evelyn i Nines nie ukrywali przed mamą Gavin'a, że są w romantycznej relacji. Robili trochę na złość szarookiemu. Gdy Lillian była w pobliżu Nines i Evelyn flirtowali ze sobą albo wykonywali gesty by trochę dokuczyć Gavin'owi. Udawało im się to bo nie jednokrotnie Gavin zostawał przyłapany przez Lillian na tym że jego uwaga jest skupiona na kimś innym niż na ich wspólnej rozmowie.

Po tym jak Lillian zaczęła regularnie bywać na posterunku, niektórzy z pracowników zaczęli plotkować o jej nagłym powrocie. By znowu nie wyszła z tego nieprzyjemna sytuacja, Nines i Evelyn postarali się by uciszyć plotki w zarodku, zanim zdążyłyby dotrzeć do Gavin'a, a ten pod wpływem emocji ponownie kogoś by pobił. O dziwno nawet Hank trochę w tym pomógł, choć bardziej zrobił to ze względu na Evelyn. Nie podobało mu się że inni pracownicy mogą w jakikolwiek sposób ją zranić swoim głupim gadaniem więc miał oko na niektórych.

Evelyn została przyszpilona do ściany budynku. Mężczyzna zacisnął dłonie na jej gardle przez co dopływ powietrza do płuc został utrudniony.

- Przestań się szarpać, a nie skrzywdzę cię.- ostrzegł mężczyzna, ale zielonooka nadal próbowała wyswobodzić się z jego uścisku. Podejrzany którego ścigała miał dwa metry wzrostu, a jego bicepsy były prawie takiej samej wielkości jak jej głowa. Był weteranem wojennym z wieloletnim wojskowym doświadczeniem, co wiązało się z tym że był świetny w walce zarówno wręcz jak i z bronią. Bez większego trudu obezwładnił Evelyn gdy ta zagnała go w ślepą uliczkę skąd nie mógł uciec. Pozbawił ją broni i przyszpilił do ściany.

- Jakoś ciężko mi w to uwierzyć skoro zaciskasz dłonie na moim gardle.- próbowała go uderzyć albo kopnąć, ale wtedy uścisk stał się silniejszy. Za podejrzanym zauważyła znajomą sylwetkę przez co kąciki jej ust drgnęły do góry.- A tak w ogóle to nie pracuję sama.

- Hej fiucie!

Podejrzany puścił zielonooką, która zjechała plecami po ścianie powoli tracąc przytomność. Odwrócił się, a wtedy oberwał pięścią w twarz od Gavin'a. Szarooki wymierzył w podejrzanego bronią gdy ten powoli podniósł się z ziemi.

- I co wielkoludzie? Teraz już nie kozaczysz?- Reed uśmiechnął się drwiąco. Podejrzany uniósł wzrok, a chwilę później uśmieszek z twarzy szarookiego zniknął gdy weteran zwinnie pozbawił go broń=ni po czym rzucił się na niego.

Evelyn powoli ocknęła się. Spanikowała trochę gdy przed jej oczami była ciemność. Poruszyła się, ale wtedy zdała sobie sprawę że styka się z kimś plecami i że jest do kogoś przykuta kajdankami. Zamrugała szybko, a chwilę później jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności i dostrzegła kilka kształtów. Była w niedużym jakby pomieszczeniu, a pod nią były worki na śmieci. Nieprzyjemny zapach dodatkowo uświadomił ją że znajduje się w kontenerze na śmieci.

- Cholera.- poruszyła się trochę, ale jej nadgarstki były skute z czyimiś nadgarstkami.- Gavin? To ty?- szarpnęła się by pchnąć osobę za nią. Wtedy usłyszała cichy jęk.- Gavin...

- Co jest kurwa? Evelyn? Gdzie my jesteśmy?- szarooki ocknął się. Bolała go twarz. Prawy sierpowy tamtego weterana był wystarczająco mocny by go znokautować.

- W kontenerze na śmieci. Jesteś cały?

- Chyba tak. A ty?

- Jestem w porządku.- pociągnęła dłońmi by sprawdzić kieszenie kurtki. Chciała wyjąć swój telefon, ale nie mogła go znaleźć.- Masz telefon?

Reed przeszukał swoje kieszenie, ale po chwili zaprzeczył. Nie mieli ani swoich telefonów ani broni. Weteran obezwładnił ich, zakuł ich własnymi kajdankami po czym po prostu wrzucił do kontenera na śmieci, co było upokarzające.

- Ten skurwiel skuł nas własnymi kajdankami.- warknął szarooki. Nie mieli przy sobie kluczy, a w tych ciemnościach nie byli wstanie znaleźć czegoś co pomogłoby im się rozkuć.- I to wszystko twoja wina.

- Co proszę?- gwałtownie szarpnęła rękoma do przodu przez co Gavin syknął z bólu ponieważ metal wbił się mu w skórę.- Nikt ci nie kazał biec za mną.

- Miałem pozwolić temu dupkowi cię skrzywdzić?

- Na wiele się nie zdałeś.

- Pierdol się. Te twoje treningi też się na nic nie przydały.

- Koleś jest weteranem z wieloletnim doświadczeniem. Ma dwa metry, a jego bicepsy są prawie jak moja głowa. Faktycznie miałabym z nim jakiekolwiek szanse.- była podirytowana. Trochę naiwnie sądziła że uda jej się zatrzymać weterana, ale nie była sama więc wydawało jej się że we dwójkę sobie poradzą.

Siedzieli w cuchnącym śmietniku skuci i bez broni. Chyba gorzej nie mogło być. Zielonooka westchnęła, a chwilę później zaczęła się po prostu śmiać. Sytuacja była komiczna, było ich dwoje na jednego, a i tak przegrali. Gavin również się roześmiał. Kolejną durną przygodę mogli odhaczyć na liście niepowodzeń. Nines zapewne nieźle ich zbeszta, że nie posłuchali się go. Mieli czekać na sygnał, ale Evelyn wolała zrobić po swojemu i bez czekania ruszyła za podejrzanym. Gavin wolał mieć ją na oku więc pobiegł za nią.

- Myślisz że Nines nas zabije?

- Czy myślę że to zrobi? Kobieto, my już jesteśmy trupami.

Teraz było im do śmiechu, ale ta sytuacja mogła skończyć się znacznie gorzej niż siedzenie w śmietniku.

- Powinienem was zostawić w tym kontenerze.

Z zewnątrz usłyszeli znajomy głos, choć był on trochę stłumiony przez ściany śmietnika. Nagle oślepiło ich światło gdy klapa kontenera została otwarta. Lodowate błękitne tęczówki zeskanowały ich. Nic poważnego im nie dolegało na co Nines'owi ulżyło, ale jego złość spotęgowała się.

- Nines jak dobrze cię widzieć.- zielonooka uśmiechnęła się na widok RK900.- Pomożesz nam?

- Nie posłuchaliście się moich poleceń.- oznajmił chłodno.

- W zasadzie to ona cię nie posłuchała, ja tylko chciałem upewnić się że nie wpadnie w kłopoty.- oznajmił Gavin.

- Niezbyt się spisałeś.- stwierdził oschle niebieskooki na co Reed wywrócił oczami podirytowany.- Ale przyznaję że wasza nieudolna próba złapania podejrzanego do czegoś się przydała. Zdenerwowaliście go na tyle że nie myślał wystarczająco logicznie i udało się go złapać. Connor i Hank zabrali go na posterunek. Wasza głupota potrafi być jednak przydatna.

- Nie musisz być taki wredny.- burknęła Evelyn.

- Czy macie pojęcie jak czułem się gdy zniknęliście? Pomyślałem o najgorszym gdy znalazłem waszą broń i telefony niedaleko kontenera. Wasza lekkomyślność doprowadza mnie do obłędu.- był zły. Jego ton był ostry niczym brzytwa i karcący. Jednak jego zdenerwowanie wynikało z zmartwienia. Gdyby coś im się stało, nie wybaczyłby sobie.

- Przepraszam.- odezwała się Evelyn. Jak zwykle zamiast pomyśleć dwa razy, dała się ponieść chwili. Czasami denerwowało ją to że nie potrafi słuchać się innych i musi robić po swojemu. Starała się wytępić z siebie wady, ale zawsze udaje jej się nad tą częścią siebie zapanować.- To moja wina. Następnym razem cię posłucham.

- Byłbym głupcem gdybym w to uwierzył.

- Mogę obiecać że się postaram.

- To już lepiej brzmi.

- Więc nam pomożesz?- zapytał Reed.

- Nie. Klucze do kajdanek leżą przy kontenerze. Sami wepchaliście się w to więc sami z tego wyjdźcie.- oznajmił niebieskooki po czym najzwyczajniej odwrócił się i zaczął oddalać.

- Czy on właśnie sobie poszedł?- zapytała z niedowierzeniem Evelyn.

- Wracaj tu! Masz nam pomóc! Ty durna puszko!... - szarooki klął w nieskończoność. Jednak jego krzyki były na nić ponieważ Nines'a nie było już w pobliżu. Zostali tylko we dwoje utknięci w kontenerze na śmieci w pustej alejce.

- Przymknij się.- burknęła zielonooka. Uszy zaczęły boleć ją od jego darcia się.- On nie wróci.

- I co teraz?

- Spróbujemy stąd wyjść. Musimy jednocześnie się podnieść. Gotowy? Na trzy.- odliczyła, a chwilę później jakoś udało im się ustać. Worki na śmieci nie były zbyt stabilne, ale na razie utrzymywali równowagę. Stąd mogli zobaczyć leżące metr od kontenera kluczyki do kajdanek, ich broń oraz telefony.- Teraz musimy pomyśleć jak wyjść z kontenera.- wyjście samo w sobie nie było trudne, ale przy dokonaniu tego co najmniej jedno z nich zostanie poobijane.

- Nie będę siedział tu wieczności. I tak już cuchnę.- nie marzyło mu się by zostać w tym kontenerze nawet kolejnych parę minut. Zbliżył się do ścianki kontenera ciągnąc za sobą Evelyn.

- Co ty robisz?- syknęła czując jak kajdanki wbijają się w jej skórę. Reed nie odpowiedział. Zanim Anderson zdążyła skomentować jego nieprzemyślane zachowanie, Gavin oparł się o ścianę kontenera i pochylił do przodu na drugą stronę. - Reed! Idioto!

Gavin pociągnął za sobą Evelyn. Wylądowali bokiem na twardym betonie.

- Kurwa.- burknął szarooki. Lądowanie było twarde, ale przynajmniej wydostali się z kontenera.

- Czasami myślisz zanim coś zrobisz?- zielonooka jęknęła. Na pewno po tym upadku będzie miała siniaki.

- Tą działkę wolę zostawić tobie.

- Mi?- parsknęła. - Znaleźliśmy się w tej sytuacji bo zamiast pomyśleć dwa razy, postanowiłam działać.

- Nie twierdzę że zawsze robisz mądrze, ale bliżej ci do racjonalnie myślącej i opanowanej osoby.

- Ten obraz pasuje bardziej do Nines'a.

- W sumie racja... Będziemy tak leżeć czy ruszysz swój zacny tyłek?- szarooki zapytał po paru chwilach ciszy.

- Wstajemy na trzy. Najpierw na bok, a później do góry.

- Jasne szefowo.- przytaknął z żartobliwością w tonie głosu, na co Evelyn wywróciła oczami, ale on nie mógł tego zobaczyć. Gdy zielonooka odliczyła, podnieśli się do siadu, a później w zsynchronizowanym tempie wstali do góry. Podeszli do kluczyków i przykucnęli by je dosięgnąć. Anderson pierwsza wyswobodziła się z kajdanek, a później Reed.

Evelyn podniosła z ziemi swoją broń i telefon. Magazynek był pełny, a telefon nie uszkodzony. Najwyraźniej tamten weteran rzeczywiście nie chciał im zrobić większej krzywdy.

– Cholera.– burknął Reed rozmasowywując ramię, na które upadł. Evelyn spojrzała na swoje nadgarstki, na których widniały czerwone ślady po kajdankach. Zerknęła na szarookiego i lekko skrzywiła się gdy zauważyła siniaka na jego policzku.– Co?– Gavin uniósł brew zastanawiając się dlaczego zielonooka tak dziwnie mu się przygląda. Evelyn bez słowa podeszła do niego i dotknęła jego policzka. Reed lekko się skrzywił gdy palcami musnęła siniaka przez co Anderson cofnęła rękę.– Nic mi nie jest. Lepiej spójrz na siebie.– wskazał palcem na szyję by dać jej do zrozumienia że ma ślady dłoń po duszeniu.– Sadomaso całkiem dobrze by na tobie wyglądało.– uśmiechnął się głupkowato. Chciał choć trochę ją rozchmurzyć.

– Jesteś idiotą, wiesz?– jej kąciki ust lekko drgnęły do góry. Gavin był beznadziejny w poprawianiu komuś humoru, ale przynajmniej się starał, a to było najważniejsze.

– Tak, ale twoim idiotą.– wyszczerzył się jakby był z tego dumny. Evelyn jedynie pokręciła głową.

– Przynajmniej jesteś przystojny.– ruszyła ku wyjściu z alejki. Reed poszedł za nią.

– Tylko to we mnie widzisz? Zabolało.– teatralnie złapał się za serce i przybrał bolesny wyraz twarzy. Widział że zielonooka walczy by się nie uśmiechnąć wiec trącił ją ramieniem. Jego uśmiech był zaraźliwy przez co Evelyn nie wytrzymała i na jej twarzy również zagościł uśmiech.– Tak lepiej.– objął ją ramieniem wokół ramion by przyciągnąć ją bliżej siebie. Po chwili jednak odsunął się ponieważ poczuł nieprzyjemny zapach śmietnika, którym zielonooka przesiąkła.– Cuchniesz.

– Wal się. Ty też.

Reed roześmiał się gdy lekko go pchnęła.

– Więc musimy wziąć prysznic.– poruszył sugestywnie brwiami.

Zatrzymali się przy samochodzie Evelyn, który był zaparkowany niedaleko bloku mieszkalnego gdzie mieszkał weteran. Zielonooka zdziwiła się że pojazd wciąż tu stoi. Nines miał do niego klucze.

– Otworzysz czy będziemy tu tak stać?

– Nines ma klucze.

– Poważnie? To zadzwoń do tej puszki albo wezwijmy taksówkę.

– To nie będzie konieczne.– wyjęła telefon. Jej samochodowy asystent Ava, który był połączony z jej telefonem pozwalał Evelyn nie tylko śledzić trasę jazdy jej samochodu, ale również nim sterować. Weszła w aplikację.– Ava, otwórz przednie drzwi.– powiedziała do telefonu, a chwilę później przednie drzwi otworzyły się.

– Co do cholery?

– Spokojnie. Ava cię nie zje.– posłała mu złośliwy uśmieszek na co szarooki wywrócił oczami. Oboje wsiedli do samochodu po czym mogli ruszyć w drogę.

Gavin stwierdził że nie muszą zajeżdżać do jego mieszkania więc pojechali bezpośrednio do Evelyn. Zielonooka przeczuwała czemu tak zdecydował, choć nie mieszkał daleko od niej i mieli jego mieszkanie po drodze.

Gdy dotarli do mieszkania, Evelyn wzięła parę ubrań Nines'a by Gavin miał w co się przebrać. Zaniosła je do łazienki gdzie był już Gavin. Szarooki rozbierał się.

– Tylko się pośpiesz. Powinniśmy wrócić jak najszybciej na posterunek.– oznajmiła Anderson. Zamierzała wyjść, ale uścisk na jej nadgarstku uniemożliwił jej to. Gavin przyciągnął ją do siebie i zachłannie wpił się w jej usta.

– Praca może zaczekać.– mruknął gdy na moment oderwał się od jej ust.

– No nie wiem... Ten pocałunek był mało przekonujący.– uśmiechnęła się zuchwale. Lubiła się z nim droczyć.

– Nawet nie masz pojęcia jak mnie wkurwiasz.– samym uśmiechem potrafiła doprowadzić go do obłędu. 

Evelyn ściągnęła koszulę i odrzuciła ją za siebie.

– Więc mi pokaż.

Gavin'owi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ponownie wbił się w jej usta, tym razem był bardziej zachłanny i spragniony. Szybko pozbyli się swoich ubrań i weszli pod prysznic. Całowali się prawie bez ustanku, robili jedynie krótki przerwy na złapanie oddechu. Ciepła woda spłynęła na ich złączone ze sobą ciała. Chwilę później w pomieszczeniu było słychać nie tylko szum wody. Ich wzajemne jęki odbijały się od ścian prysznica, który szybko zaparował zakrywając parą ich nagie ciała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro