~ 45 ~ To ja go zdradziłem.
Zawstydzony poprawiłem torbę na swoim ramieniu i moje stopy ruszyły w tym samym kierunku co mój ukochany. Już na samym początku musiałem zrobić coś, co sprawiło, że miałem ukryć się pod koc i spod niego nie wychodzić! Brawo dla mnie.
- Tu jest jeszcze ładniej niż na zewnątrz - stwierdziłem, będąc zachwyconym wnętrzem miejsca zamieszkania Yoongiego hyunga. - Wow, naprawdę ślicznie.
- Masz piwo? - zapytał Jimin. - Zazdroszczę, więc się upije.
Już chciałem coś powiedzieć, ale nie miałem serca mu tego zabraniać. W końcu przy mnie tak naprawdę nigdy nie pił, więc niech się trochę pobawi. - Mam, ale nie na tyle, żeby się upić. Uwierz mi, ale od kiedy pracuje, nie piję zbyt dużo - powiedział Yoongi. - Niepotrzebne mi zbytnio do szczęścia.
- Uciekła mi kolejna praca sprzed nosa. Muszę się odstresować. - wyznał Jimin, siadając na kanapę Yoongiego.
- Znajdą się z pięć piwek, gdybyś mi napisał wcześniej to bym poszedł do sklepu - mruknął. - I tak muszę się podzielić ze wszystkimi, więc nie zostanie zbyt dużo.
- Dobra, przejdziemy się potem na spacer to się kupi czy coś. - zaśmiał się szarowłosy.
- A ty Jungkook? - Yoongi się na mnie spojrzał. - Pijesz?
- Nie, no coś ty - pokręciłem głową. W razie czego musiałem być trzeźwy. Gdyby okazało się, że jako jedyny nie piję. - Nie mogę.
- Kochanie, przecież się nie upiję. Możesz też się napić. - obiecał Jimin, spoglądając na mnie z uśmiechem.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - westchnąłem, nie wiedząc jak mój organizm zareaguje na alkohol. Nigdy nie piłem piwa. Kiedyś lampkę szampana, ale to wszystko. - Ale jedno chyba przeżyję.
- Będzie dobrze. - mąż puścił mi oczko. - Nie upijesz się jednym piwem.
- Miejmy nadzieję - zaśmiałem się pod nosem, opierając się o męża. Uwielbiałem być blisko niego. - W razie czego uratujesz mnie, mój bohaterze.
- Zawsze i wszędzie, Jimin, ratować cię będzie. - usłyszeliśmy głos Taehyunga. - Można pukać, ale tyle razy tu byłem, że mnie to nie dotyczy. Chyba.
- Oczywiście, że cię dotyczy, ciebie w szczególności - wyznał Yoon, który zaraz po tym westchnął. - Żałuję, że nie zamknąłem drzwi.
- Wredota. - burknął Tae, wytykając mu język. - Moja ulubiona para z Busan, dobrze się miewa?
- Wspaniale, tak myślę - wyznałem, posyłając przyjacielowi uśmiech. - Może nawet lepiej.
- A ty, Suguś? Jakoś żyjesz? - wymruczał Tae, siadając koło mnie i Jimina, na kanapie.
- Żyję i się bardzo cieszę - powiedział, rozsiadając się wygodniej na fotelu. - Że jesteście i w ogóle.
- Brakuje jeszcze tylko trójki z Seulu. - przypomniał Jimin. - Mam nadzieję, że nic nie przeskrobałem.
- Byłeś grzeczny - stwierdziłem, ale zaraz dodałem. - Chyba, że o czymś nie wiem.
- Chyba byłem grzeczny. Ale nie jestem pewien. - musnął ustami mój policzek.
- Byłeś, byłeś, nawet ponad to - uśmiechnąłem się pod nosem, splatając nasze dłonie ze sobą. - I coś wymyślę na nagrodę.
- Ciekaw jestem jaką. - wtrącił się znów Taehyung. - Pomóc ci coś wymyślić, Jungkook?
- Poradzę sobie - miałem ochotę się zaśmiać, ale tego nie zrobiłem, żeby się nie wydać. Tylko Jimin się domyślał jakie "nagrody" mogę mu zapewnić. - Ale dzięki za chęci.
- Ugh, chłopaki, nudam. Co porobimy? - zapytał ten sam chłopak, zlewając nieco moją odmowę.
- Rozbierz się i ciuchów pilnuj jak ci się nudzi - Yoongi rzucił pilotem w Taehyunga i wstał z fotela. - Włącz coś. Pójdę po to piwo, a potem się przejdziemy na spacer.
- A co z Namjinem i Hoseokiem? - dopytał mój Jimin. - Wiesz, że jak Jin hyung zetknie się z zamkniętymi drzwiami na klucz to nas zabije?
- Przecież na nich poczekamy - wzruszył ramionami czarnowłosy, ruszając w kierunku kuchni. - Ja nie piję jednym haustem piwa. A oni są niedaleko.
- Mój ojciec tak pił. Śmieszne jest to, że zawsze go wtedy piwo upijało. - oznajmił mój ukochany, całując mnie w głowę.
- Ludzie bywają nieostrożni - spojrzałem na swoje wciąż zabandażowane dłonie rozbawiony. Mimo że nie przynosiło mi żadnych dobrych wspomnień to dobrze się czułem. - Coś o tym wiem.
- No, ale nie każdy jest dodatkowo niezdarą. - zaśmiał się, przytulając mnie do siebie bardziej, ale po chwili wypuścił mnie ze swoich ramion. - Pójdę do toalety. Zaraz wracam. - cmoknął mój policzek i poleciał w kierunku schodów. - Będę otwierał wszystkie drzwi po kolei!
- Moja sypialnia jest zamknięta, więc droga wolna! - usłyszeliśmy krzyk Yoongiego, na co się zaśmiałem pod nosem. - Tylko się nie zgub!
- Spokojna twoja głowa! - krzyknął z końca schodów mój mąż.
- No dobra, Kook. To prawda, że twój kolega okazał się świnią? - zapytał Tae. - Wiem, iż pewien nie chcesz o tym gadać, ale Jimin dziwnie to wytłumaczył.
- Tak to prawda - mruknąłem, od razu przygasając. - Myślałem, że nie patrzy tylko na mój wygląd czy coś... A tu niemiła niespodzianka.
- Może chodziło mu o zainteresowania? - wzruszył ramionami, klepiąc mnie lekko po plecach. - Kook, spokojnie. Mogę wypytać Jimina czy na pewno z nim wszystko w porządku.
- Nie, nie - pokręciłem od razu głową. - Wolę, żebyś jego o mnie pytał. Nie chcę, żeby jego temat był poruszany przy Jiminie.
- Wiesz, że Jimin to aktor urodzony, nie? - westchnął Taehyung. - Jesteś pewny, że z nim wszystko okay?
- Chciałbym mu wierzyć, kiedy mówi, że jest wszystko w porządku, ale to nieprawda - wyszeptałem smutno. - Staram się nie pokazywać, że mnie to boli. Każdego dnia wypominam sobie, że nie pomagam mu ani trochę i jestem najgorszym mężem jaki mógł świat widzieć. To trudne.
- Jungkook, to nie twoja wina, że tamten koleś cię pocałował i Jimin to rozumie. Musisz o tym pamiętać i się nie obwiniać. - westchnął starszy. - Ale to nie zmienia faktu, iż każda zdrada w jakiś sposób boli.
- To moja wina i przestań mnie usprawiedliwiać - spuściłem swój wzrok. - To ja go zdradziłem. Nieumyślnie, ale jednak.
- Słuchaj, chciałeś pocałować tamtego faceta? - wymruczał.
- Ciebie coś chyba boli, oczywiście, że nie - pokręciłem głową. - Nienawidzę siebie za to, że tam poszedłem. I że dopuściłem do tego.
- Po co w ogóle się z nim spotkałeś?
- Chciałem mu powiedzieć, żeby się odczepił i dał mi spokój. Czyli zakończyć z nim znajomość. Widziałem, że to męczyło Jimina, a ja nie chciałem go stracić - wymamrotałem.
- No to chłopak się w tobie musiał mocno zakochać. - westchnął. - Wiedział, że masz męża i jesteś szczęśliwy, a i tak ciebie pocałował i podrywał.
- A teraz zrobił tak, że prawie straciłem męża i mimo że nadal z Jiminem jestem, to nie umiem być tak samo szczęśliwy jak wcześniej z myślą, że go zraniłem... - wyszeptałem cicho, próbując odgonić łzy, które zebrały się w moich oczach. Naprawdę nie chciałem tamtego pocałunku, ale i tak się za niego obwiniałem. Mogłem posłuchać Jimina, bo czuł, że moja nowa znajomość nie wróży nic dobrego. Jaka szkoda, że nie mogłem się cofnąć w czasie i wszystko zrobić od nowa...
------------------------------
Miałam wstawić wczoraj, ale uczyłam się do diagnoz z przedmiotów przyrodniczych i trochę mi to zajęło, więc wybaczcie ;;;
Życzę miłego weekendu i jutro next;)
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro