Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 27 ~ Skarbie, dla ciebie zrobię wiele.

Kiedy Jimin wyszedł do łazienki, która była połączona z naszą sypialnią, szybko wstałem z łóżka i sięgnąłem po torbę, która leżała pod nim. Pokręciłem głową, nie dowierzając, że byłem w stanie zrobić coś takiego dla niego, chociaż nigdy nie przypuszczałbym, że się przemogę. Kochałem go zbyt bardzo i nie chciałem mu się przestać podobać. Chciałem mimo wszystko go pociągać, żeby nie mógł ode mnie oderwać rąk ani wzroku, więc byłem skłonny do wszystkiego. Ale na razie nie bałem się o to. Byliśmy szczęśliwi i jak powiedział, podobałem mu się nawet w najstarszych ciuchach.

- Eh.. - usłyszałem mruczenie Jimina, dlatego podskoczyłem w miejscu. - Wlałem sobie szampon do oka.

- Pomóc ci to przemyć wodą? - podszedłem do niego zmartwiony. - Bardzo cię boli?

- Już przemyłem, ale teraz tylko piecze. - przetarł sobie oczy dłońmi i westchnął głośno. - Nie musisz... się... martwić... Kurwa mać ty nie żartowałeś...

- W pewnych kwestiach nie mam serca żartować - zaśmiałem się cicho.

- Ekhem... - odchrząknął. - To co teraz?

- Teraz wszystko zależy od ciebie - uśmiechnąłem się do niego słodko. - I jak szybko zerwiesz ze mnie to wszystko.

- Czyli w skrócie króliczek chce się kochać. - wyszeptał ze słyszalnym podnieceniem, przyglądając się mojej koszuli. - Materiał słaby. Szybko podrę.

- Mój silny i gorący mężczyzna - mruknąłem z uśmiechem, owijając rękoma jego szyję. - Dobrze, że ci się podoba.

- A żebyś wiedział, że twój. - przysunął mnie bliżej siebie. - Nie damy im spać. Nie ma mowy.

- I dobrze - zaśmiałem się cicho. - Czyli porzucasz swoje dotychczasowe plany dla mnie?

- Skarbie, dla ciebie zrobię wiele. - zaczął odpinać mi guziki koszuli.

- Nie lubię tego wykorzystywać - wydąłem dolną wargę. - Robię to nieświadomie.

- Maleństwo, ale spokojnie. Tym razem ci wybaczę. - jednak przestał się bawić z guzikami i po prostu rozerwał moją różową koszulę. - Kupię ci nową. O to się nie martw.

- Nie miałem zamiaru - spojrzałem się mu w oczy. - Teraz myślę o czymś innym.

- O czym? - zagryzł ponętnie wargę. Czy on musi robić to tak często?!

- O tym co planujesz względem mnie - wyznałem, spoglądając kątem oka na jego usta.

- Planuję kochać się z tobą na kanapie i w łóżku. - wyznał swoje plany. - Ale te pończochy zostają na swoim miejscu.

- Na kanapie? - zmarszczyłem brwi. - Jak chcesz to niby zrobić?

- Przez ten czas co oni gadają to my będziemy się kochać w tym pokoju. Kiedy skończą wezmę twoje wykończone ciałko na ręce i zaniosę na kanapę. Właśnie tak chce to zrobić.

- Mówiłem, że to mogłoby być ekscytujące, ale nie sądziłem, że będziesz chciał zaryzykować aż tak - wyszeptałem, rumieniąc się.

- Zakryję swój tyłek kocem i będzie fajnie. - dotknął moich pośladków, które nadal były ukryte pod koszulą. - No chyba, że nie chcesz.

- Nie spojrzę im w oczy jak nas przyłapią - westchnąłem. - Zobaczymy, okay?

- Ja spojrzę. - wziął mnie na ręce, oczywiście pośladki zaraz mocno ściskając. - Poza tym chyba chciałeś mi coś wybić z głowy jeżeli chodzi o studia. Mam zapomnieć o mojej grupie tanecznej... - położył mnie na łóżku. - Czy o oddawaniu ci pieniędzy? - zaczął całować namiętnie moją szyję.

- O oddawaniu mi pieniędzy - westchnąłem, odchylając głowę do tyłu, żeby miał większe pole do popisu.

- No dobrze, dobrze. Oddam ci w naturze. - zaśmiał się, odrywając na chwilę ode mnie, żeby ściągnąć swoje spodnie dresowe. - Górną partię ubrań też mam ściągnąć? - zapytał z uśmiechem, dodatkowo pozbywając się bokserek.

- Nie musisz, ale miałbym na co popatrzeć - odwzajemniając jego gest.

- Nah, nie chce przepocić bluzy. - ściągnął z siebie ostatnią część garderoby. - No to co, maleństwo. Bawimy się w poszukiwaczy skarbów? Ja będę poszukiwaczem, który musi w norze znaleźć magiczne miejsce, odpowiada ci to?

- Kochanie, ty to masz pomysły, ale mi się bardzo podoba - wymruczałem zadowolony. - Jestem pewien, że szybko to znajdziesz.

- Skąd taka pewność? To trudna robota. - zaśmiał się, wsuwając we mnie jeden ze swoich palców.

- Ale znam cię i wiem jaki dobry w to jesteś - stwierdziłem, czując jak moje serce przyspiesza swoich obrotów. - Proszę, nie baw się tak. Chcę czegoś więcej.

- Nie bawię się tylko robię tak, żeby nie bolało. - pocałował lekko moje usta. - Ja wiem, że teraz ci to nie wystarcza, ale bądź cierpliwy.

- Jak możesz to mówić do kogoś kto nigdy nie jest cierpliwy - westchnąłem ciężko, czując zaraz jak oddech uwiązł mi w gardle.

- Czyli bez rozciągania? - zapytał bardziej twierdząco Jimin, wyciągając ze mnie swoją rękę.

- Będzie nam obydwu bardzo przyjemnie - zapewniłem go, kładąc się z uśmiechem na pościeli. - Chodź, Oppa.

- Chyba, wchodź. - zaśmiał się i wpił z uczuciem w moje usta, zaraz delikatnie się we mnie zanurzając.

- Jedno i to samo - wyszeptałem, czując o wiele przyjemniejsze wypełnienie. To było takie genialne. - Jesteś tak cholernie seksowny.

- Ah, dziękuję. - wydyszał mój ukochany. - Nie boli, maleństwo?

- Nie, nie - zaprzeczyłem od razu, czekając tylko jak Jimin się rozkręci. Wiedziałem, że tym razem nie będzie łagodnie. Nie było nawet szansy. Ale ja nie narzekałem, sam chciałem czegoś ostrzejszego i mocniejszego.

Przy tym co przeżyłem, nie dziwię się, że nie mogłem się powstrzymać od głośnych jęków, które na szczęście, a może i nie, było tylko słychać na górze, a nie na dole. Mimo wszystko nie chciałem im przeszkadzać w takiej poważnej rozmowie. Jednak udało mi się to trochę stłumić trzymaniem twarzy w poduszce, co po dłuższym czasie nie spodobało się Jiminowi i po prostu pociągnął mnie za włosy, żebym przestał. Kim był bym, gdybym się sprzeciwiał? Zresztą nie było mi wygodnie.

Zdecydowanie wtedy nie byłem grzecznym maleństwem dla swojego Oppy. Drażniłem się z nim, podniecałem go specjalnie, żeby przedłużyć naszą zabawę i skutecznie. Jemu się to cholernie podobało, ja dostawałem coraz więcej. Układ idealny. Podczas takich zbliżeń ukazywaliśmy swoje nowe strony, co było bardzo ekscytujące. Ja się zmieniałem w kogoś o niegrzecznym charakterze, a on pokazywał mi jak bardzo mu się to podobało. Przyznawał się jak bardzo go pociągam, podniecam i że jakby mógł to spędził nad tym calutki dzień. Postanowiłem, że kiedyś wykorzystam tą jego chęć, oczywiście z przerwami.

Po dwóch intensywnych dojściach jednak postanowiliśmy odsapnąć chociaż na chwilę i potem ewentualnie wrócić do zabawy, żeby nie tracić nocy i jak wcześniej planowaliśmy, nie dać im spać. Ja byłem chętny. Mój tyłek zresztą również.

- Już pewnie nas mają dość - stwierdziłem cichym głosem, który wyrażał jak bardzo byłem szczęśliwy i zadowolony z obrotu tych spraw. - Ale my raczej tego nie będziemy mieli dość. Zbyt cudowne uczucie.

- Oczywiście, że nie będziemy mieli. - zaśmiał się mój ukochany, zaczynając się trochę przeciągać. - Moje ręce jutro będą jak z waty.

- To weź usiądź, zmienimy pozycję, odpoczniesz trochę - zaproponowałem, wzdychając pod nosem.

- To weź ściągnij tą koszulę, bo jeszcze mi zemdlejesz. Pończochy wystarczą. - wymruczał, wykonując moja propozycję.

- Jak będę czuł, że troszkę mi słabiej to zwolnię i już, ja się czuję trochę lepiej w tej koszuli - przyznałem, wzruszając ramionami i usiadłem na jego kolanach. - I tobie też się podoba.

- No nie będę zaprzeczał, bo wiem, że mi się spodoba, maleństwo. - uśmiechnął się zadziornie. - Tylko się postaraj bardzo. Poczuję kiedy będziesz się lenił.

- Nie martw się o to, kochanie - zaśmiałem się cicho, zaczynając się delikatnie ocierać o niego. - Zrobię wszystko, żeby było ci wspaniale.

- Wierzę w to. - zamruczał cicho pod nosem, przyciągając mnie do żarliwego pocałunku.

Nie miałem serca, żeby w tym czasie nie zacząć się poruszać i sprawiać nam nieziemską przyjemność. Byłem pełen energii i wspaniałych emocji, dlaczego ich nie wykorzystać?

Jimin wiedząc, że jego jęki kierowane wprost do mojego ucha pobudzają mnie jak nic innego, nie powstrzymywał się od nich sprawiając tym samym, że tempo mojego podskakiwania było coraz szybsze. Czasami oczywiście musiałem zwolnić, żeby zaczerpnąć powietrza, a Jimin nie mógł tego zaakceptować i sam poruszał w tym czasie swoimi biodrami. Mocno i stanowczo. Ten jeden raz w takiej pozycji pozwolił mu wystarczająco odpocząć i przy kolejnych następnych trzech, gdzie nie musiał się podpierać przez pozycję, w której skończyliśmy. Obiecał, że w taki sposób mnie obudzi następnego ranka. Ta obietnica sprawiła, że na samą myśl robiło mi się coraz bardziej gorąco i nie mogłem się doczekać aż obudzę się w tak przyjemnym uczuciu.

----------------------------

Jutro pojawi się także next <3 

Jak już wspominałam w tygodniu nic się nie pojawiło z powodu mojej choroby, a co się za tym wiąże wysokiej gorączki ;;; Dlatego też jutro next ^^

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro