Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 39 ~ Nie zrozumieliśmy się, panie kolego

Nawet nie wiecie z jakim wielkim uśmiechem obserwowałem Jihyuna i Minkyung na przerwie obiadowej, którą tym razem spędziłem sam, bo chciałem dać im prywatność, ale towarzystwo mi jednak dotrzymywał Jimin pozwalając ze sobą esemesować, a w pewnym momencie nawet do niego zadzwoniłem, bo nie mogłem swobodnie patrzeć na tą słodką parkę. Dogadywali się!

Po tym jak wróciłem do domu, od razu streściłem Jiminowi ich całą randeczkę. Nie mogłem się powstrzymać, żebym cokolwiek pominął. Opowiedziałem wszystko dobrze ze szczegółami.

- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem się spytać któregoś z nich co sądzi o drugim - jęknąłem, opierając się rękoma o blat. - Oni tak dobrze razem ze sobą wyglądają.

- Jungkookie, za bardzo się tym podniecasz. - zaśmiał się starszy, nakładając nam dwóm obiad na talerze. - No i możemy ich do nas zaprosić i wtedy bez świadków wypytamy o wszystko.

- Roa jest chyba jeszcze zbyt nieśmiała - wydąłem dolną wargę. - Ale zapytam się Jihyuna. Może pójdziemy gdzieś do kawiarni czy coś, żeby nie czuła się zbyt niekomfortowo.

- Może jest twoją skrytą fanką? - zapytał rozbawiony, spoglądając na mnie. - Nie muszę czuć się o nikogo zazdrosny?

- Jest moją fanką i rumieni się na słowa Jihyuna, ehe - zaśmiałem się. - Nie musisz się czuć o nikogo zazdrosny. To ciebie jestem w stanie pocałować w każdym miejscu twojego ciała, a nie kogoś innego.

- Skarbie, chyba pomyliły ci się osoby. - wymruczał, stawiając przede mną ciepły posiłek i pocałował czubek mojej głowy. - Po skończonym seksie to ja całuje zawsze twoje ciałko. Calutkie.

- Ale w razie czego ja też mogę - spomiędzy moich warg wyleciał ponownie cichy śmiech. - Ale skoro tak sprawiasz sprawę to jesteś jedyną osobą, której na to pozwalam. Nigdy się to nie zmieni.

- No ja myślę, kochanie. Obrączka mówi sama za siebie, że należysz tylko do Park Jimina, byłego tancerza ze zniszczoną psychiką. - sam usiadł na krześle koło mnie.

- Do wspaniałego tancerza, który ma cudowny charakter i go bardzo, bardzo kocham - musnąłem jego usta. - Prawda, kochanie? Poprawna odpowiedź brzmi: tak.

- Nie zawsze odpowiadam dobrze, króliku. - pocałował delikatnie mój policzek. - Lepiej powiedz mi jak było na wykładach, bo cały czas nawijałeś dziś tylko o moim bracie i tej dziewczynie, a ja wolę posłuchać co u mojego męża. Chociaż nie powiem, cieszę się, że mój brat jest szczęśliwy.

- W sumie to nic ciekawego - wzruszyłem ramionami. - Jedyna ciekawa rzecz, która się dzisiaj zdarzyła to to jak mnie próbowałeś podniecić przez telefon, chociaż nawet nie wiem za co - szturchnąłem go lekko ramieniem. - Ale nie powiem. Ciekawe doświadczenie.

- No przepraszam cię bardzo, ale dzwoniłeś z dziesięć razy, ponieważ byłeś zazdrosny, że tam się parka całuje, a twój facet siedzi w domu. - westchnął ciężko. - Poza tym nie kłamałem. Naprawdę byłem nagi. Dzwoniłeś kiedy brałem prysznic, złotko.

- Przecież nie jestem zły - posłałem mu rozbawioną minę. - Byłem gotów co prawda wyjść z wykładów i dołączyć do ciebie, ale wiedziałem, że nie będziesz zadowolony.

- No i dobrze myślałeś. Masz się uczyć, nawet wtedy gdy jesteś w jednym budynku z Joohyunem. - burknął, zaczynając jeść przygotowane przez siebie danie.

- Kochanie - odwróciłem się w jego kierunku już z poważniejszą miną. - Coś mówiłem ci, że nie masz być o co zazdrosny. Walnę go w jajca, jak coś będzie próbował.

- Mam na uczelni szpiega, który mi mówi jak ten frajer na ciebie patrzy. - wymamrotał, kładąc dłoń na moim udzie. - I dziś ponoć go nie było.

- Nie wiem w sumie - wzruszyłem ramionami. - Nie szukałem go, więc pierwsze słyszę.

- No tak, byłeś zajęty moim bratem i jego nowiutką dziewczyną. - zaśmiał się cicho, ale słysząc pukanie do drzwi westchnął ciężko. - Jak to Jihyun chce się pochwalić czymś to zatrzasnę mu drzwi przed nosem.

- Okej - uśmiechnąłem się szeroko. - Chcę to zobaczyć, więc idę z tobą.

- A potem seks pod prysznicem? - uśmiechnął się cwaniacko, wstając z mebla.

- Seks gdziekolwiek chcesz i jak, mój zwierzu. Jeszcze nie odebrałeś swojego zaległego prezentu urodzinowego - przegryzłem kokieteryjnie wargę. - Chyba już czas.

- Też tak sądzę. - kiedy wstałem z krzesła, ten zaraz złapał mnie za tyłek. - A może niech trochę gość poczeka... Albo niech sobie idzie.

- Jak otworzysz ładnie drzwi, spędzimy na tym cały wieczór i większość nocy - cmoknąłem jego usta. - Czy to cię przekonuje?

- Bardzo. - starszy zaśmiał się cicho, po czym wolnym krokiem ruszył w kierunku drzwi.

- Cieszę się - uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem za nim, żeby zobaczyć kto to. Na pewno się nie spodziewałem, że akurat ta osoba przyjdzie w nasze skromne progi. - Mhm, co ty tu robisz?

- Przyszedłem po notatki... - oznajmił pewnym głosem Joohyun. - Myślałem, że jesteś sam w domu...

- Zaraz ci je przyniosę - spojrzałem się na Jimina z uśmiechem. - Mieszkam z moim mężem, więc to raczej logiczne, że nie jestem sam.

- Park Jimin, mąż Jungkooka, miło mi w końcu cię poznać. - wymruczał mój mąż z uśmiechem, kłaniając się lekko przed Joo. Co on knuł?

- Mi też miło. Nazywam się Park Joohyun. - mój nowy przyjaciel także się ukłonił. - Możemy pogadać, Kookieś?

- Jasne - westchnąłem, wpuszczając go do środka. - Zaraz wrócę, Jimin-ssi i dokończymy jeść - musnąłem usta mojego ukochanego i ruszyłem razem z Joohyunem do góry. - O czym chciałeś pogadać? - sięgnąłem po swoją torbę, w której miałem wszystkie notatki.

- Jungkook, ile jesteś z tym całym Jiminem? - zapytał cicho, rozglądając się po naszej sypialni.

- No dość długo - zmarszczyłem brwi, nie wiedząc czy słuszne byłoby mu powiedzieć wszystko. - Wystarczająco, żeby powiedzieć mu "tak" przed urzędnikiem. Dlaczego pytasz?

- Jakoś nie widzę wielkiego uczucia pomiędzy wami. - oznajmił, siadając na moim łóżku. - Ale dobra. To nie ważne. Kookie, nie uwierzysz z jakiego powodu nie było mnie na wykładach.

- Joohyun-ssi jest to wielkie uczucie, dla mnie się nie liczy to jak widzą nas ludzie tylko jak my to postrzegamy - mruknąłem niezadowolony z tego co powiedział. - Nie zgadnę.

- Przepraszam, Jungkook-ssi, nie chciałem cię urazić. - posłał mi mały uśmiech. - Wygrałem dwa bilety na wystawę obrazów. Zgadnij jakiego artysty. Na pewno wiesz. Uwielbiasz go.

- Żartujesz? - spojrzałem się na niego z niedowierzaniem, a moje oczy pewnie zabłyszczały z ekscytacji. - Naprawdę? Wow, gratuluję. Będziesz mi musiał koniecznie opowiedzieć jak było.

- Nie zrozumieliśmy się, panie kolego. - zaśmiał się cicho. - Wszyscy moi znajomi by się tam zanudzili. Prócz ciebie.

- Nie mogę iść - westchnąłem. Nie byłbym w stanie się z tego cieszyć, kiedy Jimin pewnie w domu by umierał z zazdrości. Bolało mnie to, że nie ufał mi w tej kwestii, ale to był nieodłączny element charakteru Jimina. Nie miałem zamiaru go zmieniać. - Będziesz zmuszony znaleźć sobie kogoś innego do towarzystwa - stwierdziłem, wyciągając z torby to czego szukałem. - Proszę. Będziesz w stanie mi to jutro oddać? Muszę jeszcze nad tym trochę posiedzieć, więc każdy dzień nauki jest na wagę złota.

- Jungkook, nie rób mi tego... - jęknąłem Joohyun. - Kto mnie uratuje, jak padnę na zawał? Jak możesz nie chcieć iść na takie wydarzenie? Nie wiadomo, kiedy znów zjawią się w Korei te obrazy. No i jasne. Jutro odzyskasz notatki.

- Może kiedyś uda mi się wybrać, ale na pewno nie teraz - zaśmiałem się cicho. - Nie martw się. Nie padniesz na zawał. W razie co będzie tam mnóstwo ludzi. A teraz przepraszam, ale chcę coś zjeść. Jestem głodny jak wilk.

- Spróbuj przekonać męża, Jungkook. - wymamrotał po chwili patrzenia prosto w moje oczy. - Wystawa jest w weekend. Masz dwa dni do zastanowienia się. Dzięki za notatki. - westchnął chłopak, wychodząc z sypialni, a potem domu.

- Jimin-ah, możesz mi wstawić jedzenie na chwilę do mikrofalówki?! - krzyknąłem, schodząc na dół. Nie dałem po sobie poznać, że cokolwiek się stało, bo chciałem korzystać z tego, że mój ukochany ma dobry humor. - Buzi za wykonanie zadania - uśmiechnąłem się do niego, kiedy już zjawiłem się ponownie w kuchni i podszedłem do niego w podskokach, żeby musnąć jego usta.

- Co ten koleś taki wnerwiony wyszedł? - zaśmiał się, oddając pocałunek.

- Nie wiem - wzruszyłem ramionami, kręcąc głową. - A ty się z tego cieszysz. Jesteś niegrzeczny.

- Nigdy grzeczny nie byłem i nie będę. - złapał mnie pod udami, podnosząc do góry. - Ała.. - wymruczał cicho z grymasem na twarzy, ale zaraz zmienił go na uśmiech. - To jak, skarbie? Idziemy się kochać? Czy może chcesz zjeść najpierw?

- A już masz plan co ze mną zrobisz? - uśmiechnąłem się. - Bo jak nie to dam ci czas do namysłu i sobie zjem w tym czasie. Pamiętaj, że możesz zrobić ze mną co chcesz i w jaki sposób chcesz mnie wziąć.

- Hm... Nie może to być normalny seks? - zaśmiał się nerwowo.

- Oczywiście, że może, głuptasku - cmoknąłem go w nos. - Tylko po prostu chciałem, żebyś wiedział, że taka możliwość istnieje.

- Może ten prezent zostawmy znów na kiedy indziej. Tańczą troszkę się poturbowałem i nie chce ryzykować ponownym omdleniem. - zaśmiał się cicho, całując mnie w policzek i ruszył w kierunku schodów.

- Ponownym? - spytałem zmartwiony, zaraz spoglądając w jego oczy. - Dobrze się czujesz? Boże, nie przepracowuj się. Proszę.

- Jeszcze nie zacząłem pracy. Znaleźli kogoś innego na moje miejsce. Takiego gostka po studiach. - westchnął ciężko, wchodząc do łazienki. - Dopiero raczyli mi o tym powiedzieć, jak byłem na miejscu. Wróciłem wtedy do domu, od razu idąc tańczyć. Nie zauważyłem niestety, że mam rozwiązanego buta i się przewróciłem. Uderzając głową o podłogę i na chwilkę straciłem przytomność. - postawił mnie na podłodze. - Na szczęście jej sobie nie rozbiłem.

- Kochanie - wyszeptałem smutno. - Przepraszam, że nie byłem i jestem w stanie ci pomóc. Chciałbym bardzo, ale nie wiem jak.

- Spokojnie, znajdę coś i będzie dobrze. - posłał mi uśmiech, ściągając z siebie nakładaną przez głowę bluzę.

- Będzie dobrze - przytaknąłem, odpinając guziki swojej granatowej koszuli. - Musi być, inaczej będę szukać z tobą tej pracy.

- Dam sobie radę, Jeongguk. - burknął, ściągając z siebie spodnie. - Uważasz, że jestem aż tak tępy, żeby bez twojej pomocy nie znaleźć sobie pracy?

- Chcę ci po prostu pomóc, nigdy tak nie pomyślałem - westchnąłem. - Zapomnij, że cokolwiek powiedziałem.

- Jungkook, do jasnej cholery, ja jestem dorosły. - podniósł nieco głos. - Zajmij się studiami i skończ je z jak najlepszym wynikiem, a potem spełnij swoje marzenia. Ja będę trwał przy tobie i starał się pomagać w ich realizowaniu. Może i jestem nieudacznikiem, ale robię wszystko, żeby zacząć gdzieś pracować. Poradzę sobie. Nie musisz się martwić.

- Skończmy ten temat - wyszeptałem, smutniejąc wyraźnie. - Zrozumiałem. Nie będę ci pomagał w tym, skoro przez to, że uważasz, że jesteś nieudacznikiem.

- Nie uważam tak. Po prostu już nie zaprzeczam temu. - westchnął. - Wiesz co... Odebrało mi ochotę na seks. Poza tym źle się czuję. - ściągnął z siebie skarpety i bieliznę. - Weźmy prysznic i chodźmy spać.

- Dobrze - pokiwałem głową, wiedząc, że i tak nie zasnę od razu. Było zbyt wcześnie, a zresztą... Nie umiałem nigdy zasnąć, kiedy byłem smutny albo przygnębiony. Żałowałem, że w ogóle zacząłem ten temat. Mieliśmy spędzić ten czas wspólnie, a teraz Jimin ma prawdopodobnie do mnie żal albo jest na mnie zły, bo się wtrącam... Kiedy ja po prostu chcę, żeby był szczęśliwy w stu procentach. A wiem, że świadomość, że zarabia dałaby mu tą radość. Cholera, czasami powinienem zamknąć tą jadaczkę...

Starałem się zejść na jakiejś przyjemniejsze tematy, żeby chociaż trochę się rozchmurzył i choć wkładałem w to dużo energii, najwyraźniej miał zbyt zły humor. Czułem się okropnie z tego powodu, bo jakim ja musiałem być mężem, że nie byłem w stanie mu go poprawić? Ale, nie. Nie mogłem znowu zacząć o sobie źle myśleć. Przecież już było tak dobrze. A to nawet nie była malutka sprzeczka. Dlatego starałem się już o tym nie myśleć, kiedy kładłem się z nim do łóżka. Wiedziałem, że następnego dnia już będzie wszystko w porządku.

---------------

Co tam u was berbecie? XD

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro