Rozdział 39: Zejdź mi z oczu!
Gavin spóźniał się pół godziny. Anderson rozmyślała o jej rozmowie z szarookim. Nie odpowiedział jej że ją kocha. Nie wyrażał swoich uczuć otwarcie przy innych, ale gdy byli tylko we trójkę nie krył się z tym zbytnio. Dlatego zdziwiło ją że tak ją olał choć skoro był w swoim mieszkaniu, to na pewno był sam więc nie musiał się wstydzić powiedzieć tych słów.
- Ah, znowu w tym pierdolniku.- Reed podszedł do swojego stanowiska. Rzucił niedbale kurtkę na oparcie fotelu, na którym po chwili usiadł. Zauważył na biurku leżące małe szare pudełeczko z błękitną wstążką.- Co to za pudełko?- wziął przedmiot do ręki i przyjrzał mu się.
Evelyn i Nines, którzy siedzieli przy swoich biurkach, wymienili się krótkimi spojrzeniami.
- To mały upominek na twój powrót do pracy.- odezwała się zielonooka. Gavin rozwiązał wstążkę i zajrzał do pudełeczka.- Uznałam że też ci się przyda podobna figurka.- dodała gdy szarooki wyjął małą figurkę brązowej fretki trzymającej kubek kawy, której główka była ruchoma. Kiedyś podarowała Nines'owi figurkę wilka z kiwającą główką, sama miała kota, więc uznała że Gavin też powinien mieć taką ozdobę na biurko.
Reed parsknął. Postawił figurkę na biurku. Dotknął główki fretki, która zaczęła się kiwać.
- Tylko tyle? Liczyłem na lepszy prezent powitalny. Może szybki numerek w pokoju przesłuchań?- na twarzy szarookiego zawitał głupkowaty uśmieszek. Spojrzał na Evelyn poruszając brwiami.
- Nie dziś. Mam okres.
Gavin wywrócił oczami po czym spojrzał na Nines'a.
- Nie.- oznajmił niebieskooki.
- Też masz okres?- zapytał drwiąco Reed.
- Komisariat jest miejscem pracy...
- Bla, bla, bla. Przynudzasz puszko.- machnął ręką. Reed rozejrzał się dookoła jakby nie wiedział co ze sobą ma zrobić po czym wstał i ruszył ku pokojowi socjalnemu. Potrzebował kawy.
- Czy on właśnie sam poszedł po kawę?- zapytała Evelyn zerkając na Nines'a. Zwykle marudził by ktoś ją mu przyniósł, najczęściej każde zrobić to niebieskookiemu.
- Przyznaję że to... dziwne.- Nines przymrużył oczy. Spojrzał na miejsce pracy Gavin'a. Zeskanował biurko i leżące na nim przedmioty by sprawdzić czy uzyska jakąś poszlakę. Wstał z swojego miejsca i podszedł do fotela, na którym leżała kurtka Reed'a. Wziął ją do ręki i powąchał. Jego receptory węchu są znacznie lepsze niż ludzkie. Był wstanie rozróżnić zmieszane zapachy. Zapach wody do golenia szarookiego był mocny, ale niebieskooki wyodrębnił jeszcze inny obcy zapach, był słaby. To były delikatne kobiece perfumy, które z pewnością nie należały do Evelyn.
- Co to za mina?- zielonooka uniosła brew. Nines zrobił dziwną minę.
- Na kurtce Gavin'a wyczułem kobiece perfumy, ale ty takich nie używasz.
- Chyba nie sugerujesz że mógłby... - Anderson nie dokończyła. Słowa nie chciały przejść jej przez gardło. Teraz rozmowa z Reed'em przez telefon nabierała innego wybrzmienia. Może nie był sam w swoim mieszkaniu i dlatego nie odpowiedział że ją kocha. Jednak szybko otrząsnęła się z tych myśli. Gavin nie mógłby im tego zrobić.
- Mamy za mało informacji by potwierdzić jego zdradę.- stwierdził z zamyśleniem. Sięgnął do kieszeni kurtki szarookiego. Reed nie wziął ze sobą telefonu.
- Nie Nines. To przesada.- oznajmiła domyślając się że niebieskooki chce zhakować telefon Gavin'a. Miała pewne obawy i najgorsze scenariusze już zaczęły pojawiać się w jej głowie. Ale przecież to mógł być tylko przypadek. Może Gavin przechodził obok mocno poperfumowanej kobiety i jej zapach zatrzymał się na jego kurtce, a nie odpowiedział jej że ją kocha bo może nie miał humoru.- Odłóż jego telefon. Ma prawo do prywatności.- wstała z fotela i wskazała na androida palcem niczym właściciel kota, który ostrzega swojego pupila by nie zrzucił łapką szklanki z blatu.
- Ale dzięki temu dowiemy się czy nas zdradza.- upierał się przy swoim.
- Nie sądzę by to zrobił.- wyminęła swoje biurko i podeszła do RK900. Wyciągnęła dłoń by zabrać telefon Reed'a niebieskookiemu, ale android cofnął się, tym samym nie pozwalając jej by zabrała mu urządzenie.- Nines. Oddaj mi ten telefon.- wystawiła dłoń wyczekująco. Patrzyła poważnym wzrokiem. Jednak Nines nie wyglądał by miał zamiar oddać urządzenie.- Nie!
Evelyn rzuciła się by zabrać mu telefon, ale Nines jedną ręką odciągnął ją jak najdalej, a drugą połączył się z telefonem hakując go. Zielonooka szarpała się by się uwolnić, ale to było bezcelowe. Po paru chwilach Nines ją puścił i odłożył telefon Gavin'a na miejsce.
- Miałaś rację. Nie zdradza nas. Niczego nie znalazłem.- westchnął jakby rozczarowany, choć powinien był być zadowolony.- Wyglądasz na złą.- oznajmił z stoickim spokojem.
Fakt że nie przejmował się że naruszył prywatność ich partnera jeszcze bardziej zdenerwowało Evelyn. Jednak wiedząc że wybuchem złości niczego nie wskóra, odetchnęła głęboko by się uspokoić. Nines czasami przekraczał granice. Był wścibski. Jakby nie potrafił opanować się przed dowiedzeniem się każdego szczegółu o swoich partnerach. Nie mówiąc już o obsesyjnej potrzebie bycia świadomym gdzie przebywają w każdej sekundzie ich życia.
- Jestem zła na ciebie ponieważ nie potrafisz dawać nam przestrzeni osobistej. Jesteśmy w związku, ale to nie znaczy że masz prawo grzebać w naszych prywatnych sprawach.
- Nie rozumiem. Chcę wiedzieć o was wszystko. To może pomóc mi zapewnić wam bezpieczeństwo i utrzymać przy życiu.
Evelyn trochę przytkało. Aż nie wiedziała jak na to zareagować. Było to z jednej strony urocze, ale również niepokojące.
- Jezu Chryste. Wiesz jak źle to zabrzmiało? Trzeba ci wyjaśnić że istnieją pewne granice, nawet w związkach.
Zielonooka kazała Nines'owi usiąść po czym zaczęła mu tłumaczyć jak wygląda zdrowe zamartwianie się, a jak obsesja. Niebieskooki uważnie słuchał. Wyjaśniła mu jak wyglądają zdrowe relacje między partnerami, szczególnie w aspekcie prywatności. Szczegółowo podkreśliła mu czego nie powinien robić.
***
Evelyn usiadła przy stoliku na przeciwko Gavin'a. Szarooki uniósł wzrok znad kubka kawy. Upił łyk najcudowniejszego napoju na świecie gdy patrzył na zielonooką. Zmrużył oczy gdy kobieta siedziała w ciszy i mu się przyglądała.
- Powiem ci coś, ale nie zdenerwuj się, dobrze?
- Zaczynając w ten sposób już mnie denerwujesz.
- Nines zhakował ci telefon. I muszę zapytać. Czy masz z kimś romans?- powiedziała na jednym wdechu.
- Że co zrobił?! Co kurwa?! Co to za durne pytanie?!
- Miałeś się nie denerwować.
- Jak mam się nie wkurwić jak mówisz mi że puszka grzebała mi w telefonie i pytasz czy mam kogoś na boku?! Oszalałaś babo. Czy może odbiło ci przez okres?!
Jak zwykle z Reed'em nie dało się porozmawiać na spokojnie. Mocno zdenerwował zielonooką przez co kobieta chwyciła jego kubek z kawą po czym chlusnęła mu napojem w twarz.
- Jesteś szajbnięta!- wstał gwałtownie w krzesełka prawie je przy tym przewracając i spojrzał z wściekłością na Anderson, która również wstała z swojego miejsca.
- A ty jesteś skurwielem!
- Zejdź mi z oczu!
- Proszę bardzo!- odwróciła się na pięcie po czym ruszyła ku wyjściu.
- Ej! Wracaj tu do cholery! Nie skończyłem!- ruszył za zielonooką.
- A ja tak!- przyspieszyła kroku, a zauważając że Gavin za nią podąża, zaczęła iść jeszcze szybciej co po chwili zamieniło się w bieg gdy szarooki również przyspieszył.- Nie goń mnie!
- To przestań uciekać!
Evelyn popędziła w kierunku swojego biurka, a Gavin był tuż za nią. Pchnęła fotel w stronę Reed'a gdy stanęła przy biurku. Szarooki odepchnął mebel. Evelyn przeszła na drugą stronę i stanęła przy biurku Gavin'a.
- Przestań uciekać!
- To przestań mnie gonić!
- Czy wy dobrze się czujecie?- odezwał się Nines. Siedział przy swoim stanowisku i lekko zdezorientowany przyglądał się swoim partnerom. Zdecydowanie nie rozumiał ludzkiego zachowania.
- Było nie grzebać mi w telefonie tosterze!
- Powiedziałaś mu?- Nines zapytał z nutą urażenia w głosie i spojrzał na zielonooką.
- Miał prawo wiedzieć.- oznajmiła Evelyn.
- Dlaczego przyszło wam do głów że mam romans?!- sam do końca nie wiedział czemu był tak wkurzony. To że Nines grzebał w jego osobistych rzeczach nie było nowością. A podejrzenia że ich zdradza, było absurdem i nie rozumiał skąd taki pomysł.
- Na prawdę go o to spytałaś? Mówiłaś że w to nie wierzysz.
- Sama nie wiem czemu o to zapytałam.- Evelyn skrzywiła się. To był durny pomysł z tym pytaniem, ale jakoś nie potrafiła się powstrzymać. Mogła przewidzieć że to tylko może zaszkodzić.
- Odpowiecie mi?!- Reed podniósł głos przez co Nines i Evelyn spojrzeli na niego.
- Na twojej kurtce wyczułem kobiece perfumy, które nie należą do Evelyn.- oznajmił Nines. - Skąd one się tam wzięły?
- Poważnie? A ty co pies śledczy? Nie wiem skąd one się tam wzięły.- w pierwszej chwili był oburzony że z tak durnego powodu podejrzewali go o zdradzę. Jednak po chwili uspokoił się zdając sobie sprawę że jego mama pożegnała go czułym uściskiem gdy wychodził do pracy. To zapewne jej perfumy zostały na jego kurtce.
- Wiesz czyje to perfumy.- oznajmiła Evelyn. Uważnie przyjrzała się nagłej zmianie twarzy Gavin'a. Reed spiął się nagle co nie uszło uwadze zielonookiej i Nines'a.- Mów. Czyje to perfumy?
- Mijałem sąsiadkę na klatce schodowej.- to była pierwsza sensowna wymówka, która wpadła mu do głowy, ale po minach jego partnerów był pewien że nie łyknęli tego. Jeszcze bardziej się przez to zestresował. Wolał zatrzymać dla siebie że jego mama wróciła. Zapewne i tak za jakiś czas znowu zniknie. Nie chciał by Nines i Evelyn ją poznali bo to oznaczałoby że mogą dowiedzieć się więcej o jego przeszłości, która nie była zbyt kolorowa.
- Kłamiesz. Twój poziom stresu gwałtownie wzrósł.- powiedział Nines.
Lillian weszła do budynku. Skierowała się do recepcji. Dawno jej tu nie było. Nie była pewna gdzie szukać swojego syna. Poprosiła recepcjonistkę o pomoc. Wskazała jej kierunek gdzie ma iść. Ta wskazówka nie była potrzebna ponieważ szybko zauważyła Gavin'a. Szarooki wykłócał się z kimś. Szatynka ruszyła w jego kierunku.
- Przestań mnie ciągle analizować ty cholerna obsesyjna kupo plastiku! - Reed okropnie się wydarł, warcząc przy tym. Był wściekły. Jednak szybko pożałował swojego wybuchu gdy zobaczył minę Nines'a. Chciał coś powiedzieć, ale wtedy jakby znikąd pojawiła się jego mama. Widział jak zbliża się w ich kierunku. Nie mógł pozwolić by ją zobaczyli przez co szybkim krokiem ruszył w stronę korytarza gdzie znajdowały się pokoje do przesłuchań. Lillian podążyła za nim.
Zapadła nieprzyjemna cisza. Gavin gdzieś sobie poszedł.
- Nines?- Evelyn podeszła do niebieskookiego. Delikatnie dotknęła jego przedramienia. Nines nie patrzył na nią.- To moja wina. Niepotrzebnie zaczynałam ten temat.- czuła się winna tej kłótni. Gdyby nie zadała tamtego durnego pytania Gavin nie nakrzyczałby na Nines'a.- Przepraszam.
Nines czuł się źle. Teraz słowa Evelyn o tym że jego zachowanie w stosunku do swoich partnerów jest nie zdrowe, mocniej do niego trafiły. Chciał tylko o nich dbać, ale najwyraźniej wszystko robił źle. W końcu nie był człowiekiem, nie miał pojęcia jak być żywą i czującą istotą. Może nie był odpowiedni do romantycznego związku z kimkolwiek.
- Nie przepraszaj. Jest w porządku.- wysilił się na delikatny uśmiech. Nie chciał zamartwiać Evelyn sobą. Starał się wyglądać na niewzruszonego, ale w środku z trudem walczył z emocjami. Dużego wysiłku wymagało od niego utrzymanie kontroli nad swoją diodą. Ta niewielka część zdradzała to jak się czuł. Nienawidził tego. Dlatego musiał odwrócić wzrok od Evelyn i ukryć przed nią swoją diodę, która świeciła na czerwono. Nie pierwszy raz usłyszał okrutne słowa od Gavin'a, ale tym razem było inaczej, to zabolało mocniej niż zwykle.
Evelyn przez parę chwil przyglądała się niebieskookiemu. Było jej przykro że Nines'owi się tak oberwało. Po chwili odwróciła się i ruszyła w kierunku dokąd poszedł Reed. Musiała z nim natychmiast porozmawiać.
Nines patrzył jak zielonooka oddala się. Gdy zniknęła z jego pola widzenia wstał z fotela. Podszedł do jej biurka. Zajrzał do szuflady w poszukiwaniach nożyczek, a gdy je znalazł ruszył ku łazienkom.
Connor zmarszczył brwi gdy dostrzegł w dłoni brata nożyczki. Szybko zerwał się z swojego miejsca gdy pomyślał o tym co Nines zamierza zrobić.
Evelyn zatrzymała się za rogiem gdy usłyszała rozmowę dwóch osób stojących w korytarzu. Jeden z głosów należał do Gavin'a, ale drugiego nie rozpoznawała. Dyskretnie wyjrzała zza rogu by zobaczyć z kim rozmawia szarooki. Zobaczyła jakąś obcą kobietą przed sześćdziesiątką.
- Ile razy mam ci powtarzać że masz nie przychodzić tutaj!- wykrzyknął, ale po chwili nerwowo rozejrzał się czy ktoś przypadkiem nie był w pobliżu. Odetchnął próbując zapanować nad sobą.
- Przyniosłam ci śniadanie bo nie zjadłeś przed pracą.- wyjęła z średniej rozmiaru torebki, którą miała przewieszoną przez ramię, papierową torebkę z jedzeniem, które sama zrobiła. Wręczyła rzecz synowi.- Chciałam tylko...
- Tylko co? Zatroszczyć się o mnie? Nigdy nie wychodziło ci to dobrze.- oznajmił z wrogością.
Lillian czuła jakby ktoś wbił jej nóź w serce. To co powiedział, na prawdę ją zabolało, ale może miał rację. Nigdy nie była dobrą matką, choć starała się jak mogła.
- Masz rację. Jesteś dorosły. Nie potrzebujesz mnie. Może nigdy nie potrzebowałeś.- powiedziała spokojnie, choć w środku czuła że się rozpada. Starała się jednak nie pokazać swojego bólu.- Więcej tu nie przyjdę. Przepraszam synku.- oznajmiła po czym zaczęła się oddalać.
Evelyn szybko otworzyła najbliższe drzwi i weszła do środka by nie zostać zauważoną. Nie mogła uwierzyć że właśnie zobaczyła mamę Gavin'a. Tylko raz wspomniał o swoim ojcu gdy opowiedział jej o bliźnie na nosie. Nigdy więcej nie mówił o swoich rodzicach. Ogólnie nie lubił mówić o swojej przeszłości. Evelyn zastanawiała się dlaczego. Czy jego przeszłość była aż tak bolesna?
Gavin złapał się za głowę. Był wściekły na siebie.
- Kurwa!
Kopnął kosz, który stał na korytarzu. Zjebał po całości.
- Dlaczego tylko wszystkich ranię?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro