Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 38 ~ Dobrze, mój mruczku

Perspektywa Jungkooka:

To było raczej oczywiste, co się stało po tym jak brat Jimina opuścił naszą posesję. Obydwoje chcieliśmy zapewnić siebie, że nikogo więcej w naszym życiu nie ma i nie będzie. Po prostu, nie wyobrażałem sobie kiedykolwiek, żeby Jimin musiał czuć się zagrożony. Nie chciałem, aby tak było. Przecież on był dla mnie priorytetem i nawet jeśli widziałbym w kimkolwiek przyjaciela, to i tak Jimin jest na pierwszym miejscu. Kocham go całym sercem i nikt ani nic tego nie zmieni.

Następnego dnia na przerwie obiadowej, tak jak się umówiliśmy z Jihyunem, przyszedł na nią, żeby poznać Minkhyung. Ona zupełnie się nie spodziewała, że z kimkolwiek spędzi porę lunchową, więc na początku pomiędzy nami trwała niezbyt komfortowa cisza, której za wszelką cenę próbowałem się pozbyć. I w sumie po jakimś czasie mi się udało. Zaczęliśmy sobie żartować, chociaż musiałem zacząć jakimś słabym żartem, bo ja się nie znam i raczej znam te bardziej podstawowe. W przeciwieństwie do Jihyuna, który wydawał się zażenowany moim zachowaniem. No cóż. Ale przynajmniej się polubili! I nawet umówili się na kolejną porę obiadową!

Następną przerwę pomiędzy wykładami spędziłem z Joohyunem, którego chciałem koniecznie poznać. Wydawało mi się, że mnie polubił jak przyjaciela i miałem pewność, że mnie nie polubi bardziej, ponieważ z tego jak zaobserwowałem ogląda się za dziewczynami, a raczej jak typowy facet - za tyłkami dziewczyn. Zupełnie mi to nie przeszkadzało, a nawet ulżyło. Przynajmniej Jimin nie będzie musiał być zazdrosny o niego. Zresztą Joohyun wie, że jestem w szczęśliwym związku małżeńskim i powiedział, że kibicuje nam. NAPRAWDĘ MI ULŻYŁO.

Dlatego nie musiałem się niczym zamartwiać, kiedy wróciłem z wykładów i spędzałem czas ze swoim ukochanym. Uwielbiałem, kiedy zachowywaliśmy się jak dwójka zakochanych nastolatków i nic nam nie przeszkadzało w tym. Zresztą uśmiech Jimina był moim najpiękniejszym kwiatem na świecie, o który musiałem dbać, żeby nie zwiądł.

- Kocham cię - zaśmiałem się cicho, kiedy przeczesywałem kosmyki jego włosów. "Oglądaliśmy" wspólnie jakiś film, który leciał w telewizji, ale nawet nie zwracaliśmy na niego uwagi. - Mruczysz jak kotek.

- Przestań, skarbie, mnie głaskać wtedy mruczenie ustąpi. - wymruczał swoim męskim i nieco zaspanym głosem. - A tak w ogóle to jak było na wykładach?

- Chcę, żebyś mruczał, bardzo mi się to podoba - wyznałem rozbawiony, muskając zaraz jego policzek. - Jihyun się umówił z Minkyung na następny obiad. Czyli mój plan się powiódł.

- Mój braciszek będzie miał dziewczynę. - zaśmiał się cicho, cmokając moje usta. - Ale to pewnie zajęło ci tylko chwilkę. Co robiłeś resztę dnia?

- Musiałem się ośmieszyć moimi żartami - mruknąłem, nie zaprzestając swoich czynów. - To było okropne. Myślałem, że się spalę ze wstydu. A co do wykładów, to nic takiego. Śmiałem się z Joohyuna, bo cały czas patrzył się na dziewczęce tyłki i nawet się z tym nie ukrywał. Siedziałem na wykładach, chciałem do ciebie napisać, ale pewnie byś mi odpisał, że mam się uczyć. I tak się nudziłem.

- Szukałem pracy cały dzień, a zostawiłem telefon z w domu, więc bym nic nie odpisał i byś się martwił. - wysunął dłoń pod moją koszulkę, gładząc moją skórę. - A co do tego Joohyuna to nie jestem za bardzo przekonany. Poza tym jutro ma padać, więc podjadę po ciebie.

- Okej, cieszę się bardzo - skradłem z jego ust jeszcze jeden pocałunek. - Ty jesteś fajniejszy od Joohyuna. Przystojniejszy. Masz lepszy charakter. I większe serduszko. Ciebie kocham, okej?

- No wiem, kochanie, ja też ciebie kocham, ale jednak go nie lubię. -podniósł się do siadu. - Chociaż go nie znam to i tak mnie odpycha. To coś znaczy.

- Będę na niego uważał - obiecałem, patrząc na niego z wydętą wargą. - Chodź do mnie. Buzi chcę. Długie.

- Słodki mój. - pochylił się nade mną, spełniając namiętnie moją prośbę.

- Twój, twój - mruknąłem zadowolony, owijając jedną nogą jego biodra. Nie chciałem, żeby gdziekolwiek szedł. - Poleż ze mną całe popołudnie i wieczór, proszę.

- Nie uczysz się dzisiaj? - zapytał z westchnięciem, gładząc dłonią moją głowę.

- Nie muszę dzisiaj, a jak już to jutro przed wykładami mogę coś ogarnąć - powiedziałem, wtulając się w jego klatkę piersiową. - To co? Przystajesz na moją propozycję?

- Z wielką przyjemnością. - musnął ustami moją skroń. Ugh, potrafi się tak o mnie troszczyć jak nikt inny. Kochałem to w nim bardzo mocno.

- Kiedyś z łóżka nie wyjdziemy, obiecuję ci to - powiedziałem, wzdychając pod nosem z uśmiechem. Byłem tak bardzo szczęśliwy.

- Masz na myśli seks w nim czy zwykłe spanie przez dwadzieścia cztery godziny? - zaśmiał się starszy.

- Seks, spanie, leżenie - spojrzałem się na niego rozbawiony. - Dla ciebie to byłby raj. Dla mnie zresztą też.

- Czyli jeden z takich naprawdę leniwych dni w roku. - złapał mnie za tyłek, który miał w zasięgu ręki, przez moje objęcie go nogą w pasie.

- Nie wiem czy można go nazwać leniwym, kiedy będziemy uprawiać seks - zaśmiałem się, obejmując rękoma jego szyję. - Ale będzie bardzo przyjemny.

- Racja. - pocałował mój nos, po tym uśmiechając się ciepło. - Co powiesz na pogranie w pytania?

- Jeśli chcesz - odpowiedziałem, muskając jego usta. - Pytaj pierwszy, skoro zaproponowałeś.

- Ilu osobom już dałeś kosza od kiedy zacząłeś uczęszczać na studia, hm? - zagryzł lekko wargę.

- Kilku osobom, niewielu - wyznałem, spoglądając w jego oczy. - Ale szybko im przechodziło i widziałem je lub ich z innymi, więc nie masz się czym przejmować. Od bardzo długiego czasu już nikt do mnie nie podchodzi z tym zamiarem.

- No i dobrze. Więcej problemów nam nie trzeba. - pocałował moje wargi. - Teraz ty pytaj.

- Ja nawet nie mam o co pytać - wzruszyłem ramionami. - O, jednak wiem. Jakie było twoje pierwsze wrażenie o mnie?

- Słodki, niedostępny króliczek, którego poderwę. - oznajmił rozbawiony. - A tak na serio to przystojny chłopak, który gra niedostępnego.

- Ja jestem dostępny teraz tylko dla ciebie, więc nie gram - zaśmiałem się i musnąłem przeciągle jego wargi. Oprócz tego, że trzymał na moim tyłku swoją dłoń to jeszcze zaczął go masować. To było tak przyjemne. - Tylko ty mnie możesz całować i kochać.

- Nie bez powodu nosisz na placu obrączkę. - złączył nasze czoła ze sobą. - Nawet nie wiesz jaki czuję się codzienne zaszczycony z tego, że jesteś mój.

- A ja się czuję zaszczycony, bo to ty mnie pokochałeś i pozwoliłeś podnieść mi swoją samoocenę - posłałem mu lekki uśmiech. - Kocham cię, mruczku.

- Tylko nie mruczek. Już wolę zwierza. Ale nie mruczek. - zaczął całować moje usta. - Ja ciebie też kocham, kiciu...

- Dobrze, mój mruczku - nie mogłem się powstrzymać od małego droczenia się z nim, ale nie spodziewałem się, że mnie klepnie po tyłku! Dlatego z moich ust wprost do tych jego wypłynął cichy jęk. - Zwierzu...

- Od razu lepiej. - znów zaczął malować ten mięsień. - Możesz też mówić "Oppa"

- Mhm, oppa - przytaknąłem, wiedząc, że gdy tak mówię faktycznie sprawiam mu samą przyjemność. - Mój oppa. Na wyłączność.

- Oczywiście. - odpiął pasek od moich spodni i wysunął rękę w moje spodnie.

- Jesteś podniecony? - spytałem z uśmiechem, przenosząc jedną ze swoich dłoni pod jego koszulkę, a następnie pod spodnie. - Chyba troszkę... - stwierdziłem, kiedy przejechałem po jego męskości, która nadal tkwiła pod bokserkami. - Podniecam cię tak łatwo?

- A ja ciebie nie? - starszy wsunął dłoń w moje bokserki, jeżdżąc po mojej dziurce. - Uhmh... Puść niegrzeczny króliku. - chyba nie muszę tłumaczyć czym mu się odpłaciłem? Oboje za mocno na siebie działaliśmy.

- Czemu miałbym puścić? - zacząłem składać delikatne pocałunki na jego twarzy i szyi. - Nie widzę żadnego powodu.

- Ja widzę. Zaraz tak mi stanie, że rozerwie spodnie, a przecież wiesz, jak mój tyłek dobrze w nich wygląda. - zamruczał głośno, powstrzymując się od jęknięcia. Ugh, jego palec zaczął się wsuwać w moje wnętrze. To było takie przyjemne!

- To zdejmij je - wyszeptałem z uśmiechem. - Przecież nic cię od tego nie powstrzymuje.

- W bokserkach moje pośladki wyglądają jeszcze lepiej. - stwierdził, zagryzając wargę. Jego wzrok robił się coraz bardziej wygłodniały. - Wiem, że pragniesz bym ściągnął te ubrania.

- Jesteś domyślny - zaśmiałem się cicho. - Ty tego samego chcesz ze mną.

- Racja. Pragnę tego. - wsadził swój paluszek głębiej. - Mądry malec z ciebie.

- To mam ściągnąć z siebie spodnie i bokserki? - spytałem, czując, że nawet jeśli Jimin powie, że nie mam ich ściągać to i tak będę zmuszony! Cholercia, cholercia.

- No nie wiem... - cmoknął przeciągle moje usta. - Kocham patrzeć na twoje ciało i dotykać je, ale możliwe jest to, że jak się ich pozbędziesz to mnie opryskasz i co wtedy?

- Spokojnie... - jęknąłem cicho. - Mam jeszcze koszulkę. W razie co ona cię obroni - spomiędzy moich warg wyleciał chichot. - Ale żeby ze mnie coś uleciało, mój oppa musi jeszcze troszkę się postarać.

- Palec nie wystarczy? - zapytał ciekawy, unosząc brew do góry. Nie wiedziałem co zrobić w tamtej chwili, bo zaczął poruszać palcem, drażniąc moją prostatę. - Jesteś jego całkowicie pewny, skarbie?

- U mnie jest tak jak u ciebie - zacisnąłem swoje usta. - Chcesz zamiast mojej dłoni, poczuć mój środeczek. Więc moja odpowiedź jest raczej oczywista.

- Uhm, masz rację. Znów. - zabrał swój cudowny palec, wyciągając dłoń z moich bokserek, po czym ściągnął ze mnie spodnie. - Ale przyznaj, że ręką też mogę zdziałać cuda.

- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie - musnąłem szybko jego usta i wstałem, żeby pozbyć się do końca swojej dolnej garderoby. Zostając w samej, za dużej koszulce Jimina, którą kiedyś mu podwędziłem, ale on o tym nie wiedział. Albo nic mi nie powiedział. - Wszystkim możesz zdziałać cuda.

- Nie zaprzeczę. Ostatnio doszedłeś przez mój język, a potem drugi raz w trakcie stosunku. - pokręcił głową z rozbawieniem, podnosząc się również z mebla, żeby pozbyć się swojej odzieży z ciała, ale on w przeciwieństwie do mnie ściągnął też koszulkę.

- Tym lepiej dla ciebie chyba - stwierdziłem, z powrotem się kładąc na kanapie. - Chyba, że to ci w czymś przeszkodziło to wybacz, ale trudno mi się powstrzymać.

- Uprawiamy seks po to, żeby sprawić sobie nawzajem przyjemność, tak? - westchnął, zawisając nade mną. - Więc skoro osiągnąłeś wtedy pełnię przyjemności to znaczy, że moje starania nie poszły w las.

- No wiem, mruczku - zaśmiałem się, przyciągając go bliżej siebie. - Wiesz, że ukradłem ci tą koszulkę, co nie?

- Skarbie, wisi ona na tobie. To jasne, że się skapnąłem. - pocałował lekko moje wargi. - Ale jak jeszcze raz mnie nazwiesz mruczkiem to jutro będziesz po uczelni chodził krokiem pingwina.

- Oczywiście, zwierzu - uniosłem brew z uśmiechem. - Może być? Czy nie pasuje ci?

- Oppa... Wolę oppa. - wsunął minimalnie we mnie swoją męskość i pocałował mocno moje usta. - Jesteś czasem ciasny a innym razem rozluźniony... Boli teraz?

- Trochę, ale tylko troszkę, zawsze tak jest na początku - wyznałem, wzdychając pod nosem. - To jest taki przyjemny ból.

- W razie czego krzycz głośno. - poprosił, wsuwając się dalej z sapnięciami, które wychodziły z jego ust.

- Mhm - westchnąłem i zagryzłem zaraz już troszkę naruszoną wargę. Przez te wszystkie pocałunki, przegryzienia wymagała coraz to większej pielęgnacji, a ja nie miałem zbytnio na to czasu. Poza studiami, przeznaczałem swój czas na Jimina i malowanie. Mimo wszystko musiałem to cały czas trenować, ponieważ chciałem stawać się coraz lepszy. Dla Junghyuna, któremu obiecałem, że kiedyś chociaż raz zobaczy mój obraz w jakiejś sławnej galerii sztuki. Może nie będzie mógł być przy mnie ciałem, kiedy to osiągnę, ale wiedziałem, że będzie przy mnie duszą. Czułem, że mam jego wsparcie i popiera każdą moją decyzję. Zawsze tak było.

Nie mogłem też zapomnieć o Jiminie, który mimo wszystko chciał, żebym spełnił swoje marzenia i osiągnął wielki sukces, rezygnując tym samym ze swoich, co mnie niezmiernie bolało, ale wolałem nie zaczynać już tego tematu, żeby go nie denerwować. W razie gdyby mu się odmieniło, miał moje pełne wsparcie. Chciałem go popchnąć w tym kierunku, ale najpierw musiałem widzieć, że on sam tego chce. W końcu bez chęci, nic z tym nie zrobi.

--------------------------

Sorka za przerwę, ale no materiał mi sie skończył i nie mogłam wstawić w wekkend

Do następnego, ludziki ^*^ Kosiam <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro