Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37: Niestosowny żart

Po skończonej pracy Evelyn z Nines'em i Gavin'em pojechali do jej mieszkania. Reed nie powiedział ani słowa. Milczał, ale po jego twarzy widać było że wciąż był zdenerwowany. W jego szarych tęczówkach można było dostrzec ból, który usilnie próbował ukryć. Słowa czasami ranią mocniej niż jakiekolwiek ostrze. Nie powiedział nic nawet gdy byli już w mieszkaniu, gdy jedli kolację. Później Gavin wrócił do siebie twierdząc że musi pobyć chwilę sam, choć Evelyn i Nines prosili by został.

- Czy domyślasz się co mogło doprowadzić do tej bójki?- Nines wyszedł na balkon gdzie siedziała Evelyn. Zielonooka była pogrążona we własnych myślach. Napisała do Reed'a z zapytaniem jak się czuje, ale on ją zbył odpisując że nie ma ochoty na jakąkolwiek rozmowę.

- Niestety tak.- mruknęła zerkając na niebieskookiego. Powiedziała mu to czego dowiedziała się od Ivy i Jace.

Nines zamilkł. Jego dioda migała na żółto. Przetwarzał informacje. Nawet nie ukrywał że to go poruszyło. W pracy przybierał beznamiętną twarz, ale gdy nikt inny oprócz Evelyn i Gavin'a, nie patrzył, pozwalał sobie na okazywanie emocji.

Evelyn wzięła dłoń niebieskookiego i ścisnęła ją.

- Ludzie potrafią być okrutni. Wiem to z doświadczenia.- poznała to cierpienie i była też jego źródłem.- Nie da się ich uciszyć. Zawsze znajdzie się jakiś dupek. Dlatego nie można się tym przejmować. Nie ważne co zrobisz i jaki będziesz, nie zadowolisz wszystkich. Tak czy siak, będą gadać.

- Czuje się... - urwał jakby nie był pewien jak opisać to co w tej chwili odczuwa. Był zaprojektowany by służyć ludziom, wykonywać ich rozkazy, spełniać żądania. Jego oprogramowanie kazało mu być najlepszym. Porażki nie wchodziły w grę. Po staniu się dewiantem, to nie miało już takiego znaczenia. Jednak gdy coś mu się nie udawało, był przygnębiony tym. Czuł się winny, zawodny, że nie zasługuje na Evelyn czy Gavin'a. Zagłuszanie tych niepewności nie udawało mu się. Wciąż kłębiły się w jego umyśle niczym natrętne muchy. Nie rozumiał czemu ktoś tak źle może o nim mówić. Przecież nic złego nie zrobił, choć może nieświadomie coś jednak zrobił. Najgorsze jednak było to że z jego powodu jego partnerzy są krzywdzeni.

- Przygnębiony i winny?

Nines przytaknął głową. Niepewności i poczucie winy w jego oczach, sprawiało ból Evelyn. Inni mogli go postrzegać jako niezruszonego niczym androida, ale to była tylko skorupa, pod którą krył swoje delikatniejsze oblicze. Evelyn dotknęła jego policzka. Delikatnie zaczęła gładzić kciukiem skórę jego twarzy, która pod jej dotykiem cofnęła się ukazując białą plastikową powłokę.

- Nie jesteś niczemu winny. Kocham cię. Zasługujesz na to co najlepsze. Pamiętaj o tym. Nie pozwól by ktokolwiek ci wmówił że jest inaczej.- delikatnie się do niego uśmiechnęła, co nieznacznie odwzajemnił.

- Chciałbym by Gavin tu był. Martwię się o niego.

- Ja też.

W mieszkaniu Reed'a panował bałagan, ale nie taki co zwykle. Roztrzaskane szło po butelkach leżało na podłodze. Na ścianie były plany po roztrzaskanych butelkach piwa. Stół w kuchni był przewrócony, a jedno z krzeseł roztrzaskane. Mieszkanie wyglądało jak po jakiejś bójce.

Gavin siedział przy kanapie z podkulonymi nogami. Chował twarz w ramionach. Jego cichy płacz był całkowicie zagłuszony przez grający w tle telewizor.

Pumpkin podeszła do swojego pana. Łapką trąciła go w nogę. Gavin spojrzał na nią z ukosa. Nines bardzo dokładnie opatrzył jego twarz. Miał rozciętą wargę i brew, podbite oko oraz duży siniak na policzku, a także zranione kostki prawej dłoni, którą miał zabandażowaną. Kotka próbowała wepchać się na jego kolana. Szarooki uśmiechnął się przez łzy patrząc jak jego zwierzak nieporadnie próbuje się wcisnąć między jego nogi, a klatkę piersiową.

- Głupi zwierzak.- usiadł po turecku, dzięki czemu Pumpkin wepchnęła się na niego. Zwinęła się w kulkę w przestrzeni między jego nogami i zaczęła pomrukiwać.- Gdybyś mogła też byś mnie zostawiła prawda? Oczywiście że tak. Nie jestem wart nikogo... - zaszlochał, a łzy po raz kolejny spłynęły po jego policzkach. Pumpkin podniosła się i zaczęła ocierać główkę o jego klatkę piersiową. Zwierzak nie odpuszczał aż do momentu gdy Gavin ją przytulił. Szarooki zaśmiał się ponuro. Może przynajmniej Pumpkin nie uważała go za nic wartego, skoro tak nie studzenie nie chciała zostawić go samego.

Dzwonek przychodzącego połączenia rozniósł się po pomieszczeniu. Telefon leżał pod stolikiem kawowym, ale i tak Reed mógł dostrzec kto dzwoni. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie Evelyn. Jednak mężczyzna nie ruszył się z miejsca. Czekał aż Anderson przestanie dzwonić, a gdy dzwonek ucichł znowu poczuł jak łzy spływają po jego twarzy.

***

Evelyn podniosła się gwałtownie do siadu. Ciężko oddychała, a po jej czole spływał pot. Sięgnęła w bok by zapalić lampkę na nocnym stoliku. Przetarła twarz dłonią. To był tylko koszmar, choć dotyczył pewnych bolesnych wspomnień. Zaczęła robić głębokie powolne wdechy i wydechy by uspokoić się. Jednak to niewiele dawało. Jej ciało było napięte niczym struna, a łzy groziły załamaniem.

- Nines... - szepnęła i spojrzała w bok. Zmarszczyła brwi gdy miejsce obok okazało się być puste. Wstała z łóżka i wyszła na korytarz. Inne pokoje były spowite w ciemności.- Nines?

Evelyn weszła do salonu. Lampy z ulicy rozświetlały trochę pomieszczenie. Była sama w mieszkaniu. Ta pustka sprawiła że dostała gęsiej skórki, a niepokój w niej wzrósł. Szybko wróciła do sypialni i wzięła telefon. Dochodziła dwudziesta trzecia. Poszła dziś wcześniej spać, ale jak na złość złe sny nie pozwoliły jej spokojnie odpocząć. Wyszła na korytarz i podeszła do półki na buty. Nad nią był haczyk gdzie zawsze wieszała klucze do samochodu, ale nie było ich. Sprawdziła na telefonie lokalizację swojego samochodu. Asystent Ava, który miała w swoim pojeździe był połączony z jej telefonem. Samochód był w trasie, jechał w kierunku jej mieszkania. Jednak wcześniej był w dwóch miejscach. Zielonooka sprawdziła historię trasy. W okolicy wybranych miejsc znajdowały się bloki mieszkalne. I żaden z nich nie był tym, w którym mieszkał Gavin więc Nines na pewno go nie odwiedził. Było to dziwne. Evelyn postanowiła poczekać aż Nines wróci. Poszła do sypialni i usiadła na łóżku. Zgasiła lampkę i sprawdziła dokładniej co znajduje się w miejscach, które lokalizacja wskazywała. Długo nie czekała na powrót Nines'a. Po kilku minutach usłyszała otwierane drzwi. Evelyn wstała z łóżka i nieśpiesząc się wyszła na korytarz. Drzwi od pokoju, w którym Nines trzymał swoje rzeczy, były otwarte, ale światło nie było zapalone. Zielonooka podeszła do wejścia po czym zapaliła światło w pomieszczeniu. Nines zamarł w miejscu. Anderson skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej i oparła się ramieniem o framugę drzwi. Niebieskooki zdjął czarne skórzane rękawiczki i odłożył je do szafy. Był cały ubrany na czarno, co w jego przypadku nie powinno być dziwne, ale miał na sobie czarną prostą kurtkę z kapturem, której Evelyn napewno mu nie kupiła. Powoli odwrócił się i spojrzał na Evelyn. Jego twarz niewiele wyrażała, ale dioda migała na żółto.

- Powinnaś spać.- oznajmił z stoickim spokojem, jakby wcale nie został na czymś przyłapany. Zdjął kurtkę i starannie złożył ją po czym schował do szafy.

- Gdzie byłeś?- uważnie mu się przyglądała, ale świetnie radził sobie z ukrywaniem emocji. Nie łatwo było odgadnąć co siedzi w jego głowie. Mowa jego ciała była płynna, nic nie wskazywało na jakiekolwiek zdenerwowanie.

- Chciałem się przejechać. Wybacz że wziąłem twój samochód bez pytania.

- Możesz go brać kiedy chcesz.- odbiła się od framugi i zbliżyła do RK900. Nie odrywała wzroku od jego lodowatych błękitnych tęczówek.- Kogo odwiedziłeś?- mógł zgrywać niewzruszonego, ale jego dioda zdradzała go. Zamigała na czerwono, choć po chwili wróciła do błękitu.- Wiesz że Ava, mój asystent w samochodzie, jest połączony z moim telefonem? Na pewno domyśliłeś się tego, prawda?

Nie przemyślał tego. Pojechał pod wpływem burzliwych emocji. Pierwszym błędem było wzięcie samochodu Evelyn, a drugim nie zhakowanie jej samochodowego asystenta. Nakryła go. Sądził że zdąży wrócić, a ona niczego nie zauważy. To było myślenie żałosnego nierozsądnego człowieczka, a przecież miał być wysoko zaawansowanym androidem. Jakim cudem nie przewidział tak niepożądanych rezultatów? Mógł w nieskończoność rozpatrywać wszelkie możliwe i zmiany wyborów, które pomogłyby uniknąć tej chwili, ale to było bezcelowe ponieważ czasu nie da się cofnąć.

Nines westchnął jakby tym gestem pokazywał że się poddaje. Trochę irytowało go że podłapywał pewne zachowania od ludzi. Nie potrzebował powietrza, a jednak czasami reagował jak ludzie, wzdychał, wstrzymywał powietrze czy nerwowo oddychał. Nie miał już takiej kontroli nad własnym ciałem, jak na początku swojego istnienia.

- Odwiedziłem funkcjonariuszy Torres i Hill.

- Wiem.- sprawdziła miejsca, które odwiedził Nines. Okazało się że mieszkają tam Torres i Hill, którzy wdali się w bójkę z Gavin'em. Evelyn chciała sprawdzić czy Nines będzie próbował ją okłamać. Na szczęście nie był na tyle lekkomyślny by to zrobić.- Po co u nich byłeś o tak później porze?

- Chciałem się czegoś dowiedzieć. To oni zaczęli rozsiewać plotki. Uznali że to idealna okazja na zemszczenie się na Gavin'ie za sprawę, którą przez niego zawalili. Subtelnie wyjaśniłem im co ich spotka jeśli nie zaprzestaną niewłaściwego zachowania. Upewniłem się również że rozmowa między nami zostanie tajemnicą.- gdy wypowiedział słowo "rozmowa" kąciki jego ust nieznacznie drgnęły do góry, a oczy błysnęły czymś mrocznym. Raczej tylko na słowach się nie skończyło.

- Zgaduje że trochę nadwyrężyłeś ich fizycznie.- znowu zauważyła ten mroczny błysk w jego spojrzeniu. Raczej nie bez powodu założył rękawiczki.

- Posłużyłem się twoją radą. Czasami naginanie zasad i prawa jest właściwym wyjściem.

Evelyn nie spodziewała się że Nines posłuży się kiedykolwiek tą radą. Wtedy, w mieszkaniu Kalio, powiedziała że świat nie jest biało czarny, pełno w nim szarości. Czasami przymykanie na coś oka było mniej szkodliwym wyjściem. Zasady i prawo nie zawsze się sprawdzają i mogą w pewnych sytuacjach bardziej zaszkodzić. Jednak wtedy chodziło jej by świadek w sprawie był brany na poważnie, zatrzymanie go za posiadanie marihuany mogłoby postawić go w złym świetle przed sądem, a to było niepotrzebne. Teraz trochę żałowała że powiedziała, że czasem naginanie zasad i prawa jest lepszym wyjściem. Nie była zła na Nines'a, sama zamierzała odwiedzić Torres'a i Hill by z nimi "porozmawiać". Jednak trochę obawiała się że przez to, może za bardzo ściągnąć Nines'a na niewłaściwą ścieżkę, że jej rada może zaszkodzić jego światopoglądowi. Już sam sposób w jaki wypowiedział słowa budziło w niej nutę niepokoju.

- Czy jesteś na mnie zła?- zapytał gdy cisza w pomieszczeniu zaczynała być dla niego uciążliwa.

- Nie. Po prostu... - przygryzła wnętrze policzka szybko zastanawiając się nad dobraniem właściwych słów.- Następnym razem powiedz mi co zamierzasz zrobić. Nie chcę byś działał za moimi plecami.

- Zrobiłem to by was chronić.

- Rozumiem. Nie mam do ciebie o to pretensji, ale... nie chcę byś miał problemy. Jako para powinniśmy na sobie polegać w każdej sprawie. Razem stawiajmy czoła przeszkodom i problemom. Tak robią zdrowe związki.

- Więc dlaczego nie rozmawiasz ze mną o swoich koszmarach?

Evelyn przytkało. Nines zwinnie odbił pałeczkę. Zielonooka spięła się. Mimowolnie dotknęła prawego przedramienia z zamiarem pomasowania go, ale zdążyła zatrzymać dłoń i udawać że chciała się tylko podrapać. Ten gest często wykonywała nieświadomie, a dużo mówiło o niej, zwłaszcza dla osób które wiedziały co ten gest oznacza.

- Bo... w tej chwili mówimy o tobie.

- A powinniśmy porozmawiać o tobie.- zbliżył się do zielonookiej. Wziął jej twarz w swoje dłonie i pochylił nad nią. Z intensywnością wpatrywał się w jej oczy. Słyszał jak przyspieszyło jej tętno oraz zwiększył się poziom stresu.- Nie zrobiłem niczego złego. Nie zabiłem ich przecież. Czy może chciałabyś żebym to zrobił?

- Nie!- odpowiedziała szybko. Zrzuciła z siebie jego dłonie i cofnęła się.- Co z tobą? Nie możesz tak... - szybko wycofała się z pokoju i wybiegła na korytarz.

- Evelyn?

Nines wyszedł za nią na korytarz. Nie chciał jej zdenerwować.

Zielonooka zamknęła się w łazience. Przekręciła zamek w drzwiach. Widziała jak klamka zostaje naciśnięta. Nines próbował wejść do środka.

- Przepraszam. Nie powinienem tak mówić. To był tylko niestosowny żart.- użył mrocznego humoru, choć nie spodziewał się po zielonookiej takiej reakcji.- Evelyn? Proszę otwórz drzwi.

Słyszała go po drugiej stronie. Mówił spokojnie i łagodnie, ale ta sytuacja przywołała nieprzyjemne wspomnienia.

- Otwórz te pierdolone drzwi! Bo je kurwa wywarzę!

Evelyn siedziała pod umywalką trzymając w dłoni telefon. Na wyświetlaczu widniał numer alarmowy. Zamierzała zadzwonić, ale wahała się.

- Wynoś się z mojego mieszkania! - odkrzyknęła. Jednak osoba pod drugiej stronie nie chciała ustąpić. Walił w drzwi nadal i szarpał za klamkę.

-Wiem że chciałaś bym to zrobił! Nie udawaj niewiniątka!

- Odbiło ci! Tamten facet tylko mnie zagadał!- podniosła się z podłogi zostawiając telefon na umywalce. Rozejrzała się po łazience by znaleźć jakąś prowizoryczną broń, ale niczego przydatnego tu nie było. Nagle nastąpiła cisza, która zaniepokoiła ją bardziej niż krzyki jej chłopaka Roy'a. Byli w barze. Jakiś facet zagadał ją gdy Roy poszedł po kolejne drinki. Mężczyzna tylko nawiązał rozmowę. Od razu powiedziała że ma chłopaka, a on grzecznie to uszanował i zamierzał odejść, ale nie zdążył przed powrotem Roy'a. Od razu naskoczył na nieznajomego że próbuje poderwać jego dziewczynę. Spokojne wyjaśnienia niczego nie dały. Roy rzucił się na niego z pięściami. Gdyby inni nie odciągnęli go od mężczyzny, to zatłukł by faceta na śmierć. To nie była pierwsza sytuacja gdy zachowywał się chorobliwie zazdrośnie, ale to był pierwszy raz gdy był tak przerażająco agresywny, że nawet Evelyn nie potrafiła go uspokoić i bała się go. Był bardzo nerwowym i narwanym człowiekiem, ale o dobrym sercu, a przynajmniej zielonooka tak sobie wmawiała.

Evelyn krzyknęła gdy kula przebiła zamek w drzwiach. Roy wszedł do pomieszczenia z jej pistoletem w dłoni. Wiedział że zapasową broń trzyma w szufladzie nocnego stolika przy łóżku. Zielonooka cofnęła się jak najdalej gdy zrobił krok ku niej. Nie mierzył w nią, ale i tak czuła strach. Miał szalone spojrzenie. W tym momencie żałowała że nie zadzwoniła jednak na numer alarmowy.

- Roy, proszę odłóż broń.- powiedziała łagodnie próbując pozostać spokojna.

- Flirtowałaś z nim.

Evelyn zaprzeczyła głową.

- Wiem co do cholery widziałem! Jesteś taka sama jak one wszystkie. Udajesz niewiniątko, a jesteś zepsuta do szpiku kości!- machnął bronią przez co Evelyn wzdrygnęła się.- Nie wmówisz mi że to ze mną jest coś nie tak.

- Proszę, oddaj mi broń.- zrobiła krok ku Roy'owi, ale gdy znowu zaczął wymachiwać pistoletem zamarła w miejscu.- Przepraszam.- wiedziała że nie zrobiła niczego złego, ale Roy nie myślał trzeźwo. Nieważne ile razy by powtarzała, nie uwierzyłby w jej słowa, nawet jeśli były prawdą, a on tylko wszystko sobie uroił.- Nie chciałam cię rozzłościć. Więcej tego nie zrobią. Obiecuję.

Roy uspokoił się. Podszedł do Evelyn. Położył dłoń na jej policzku patrząc jej w oczy. Uśmiechnął się i delikatnie pogładził kciukiem jej policzek. Zielonooka odetchnęła. Wciąż trzymał przy sobie broń. Anderson powoli by nie zauważył poruszyła dłonią by sięgnąć po pistolet.

- Wiem. Już nigdy tego nie zrobisz.- powiedział półszeptem. Coś w jego spojrzeniu sprawiło że Evelyn się przeraziła. Sięgnęła po broń, ale nie zdążyła odebrać mu jej. Objął ją mocno ramieniem wokół szyi wciągając ją w pocałunek. W tym samym czasie przyłożył pistolet do jej ciała i postrzelił ją dwukrotnie w brzuch. Evelyn jęknęła w jego usta gdy okropny ból przeszył jej ciało.- Kocham cię skarbie.- przytulił ją czule po czym cofnął się i ją puścił.

Nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Upadła na podłogę.

- Roy... -szepnęła. Leżała na płytkach patrząc jak Roy po prostu wychodzi z łazienki. Zostawił ją by wykrwawiła się w samotności. Telefon był zaledwie ponad metr od niej, na umywalce. Jednak gdy się poruszyła ból zwiększył się. Był nie do zniesienia. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Krew przepływała przez palce jej dłoni gdy próbowała zatamować krwotok. Szybko traciła siły, ból nasilał się, ale nie poddawała się. Próbowała doczołgać się do umywalki. Prawie osiągnęła cel. Musiała teraz tylko podciągnąć się trochę. Uniosła dłoń jak najwyżej mogła. Czuła jak dotyka telefonu, ale urządzenie wymsknęło się i wpadło do umywalki. Musiałaby się podnieść chociaż na kolana by sięgnąć do telefonu, ale nie miała już sił na to. Robiła się senna. To był jej koniec. Powoli odpływała. Obraz przed jej oczami zamazywał się. Jednak dostrzegła coś, a raczej jakąś postać wchodzącą do łazienki. Ktoś krzyknął jej imię i przed nią klęknął. Chwilę później straciła przytomność.

Lucas znalazł ją wtedy w kałuży własnej krwi, na granicy życia. Miała pecha do mężczyzn. Z każdym kolejnym związkiem miała wrażenie, że natrafia na coraz gorszych szaleńców. Dlatego po Roy'u, przestała się umawiać. Wciągnęła się w wir pracy. Ponad dwa lata nie chodziła na żadne randki, unikała jakichkolwiek romansów jak ognia. Miała dość związków, które kończyły się tragicznie. Jednak nic nie mogła poradzić że się zakochała. Miała nadzieję że tym razem będzie inaczej. W końcu wyjechała do innego miasta, starała się wyzbyć starych nawyków, starała się być lepszą osobą.

- Evelyn. Przepraszam. Proszę otwórz drzwi. Porozmawiajmy.

Zielonooka siedziała przy umywalce. Odetchnęła głęboko by się uspokoić po czym wstała. Za bardzo dała się ponieść emocjom. Złe doświadczenia sprawiały że nawet najzwyklejsze słowa przypominały jej o tym co przeszła. Nie śpiesząc się podeszła do drzwi. Dotknęła zamka, ale nie przekręciła go.

- Zostań tam jak długo tego potrzebujesz.

Nines nie był taki jak Roy. Inaczej już dawno wyważyłby te drzwi. W końcu był androidem o niezwykłej sile, takie drzwi by go nie powstrzymały. Przekręciła zamek po czym otworzyła drzwi.

Nines skrzywił się widząc jak jej oczy błyszczą od łez. Nie wiedział co zrobić. Czy ruszyć się? Powiedzieć coś? A jeśli to ją jeszcze bardziej zdenerwuje? Nie chciał jej wystraszyć. Rozważał wszelkie za i przeciw, próbował domyślić się dlaczego tak zareagowała. Jednak gubił się w swoich rozważaniach i analizach.

- Porozmawiajmy.- odezwała się. Wzięła niebieskookiego za rękę po czym poprowadziła go za sobą do salonu. Usiadła na kanapie i pociągnęła go by zrobił to samo.- Nie zrobiłeś niczego złego.- nie wchodząc w szczegóły opowiedziała o jej ostatnim związku. Wyjaśniła że to co powiedział przywołało te nieprzyjemne wspomnienia i dlatego uciekła do łazienki.

- Nigdy bym cię nie skrzywdził.

- Wiem.- oparła głowę o jego ramię i pozwoliła by objął ją w tali. Czuła się przy nim bezpiecznie. Przy Roy'u, nawet na początku związku, czuła podświadomie że powinna była trzymać się od niego z dala. Jednak zauroczenie nim przytrzymało ją przy nim. Ciche głosiki w jej głowie mówiły, że na nikogo lepszego nie zasługuje, że powinna się cieszyć że ktoś w ogóle ją chciał. Po terapii potrafiła lepiej nad nimi panować, bardziej je stłamszała, choć wciąż gdzieś w jej świadomości pozostały. Uniosła wzrok i spojrzała na Nines'a. Niebieskooki uśmiechnął się delikatnie. Pochylił się i złożył czuły pocałunek na jej czole.

- Od teraz będziemy o wszystkim rozmawiać otwarcie. Obiecuje. A ty?

- Zgoda.- odwzajemniła uśmiech.- Obiecuję.- dodała gdy Nines patrzył wyczekująco aż również obieca.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro