Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29: Odwal się staruszko

Gavin był niewyspany. Męczył go ból głowy mimo że wziął tabletki przeciwbólowe. Siedział przy swoim biurku tępo wpatrując się w telefon, na którym przeglądał portale społecznościowe. Nawet najgłupsze filmiki czy posty, które przeważnie rozbawiały go, tym razem nie pomogły. Kąciki jego ust nie drgnęły ani o minimetr do góry. Był spięty, sfrustrowany i podłamany. Nie mógł patrzeć na swoich partnerów. Evelyn próbowała nawiązać z nim rozmowę, ale szybko ją zbywał, a ona odpuszczała by nie narzucać mu się na siłę, co też go denerwowało.

Tego dnia każdy wolał trzymać się z dala od Gavin'a Reed'a.

Może prawie każdy.

Zielonooka podeszła do biurka szarookiego i oparła się o nie tyłem. Postawiła na blacie świeżo zaparzoną kawę. Na plastikowym kubeczku narysowała kocią minkę. Artystką nie była, ale rysunek nie był tragiczny, przynajmniej tak sobie mówiła.

- Kawa dla ciebie, tak jak lubisz Gav.- uśmiechnęła się, ale widząc że szarooki ją olewa, kąciki jej ust od razu spadły. Zacisnęła usta w wąską linię napinając mięśnie. Miała ochotę chlusnąć mu w twarz tą kawą, ale powstrzymała się. Odetchnęła głęboko by się rozluźnić. Podejrzewała że Gavin mógł widzieć, albo usłyszeć od kogoś o jej związku z Nines'em. Czuła się okropnie. Była rozdarta wewnętrznie i nie wiedziała co zrobić. Jakakolwiek próba rozmowy z Reed'em, kończyła się szybciej niż zaczęła. Mężczyzna po prostu odchodził albo zakładał słuchawki na uszy. Kusiło ją by uderzyć go w twarz, krzyczeć na niego, ale mimo złości poddawała się  bezsilności. Krzyżując ramiona na klatce piersiowej po prostu odeszła od biurka szybkim krokiem by wyjść z głównego pomieszczenia.

Nines zacisnął mocno szczękę gdy obserwował nieudolne próby Evelyn na pogodzenie się z Reed'em. Z trudem przychodziło mu nie mieszanie się do tego. Nie rozumiał czemu zielonooka tak bardzo lgnęła do Gavin'a. Denerwowało go to.

Większość wolała się trzymać od nich z dala wyczuwając między tą trójką duże napięcie. Byli jak chodzące tykające bomby więc lepiej było unikać niepotrzebnej konfrontacji z nimi.

***

Anderson popijała przez słomkę owocowy koktajl, prawie nie ruszyła zamówionego posiłku, który już trochę ostygł. Siedziała przy stoliku pod oknem w kawiarence, a naprzeciw niej siedział Nines. Zielonooka wpatrywała się beznamiętnie w blat stolika. Jej myśli pędziły jedna za drugą.

Mieli przerwę na lunch, którego oczywiście Gavin nie chciał z nimi spędzić.

Niebieskooki siedział prosto trzymając przed sobą złączone dłonie na stoliku. W menu kawiarenki dla androidów mieli jedynie owocowo podobne trzy warianty napojów z tyrium więc kupił jeden napój.

-... jest nieznośny.- zielonooka machnęła ręką sfrustrowana gdy kontynuowała narzekanie na Reed'a. Niebieskooki jedynie przysłuchiwał się jej wywodom.- Nigdy w życiu nie spotkałam tak denerwującego człowieka...

- Czy musimy marnować wspólny czas na niego?- zapytał spokojnie, choć w jego tonie można było wyczuć nutę irytacji. Nie miał tak stalowych nerwów jak wcześniej, a na pewno nie miał ich przy Evelyn czy Gavin'ie. Uniósł jedną brew, a jego zimne błękitne tęczówki przeniosły się z Evelyn na szybę gdy zaczął żałować że się odezwał.

Anderson urwała w połowie zdania. Zamrugała kilkakrotnie gdy przyswajała do świadomości to co powiedział niebieskooki. Skrzywiła się od razu gdy zrozumiała że ma rację. Męczyła go ciągłym gadaniem o Gavin'ie. Aż dziwne że Nines tyle czasu to znosił.

- Wybacz.- uśmiechnęła się przepraszająco i położyła dłoń na jego złączonych dłoniach lekko je ściskając. Było jej głupio, ale nic nie mogła poradzić że nie potrafiła wyrzucić Reed'a z swoich myśli.- Teraz skupię uwagę tylko na tobie.- rozdzieliła jego dłonie by wziąć go za rękę i spleść ich palce ze sobą. Nie przejmowała się czy ktoś zwróci na nich uwagę.

Dioda Nines'a mignęła na żółto gdy przez jego umysł przepłynęły obawy. Nadal wiele osób nie akceptowało androidów albo źle patrzyli na pary takie jak oni. Nie wstydził się niczego. Był żywą istotą i miał swoje prawa, ale nie chciał by z jego powodu coś przykrego spotkało zielonooką. W pracy było inaczej ponieważ tam go mimo wszystko szanowali albo bali się go. Wiedzieli jak nieprzyjemny może być więc woleli nie wchodzić mu w drogę. Przypadkowi ludzie go nie znali dlatego mogliby wykazać się wyjątkową głupotą i zrobić coś nieodpowiedniego.

- Czy mówiłam ci że masz piękne oczy? Mogłabym utonąć w tym błękicie.- uśmiechnęła się zalotnie. Nines trochę się zawstydził gdzie dowodem był niewielki błękitny rumieniec na policzkach. Mógł być bezwzględnym i opanowanym androidem, ale ona tak gładko wprawiała go w zakłopotanie i przyprawiała o szybsze bicie jego pompy tyrium. Oczywiście cieszyły go jej komplementy, ale nie wiedział jak na nie reagować.

- Evelyn, nie s...

- Przyjmij komplement.- wtrąciła parząc na niego znacząco, choć jej czarujący uśmiech nie zniknął, a nawet poszerzył się gdy zobaczyła rumieniec na jego twarzy. Lubiła też gdy wypowiadał jej imię. W pracy zwracał się do niej nadal formalnie co niezbyt jej się podobało, ale nie zmuszała go by zmienił swój nawyk.- Powiedz jeszcze raz.

- Co takiego?

- Moje imię.- mruknęła trochę mniej pewnie niż wcześniej. Spuściła wzrok mając wrażenie że jej prośba była nieodpowiednia. Przygryzła wargę, a jej serce zatrzepotało gdy z ust Nines'a padło jej imię, ale wypowiedziane inaczej niż zwykle, bardziej zmysłowo.- Może ten ton zostaw na chwile gdy będziemy tylko we dwoje.- zachichotała by ukryć efekt jaki to na nią miało. Miała wrażenie że nagle w lokalu zrobiło się zbyt ciepło.

Kątem oka coś przykuło jej uwagę. Po drugiej stronie przy ścianie siedziały trzy młode osoby, dwóch chłopaków i dziewczyna. Chichotali i szeptali coś między sobą. Co jakiś czas zerkali w stronę Evelyn i Nines'a po czym odwracali wzrok i mówili coś do siebie.

- Też masz wrażenie że rozmawiają o nas?- zmarszczyła brwi, a jej postawa zmieniła się na bardziej bojową gdy patrzyła na tamtą trójkę. Młodzi ludzie zauważając że się na nich gapi od razu przestali zerkać w ich stronę, ale nadal chichotali.

- Tak, ale nie sądzę by...

Evelyn puściła rękę Nines'a. Nie pozwoliła mu dokończyć gdyż wstała od stolika i ruszyła ku młodym osobom. Nines od razu poszedł za nią z zamiarem zatrzymania jej, ale ona zdążyła stanąć przy stoliku tamtej trójki.

- Może podzielicie się o czym rozmawiacie? Wtedy pośmiejemy się wszyscy razem.- zielonooka skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej. Jej ton był ostry i chłodny, choć na pozór wyglądała na opanowaną. Młodzi ludzie trochę spoważnieli, ale głupie uśmieszki wciąż błądziły po ich twarzach.

- Odważna jesteś, skoro zabierasz w miejsce publiczne swój wibrator.- odezwała się z złośliwym uśmieszkiem dziewczyna, a jej koledzy zachichotali pod nosami. Cała trójka nie miała więcej niż dziewiętnaście lat.

- Ty zapewne swój chowasz w skarpecie w szufladzie z bielizną by przypadkiem mamusia go nie znalazła.- odpowiedziała kąśliwie pozostając opanowana. Może i docinka była na poziomie liceum, ale jak to mawiają, ogień zwalczaj ogniem. Koledzy dziewczyny ledwo powstrzymywali się od śmiechu by jeszcze bardziej nie dobić swojej koleżanki gdy ta straciła swoją pewność siebie myśląc że Evelyn zawstydzi się albo wyprowadzi ją z równowagi opryskliwe słowa nastolatki i zacznie ją wyzywać od głupich małolat.- Co, zabrakowało ci języka w gębie? Myślicie sobie że to zabawne nabijać się z kogoś?

- Odwal się staruszko.- prychnął jeden z chłopaków gdy cała trójka zlekceważyła jej słowa.

- Idź bawić się swoją plastikową lalką gdzie indziej.- dodał drugi.- Nie potrzebujemy tu takich zboczeńców.

- Jesteście pełnoletni, prawda?

- Tak i co z tego?- dziewczyna wzruszyła ramionami. Zarówno ona jak i jej znajomi uśmiechnęli się do siebie głupkowato olewając zielonooką.

- To oznacza że bez wiedzy waszych prawnych opiekunów mam prawo zatrzymać was. Zgodnie z artykułem 216 kodeksu karnego ustępu pierwszego mam prawo zakuć was i zabrać na posterunek policji za publiczne znieważenie mnie oraz mojego partnera. A do tego wasze obraźliwe zachowanie podlega pod artykuł 226, który mówi o znieważaniu funkcjonariusza. Za to możecie trafić nawet na rok do pierdla.- na jej twarzy zagościł czysto sadystyczny uśmieszek gdy zobaczyła bezcenne miny tamtej trójki. Odsłoniła brzeg kurtki by pokazać swoją odznakę przy pasku od spodni.- To co? Kogo mam zakuć pierwszego?

Młodzi od razu zaczęli przepraszać. Wizja więzienia sprawiła że zaczęli płaszczyć się przed Evelyn błagając by im odpuściła. Korciło ją by dać im solidną nauczkę, ale nie miała ochoty na marnowanie swojego czasu na tak żałosne osoby. Nie chciało jej się również robić papierkowej roboty gdyby faktywnie ich zatrzymała. Przestrzegła ich by nikogo więcej nie obrażali, ani się nie naśmiewali, nie ważne czy tą osobą byłby człowiek czy android. Miała nadzieje że strach przed więzieniem potrzaśnie nimi wystarczająco.

Nines był zdumiony jak gładko jej poszła rozmowa. Bez krzyków, awantur, a tym bardziej bez przemocy. Spodziewał się po niej jakiegoś wybuchu czy ostrych gróźb, słownych albo z użyciem broni. Zbeształ sam siebie za tak szybkie ocenienie jej. Mogła mieć wybuchowy temperament, ale umiała nad sobą panować, a przynajmniej w większej części przypadków.

Oboje wrócili do swojego stolika. Evelyn bez słowa zaczęła jeść swój posiłek.

- To było... imponujące.- odezwał się Nines. Anderson uniosła na niego spojrzenie przełykając kęs jedzenia zanim się odezwała.

- Chyba nie sądziłeś że rzucę się na nich albo zacznę wymachiwać bronią?- zauważyła jak android lekko się skrzywił nie patrząc jej w oczy, przyznając tym że właśnie tak pomyślał.- Auć. Nines zraniłeś mnie. Jak mogłeś tak pomyśleć?- teatralnie złapała się za serce udając mocno zranioną. Odłożyła widelec krzywiąc się w wyrazie zawiedzenia jego zachowaniem i brakiem wiary w nią.

- Przepraszam, ja... - chciał się wytłumaczyć, ale urwał gdy usłyszał chichot zielonookiej. Spojrzał na nią skołowany po czym zmarszczył gniewnie brwi zdając sobie sprawę że tylko się z nim droczyła.- To nie było miłe.

- Oh wybacz lodowy olbrzymie.- uspokoiła się i odchyliła do tyłu krzyżując ramiona na klatce piersiowej uśmiechając się z uszczypliwością.- Ale musiałam jakoś odgryźć się za twój brak wiary we mnie. Nie jestem ideałem, ale jeszcze posiadam zdrowy rozsądek.

***

Evelyn przeglądała wieszaki z męskimi ubraniami. Wzięła jeden z czarną koszulą w roślinne srebrne wzory. Przyłożyła wieszak z ubraniem do stojącego obok Nines'a. Kobieta zamyśliła się wyobrażając go sobie w tej koszuli. Była zarówno elegancja jak i idealna do wyjścia do klubu.

- Weźmiemy to.- stwierdziła po czym włożyła rzecz do koszyka.

- Czy nie powinnaś najpierw mnie spytać czy mi się podoba?- niebieskooki uniósł brew. Evelyn zabrała go po pracy do centrum handlowego twierdząc że potrzebuje nowych ubrań. Zielonooka chciała by miał coś na zmianę, a nie ciągle chodził w tych samych ubraniach z CyberLife. Nines'owi nie przeszkadzało to. Pomysł że ona specjalnie wybierze dla niego ubrania, podobał mu się. Jednak kobieta trochę się zapędziła bo była mowa tylko o kilku rzeczach, a nie kupnie całej garderoby. RK900 trzymał w ręku dwie duże papierowe torby, w których były kupione przez Evelyn rzeczy dla niego.

- Podoba ci się?- zerknęła na niego wskazując na wieszak gdzie wiszą takie same koszule jak ta którą wybrała.

- Jest ładna, ale uważam że nie potrzebna.

- Nie za szkodzi jeśli będziesz posiadał coś ładnego do wyjścia do klubu czy gdzieś indziej.- wzruszyła ramionami, choć perspektywa Nines'a w tej koszuli siedzącego w jednej z loży w klubie było podniecające. Muzyka, światła, zapach alkoholu, gorąco, te błękitne lodowate tęczówki wpatrujące się w nią gdy tańczyłaby na parkiecie. Przygryzła wargę wyobrażając to sobie.

- Znowu masz niestosowne myśli w miejscu publicznym.- stwierdził z uszczypliwością, a kącik jego ust drgnął go góry.

Evelyn spojrzała na niego. Jej policzki lekko się zarumieniły. Mogłaby zaprzeczyć, ale on wiedziałby że kłamie. Zastanawiała się jakim cudem tak łatwo ją odczytuje jakby wiedział co myśli w każdej chwili swojego istnienia. Sama nie potrafiła być tak dobra w odczytywaniu jego mimiki twarzy czy zachowania. Irytowało ją to że był tak bardzo zaawansowanym prototypem, lepszym niż poprzednik, ale miało to też swoje plusy.

- Nic nie poradzę że mój chłopak jest tak przystojny, że nie mogę się przy nim skupić.- uśmiechnęła się do niego zalotnie. Wzięła go za dłoń po czym ruszyła dalej.

- Może w domu urealnimy twoje myśli.- pochylił się ku niej szepcząc jej do ucha. Evelyn czuła jak dreszcz przebiega po jej ciele.

- I kto tu ma niestosowne myśli?- zachichotała. Przez jego propozycję zrobiło jej się gorąco. Przygryzła wnętrze policzka próbując się uspokoić. Jego ocierające się ramię nie pomagało jej. Nagle jej uwagę przykuła biała skórzana kurtka. Zielonooka puściła rękę Nines'a i truchtem podbiegła do wiszącej na górze kurtce.- Jest idealna.- przyznała z zachwytem. Już kupiła niebieskookiemu biały płaszcz, który bardzo mu się spodobał, ale ta kurtka była lepsza. Kobieta stanęła na palcach próbując zdjąć wieszak, ale nie dosięgnęła go.

- Niech to będzie ostatnia rzecz.- zaproponował Nines. Zielonooka spojrzała na niego z westchnieniem, ale się zgodziła. Android zdjął jeden z wieszaków wybierając kurtkę z odpowiednim rozmiarem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro