Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 26 ~ Ja muszę zasłużyć?

Perspektywa Jungkooka: 

Przez wszystkie wykłady jakie miałem tego dnia, czułem się beznadziejnie. Byłem obecny raczej ciałem, ale duchem byłem gdzieś indziej. Dziwiłem się, że w ogóle mogłem się skupić na tym co dyktował wykładowca i to notować, bo jedyne o czym marzyłem to powrót z tej galerii do domu. Mimo że naprawdę marzyłem o tym, że wersja numer dwa Boram jest prawdziwa, ta niepewność pozostawała w mojej duszy. Bałem się naprawdę. Gdyby się okazało, że dziecko jest jednak moje... Nie wiem, czy sobie bym poradził. Sytuacja z Junghyunem mnie dodatkowo dobijała, a ja naprawdę nie miałem zbyt silnej psychiki, żebym mógł to wszystko wytrzymać. Zresztą nie umiałbym zniszczyć tak życia Jiminowi, a dziecko wywoływałoby u mnie dziwne uczucia, również przypominałoby o tym zdarzeniu. Nawet nie wiem, czy byłbym w stanie je pokochać. A tego nie chciałem.

Nikt nie zdawał sobie sprawy, jaka ulga objęła moje ciało i mogłem wtedy odetchnąć ze spokojem, że jednak Boram nie okłamała nas po raz kolejny. Mogłem spać tym razem spokojnie, chociaż wiedziałem, że z pewnego względu koszmary nie przestaną mnie nawiedzać. Nie miałem zamiaru jeszcze tym martwić Jimina, więc to pozostało moją małą tajemnicą o której dla bezpieczeństwa, nikt nie wiedział oprócz mnie. I nie miał się dowiedzieć.

W nauce tak naprawdę by mi w ogóle nie przeszkadzało, że Jimin krzyczy, ale nadal nie mogłem skupić swoich myśli, więc potrzebowałem zupełnej ciszy do tego. Ale nawet jeśli była cisza, musiało coś się stać co kompletnie przeszkodziło mi w nauce i swoje myśli powędrowały do zupełnie innej sprawy.

- Jin hyung, ucz... - zacząłem, lecz przerwałem kiedy zauważyłem starszego, który stał przy drzwiach i płakał. Musiałem przerwać swoje plany. - Hyung, co się stało?

- Namjoon mnie już nie chce. - wyłkał, zaraz po tym ponownie zanosząc się płaczem i kuląc przy ścianie.

- Co? - zdziwiłem się, podnosząc się z łóżka, uprzednio odkładając swój zeszyt na miejsce obok i podszedłem do niego, siadając obok chłopaka. - Jak to? Czemu tak sądzisz?

- Powiedział tak Jiminowi. - ukrył twarz w swoich dłoniach.

- Może źle go zrozumiałeś... - wyszeptałem, obejmując go ramieniem. - Co jeszcze słyszałeś? Może da się to jakoś wyjaśnić.

- Powiedział, że ma mnie dość. Powiedział, że go niszczę. Powiedział, że jak się nie zmienię to ze mną zerwie.

- Hyung... - przytuliłem go do siebie. - Mogę ci coś powiedzieć? Będę z tobą w stu procentach szczery. Ale się nie obraź, dobrze?

- I tak nie mam nic do stracenia. - pociągnął nosem, oddychając bardzo ciężko, ponieważ starał się stłumić szloch.

- Jestem pewien, że Namjoon cię kocha, ale wszyscy widzimy jak go traktujesz - szepnąłem, przeczesując jego włosy. - Stara się, ale nigdy tak naprawdę chyba nie usłyszałem z twoich ust słowa "dziękuję" skierowanego do niego. Mówienie, że go kochasz nie wystarcza. On ci prawi komplementy, robi co tylko chcesz, on ci to okazuje. Nie krytykuj go jak popełni błąd, ale tylko powiedz, że tak nie powinno być i daj mu szansę na poprawę. Pamiętaj, że on też potrzebuje czułości jak każdy człowiek. Jak ty. Jakbyś się czuł na jego miejscu?

- Źle. - pociągnął nosem. - Tylko ja nie potrafię inaczej, Jungkook.

- Potrafisz, Jin-ah - powiedziałem cicho. - Wszystko możesz, ale musisz chcieć. Jeśli zależy ci na Namjoonie hyungu, zrobisz wszystko, żeby od ciebie nie odszedł.

- Jak on już chce odejść. - ponownie zaczął płakać. - Po c-co o mnie za-zabiegał, wie-wiedząc jaki mam charakter. Tyle zachodu tyl-tylko po to ż-żeby mnie tera-teraz rzucić jak ostatnią dzi-dziwkę.

- Jin, sam powiedziałeś, że jak się zmienisz to on cię nie zostawi, więc nie gadaj głupot - syknąłem zdenerwowany. - On cię kocha, zrozum to człowieku. Ale chcę być traktowany dobrze. Wszyscy wiemy, że potrafisz być taki, więc jak dla mnie powinieneś w tej chwili wstać. Przestać płakać. I pójść sobie z nim to wyjaśnić.

- Nie zmienię się tak od razu. - wyszeptał po paru minutach, które przeznaczył na uspokojenie.

- On i tak doceni to, że próbujesz się zmienić - westchnąłem ciężko. - Uwierz mi. On naprawdę cię kocha i nie chce pewnie w ogóle z tobą zrywać.

Pokiwał głową i podniósł się z podłogi, wycierając sobie policzki dłońmi. - Pójdę z nim porozmawiać.

- Zejdę z tobą, pewnie Jimin jeszcze tam jest, więc go zabiorę ze sobą, w porządku? - również podniosłem się do góry.

- Yhym. - pokiwał głową, przecierając jeszcze swoje oczy i wziął głęboki wdech.

- Chcesz się przytulić jeszcze, hyung? - zaproponowałem cicho. - Ofiaruję swoje patyczkowate ramionka, które nabrały trochę mięśni ostatnio.

- Nie, dziękuję. - wyszeptał. - Nie obraź się, ale chcę mieć już tą rozmowę za sobą.

- Okay - pokiwałem głową z uśmiechem. - Nie będę się o to obrażać, rozumiem - ruszyłem w stronę drzwi i wyszedłem z pokoju, wiedząc, że hyung idzie za mną. Po krótkiej chwili byliśmy już na dole i na nasze szczęście Namjoon oraz Jimin nadal tam byli. Odchrząknąłem, sprawiając, że ta dwójka się na mnie spojrzała, a ja głową wskazałem, żeby ten który miał wyjść, faktycznie poszedł za mną.

- Oh.. - Jimin potaknął głową i poklepał Namjoona po ramieniu. - Pamiętaj co ci powiedziałem.

- Chodź - wyszeptałem z uśmiechem, łapiąc zaraz go za rękę kiedy do mnie podszedł. - Jak wejdziemy na górę to coś ci powiem - pocałowałem go w policzek i pociągnąłem go na górę, żeby im nie przeszkadzać.

- A nie możemy podsłuchiwać? Jak Yoongi i Jin nas? - zapytał cicho mój ukochany.

- Jimin, to jest inna zupełnie sprawa, ich związek jest na włosku, a nasz jak słyszeli, jest idealny - wyjaśniłem, uśmiechając się lekko. - Więc nie możemy.

- Nah, no dobra. - wymruczał, obejmując mnie zaraz ramieniem. - A co chciałeś mi powiedzieć?

- Jin chce się zmienić - wyznałem szeptem. - On kocha Namjoona bardziej niż my wszyscy myśleliśmy.

- To dobrze. - westchnął z ulgą. - Namjoon naprawdę kiepsko się trzyma, a na myśl o zerwaniu z Jinem zaraz spochmurniał jeszcze bardziej. Toksyczna miłość jest najgorsza, więc Jin musi się zmienić.

- Jeszcze tego dnia będziemy słyszeć jak się kochają - zaśmiałem się cicho. - Jestem tego pewien.

- Em... na naszej kanapie? - zawtórował mi śmiechem, całując mój policzek.

- Mam nadzieję, że nie - zaraz po tym jak przekroczyliśmy próg naszej sypialni, zacząłem zbierać książki i zeszyty, wiedząc, że już nie będę w stanie niczego przyswoić. - Za bardzo będą ryzykować. W końcu Tae, Hoseok i Yoongi mogą w każdej chwili zejść na dół. Chociaż to trochę ekscytujące.

- Ah, tak? - uśmiechnął się cwanie, a ja już wiedziałem, że w jego głowie układał się szatański plan. - Dreszczyk emocji, mówisz?

- Tak, no, można tak powiedzieć - przytaknąłem rozbawiony i położyłem się na łóżku, przeciągając się zaraz.

- Już się nie uczysz? - wymruczał ciepłym tonem, kładąc się bok mnie.

- Niczego już się nie nauczę - stwierdziłem, przytulając się do niego. - I skorzystam z tego, że nie śpimy i jesteś obok mnie. Sam.

- Jak chcesz z tego skorzystać? Tylko się tulić? - wyszeptał, muskając mój policzek. - Ja lubię się całować. Jeszcze dzisiaj się nie całowaliśmy.

- Możesz mnie też pomacać. Całować się też możemy, stęskniłem się - uśmiechnąłem się szeroko. - Obydwoje też z tego skorzystamy.

- W ogóle, kochanie. - zaśmiał się, cmokając mój nos. - Jeszcze się nie dowiedziałem jak ludzie reagują widząc obrączkę na twoim palcu.

- Już tak do mnie nie startują i to chyba tyle - wyznałem, owijając jedną nogą jego biodro. - Buzi chcę.

- Czekaj, a startowali? - wymruczał, marszcząc brwi.

- Kilku, ale ich albo je spławiałem, więc się niczym nie martw i daj mi buzi.

- A nadal ktoś próbuje ciebie poderwać? - cmoknął krótko moje usta i kontynuował pytania.

- Już nie startują - westchnąłem, przewracając oczami. - Jak im pokażę obrączkę szybko uciekają.

- Ja tam słyszałem plotki, że jak ktoś jest zajęty to ma większe branie. - wymruczał, patrząc mi w oczy. - Jak będzie trzeba to powybijam wszystkich, którzy chcą mi ciebie odebrać...

- W razie jakiegoś zboczeńca, dowiesz się pierwszy, obiecuję - posłałem mu uspokajający uśmiech.

- No ja mam nadzieję. Będę cię woził i odbierał z uczelni i całował namiętnie za każdym razem.

- Z chęcią przyjmę tą propozycję - zaśmiałem się cicho. - A teraz dostanę to dłuższe buzi i macanko czy nie?

- Jak chcesz to sam mnie możesz przy okazji pomacać. - uśmiechnął się i wpił w moje usta, następnie wkradając swoją niegrzeczną dłoń pod moje spodnie.

On się pyta czy chcę? Oczywiście, że tak! Nawet bez pozwolenia zrobiłbym to, ale nie musi o tym wiedzieć przecież.

Kochałem dotykać jego skórę, pieścić ją na różne sposoby. Zwłaszcza, że tylko ja mogłem to robić, a nikomu innemu na to bym nie pozwolił, bo po prostu nie. Jego ciało było w stu procentach moje, to ja mogłem je smakować i naznaczać, a nie nikt inny. Tak samo było z moim ciałem w stosunku do niego. Byłem tylko jego.

- Kocham cię - wymamrotałem w jego wargi, zaraz wzdychając cicho w nie przez to uczucie, które towarzyszyło przy każdym takim zbliżeniu.

- Ja ciebie też. - wyszeptał, na chwilę odrywając się od moich ust. - Zobaczymy jak tam Namjin?

- Jak nie będzie ich w salonie to ja nie idę do nich do sypialni - mruknąłem. - A tak poza tym to potem jeszcze będziemy miziu miziu?

- Jak będziesz miał jeszcze siły. Pamiętaj, że musimy rano wstać. - pocałował mnie czułe w czoło

- Nawet jakbyśmy uprawiali seks przez całą noc, czułbym się wypoczęty - wymruczałem uśmiechnięty, zaraz wstając z łóżka. - Przy tobie nie da się nie odpocząć, nawet jeśli jest intensywnie.

- Bardzo kusząca propozycja, ale chyba wolę nie ryzykować tym, że będziesz nieprzytomny na wykładach. - zagryzł seksownie wargę i również podniósł się z mebla, łapiąc mnie za rękę.

- Zaryzykuj - wzruszyłem ramionami. - Nigdy nie opuściłem dnia chyba, że to była choroba. Czas spróbować jak to jest. A zwłaszcza, że mam od kogo wydrukować notatki.

- Masz? - spojrzał mi w oczy. - Czyli masz jakichś nowych przyjaciół?

- Nie mam, jest tylko jedna dziewczyna, która zawsze w razie czego daje naszej grupie notatki - wyjaśniłem z uśmiechem.

- To dobrze. - wymruczał. – Wiesz, bo gadałem z Namjoonem nie tylko o jego związku z Jinem. Poradził mi, żebym dołączył teraz na studia. Więcej czasu razem i te sprawy.

- Muszę mu podziękować, bo ja nie byłem zdolny - wydąłem dolną wargę. - Dołączysz?

- Tak. - uśmiechnął się ciepło.

- Super, dlatego to uczcimy i nie muszę iść na wykłady - cmoknąłem jego usta z uśmiechem. - Ale naprawdę się cieszę.

- Ale wiedz, że zrezygnuję z powrotu do zespołu i oddam ci każdy won. - westchnął. - I co to za wagary, młody człowieku?

- Uciszę cię w nocy, oppa - zaśmiałem się wesoło. - Jakie wagary. Ja po prostu będę odpoczywał z tobą w łóżku.

- Ja dominuje, maleństwo. - przyciągnął mnie do siebie. - Więc prędzej to ja uciszę ciebie niż ty mnie. Dzieci muszą chodzić do szkoły, kochanie.

- Wyluzuj - musnąłem jego wargi po raz kolejny. - A jak się ubiorę w to co chciałeś? Dzisiaj wieczorem? Odpuścisz mi ten jeden raz?

- I kto tu ma wyluzować? - wymruczał. - Jak tam sobie chcesz. Nie wiem. Zobaczymy czy zasłużysz.

- To ty musisz zasłużyć na ten strój - parsknąłem. - Nie to nie. Niepotrzebnie to kupowałem - stwierdziłem, wzruszając ramionami i ruszyłem w stronę schodów.

- Ja muszę zasłużyć? - prychnął. - Jakoś nie sądzę, bo to w końcu ty będziesz podniecał mnie, a nie ja ciebie. Poza tym jak masz zamiar się zmuszać do ubrania tego to masz rację. Niepotrzebnie to kupowałeś.

- Nie zmuszam się, w sumie to nawet mi się spodobało - wyznałem. - No ale nie chcesz mi odpuścić chociaż raz?

- Twoja decyzja. Jesteś dorosły. - wyjrzał za ścianę sprawdzając czy na dole ktoś jeszcze jest. - Jeszcze rozmawiają. Serio?

- Muszą sobie wszystko wyjaśnić - wyszeptałem, kładąc podbródek na jego ramieniu. - To trochę potrwa.

- Ile się macaliśmy? Z piętnaście minut? - zapytał mnie cicho.

- Możliwe - pokiwałem głową niezauważalnie. - Mogą rozmawiać nawet z dwie godziny.

- To chodźmy do sypialni. - westchnął i wziął mnie na ręce.

- Kocham te momenty kiedy mogę się do ciebie przytulić i nie muszę się niczym przejmować, wiedząc, że jestem bezpieczny.

- Takie cholernie urocze słowa, które tak mocno działają na moje serce. - wyznał cicho radosnym głosem.

- Kocham cię - wyszeptałem wprost do jego ucha. - Bardzo mocno. Najmocniej.

- Ja ciebie też, kochany króliczku. - wyszeptał bardzo cicho. - Jesteś moim całym światem.

- Tak samo jak ty moim - musnąłem jego policzek. - Najpiękniejszym światem.

- Tylko nie pięknym... - wymruczał. - Mogę być przystojny, ale nie piękny.

- Nie powiem, że świat jest przystojny, głuptasie, jak to brzmi - parsknąłem śmiechem. - Jesteś przepiękny i najprzystojniejszy.

- Jak dla mnie brzmi to normalnie. - wzruszył ramionami, zaraz wchodząc do pokoju.

- Może to ja jestem dziwny - stwierdziłem. - Ale mi to na rękę.

- Mi też. Obaj jesteśmy dziwni. Cieszy mnie to. - zaśmiał się, kładąc mnie na łóżku.

- Już od bardzo dawna jestem pewny, że do siebie pasujemy - nie pozwoliłem mu samemu się położyć i pociągnąłem go na miejsce obok.

- To co... Teraz myju i spać? - zapytał rozbawiony, całując mnie w głowę.

- Mhm, jak chcesz - przytaknąłem, wiedząc już, że moje poprzednie słowa wziął jako żart. I w sumie to dobrze, bo wątpię, że by się wyspał. - Pójdę się umyć i porysuje coś jeszcze, bo spać mi się nie chce.

- No dobrze. - westchnął cicho. - A ja pójdę potem potańczyć trochę.

- Nie chcesz spać? - zdziwiłem się, spoglądając na niego. - To po co mi to proponowałeś?

- Już późno. - zaśmiał się. - Dziś spałem dość długo, więc nie czuje się zmęczony.

- Ja jakoś nie mogę zebrać myśli, więc na razie nie dam rady zasnąć - westchnąłem. - Wezmę najwyżej szkicownik i zejdę z tobą na dół.

- Jak chcesz. - przeciągnął się. - To ja idę się trochę ogarnąć. - pocałował mnie w głowę. - Zaraz wracam.

- Okay, nie musisz się spieszyć - posłałem mu uśmiech, a w mojej głowie pojawił się pewien plan, który sprawi, że Jimin przekona się o tym, że jednak nie żartowałem. Byłem ciekaw jego reakcji na to wszystko. Tylko żeby nie padł mi tam na zawał.

--------------------------

No i nie wiadomo kiedyś next ;-;

Jak zawsze wyczekujcie cierpliwie ^^ <33333

Kochamy was bardzo <3333333

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro