Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14: Nie, dopóki moje serce bije.

Evelyn postanowiła porozmawiać z Nines'em, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Podeszła więc do Connora, który pracował przy swoim biurku.

- Wiesz gdzie Nines?

Connor przeniósł swoje brązowe tęczówki z ekranu terminala na nią. Zmarszczył brwi jakby był zły gdy wpatrywał się w nią mrużąc lekko oczy.

- Co?

- Co mu powiedziałaś?

Evelyn od razu domyśliła się że chodzi mu o Nines'a.

- Po prostu nie zrozumiał żartów. Poskarżył ci się? Poważnie? Niby taki wysoko zaawansowany android, a pobiegł do starszego braciszka wypłakać mu się w ramię.- zielonooka zachichotała. To było na prawdę zabawne. Po pierwszym wrażeniu jakie na niej zrobił, sądziła że Nines jest bardziej oziębłą i opanowaną osobą. Tak na początku się zachowywał. Kto mógł przypuszczać, że jednak nie tak trudno było wyprowadzić go z równowagi. Chyba jednak stawał się dewiantem.

- Przestań z niego drwić.- powiedział poważnym tonem Connor. Evelyn zmarkotniała. Przecież nie chciała nikogo zranić, po prostu miała złośliwe poczucie humoru.

- No może przesadziłam, ale nie powinien brać tego wszystkiego tak do siebie. Wiesz że mam trudny charakter, ale pracuję nad sobą. Mówiłeś mu w ogóle coś o mnie?

- Owszem. Był zaintrygowany tym że cię pozna. Ale najwyraźniej zawiódł się na oczekiwaniach.

Zielonooka skrzywiła się krzyżując ramiona na klatce piersiowej i odwróciła wzorki. To zabolało. Teraz na prawdę czuła się źle. Nie widziała jeszcze takiego Connora, ostry i poważny. Bronił RK900 jakby chronił własną rodzinę i tak było. Evelyn zapewne teraz mniej dla niego znaczyła niż Nines. Tak szybko zaskarbił sobie w oczach Connora.

Twarz Connora złagodniała.

- Chciałbym żebyście się dogadywali. Oboje jesteście dla mnie ważni. Postarasz się Evelyn?- poprosił z uprzejmością. Posłał jej delikatny uśmiech, który zielonooka nieznacznie odwzajemniła.

- Dobrze, postaram się.

***

Słowa by przeprosić zwykle z trudem wychodziły z ust Evelyn. Tym razem było podobnie więc zielonooka zdecydowała się na okazanie skruchy, zaczynając od małego prezentu.

Postawiła niewielkie czarne pudełeczko z niebieską kokardką na biurku Nines'a.

Nines długo nie wracał więc Evelyn poszła do pokoju socjalnego by zrobić sobie kawę, Gavin już tam na nią czekał i popijał kolejną z rzędu kawę.

RK900 wrócił na posterunek. Idąc w kierunku swojego stanowiska zauważył że jego partnerów nie ma w okolicy. Na swoim biurku dostrzegł pudełeczko. Wziął je do ręki i przyjrzał mu się uważnie. Z czujnością zeskanował przedmiot. Spodziewał się jakiegoś głupiego ludzkiego dowcipu. Jednak zawartość pudełeczka go zdziwiła. To była figurka wilka z kiwającą się główką, zauważył że coś podobnego stoi na biurku Evelyn. Gavin czasami zabierał jej figurkę i gdy myślał że nikt nie patrzy bawił się nią. Dotknął główki wilka, która zaczęła się kiwać. Odłożył przedmiot na biurko. W pudełeczku okazało się być coś jeszcze. Kawałek papieru z ręcznie napisanym zdaniem "Przepraszam za moje zachowanie", a pod spodem narysowany był uśmiech. Coś dziwnego naruszyło jego program. Jakaś anomalia. Od razu pomyślał czy to objaw dewiantacji. Jednak zaburzenie programu szybko zniknęło.

***

Evelyn z swoimi partnerami siedzieli przy swoich biurkach. Zielonooka pracowała na pełnych obrotach by znaleźć jakąś poszlakę aby sprawa mogła ruszyć dalej. Nie zauważyła że pewien android co jakiś czas na nią zerka.

Gavin przymrużył oczy niezadowolony nagłym zainteresowaniem Nines'a jego partnerką. Jasne musieli teraz współpracować we trójkę, co go dodatkowo wkurzało. RK900 chętnie przynosił zielonookiej kawę, choć jemu nigdy z własnej woli nie chciał przynieść. Musiał go o to prosić co było dla niego upokorzeniem, a Evelyn nie musiała się nawet zbytnio starać.

Reed zawistnym wzrokiem wywiercał dziury w RK900.

- Skąd masz tą obciachową zabaweczkę puszko?- szarooki uśmiechnął się drwiąco. Widział jak android porusza główkę figurki wilka. Nines spojrzał na niego zadowolonym spojrzeniem, co trochę zmieszało Reed'a.

- Detektyw Anderson mi go dała.- w jego głosie wyczuć można było nutkę dumy jakby szczycił się przed szarookim że dostał coś od Evelyn, a on nie.

- Evelyn, dałaś temu blaszakowi prezent?!

Zielonooka oderwała wzrok od ekranu. Wcześniej była zbyt skupiona na aktach więc dopiero podniesiony głos Reed'a przywrócił ją do rzeczywistości.

- No, tak.- wzruszyła ramionami nie rozumiejąc czemu jej partner był zły z tego powodu. - Jesteś zazdrosny Gav?

- Co? Nie. Niby czemu miałbym być zazdrosny o kawałek plastiku?- oburzył się, a jego twarz trochę poczerwieniała od emocji. Jeszcze tego brakowało by miał być zazdrosny o androida. Był pewny że Evelyn jeszcze zdąży znielubić Nines'a.- Przestań bawić się tym jak głupie dziecko!- zwrócił się z wrogością do RK900 gdy ten jakby mu na złość nie przestał interesować się figurką. Szarooki miał wrażenie że dostrzegł w oczach androida dziwną satysfakcję. Dreszcz przeszedł mu po plecach i odwrócił wzrok.

- Możesz skupić się na sprawie Gavin? Albo przynajmniej nie przeszkadzać innym?- zielonooka zacisnęła usta w wąską linię. Jeśli ma tak wyglądać ich praca, to prędzej pozabijają się nawzajem niż skończą sprawę.

- Detektyw Anderson ma rację. Twoje dziecinne zachowanie jest tylko utrudnieniem dla śledztwa.- oznajmił beznamiętnym głosem Nines. Reed czuł jak się w nim gotuje, ale darował sobie powiedzenie czegoś. Lizus, pomyślał szarooki.

- Nie potrzebuje twojej aprobaty Nines.- było to trochę irytujące jakby chciał na siłę się jej przypodobać. Czuła że współpraca z nimi będzie nie łatwa.

Na słowa Evelyn android trochę się stropił, za to Reed bardziej rozweselił.

- Czy każdej ofierze brakowało serca?- zapytała nagle Evelyn przerywając walkę na spojrzenia Gavin'a i Nines'a. - Z raportów koronera wynika że druga ofiara nie posiadała serca.- zielonooka nagle wstała z ożywieniem.- Musimy poprosić koronera by sprawdził ponownie ostatnie ciała. Chodźcie.

Evelyn spojrzała na nich wyczekująco. Po chwili we trójkę opuścili posterunek.

Koroner który wcześniej zbadał ciała czterech ofiar nie był zbyt chętny do ponownego ich sprawdzenia. Jednak nie próbował się wymigiwać od swoich obowiązków.

Ciała były pocięte na kilka części, niektóre na mniejsze a niektóre na większe. Były tak zmasakrowane że bardziej przypominały mamałygę nić konkretne części ciał. Zarówno widok jak i zapachy były łagodnie ujmując nieprzyjemne.

- Ciężko się odnaleźć w tym.- koroner wskazał na otwarty worek gdzie były zbezczeszczone zwłoki. Mężczyzna zamyślił się grzebiąc w torbie.

- Chyba puszczę pawia.- mruknął Gavin przykładając dłoń do ust gdy go zemdliło. Evelyn jedynie kątem oka zerkała na to co robi koroner. Nie czuła się najlepiej patrząc na te ciała. Ci ludzie, nie ważne jacy byli, nie zasłużyli na taką śmierć.

- Na korytarzu jest specjalny kosz. Proszę cię nie krępować.- odezwał się koroner. Gavin szybkim krokiem zniknął za drzwiami pomieszczenia.

- Możesz poczekać na zewnątrz detektywie. Ja zostanę.- zaproponował Nines. Był wyposażony w receptory węchu, ale jeśli chciał mógł je tymczasowo wyłączyć albo zmniejszyć ich działanie. Nieprzyjemne zapachy nie były mu straszne.

- Skoro jesteś taki chętny.- powiedziała zielonooka nawet nie wysilając się by ukryć swoje zadowolenie, że nie musi tu przebywać do końca pracy koronera. Odetchnęła gdy wyszła na korytarz. Reed stał przy wysokim koszu z klapą.- Lepiej ci?

- Trochę.- burknął szarooki. Evelyn podeszła do niego i poklepała go po ramieniu.

Przez dłuższy czas byli sami. Ponowne sprawdzenie ciał trochę zajęło. W końcu koroner wyszedł z Nines'em. Okazało się że każda z ofiar nie miała serca. Był to pewien progres w sprawie. Wrócili na posterunek.

Evelyn z zamyśleniem stukała palcami o blat biurka.

- Co jeśli ofiary były chore?- zaproponowała zielonooka.- Albo należały do jakiejś grupy... może osób po przeszczepach? Nines czy możesz przejrzeć dokumentację lekarską ofiar?

Android skinął głową po czym zaczął przeszukiwać bazy danych. Chwile zajęło zanim Nines w końcu się odezwał.

- To interesujące.

- Co takiego?

- Każda z ofiar w ciągu ostatniego roku robiła badania diagnostyczne na serce. Ich wyniki były pozytywne, byli zdrowi. Co jeszcze ciekawsze, badania przeprowadzono w tej samej klinice kardiologicznej i robił je ten sam lekarz, Josiah Stoll.

- To nie może być przypadek.

Opuścili posterunek i pojechali do kliniki, której adres podał Nines.

Recepcjonistka na ich widok wydała zdziwione sapnięcie. Powiadomiła właścicielkę kliniki, która była oburzona podejrzeniami detektywów, ale wskazała im pokój Josiah'a Stolla. Mężczyzna chętnie odpowiadał na każde pytanie. Przyznał że ofiary były jego pacjentami, ale twierdził że nic nie ma wspólnego z ich śmiercią. Sprawdzili dokumentację kliniki. Przeprowadzili przesłuchania innych pracowników. Każdego kto mógł w jakimś stopniu mieć związek z sprawą. Nie mieli żadnych dowodów obciążających Stolla więc nie mogli go bezprawnie aresztować. Stoll miał asystenta, Liama Smith, którego dzisiaj nie było w pracy więc pojechali do jego mieszkania by go przesłuchać.

Asystent był speszony ich pojawieniem się w jego skromnym mieszkaniu. Był młody i dopiero od pół roku pracował w klinice. Starał się jak mógł by zadowolić detektywów.

- Kto mógł mieć dostęp do dokumentacji pacjentów Stolla?- zapytała Evelyn.

- Ja, inni kardiolodzy albo doktor Ellsha, jest właścicielką. Wystarczyło mieć kartę dostępu.- wyjaśnił Liam.

- Więc ktoś mógł ukraść kartę i dostać się do dokumentacji?- dopytał Gavin.

- Tak. Wszystko jest w jednym pokoju. Dzięki karcie można się zalogować też na komputerze.

- Czy w ostatnim czasie widziałeś coś podejrzanego? Ktoś dziwnie się zachowywał? Albo twoja karta zniknęła na jakiś czas?

- Nie, nie sądzę. Bardzo staram się pilnować rzeczy. Zawsze sprawdzam czy mam przy sobie kartę... Przepraszam. Chciałbym być bardziej pomocny. Czy doktor Stoll ma kłopoty? To dobry człowiek. Jestem pewny że nie ma on z śmiercią tych ludzi nic wspólnego.

- Nie możemy ujawniać takich informacji.- odpowiedział ozięble Nines. Liam wzdrygnął się gdy android wpatrywał się w niego jakby chciał pożreć jego duszę. Stał obok kanapy, na której Reed i Anderson siedzieli. Liam siedział na przeciwko na małej pufie.

- Myślę że to wszystko Panie Smith.- zielonooka wstała z kanapy trącając Gavin'a by zrobił to samo.- Gdyby się Panu coś przypomniało, proszę zadzwonić.- Evelyn podała swoją wizytówkę Liam'owi, który skinął głową. Smith odprowadził ich do korytarza.

***

Było już dawno po godzinach pracy. Evelyn, Gavin i Nines siedzieli w mieszkaniu zielonookiej i wciąż próbowali rozgryźć sprawę. Ruszyli się o krok do przodu albo prawdopodobnie był to kolejny ślepy zaułek. Coś im umykało. Nie mieli wskazówek by kogoś podejrzewać. Oczywiście Stoll był na początku głównym podejrzanym, ale to byłoby zbyt proste. Mężczyzna nie miał nic do ukrycia. Szczegółowo opowiadał co w przeciągu trzech tygodni robił, to wtedy pojawiło się pierwsze ciało. Był na dwutygodniowym urlopie w innym stanie. Sprawdzili jego alibi, potwierdziło się. Morderca musiał być chirurgiem albo mieć dobre wyszkolenie. Koroner twierdził że serca były starannie wycięte jakby ktoś bardzo chciał zachować je w idealnym stanie. Morderca miał bardzo precyzyjne ręce. Asystent teoretycznie również odpadał. Nie miał odpowiedniej wiedzy by być wstanie wyciąć komuś jakikolwiek organ. Podejrzenia padały trochę na właścicielkę kliniki. W końcu mogła bez problemu ukryć pewne informacje przed nimi, ale nie mieli dowodów by cokolwiek jej zarzucić.

Evelyn siedziała po turecku na kanapie i uporczywie wpatrywała się w ekran laptopa. Gavin siedział, a raczej leżał obok niej, rozwalony na kanapie jakby był u siebie. Mężczyzna od niechcenia przeglądał tablet. Nines z skupieniem siedział na fotelu i tak jak jego partnerzy przeglądał akta sprawy.

- To ślepy zaułek.- jęknął przeciągle Reed i odłożył tablet na stolik kawowy. Było późno, a on czuł się padnięty.- Chyba wrócę już do siebie.- powoli wstał z kanapy.

- Prześpij się.- zielonooka nie odrywała wzroku od urządzenia.- Zobaczymy się rano w pracy.

Nie trzeba było przekonywać szarookiego. Reed wyszedł z mieszkania Evelyn.

- Ty również możesz wracać do siebie Nines.- odezwała się zielonooka.

- Nie potrzebuję snu. Mogę przejrzeć akta, a pani w tym czasie powinna się przespać. Ludziom sen jest bardzo potrzebny. Dzięki niemu wasze ciała...

- Wiem po co jest sen. I nie potrzebuje go w tej chwili. Nie zasnę dopóki czegoś nie znajdę.

- Jest pani uparta bardziej niż detektyw Reed.

Evelyn wzruszyła jedynie ramionami lekceważąc słowa RK900. Czuła że coś im umyka. To nie pozwalało jej odpocząć. Nie mogła spać dopóki morderca nie zostanie złapany. Ciała z kostnicy utkwiły jej w pamięci. Nie chciała by więcej osób zginęło.

Nines zmarszczył brwi. Denerwowało go że go nie słucha. Reed'a łatwiej było do czegoś zmusić. Android wstał i podszedł do kanapy.

- Nawet kurwa nie myśl o zabraniu mi tego.- wręcz warknęła przeczuwając że Nines zamierzał zabrać jej laptopa. Jej uścisk na urządzeniu wzmocnił się. Była gotowa z nim walczyć, choć miała świadomość że ta walka byłaby nierówna. Bo kto jest wstanie wygrać z kimś kto nie czuje bólu?

Nines nie przejął się jej ostrzeżeniem. Wyrwał z jej rąk urządzenie. Evelyn rzuciła się by mu je odebrać, ale on złapał ją. Przerzucił ją sobie przez ramię jakby nic nie ważyła. Odłożył laptop na stolik.

- Ty cholerna puszko gówna! Puść mnie!- zielonooka wierzgała niczym oszalała. Jednak to nie robiło na androidzie wrażenia. Przez brak snu i presję by rozwiązać sprawę, nie opanowywała swojego języka i zdenerwowania.

Nines poszedł z nią do jej pokoju i brutalnie rzucił na łóżko. Evelyn jęknęła zaskoczona. Gniewnie spojrzała na androida.

- Proszę się uspokoić detektywie. To dla pani dobra.

- Pierdol się.

Nines spojrzał na nią chłodno przez co zielonooka trochę się uspokoiła. Odetchnęła i przemyślała sytuację. Leżała teraz na łóżku, a android stał obok.

Evelyn zerknęła na otwarte drzwi sypialni. Nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić. Czemu nie rozumiał że nie chciała by ją do czegokolwiek zmuszał? Miała własne zdanie, powinien to uszanować.

- Nie radzę.- powiedział ostrzegawczo.

Evelyn spojrzała mu wyzywająco w oczy po czym zeskoczyła z łóżka na drugą stronę i wymijając mebel ruszyła ku wyjściu. Nines złapał ją w pasie zanim dotarła do drzwi. Szarpała się i próbowała go uderzyć. Jednak android z łatwością blokował jej ciosy. Objął ją mocno od tyłu i uniósł nad ziemię. Odsunął się z nią od wyjścia. Evelyn czuła się jak w śmiertelnym uścisku. Powoli uspokoiła się, ale nie zamierzała się poddać.

- Moim obowiązkiem jest współpraca z tobą detektywie oraz z detektywem Reed'em. Zostałem stworzony do wyższych celów niż niańczenie pani. W tej chwili moim priorytetem jest zapewnienie abyś była zdolna do pracy.

- Wiesz gdzie możesz sobie wsadzić te twoje priorytety? - zadrwiła.

- Tak się składa że wiem. Wiem również gdzie mógłbym włożyć rzeczy nie związane z sprawą.

Evelyn zaczerwieniła się mocno. Miała wrażenie że w jego słowach jest drugie dno. Dreszcz przeszedł po jej ciele. Jego klatka piersiowa była przyciśnięta do jej pleców przez co czuła się niekomfortowo.

- Czy będziesz grzeczna detektywie?

- Tak.- oczywiście skłamała.

Android odstawił ją na podłogę. Zielonooka fuknęła krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jej wzrok powędrował do szafki nocnej, która była zaledwie dwa kroki od niej. Trzymała tam swój drugi pistolet. To był zły pomysł, ale była wkurzona i zirytowana. Sięgnęła po broń po czym wycelowała w głowę androida.

- Lepiej mnie puść.- powiedziała stanowczo.

Nines stał niewzruszony. Z jego twarzy nie można było wyczytać nic, ale Evelyn czuła jak maleje pod jego wzrokiem. Miała wrażenie że jego błękitne tęczówki wypalają jej duszę.

Na co ona właściwie liczyła? Że android się wystraszy i ją puści? Na pewno nie zastrzeliłaby go. Odkąd androidy miały swoje prawa, robienie im krzywdy było tak samo karalne jak w przypadku ludzi. Poszła by siedzieć za morderstwo.

Zielonooka przełknęła ślinę i opuściła broń. Schowała pistolet do szafki.

- Nie odpuścisz prawda?

- Nie, dopóki moje serce bije.

- Nie potrwa to długo.

- To ma być groźba?

- Nie, uświadomienie. Sprawdziłem informacje o tobie detektywie. Nie jesteś zbyt stabilną psychicznie osobą. Terapie nie zmienią całkowicie człowieka.

- Skąd ty... - nie miała pojęcia skąd wiedział że uczęszczała na terapie. Może Connor mu wspomniał albo sprawdził w internecie. Był wysoko zaawansowanym androidem, zapewne bez problemu mógł włamać się do jakiejkolwiek bazy danych i zdobyć o niej informacje. Jej terapeutka zapisywała wszystko na swoim tablecie. Evelyn przeklinała w myślach dzisiejszy świat, wszystko było ze sobą połączone, ta cholerna technologia.- Nic o mnie nie wiesz. Więc się odpierdol.

- Jestem odmiennego zdania.- zrobił duży krok w jej stronę przez co automatycznie cofnęła się. Jego wyrachowana postawa sprawiała że kuliła się w sobie. Miał twarde spojrzenie. Trzymał dłonie splecione za plecami co z jakiegoś powodu było niepokojące, jakby coś kombinował.- Mogę zrozumieć że nie czujesz się komfortowo z świadomością jak wiele informacji o twojej osobie znajduje się w sieci.

Nie był Connor'em.

Evelyn miała wrażenie że gdyby mu pozwolono zabiłby ją bez mrugnięcia okiem. Jego misja była najważniejsza. Nie potrzebował balastu.

Bezwzględna maszyna. Taki właśnie miał być zanim został uwolniony od Amandy.

- Twój poziom stresu jest bardzo wysoki detektywie.

Czy nie zdawał sobie sprawy z tego jak w tej chwili był przerażający? A może dobrze o tym wiedział i kryjąc się pod słowami zmartwienia czerpał przyjemność z tego co jej robił?

Zeskanował ją. Była spięta. Jej serce biło bardzo szybko, a puls był nierówny. Lekko przekrzywił głowę w bok. W jej oczach dostrzegł coś. Czy to był strach? Jego dioda mignęła na czerwono czego ona nie zauważyła. Cofnął się do tyłu, a wtedy jej ciało powoli zaczęło się rozluźniać.

- Zostaw mnie w spokoju.

- Odpocznij detektywie.- skinął lekko głową po czym wyszedł z sypialni.

Evelyn wyszła na korytarz. Widziała jak android usiadł na kanapie i zaczął przeglądać akta. Pewnym siebie krokiem weszła do pomieszczenia. Wzięła tablet i nonszalancko usiadła na fotelu. Nines wpatrywał się w nią. Jego dioda migała na żółto. Nagle wstał i wyszedł z pomieszczenia. Evelyn słyszała jak opuścił jej mieszkanie.

- Oby tylko się nie poskarżył.- fuknęła pod nosem. Fikus wskoczył na jej kolana. Pogłaskała zwierzaka, a to pomogło jej ukoić nerwy. Batalia z Nines'em nie była jej potrzebna. Jednak nie miała zamiaru pozwolić mu na dyktowanie warunków. Niech on również się dostosuje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro