Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 59 ~ Bierz to z dystansem

Następnego dnia ostatnią rzeczą, którą chciałem usłyszeć od rana to piski i głośne śmiechy. Uwierzcie mi albo nie, ale siedziałem z tymi notatkami do trzeciej rano i chciałem sobie w sobotę chociaż trochę dłużej pospać. Obudzenie mnie o ósmej rano to była katorga. Tortury. Cokolwiek. Ale nie mogłem być na nich zły. W końcu dzieciństwo rządzi się swoimi prawami, a ja nie miałem być taki jak mój ojciec albo matka. Co to to nie.

Wstałem z łóżka z wielką niechęcią, ponieważ zdecydowanie chciałem jeszcze sobie pospać i odpocząć po cholernie męczącym tygodniu, ale i tak nie dałbym zasnąć ponownie, zwłaszcza że hałas był coraz większy. Nie wiedziałem, że to będzie sprawka kolejnego gościa, który postanowił nas odwiedzić z samego rana.

- Dzień dobry - przywitałem się, ziewając, kiedy wszedłem do kuchni, skąd dobiegały te piski. Nie spodziewałem się zobaczyć tam Jihyuna. Zdecydowanie nie.

- Dzień dobry, kochanie. - w progu z uśmiechem oczywiście przywitał mnie Jimin z tym swoim cudownym uśmiechem. Mógł rozświetlić nawet najbardziej ponury dzień.

- Dałbym ci buzi, ale nie myłem zębów - przytuliłem się do niego. - A co tu robi mój ulubiony pożeracz naszej lodówki?

- Napisałem mu wczoraj o całej sytuacji i stwierdził, że chce poznać bratanice. - wymruczał niezadowolony, całując delikatnie moją głowę. - Przypałętał się o szóstej rano, bo idiota spać nie mógł...

- Mógł mi chociaż dać pospać, a nie zachowuje się jak małpa w zoo - parsknąłem śmiechem. - Ale chyba ją polubił, co?

- Dziwne, że wcześniej cię nie obudzili. Uciszam ich od dobrej godziny, bo Jihyun jest zafascynowany małą. - wywrócił oczami, spoglądając na tą dwójkę. Aktualnie młodszy brat Jimina gonił się z Jiwoo i Miri po salonie. Naprawdę uroczy widok.

- Byłem padnięty, poszedłem spać dopiero po trzeciej - ziewnąłem, czując, że w jego ramionach zaraz zasnę. - W sumie nadal jestem.

- Wiem, skarbie. Cały czas ciebie pilnowałem, ale po co miałem się odzywać skoro i tak byś mnie nie posłuchał. - jego dłoń skończyła w kosmykach moich włosów, delikatnie je przeczesując.

- Przepraszam, ale chciałem mieć wolny weekend już - wymamrotałem cicho. - Mogłeś iść spać.

- Nie tylko ty się uzależniłeś od mojej obecności w łóżku... - westchnął ciężko. - Lepiej mi się zasypia ze świadomością, że jesteś w moich ramionach.

- Przepraszam - powiedziałem po raz kolejny. - Mogłem odpuścić.

- Nie przepraszaj. Nauka to ważna rzecz. - starszy wypuścił mnie z ramion. - Przywitaj się może z małą i Jihyunem, a ja zrobię ci śniadanie.

- Dzięki - musnąłem jego policzek. - Umyję zęby to dam ci buzi.

- Liczę na to kochanie. - zaśmiał się, podchodząc do lodówki.

- Hej maluchy - zaśmiałem się, wchodząc do salonu. Nie zwrócili nawet na mnie uwagi. - Halo!

- Wybacz, Jungkook! - zaśmiał się mój szwagier, zostawiając na chwilę małą w spokoju. - Już wstałeś? Ponoć zaryłeś nockę.

- Przy was nie da się spać - szturchnąłem go ramieniem, a następnie podszedłem do dziewczynki, żeby przybić z nią piątkę na przywitanie. - Piątka, księżniczko.

- No, no, widzę, że wczuwasz się w rolet tatusia. - wymruczał rozbawiony Jihyun, kiedy dziewczynka nieco nie rozumiejąc przybił mi piątkę.

- Uwierz mi, że jest mi trudno i nie do końca jeszcze rozumiem tą sytuację - wyznałem z westchnięciem, podnosząc się z klęczek. - A zwłaszcza, że to dziecko mojego brata.

- Gdyby Jimin... No wiesz... To ja bym raczej był szczęśliwy, że jakaś jego część jest ze mną. Spójrz na to z tej perspektywy. - rówieśnik poklepał mnie po ramieniu.

- Nawet jeśli i tak muszę do tego wszystkiego się przyzwyczaić - uśmiechnąłem się słabo. - I jakoś pogodzić to wszystko. Jak Jimin znajdzie pracę to chyba będę musiał zawrzeć sojusz z rodzicami i będzie trzeba ją zawozić do nich. Albo po prostu rzucę studia - druga opcja została powiedziana strasznie cicho, żeby Jimin nie słyszał. Nie chciałem go na razie tym martwić. - Są sprawy ważne i ważniejsze.

- Mój braciszek się na to w życiu nie zgodzi. Prędzej przestanie szukać pracy i będzie żył na garnuszku twoich rodziców. - westchnął, opierając swoje ręce na biodrach.

- Jak to zrobię bez jego wiedzy to nie będzie miał nic do gadania - odparłem. - Będzie pracował i ja sobie to obiecałem.

- Jungkook, jak on się dowie to będzie strasznie zły... - oznajmił cicho, biorąc na ręce Jiwoo, która usiadła koło naszych nóg. - Przemyśl to może?

- Zobaczy się z czasem, oczywiście, że to przemyślę - spojrzałem się na małą dziewczynkę i posłałem jej delikatny uśmiech. - Mała ślicznotka.

- Na spokojnie, ziom. - zaśmiał się cicho. - Może chcesz małą? Jakaś śpiąca jest po tej dwugodzinnej zabawie ze mną.

- Ty też jesteś - parsknąłem śmiechem, mimo że moje serce nagle przyspieszyło przez jego słowa. Musiałem się przemóc. - Podaj mi ją i sobie odsapnij. Tylko uważaj.

- Dobrze. Dziękuję. - ostrożnie podał mi ledwo przytomną dziewczynkę i sam usiadł zaraz na kanapie.

- Wujek Jihyun głuptas - wyszeptałem rozbawiony do małej dziewczynki.

- Słyszałem to... - oburzył się chłopak, a mała w tym czasie opadła główką w zagłębienie mojej szyi.

- Ja bym na twoim miejscu nie zaprzeczał - zaśmiałem się cicho, spoglądając na dziewczynkę. - Jiwoo chce spać?

Poczułem jak dziewczynka delikatnie kiwa swoją główką. - Kookie! Śniadanie!

- Idę! - krzyknął za mnie Jihyun, który się szybko podniósł z mebla i pobiegł do kuchni.

- Już się kładziemy spać - nie wiem co mnie podkusiło, ale złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku. Była taka urocza.

Zanim poszedłem odnieść małą na górę, wpadłem na chwilę do kuchni, żeby oznajmić chłopakom, że wrócę za jakieś dziesięć minut. Gdyby Jiwoo nie była jeszcze w swojej piżamce pewnie zajęło by to trochę dłużej. Jednak dziewczynka przeszła moje oczekiwania, bo kiedy ją położyłem już jedną nogą zasnęła. Minęły jakieś dwie minuty, a Jiwoo już odleciała w świat swoich najskrytszych snów. Dobrze, że nie musiałem jej opowiadać bajek, bo pewnie sam bym usnął.

- Już jestem - ziewnąłem, wchodząc do kuchni. - Mam nadzieję, że moje śniadanie zostało chociaż w połowie.

- Jihyun zjadł to co miało być dla ciebie, ale już kończę robić nowe. - Jimin spojrzał ze złością na swojego młodszego brata, a następnie zwrócił na mię łagodniejsze spojrzenie. - Jestem z ciebie dumny.

- Dzięki - uśmiechnąłem się do niego, siadając przy blacie, żeby zaraz przywalić Jihyunowi w głowę. - To za to, że mnie obudziłeś i zjadłeś mi śniadanie.

- Ej! Jesteś mężem mojego brata! Mam prawo nadal na nim żerować w tym domu! - wymamrotał z pełnymi ustami jedzenia.

- Ale nie na mnie - uśmiechnąłem się słodko. - Nie próbuj więcej tego robić.

- Żeniąc się z nim staliście się jednością, więc na tobie też mogę, braciszku numer dwa. - zaśmiał się.

- To nie żeruj na nas - poprawiłem się, kładąc się na blacie. - Już cię nie wpuszczę do domu z rana.

- To nie ty mnie wpuściłeś. - prychnął. - Brat mnie kocha i nie może beze mnie żyć.

- Nie wpuszczaj go już tutaj z rana - poprosiłem mojego ukochanego. - Proszę, skarbie.

- Dobrze, kochanie. - odparł Jimin, stawiając moją porcję śniadania na stole.

- Jimin! Głupia marchewo! - uniósł głos Jihyun.

- No co? Jungkook to mój mąż. - Jimin wzruszył ramionami, nalewając mi do szklanki soku.

- A ja jestem twoim bratem! Mnie też kochasz! - Jihyun nadal szedł w zaparte.

- Ale ze mną uprawia seks - zaśmiałem się pod nosem. - Jesteś na straconej pozycji.

- Ugh! - chłopak uderzył głową o blat stołu. - Przecież to wykorzystanie ciała!

- Nazywaj to sobie jak chcesz. Lepszego w łóżku od Jungkooka to ja nigdzie nie znajdę w razie rozwodu. - wymamrotał mój ukochany, biorąc mnie na ręce. - Czas zjeść, śpiąca królewno.

- Nie ma innego powodu, za który wybrałbyś mnie, a nie swojego brata? - spytałem, wydymając swoją dolną wargę. - Księciu.

- Jesteś dla mnie miły i kochany, a mój brat to upierdliwy wyjadacz zapasów na zimę. - westchnął. - Może być?

- Powiedzmy - musnąłem jego policzek. - Ja polecę na każde twoje komplementy.

- Skoro jesteś tak łatwy to nie dziwie się, że mój brat wybrał ciebie. - wymruczał Jihyun. - Z pewnością dużo masz w sobie królika nie tylko z wyglądu.

- Hej! - oburzyłem się patrząc na niego zły. - Nie nazywaj mnie łatwym, bo zaraz wylecisz stąd przez okno i przysięgam, że nie wrócisz do Minkyung w jednym kawałku!

- Nie igraj z nim, bracie, bo skończysz na śmietniku. - ostrzegł mój mąż, sadzając mnie na krześle. - A poza tym Kook nie jest łatwy. Tylko uległy.

- I tylko dla Jimina - mruknąłem niezadowolony. - A ciebie to bym rozszarpał teraz.

- Kotek, spokojnie. - poczułem pocałunek na swoim policzku.

- Dobrze - westchnąłem. - Ale weź czasami mu też przywal. Nie chcę tracić sił na niego.

- Jest po imprezie... - mąż wyszeptał mi to ma ucho. - Bierz to z dystansem. - dodał, następnie odchodząc ode mnie, żeby posprzątać trochę kuchnie.

- W porządku - wymamrotałem. - Niech mu będzie. Dzisiaj wyjątkowo będę łaskawy.

- Jesteś wspaniały. - posłał mi mały uśmiech.

- Nie ma za co - odwzajemniłem ten gest. - Dzisiaj dzień dobroci dla zwierząt w zoo.

- Gdzie szacunek do rodziny męża? - zapytał mój rówieśnik.

- Zjadłeś moje śniadanie i obudziłeś mnie o godzinie ósmej - uniosłem brew. - Naprawdę? Pytasz się gdzie jest mój szacunek?

- W sumie racja. - zaśmiał się cicho, dołączając swoją porcję. - Ale za to poznałem bratanice. Było warto. Urocza istota.

- Podziękuję za mojego brata - pokiwałem głową z małym uśmiechem.

- Huh... - Jihyun najwyraźniej nie wiedział co odpowiedzieć. - Z takim podejściem to nie widzę was w roli ojców małej. Może lepiej zostańcie jej wujkami?

- Jiwoo stanie się dla nas córką, ale potrzeba na to czasu - wzruszyłem ramionami. - O ile już się nie stała dla Jimina. Ja po prostu w końcu zapomnę. Mam ułatwioną sprawę, bo jest do mnie podobna.

- Dla mnie stała się córką już wczoraj. Jak można nie pokochać dziewczynki, która wygląda jak mój mąż. - odezwał się Jimin, siadając w końcu przy stole. - Jungkook, jedz.

- Poczekaj aż dorośnie to będziesz miał swoją damską kopię - zaśmiałem się cicho, łapiąc dłoń mojego męża. - Wszystko się ułoży.

- Wiem, kochanie. Będzie wszystko dobrze. - ścisnął mocniej moją dłoń.

- Kocham cię - wyszeptałem z szerokim uśmiechem. - Każdego dnia coraz mocniej.

- Ja ciebie też. - starszy złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

- Nie brzydzisz się? - zaśmiałem się cicho, kładąc głowę na jego ramieniu.

- Wiesz, ile razy całowałem cię, kiedy spałeś? - jeszcze raz mnie pocałował tylko, że w głowę. - Nie wspominając o porannym seksie?

- Racja - wtuliłem się w jego ramię niczym kotek, który potrzebuje pieszczot. - Pójdziemy potem do łóżka? Spać mi się chce.

- Jasne. - odpowiedział, przeczesując moje włosy.

- Skoro Jungkook nie je to mogę zjeść za niego? - zamruczał Jihyun.

- Nie - burknąłem, biorąc talerz do ręki. - I mnie już nie denerwuj.

- Czasami zapominam, że nie masz dna w dupie. - westchnął czerwonowłosy. - O której miałeś iść do Minkyung?

- Za jakiś kwadrans będę się zbierał. - oznajmił Hyun, wcześniej spoglądając na swój zegarek.

- Skomentowałbym jakoś to niemile, ale nie chcę stracić najdroższego przyjaciela - parsknąłem śmiechem, spoglądając na nasze splecione dłonie z uśmiechem. - Dzisiaj się będę do ciebie kleił jak rzep do psiego ogona. Mam ochotę na czułości całodniowe.

- Niestety bez seksu, co? - wyszeptał z uśmiechem mój mąż. - Mamy małą dziewczynkę za ścianą.

- Nie wiem jak to zrobimy w ciągu kilku najbliższych miesięcy - westchnąłem. - Znając nas to i tak pewnie coś wymyślimy.

- Wy bez seksu tygodnia nie wytrzymacie. - odezwał się mój szwagier.

- Dlatego mówię, że coś wymyślimy, Hyunnie - odparłem rozbawiony.

- To ja już spadam. Nie chcę tego słuchać. - Hyun podniósł się szybko z krzesła, zaraz poprawiając swoją bluzę, która miał na sobie.

- Jestem z siebie dumny, że wiem co zrobić, żebyś stąd wyszedł w podskokach - zaśmiałem się pod nosem. - Łatwiutki.

- Wolę nie ryzykować tym, że mówisz prawdę. - oznajmił chłopak, ruszając w kierunku wyjścia z kuchni. - Trafię na dwór. Do zobaczenia!

- Cześć - krzyknąłem za nim, ale trochę ciszej, żeby nie zbudzić małej.- Teraz przynajmniej mogę zjeść.

- No właśnie. - starszy mnie poparł. - Więc wcinaj.

- Nie miałem serca się nad nim znęcać - wymamrotałem z pełną buzią. - Jestem ciekaw skąd ma te pięć żołądków.

- Mnie się nie pytaj. Nie ja go spłodziłem. - odparł rozbawiony Jimin.

- Trudne by to było - stwierdziłem po przełknięciu kawałka kanapki. - Zauważyłem, że robię się drażliwy jak ktoś mnie budzi bez powodu. - Dlatego, gdy tylko zjesz to idziesz spać. - musnął wargami mój policzek.

- Obudź mnie tylko jak mała wstanie - poprosiłem go. - Mój najukochańszy mężu na świecie.

- Zajmę się nią. Ty się wyśpij, jasne?

- Nie chcę cię obciążać - wziąłem do ręki swój kubek. - Ooo, zrobiłeś mi kakao. Dziękuję.

- Ale wtedy będziesz cały dzień zmęczony i marudny. - westchnął ciężko. - Zajmę się nią. To dla mnie przyjemność. I nie ma za co.

- Dobrze to sam sobie nastawię budzik - powiedziałem cicho. - Prześpię się jeszcze z dwie godziny. Maks trzy.

- Nie ma sprawy, kotek. - powiedział spokojnie Jimin z małym uśmiechem.

- Lubisz jak się tak do ciebie przymilam, co? - stwierdziłem rozbawiony. - Niczym kotek.

- Uwielbiam to. - objął mnie swoimi silnymi ramionami.

- Zacznę ci mruczeć i miauczeć - wtuliłem się w niego, przymykając oczy z delikatnym uśmiechem. - Kup mi jeszcze uszka, ogonek i będę rasowym kotem.

- Uhu, polubiłeś przebieranie się do łóżka. - zamruczał z podnieceniem w głosie. - Kupię z wielką przyjemnością. To będzie piękne.

- Się tak nie ciesz - pstryknąłem go w nos, powstrzymując się od śmiechu. - I tak będziesz musiał na to poczekać. Ale racja. Polubiłem. A zwłaszcza twoje reakcje.

- Moje reakcje są całkowicie normalne. - prychnął. - Sam się ślinisz, gdy gotuję bez koszulki.

- Przecież ja się z nich nie śmieję - wydąłem dolną wargę. - Lubię widzieć, że ci się podobam.

- I dobrze. Bo jakbyś się śmiał to źle byś skończył. - westchnął spokojnie.

- Kara? - spojrzałem się na niego z uniesioną brwią.

- A jak myślisz, skarbie? - spojrzał mi w oczy i sam zaczął mnie karmić.

- Kara - potwierdziłem, kiwając głową. - W sumie fajnie byłoby być kotem. Wszyscy cię uwielbiają, a tym bardziej jak jesteś gruby. Wtedy masz fanów na całym świecie.

- Nie wystarczy ci jeden stały fan? - zapytał z uniesioną barwią.

- Wystarczy - uśmiechnąłem się do niego. - Ale to były takie przemyślenia.

- Rozumiem, kochanie. - zgarnął już pusty talerz i wstał od stołu. - Skoro masz już pełny brzuch to możesz pójść spać.

- Skoro mam pełny brzuch to możesz zanieść swoją grubszą o śniadanie śpiącą królewnę - uśmiechnąłem się do niego słodko i wyciągnąłem ręce. - Przepraszam, że tak cię wykorzystuję, ale tak się rządzą prawa natury.

- Moja śpiąca królewno, zrobię wszystko czego tylko sobie zażyczysz. - odłożył talerz do zmywarki i do mnie podszedł. - Ale najpierw wypij sok.

- Kakałko mi starczyło - wydąłem dolną wargę, odbierając od niego szklankę. - Ale dobrze.

- Nie ma za co, kochanie. - wywrócił oczami, a ja w tym czasie zaśmiałem się cicho i wypiłem duszkiem sok. - No i pięknie.

- Dziękuję - wstałem z krzesła i odniosłem szybko szklankę do zmywarki. Kiedy już podszedłem z powrotem do męża, uśmiechnąłem się słodko i oplotłem jego szyję swoimi rękoma. - Wiesz co robić.

- Gdybym nie wiedział to byłbym doprawdy głupi. - zaśmiał się cicho, całując lekko moje usta, następnie biorąc mnie ostrożnie na ręce.

- Nie powinieneś w ogóle mnie nosić - stwierdziłem. - Jestem za ciężki.

- Jesteś leciutki, kotek. - starszy ucałował mój nosek.

- A ty słodki - zaśmiałem się wesoło, widząc jego minę, jak to powiedziałem, ale się uspokoiłem wiedząc, że Jiwoo właśnie sobie śpi na górze. Nie chciałem jej budzić. Niech sobie śpi. Po zabawie z Jihyunem potrzebowała odpoczynku. Ja po jego wizycie tego potrzebowałem.

Do naszego wspólnego odpoczynku dołączył również Miri, który uwielbiał nasze towarzystwo, bo zawsze załapał się na jakieś pieszczoty. Ten szczeniak zawładnął naszym, a zwłaszcza moim sercem, ponieważ zawsze marzyłem o takim słodkim kompanie jakim był ten młody piesek. Był przy mnie, kiedy Jimin coś akurat robił. Nawet nie byłem na niego zły, jak przeszkadzał mi w nauce prosząc się o atencje. Był naprawdę uroczy.

-------------------

Przepraszam, że tak późno, ale no jakoś mi się zapomniało, że miałam wstawić ;;;

Wybaczycie? ;------;

Mam nadzieję, że rozdzialik się podobał ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro