Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 5 ~ Nie wiem jak twój tyłek to zniósł...

Po tym wspaniałym i jak obiecałem, męczącym zbliżeniu, postanowiliśmy się przenieść do sypialni, żeby tam w spokoju odpocząć oraz w razie czego uniknąć niespodziewanej wizyty przez kogokolwiek. Wymęczyłem mojego króliczka oraz zresztą również siebie nie pozwalając nam dojść kilka razy, dlatego koniec był strasznie intensywny, a co za tym idzie cudowny. Wiedziałem, że Kookie chciał mnie za to zabić, ale orgazm, który mu zapewniłem, na pewno mu to wynagrodził. A również był też zbyt zmęczony, żeby mi to wypominać.

- Nie wiem jak twój tyłek to zniósł, ale jestem dumny. - wyszeptałem, wtulając w siebie młodszego na łóżku. - Rozumiem, że zawodowcy potrafią wytrzymać tyle i jeszcze dłużej, ale ty niedawno zacząłeś. Widać, że jesteś spokrewniony z królikami.

- Dziękuję za komplement - zaśmiał się cicho, spoglądając na mnie z uśmiechem. - Było ciężko, ale warto.

- Ja nie daję lekkich doznań, gdy ktoś prosi o mocne. - pocałowałem go w głowę. Weszło mi to w nawyk i po każdym stosunku już to robiłem.

- Poczułem - musnął moje usta, zaraz kładąc swoją głowę na wyprostowanej ręce. - Ale nie mogę powiedzieć, że było źle, bo było cudownie i nadal czuje to wszystko w ciele.

- Wiem. Nie umyłeś się. - przymknąłem oczy, a na mojej twarz wykwitł cwaniacki uśmieszek.

- Nie o to chodzi - westchnął. - Chodzi o samo uczucie.

- Nadal masz orgazm? - otworzyłem oczy szeroko. - Czy o innym uczuciu mówisz?

- Pogięło cię? - zaśmiał się głośno, odchylając głowę, tym samym ukazując moje dzieła. Uhm, jestem dumny z siebie. - Jakby tyle trwał orgazm to byłbym w niebie.

- Możesz być przecież jakimś wyjątkiem. Skąd to mogę wiedzieć. - wzruszyłem ramionami, uśmiechając się w jego stronę. - Więc opisz mi to uczucie.

- Nie wiem, jak to opisać, ale czuję się wspaniale, mam takie przyjemne mrowienie wszędzie - mruknął, wzdychając. - Jak w raju.

- Cieszy mnie to. -przejechałem kciukiem po jego wargach. - Moja miłość tak na ciebie działa - zaśmiałem się, całując go w czoło.

- Masz rację - uśmiechnął się pod nosem. - To twoja miłość.

- Strzeliłem, bo czuję to samo, a zwalam to na gorące uczucie tlące się między naszą dwójką. - podniosłem się do siadu. - Romantyk ze mnie za pół wona.

- Gdzie idziesz? - spytał od razu. - Przytul mnie.

- Jesteś śpiący, a mieliśmy jechać na zakupy z tego co pamiętam. - pomasowałem ręką jego nagie udo. - Ja pojadę. Ty odpoczywasz. Kupić ci coś?

- Nie będziesz potrzebował pomocy? - zadał kolejne pytanie, zagryzając wargę jakby z poczucia winy.

- Jestem silnym chłopcem. - puściłem mu oczko, wstając z łóżka. - Nie przejmuj się. Pojadę samochodem, o ile mogę.

- Droga wolna, co moje to twoje - powiedział, opadając z powrotem na łóżko. - A co do twojego pytania to możesz mi kupić coś słodkiego, jakiś jogurt i mleko kokosowe. Możesz też kupić jakieś owoce to deser jakiś zrobię wieczorem.

- Myślałem, że już dość dzisiaj cię napoiłem mlekiem. - wymruczałem rozbawiony, wyciągając z szafy bokserki, które na siebie założyłem. - Ale dobrze. Zrobiłeś listę zakupów?

- Wisi na lodówce, możesz mi podać też jakieś bokserki i coś do ubrania?

- Przecież możesz spać nago. - uśmiechnąłem się pod nosem, starając się to ukryć.

- Mogę - przytaknął. - Ale w takim razie podaj mi mój kocyk. Nie chcę się przeziębić.

- Dobrze, króliczku. - pokręciłem głową z nieschodzącym uśmiechem i podszedłem do krzesła, na którym wisiał koc. - Mąż cię opatuli niczym parówkę. - mój śmiech rozniósł się po pomieszczeniu, kiedy okryłem mojego ukochanego materiałem.

- Nie jestem parówką - mruknął, spoglądając na mnie z uśmiechem. - Jestem słodkim króliczkiem. Twoim.

- Potwierdzam, moim, na zawsze tylko moim. - wyszeptałem czule, głaszcząc go po włosach. - Ale jak to nie jesteś parówką? To co tu masz? - uśmiechnąłem się chytrze, łapiąc go za przyrodzenie. - Ogóreczka?

- Zostaw, bo zaraz się rozbudzę - jęknął, łapiąc mnie za nadgarstek. - I zamiast do sklepu, wylądujesz w łóżku.

- Trudno się mówi. - mruknąłem, zabierając swoją kończynę. - Gdzie są kluczyki? - spytałem z westchnięciem, ustając prosto.

- Nie masz mi za złe? - zapytał, jakby olewając moje pytanie.

- Nie, spokojnie. - uśmiechnąłem się, potwierdzając swoje słowa. - Tylko chce już jechać, żeby szybko wrócić. Potem pewnie będą kolejki.

- Okay - odwzajemnił ten gest. - Są na szafeczce w holu.

- A... pieniądze? - zmarkotniałem, poprawiając swoje włosy.

- Mój portfel i masz tam kartę, PIN do niej znasz.

- Yhym... - pocałowałem go w policzek. - Niedługo wracam. Śpij dobrze.

- Dobrze - przymknął oczy, przykrywając się szczelniej uroczym różowym kocykiem, który jak zauważyłem, po leżeniu na odpowiednim świetle przez jakiś czas, świecił w nocy. Cudo. A jaki był mięciutki! Dzięki temu go tak bardzo uwielbiał. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. - wyszeptałem przyjemnym tonem, wycofując się z pokoju. - Miłych snów, aniołku. - dodałem, zanim zamknąłem drzwi i zbiegłem na dół, a dokładniej do salonu, który szybko ogarnąłem. Wytarłem z kanapy resztki pozostałem po naszym stosunku i poskładałem ciuchy Jungkooka w kostkę, wcześniej wyciągając z jego spodni portfel, sam zakładając na moje ciało te rzeczy należące do mnie, a następnie udałem się do kuchni, ściągając z lodówki listę z zakupami, po czym ruszyłem do holu, zakładając na swoje nogi buty i zabierając ówcześnie kluczyki od samochodu, wyszedłem z domu, zakluczając drzwi i wsiadłem następnie do auta, jadąc prosto do sklepu, w którym robiłem zakupy bite trzy godziny, przez jedną staruszkę, z którą musiałem się kłócić o ostatni jebany karton kokosowego mleka. Zajebiście normalnie.

Skończyło się na tym, że baba walnęła mnie swoją laską i zwinęła mleko zanim zdążyłem się otrząsnąć. Po tym wydarzeniu podjechałem do osiedlowego sklepiku i tam kupiłem produkt, o który prosił mnie mój ukochany. Wreszcie wróciłem do domu i odłożyłem wszystkie zakupy do kuchni, wcześniej niektóre produkty wkładając do lodówki i ruszyłem do sypialni, w której nadal spał sobie smacznie Jungkook, dlatego zaraz ściągnąłem z siebie koszulkę i położyłem się obok męża, przytulając go od tyłu i po chwili zasnąłem.

-----------------------

Czyż nie piękny next? B)

Z góry mówię, że rozdziały "Różowej Patelni" mogą pojawić się po północy, pojawią się, więc spokojnie ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro