Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 63 ~ Tata!

Musiałem się przygotować do tego, że moje wczesne wstawanie stanie się jeszcze wcześniejsze, żebym mógł na spokojnie wszystko przygotować dla Jiwoo i Jimina. Nie mogłem go obciążać jeszcze większą ilością obowiązków. Przecież mała dziewczynka, która potrzebuje opieki przez cały dzień to i tak spore zobowiązanie. Miałem do siebie przez to wyrzuty sumienia i od tamtej pory często przez moją głowę przelatywały myśli o rzuceniu studiów, żeby się poświęcić całkowicie Jiwoo, aby Jimin mógł spokojnie znaleźć pracę i się nią zająć. Ale wątpiłem, żeby mój mąż mi na to pozwolił. Byłby na mnie pewnie cholernie zły.

- Co sądzisz o tym, żeby zabrać kiedyś Jiwoo nad morze? - spytałem go, kiedy po południu pewnego dnia usiedliśmy na kanapie, a Jiwoo bawiła się zabawkami koło nas.

- Mamy blisko, więc da się zrobić. - odpowiedział mój mąż, upijając łyk kawy, którą musiał wypić, żeby nie usnąć na siedząco. Dostał pracę, jako sprzątacz w pewnej firmie transportowej. Ustalił sobie tak grafik z kolegą, że miał tylko nocne zmiany. W dzień pilnował za to naszej małej Jiwoo. - Możemy tam pójść nawet w weekend.

- Dobrze, ale najpierw odpoczniesz - postawiłem warunek widząc, że się męczy. - Nie możesz wziąć popołudniówek? Moja mama w razie czego się zajmie Jiwoo. Wiesz, że mam już z nią o wiele lepsze relacje.

- Nic mi nie jest. Daje sobie perfekcyjnie radę na nocnych zmianach. - przetarł wolną dłonią swoją zmęczoną twarz, po czym upił większy łyk ciepłego napoju z kofeiną.

- Kochanie - złapałem go za dłoń i spojrzałem mu w oczy z troską. - Proszę. Jesteś ciągle zmęczony. To nie wpływa dobrze na ciebie. Zresztą Jiwoo tęskni za twoimi bajkami.

- Jungkook, gdy pracuję w nocy to płacą mi więcej, a dobrze wiesz, że szybciej odłożymy na ten wymarzony domek, kiedy będę odkładał miesięcznie ciut więcej niż zawsze. - uśmiechnął się w cudowny sposób. Wiedział, jak sprawić, że trochę się uspokajałem. - Dostałem w weekend wolne, więc sobotę przeznaczymy dla Jiwoo, a w niedzielę pójdzie z moim kochanym braciszkiem na basen...

- I niedziele przeznaczysz na odpoczynek - ścisnąłem jego dłoń. - Mam nadzieję, że niedługo znajdziesz coś lepszego, bo szczerze mówiąc, boli mnie to, że jesteś taki zmęczony. I zresztą ja też już tęsknie za twoimi ramionami w nocy. Ale to już jest mniej ważne.

- Jiwoo się chwaliła, że śpi z tobą, kiedy mnie nie ma. - uniósł rozbawiony swoje brwi. - Znajdę coś lepszego, ale nie od razu. Wytrzymaj jeszcze troszkę. - musnął ustami kącik moich ust. - Zmieniając temat, nie powinieneś już zmykać na uczelnię?

- Kochanie - westchnąłem cicho i posłałem mu mały uśmiech. - Dzisiaj miałem poranne wykłady. A jest popołudnie.

- To która jest godzina? - odstawił kubek na stoliczek i zgarnął z niego swój telefon. - Uh, czyli jednak przysnęło mi się na dłużej niż myślałem. - wypuścił z ust powietrze, rzucając niedbale sprzęt na dawne miejsce. - Przepraszam, chyba trochę przestaje kontaktować.

- Nic się nie dzieje - zacząłem przeczesywać jego włosy. - Dobrze, że pospałeś trochę dłużej. W niedziele też pośpisz. Ja Jiwoo przygotuje na basen.

- Chciałem spędzić niedzielę z tobą. - wyznał, wygodniej rozsiadając się na kanapie. - Nie wiem, potańczyć, a może odwiedzić kogoś.

- Spędzimy tą niedzielę razem, leniuchując się wspólnie - zaśmiałem się wesoło. - To jest też plan. Pójdę rano w sobotę na zakupy i nakupię nam wszystkiego co może się przydać.

- Możemy przecież iść razem. - wzruszył ramionami. - Obiecałem księżniczce diadem. Więc trzeba takowy zakupić.

- A mi będziesz mógł kupić koronę księcia - powiedziałem rozbawiony. - W końcu tak często powtarzasz, że jestem twoim księciem.

- Skoro tego pragniesz to ci ją kupię, ale wiedz, że specjalnie ci ją zacznę przymierzać w sklepie dla dzieci. - puścił mi oczko. - Proszę bardzo, przynajmniej każdy będzie wiedział, że jestem twoim księciem - musnąłem jego usta. - A Jiwoo będzie przeszczęśliwa.

- Tata! - pisnęła mała księżnisia, która wskoczyła wystraszona na mebel. - Hau hau, am am! - ledwo wydusiła to z siebie ze zdenerwowania, unosząc swoją rączkę, w której trzymała nadgryzioną kredkę.

- Miri - nagle znalazłem się przy psie, który nagle spotulniał jak zobaczył moją niezadowoloną minę. - Nie wolno - pokazałem palcem na kredkę, a Miri zaskomlał. - Tam masz gryzak - wskazałem na zabawkę, która leżała na dywanie. - To gryziesz, a nie kredki. Bo inaczej nie ma pieszczoszków - zagroziłem, a piesek jakby mnie rozumiał polizał moją dłoń i poszedł do zabawki, a ja sam podszedłem do Jiwoo na kolanach, kłaniając się zaraz ku niej. - Przepraszam, księżniczko. Wybaczysz mi to?

Malutka pokiwała delikatnie swoją uroczą główką, chyba nie za bardzo rozumiejąc o co chodzi, po czym włożyła sobie paluszek do buzi i podeszła do Jimina. - Tata?

- Tak? - mój ukochany nie ukrywał swojego rozbawienia.

- Tata, hau hau. - wskazała na mnie palcem.

- Czy ona właśnie powiedziała, że mam być psem? - aż usiadłem na swoich nogach zdziwiony. - Albo że jestem psem?

- No wiesz... Gdybym był dzieckiem i dorosły by na kolanach do mnie podszedł to też bym tak pomyślał. - stwierdził Jimin, śmiejąc się cicho i wstał z kanapy, biorąc małą Woo na ręce. - Czy nie powinnaś mieć teraz popołudniowej drzemki, księżniczko?

- Teraz jak podejdę do ciebie na kolanach myślisz zupełnie inaczej - zaśmiałem się pod nosem i podniosłem się z podłogi. - Pewnie jest już zmęczona, bo zjadła wszystko i nawet długo się bawiła.

- Masz rację, pomyślałbym, że chcesz mi zrobić loda. - oznajmił, uśmiechając się szatańsko w moją stronę. - No to w takim razie, tatuś Jimin, poczyta swojej księżniczce bajkę na dobranoc?

- Nie przy dziecku - pouczyłem go, dołączając do nich. - Miri, chodź, ty też lubisz bajki - zawołałem naszego pieska, wiedząc, że zaraz się również położy spać. Lubił przebywać z Jiwoo, dlatego się tak psocił. - Ja też lubię, więc pójdę z wami.

- No to wszystkim dziś poczytam bajeczkę. - zaśmiał się cicho, całując delikatnie czoło naszej księżniczki, a następnie dosięgnął ustami także mojego. - Chodźcie. - utrzymał małą dziewczynkę na jednej ręce, wtulając ją w siebie mocno, a wolnym ramieniem, objął moje ciało. Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy Jiwoo chciała mi też dać buziaka w czoło, ale nie dawała rady. Pomogłem jej w tym i odwdzięczyłem się tym samym. Pomyślałem, że tak powinno być. W głębi duszy byłem wręcz pewien, że malutka nie znalazła się akurat u nas przez przypadek. Wiedziałem, że Junghyun z góry zdawał sobie sprawę, że jego dziewczyna nie poradzi sobie i pomógł jej mnie znaleźć. Za co byłem mu cholernie wdzięczny. Lecz żałowałem, że nie mógł być przy mnie. I poznać osobiście swojego szwagra. Chciałem zobaczyć ich razem. Najważniejsze dla mnie osoby w życiu.

--------------------------

Przepraszam za taki okres nieobecności ;p;

Mam nadzieję, że wybaczycie ;-;

Kocham was <33333

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro