~ 24 ~ Sprawa z jego starszym bratem jest ciężka...
Po wspólnym posprzątaniu kuchni wszyscy się przenieśliśmy do salonu, zaczynając rozmawiać o wszystkim i niczym, ale trwało to tylko z jakieś półgodziny, ponieważ mój ukochany wpadł na pomysł ze spacerkiem, który oczywiście miał się odbyć w naszym ulubionym parku. Doprawdy nie wiedziałem co mi odbijało, kiedy oni przyjeżdżali, ale wraz z Tae i Hoseokiem zaczęliśmy się zachowywać jak małe dzieci, starając się rozruszyć trochę towarzystwo. Oczywiście nie zapominałem o moim ukochanym mężu, którego obdarowywałem co chwilę przytulasami i pełnymi różnych uczuć pocałunkami. Jungkook zamartwiał się sytuacją z Boram i dobrze o tym wiedziałem, dlatego gdy zaczęło padać i wszyscy chcieli już wracać to nawet jak zrobiła się ulewa stulecia nie dałem za wygraną i zacząłem tańczyć w ukochanym w deszczu, po czym dołączyła do nas cała reszta pewnie zdając sobie sprawę z tego, ze skoro i tak już są mokrzy to dlaczego by nie poszaleć. Oczywiście brałem pod uwagę to, że Jungkook może się rozchorować, więc ucieszył mnie fakt, iż deszcz był jednym z cieplejszych. Sam Kookie chyba nie przejmował się wtedy możliwą chorobą, ponieważ jak się o to spytałem, odpowiedział tylko: "Wtedy zachorowałem, ponieważ nie ogrzewała mnie twoja miłość i obecność. Przy tobie nic mi nie grozi". To wystarczyło bym go namiętnie pocałował przy przyjaciołach, a co dopiero zakazać mu dalszej zabawy w deszczu. Słodki króliczek miał na mnie swoje sposoby.
Gdy przekroczyliśmy próg domu nie było na nas suchej nitki, a na dworze cały czas padało, za to my się głośno śmialiśmy. Na schodach jednak każdy postanowił pójść się przebrać, a ja dodatkowo wysuszyłem mojemu ukochanemu włosy, okryłem go dwoma kocami i założyłem mu na stópki jego ulubione skarpety z iron menem, ponieważ były wystarczająco ciepłe, lecz na sam koniec zaniosłem go do salonu, gdzie czekała już cała reszta, żywo ze sobą rozmawiając, śmiejąc się i oglądając telewizję, przy kominku, który rozpalił Namjoon. Wiem to, gdyż wcześniej pytał oczywiście mnie i Jungkooka o zdanie. Jako dobry gospodarz domu, poleciałem jeszcze na chwilę do kuchni i przyrządziłem wszystkim kakao z piankami, które przyjęli z wiwatami w swoje dłonie, a ja sam mogłem w końcu usiąść koło mojego króliczka i wtulić go w siebie, żeby bardziej go ogrzać. Jak sam przyznał, działam lepiej niż nie jedno kakao.
- No to więc? - zaczął Yoongi, który siedział jako jedyny samotnie w fotelu, ale mu to chyba nie przeszkadzało, bo mógł swobodnie wyciągnąć swoje nogi. - O co chodzi z tą sytuacją z Boram?
- Eh... - westchnąłem ciężko. - Kochanie, mam opowiadać przy tobie?
- Możesz, ja już odpływam powoli - ziewnął i wtulił się mocniej we mnie. - Przeżyje to.
- A jak się czujesz? - zapytałem cicho, zaczynając gładzić go czule po włosach.
- Zmęczony, nic więcej - wyznał, uśmiechając się lekko.
- To idź spać i się niczym nie przejmuj. Później cię przeniosę na górę. W końcu masz jutro wykłady. - pocałowałem go we włosy i uśmiechnąłem się ciepło.
- Nie mów mi o nich, proszę - mruknął i zmarszczył brwi. - Przenieś mnie kiedy sam będziesz szedł.
- Na pewno? - westchnąłem cicho.
- Mhm, tutaj mi wygodnie.
- No więc... - wtuliłem młodszego bardziej w siebie i wziąłem głęboki wdech. - Wczoraj była u nas Boram. Wszystko by było doprawdy piękne, gdybyśmy jej tylko dogadali jak mieliśmy w planach, ale powiedziała nam coś co... Naprawdę było straszne... Oznajmiła nam, że Jungkook naprawdę jest ojcem jej dziecka, ponieważ gdy zasłabł w przebieralni ona to perfidnie wykorzystała i.. - w tym momencie mi przerwano.
- Dziwka - skwitował Yoongi, a ja nie mogłem się nie zgodzić. - Zabiłbym ją.
- Ale czekaj... - wtrącił się Jin hyung. - Jungkook naprawdę będzie miał dziecko? I to z twoją siostrą?
- Chyba nie. - burknąłem już troszkę poddenerwowany. - Jak powiedziałem jej, że dokonała gwałtu na Jungkooku to wycofała wszystko, ale... mogła też to zrobić, żeby nie trafić do więzienia, więc... - zamknąłem mocno oczy. - Ojcostwo Jungkooka jest prawdopodobne, dlatego po porodzie zrobimy potwierdzające testy.
- A co jak się okaże, że... kłamała za drugim razem i na serio go zgwałciła, kiedy był nieprzytomny? - wtrącił się wstrząśnięty Taehyung. Reszta była w podobnym stanie. No ale co się dziwić. Sam ledwo toleruję myśl, że mój mąż może być ojcem dziecka Boram.
- Wtedy... - westchnąłem, patrząc na niego uważnie. - Wtedy Boram pójdzie do więzienia czego dopilnują rodzice Jungkooka. On sam dostanie wszystkie prawa rodzicielskie i... ja adoptuje to dziecko jak będę tylko mógł. Wyprowadzimy się z Busan i zamieszkamy tam, gdzie nie znajdzie nas moja rodzina, no i wychowany dziecko. - wymruczałem, czując jak zaczyna kruszyć mi się serce. Chciałem mieć dziecko z Jungkookiem, ale no nie takie, dla którego będę jeszcze wujkiem. - Ale to tylko plan awaryjny. Wierzymy w to, że Boram skłamała za pierwszym razem, a słysząc oskarżenia, którymi mogliśmy zniszczyć jej życie po prostu się wycofała. - przejechałem teraz wzrokiem to twarzach reszty przyjaciół.
- Nie wiem, czy mógłbym się czuć gorzej niż w tej chwili - usłyszeliśmy cichy głos Jungkooka. - Jeśli to prawda to przepraszam. Zawiodłem pewnie was wszystkich. Przepraszam.
- Jungkook, ile razy mam ci mówić, że to nie twoja wina. - westchnąłem, przytulając go mocniej do siebie. - Nikogo nie zawiodłeś. To moja rodzina. Jeżeli na kogoś mamy tutaj w tym gronie zwalać winę to tylko na mnie.
- Jimin, sam powiedziałeś, że oni nie są twoją rodziną - tym mnie zagiął. Miał rację. - Nie ma w tym twojej winy. W sumie to nawet nie moja, ale czuję się źle z tym.
- Nie wiadomo jaka jest prawda i uwierz, że mi też jest z taką świadomością koszmarnie. Mogłem nie pozwalać zostać Boram i Minhyukowi u nas. Ta cała sytuacja nie miałaby miejsca...
- Nie obwiniajcie się o to - głos zabrał tym razem Namjoon. - To jest wina tego jak została wychowana. Nie wasza. Na dużo jej pozwalali i to był błąd.
- Masz rację. - westchnąłem, całując ukochanego w głowę. - Ale jednak ta niepewność w nas pozostanie.
- Na razie myślcie, że naprawdę się przyznała do kłamstwa - powiedział Yoongi. - Szczerze mówiąc, to postąpiła głupio jeśli faktycznie to zrobiła, ale kłamała po raz kolejny. To jest kwestia kilku miesięcy, żeby trafiła do więzienia jak jednak zrobiła to. Chociaż w sumie, nawet nie musicie robić testów.
- Wolę mieć pewność, Yoongi. - westchnąłem. - Co jak za parę lat dziecko zapuka do naszych drzwi i spyta się czy Jungkook jest jego bądź jej ojcem. Będzie przynajmniej papier potwierdzający to, ze nie jest. Różnie w życiu bywa. Tym bardziej jak moja siostra wskoczyła jakiemuś nieznajomemu do łóżka.
- Ale poczekaj - pokręcił głową. - Gdybyś wiedział w którym jest miesiącu, mogłoby to pomóc. Wiesz?
- Trzeci. Trzeci miesiąc. - wyszeptałem. - Musiała się przespać z tym chłopakiem zaraz po powrocie do domu.
- To inaczej, jeśli Jungkook pamięta który to był sklep, możecie tam przecież pojechać i w razie czego porozmawiać z pracownikami tego sklepu, a może nawet obejrzeć zapis kamer z tego dnia.
- Jak Jungkook pamięta do jakich sklepów wchodzili i poczuje się na siłach to możemy tak zrobić. -
- Jutro po wykładach pójdziemy, nie pamiętam nazw, ale rozpoznam po wyglądzie.
- Całą siódemką czy macie już plany? - zwróciłem się do przyjaciół.
- Ja planowałem przebiec maraton, ale mogę iść. - odezwał się Hoseok. Najwidoczniej chciał rozluźnić trochę napiętą atmosferę.
- Z twoimi koślawymi, końskimi nogami nie przebiegniesz nawet kilometra - stwierdził rozbawiony Yoongi.
- Powiedział żółw. - prychnął nasz rasowy koń.
- Ja nawet bym nie próbował, bo wiem, że maratonu bym nie przebiegł - odpowiedział, powstrzymując się od śmiechu. - Czyli nie mamy planów.
- No wy dwaj nie, a... jak z wami? - zwróciłem się do reszty.
- Miałem zamiar.... - zamyślił się Tae. - Nie miałem zamiaru. Mogę iść.
- My pewnie też nie mamy, chyba, że Jinnie chce coś zrobić - Namjoon spojrzał się na swojego chłopaka pytająco.
- Em... - zastanowił się najstarszy. - Będę mógł sobie kupić w galerii takie słodkie różowe Convers'y, więc idę.
- No to wszyscy idziemy. - zaśmiałem się cicho. - Z kim ja się zadaję...
- Z najlepszymi ludźmi i kosmitą na całej planecie ziemskiej i w galaktyce. - odpowiedział niewzruszony Jin. - Ze mną każdy chce się przyjaźnić. Spójrz na moja twarz. Przystojność wychodzi poza skalę.
- Tak, tak, jesteś przystojny. - wymruczałem rozbawiony, spotykając się z gromiącym wzrokiem starszego. - Najprzystojniejszy, poprawka. - zaśmiałem się, całując następnie ukochanego w głowę. - To puść mi sygnał czy napisz jutro wiadomość, a podjedziemy po ciebie, dobrze?
- Mhm - przytaknął i pocałował mnie w policzek. - Kocham cię.
- Ja ciebie też. - spojrzałem mu w oczy, a następnie złapałem go za dłoń, którą zaraz delikatnie pocałowałem. - Już się tym nie przejmuj. Nie ważne jaka jest prawda. Ja zostanę z tobą i będę ci pomagał niezależnie czy będziesz tego chciał czy nie. Jesteś dla mnie wszystkim. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie, króliczku, Ważne w tym świecie jest tylko to, że ja kocham ciebie, a ty mnie. Nic innego się nie liczy. To wystarczy byśmy mogli przejść razem przez wszystko.
- A będziesz szczęśliwy?
- Jungkook. - zaśmiałem się cicho. - Ja już jestem szczęśliwy. Bo mam ciebie.
- Cieszę się - wtulił swoją twarz w moje ramię. - I to bardzo.
- To wspaniale, kochanie - uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem go w siebie mocniej.
- Jak ja kocham Jikooki! - krzyknął nagle Tae. - Ja od zawsze was ze sobą... Aaaaa! Stworzyłem najlepszy i najprawdziwszy ship! Tak samo jak Namjina! Czuję się zwycięską!
- Boże. - podskoczyłem przez jego wybuch entuzjazmu. - Tae,nja rozumiem, że się cieszysz, ale przez te twoje wybuchy to kiedyś wszyscy dostaniemy zawału. A my nie mamy tyle żyć co ty.
- Ja wiem... - uśmiechnął się szatańsko. - Ale patrz na to ile wam pomogłem. Wypytywanie o ciebie Jungkooka nie było łatwe, przyjacielu.
- Jasne. - zaśmiałem się, patrząc na niego. - Trudno było napisać "Eh, jaki ten Jimin jest fajny... A ty co o nim myślisz?"
- Bardzo trudno, bo twój mąż mimo wyglądu ma ludzki mózg i mógł przejrzeć mój plan, gdybym bardziej nie rozbudował rozmowy.
- Niech ci będzie. - westchnąłem. - Jesteś wielki, TaeTae.
- Jestem wielki i potężny niczym Szczerbatek! - a ten nadal ma tryb "Jak wytresować smoka" - Więc, dziękuję, Jiminie śmiertelniku ludzki za potwierdzenie tego.
- Śmiertelniku ludzki. - prychnąłem rozbawiony. - Chciałeś powiedzieć, Jimin nadludzko silny, wiecznie żyjący...
- Tancerzyk. - wtrącił się Hoseok. - Tylko bardziej nadludzko baletnicowy, wiecznie seksowny, tancerzyk.
- Żebym ja czegoś nie powiedział o tobie koniu. - syknąłem w jego stronie. - Od kiedy to ja niby latam w różowej sukience?
- Nie wiem. Nie zaglądam wam do łóżka. - wzruszył ramionami z gigantycznym uśmiechem. - W końcu ten kto dominuje ten może przebrać tego uległego w co chce.
- To ja jestem aktywem. - wymruczałem. - Tylko raz się zdarzyło, że Jungkook był dominującym.
- No nieźle... dałeś królikowi się wyżyć na swoim tyłku. - zeskamieniałem.
- Co? Jesteś durny. - wymruczałem. - Przejął dominację, ale to ja nadal byłem seme.
- To tak można? - zdziwił się.
- No najwidoczniej można skoro byłem związany i to ja witałem w nim. - wzruszyłem ramionami.
- Jimin, ucisz już się. - wtrącił się Jin. - Mój najmłodszy syn zaraz się spali ze wstydu..
- Ja tam go podziwiam. Niezły pomysł na zabawę w łóżku. - oznajmił Hoseok. - Wujek jest dumny z bratanka.
- Super wujku, cieszę się bardzo - sarknął Jungkook pod nosem przez co się zaśmiałem. - A ty się nie ciesz, bo znowu cię zwiąże.
- Nie ma. Nie pozwolę drugi raz się zdominować. - uszczypnąłem go lekko w rękę.
- Nie rób tak, mam wrażliwą skórę - oddał mi. - Potem będziesz to całował.
- Oczywiście. - westchnąłem ciężko. - Będę cię całował, gdzie popadnie. Usta, policzki, sutki, tyłek, rączki, paluszki od stóp, penis...
- Mi to pasuje, a jak zasłużysz to się odwdzięczę - zaśmiał się wesoło.
- Zasłużę. - prychnąłem. - Nie pierwszy raz będę to robił i niby zawsze było źle?
- Nie bierz na poważnie tego co powiedziałem - mruknął, przewracając oczami. - Oczywiście, że zasłużyłeś już wcześniej.
- No. - uśmiechnąłem się triumfalnie, zaraz całując jego słodkie usta.
- Nie przy ludziach. - zaśmiał się Hoseok. - Jakoś Namjin trzyma łapki przy sobie.
- Znajdź sobie kogoś takiego jak ja albo Jimin to wtedy pogadamy o tym co powiedziałeś - stwierdził Kookie, wtulając się we mnie. - Chociaż nas się nie da podrobić.
- Tydzień temu zerwałem z chłopakiem. Chce się wyszaleć. - westchnął z uśmiechem. - I czy właśnie powiedziałeś, że Namjin to wasza podróbka?
- Nie, Namjin to Namjin, a Jikook to Jikook, twój koński mózg powinien to zaczaić - odpowiedział kąśliwie. - Chodziło mi o osoby. Starszy, a głupszy.
- Gustujemy w tych samych chłopakach, więc nie wkurzaj wujka, bo da ci kare. - wymruczał Hoseok.
- Jungkook gustuje tylko we mnie. - wymamrotałem.
- W tym sęk. - oznajmił rozbawiony.
- Bo zaraz do ciebie wstanę, a wtedy będziesz spał w wannie - burknął Jungkook. - Bez jednego ucha.
- Mój słodki i agresywny króliczek. - zaśmiałem się ciepło, zaraz całując ukochanego w policzek na co ten zamruczał. - Jestem dumny z tego jak potrafisz bronić swojego.
- Dostanę nagrodę za takie umiejętności? - wdrapał się na moje kolana z kuszącym uśmiechem. - Żartuję.
- A ja nie. - zaśmiałem się i wpiłem w usta ukochanego, namiętnie je całując.
- Nie powinniśmy przy nich... - wyszeptał rozbawiony przy moim uchu. - To takie nieodpowiednie.
- Przyjechali bez zapowiedzi. Mogę robić co chce z czystym sumieniem. - złapałem go za tyłek.
- Dobrze, że Jin i Yoongi przysnęli - stwierdził najciszej jak się da Namjoon. - Na pewno by się nie obyło bez kazania.
- Też tak myślę. - odparł Hoseok. - Ale ten... jesteś ich ojczymem, więc... ten obowiązek spadł na ciebie. Poza tym nam to nie przeszkadza, bo oglądało się porno z facetami, ale spójrz na Tae. Siedzi jak kołek.
- Tae, co się dzieje? - spytał cicho Jungkook, spoglądając na naszego przyjaciela.
- Ta... Ja bardzo lubię Jikooka, uwierzcie. - podrapał się niepewnie po karku. - Ale ten... Nie uprawiajcie przy mnie seksu, okay? Jestem hetero...
Zaśmiałem się głośno, przez co obudziłem Jina i Yoongiego. On tak serio? - Błagam, tlenu! - wydusiłem po dłuższej chwili śmiechu.
- No co? - wymruczał zdziwiony Tae.
- Zamknij się, lamusie, spać tu próbuję - wymamrotał Yoongi, znowu przymykając oczy. - Uduszę cię własnymi rękoma jak jeszcze raz tak zrobisz.
- Prze-przepraszam, a-ale... - znów się zaśmiałem głośno. - No kurwa... - zacząłem płakać ze śmiechu. - Czy ty myślałeś, że pozwo-pozwolę wam z-zobaczyć nagiego Jungkooka?
- No... nie pomyślałem o tym. - wymruczał speszony kosmita.
- Ty rzadko kiedy myślisz. - wymruczał rozbawiony Hoseok.
- Mówi ten, który myśli - skomentował to zaspany czarnowłosy. - Bądźcie cicho tak jak wcześniej. Dzięki.
- Zaraz się posikam! - krzyknąłem głośno. - Kurwa! On nawet nie wie, kiedy pierdolnie żartem! Cały się spociłem...
- Jimin, uspokój się - zaśmiał się Kookie. - Przypominam, że siedzę na twoich kolanach.
- Przepraszam. Przepraszam. Już się zamykam. - włożyłem sobie do buzi rękę, co zaczęło także wywoływać mój śmiech. Ojoj, tryb głupawki mi się włączył.
- Gdybym włożył ci rękę do spodni też tak byś się śmiał? - spytał rozbawiony.
- Nie... - wyobraziłem to sobie i nie zgadniecie co... śmiech. - Bym się śmiał i jęczał.
- To nie próbuję, skompromituję się tylko - stwierdził, schodząc z moich kolan.
Zakryłem się kocem i pod nim zacząłem się śmiać. - Co ze mną nie tak?! - zapytałem sam siebie. - Ah, dobra, już wiem.
- On ćpa? - usłyszałem cichy głos Taehyunga.
- Ta. Ćpam. - wyłoniłem się spod koca i spojrzałem na niego. Głupawka zaczęła ustępować. - Przepraszam was. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak śmiałem. - starłem z policzków łzy. Ku mojemu zadowoleniu były one spowodowane czymś innym niż ból. - Już chyba wiem. Pamiętasz jak podczas podróży poślubnej śmiałem się w tej knajpce z faceta, który był ubrany w bikini?
- Nie wiedziałem, czy mam się śmiać z ciebie, czy może z tego faceta - wyznał, kręcąc głową. - Wyszło, że z was obydwu się śmiałem.
- Nie moja wina, że przez to moja twarz wpadła do sosu. - przyciągnąłem go do siebie. - Oh, nasz miesiąc miodowy był wspaniały. - pocałowałem go w głowę.
- A ślubu nadal nie widać. - wtrącił się Jin, który patrzył na nas jeszcze zaspanym wzrokiem.
- Jin, przestań - wyszeptał Jungkook, który przygasł. Wiem, że go bolało jak ciągle upominano nas, ale nic nie mogliśmy poradzić, że nadal nie wiedzieliśmy co się dzieje z jego bratem. - Będzie, ale nie teraz.
- Ale dlaczego? - Jin wydawał się być zasmucony. - Stoi wam coś na przeszkodzie?
- Gdyby nie stało, już dawno byśmy to urządzili - odpowiedział, wstając z kanapy. - Gdy będzie odpowiedni czas, urządzimy go. Pójdę się położyć - oznajmił cicho, po czym wyszedł z pomieszczenia, kierując się do góry. Pewnie nie chciał już o tym słuchać, bo wiedział, że Jin będzie chciał go przekonać. Ja byłem gotów poczekać.
- Nie rozumiem już nic. - wyszeptał Jin. - Powiedziałem coś niestosownego? Chciałbym po prostu przeżyć wasz ślub.
- Jin hyung... - westchnąłem. - Naprawdę, gdyby nie pewna sprawa to już dawno byśmy urządzili takie prawdziwe wesele, ale... zrozum, że nie możemy.
- A o co chodzi? - spytał Namjoon. - Macie jakieś problemy? Oczywiście jeśli można spytać.
- Oczywiście, że można. - westchnąłem ciężko. - Dobrze, iż Jungkook poszedł na górę. Sprawa z jego starszym bratem jest ciężka...
- Z jego starszym bratem? - odezwał się Yoongi, który najwyraźniej nie umiał znowu przy nas zasnąć.
- Tak... - przetarłem twarz dłońmi. - Od jakiegoś czasu nie daje znaku życia. Jungkook mi wyznał, że jego kontakt z bratem się urwał zanim jeszcze nas poznał.
- Tak długo? - zdziwił się czarnowłosy. - Pewnie wyjechał na służbę do wojska?
- Masz rację. Dwa lata już minęły. Powinien wrócić. Chyba wiecie, że żołnierze mogą się kontaktować z rodziną, żeby się nie martwili na zapas. Jungkook podejrzewa niestety najgorszą z opcji, czyli... jego brat może nie żyć...
- Jungkook pewnie chce, żeby jego brat był na weselu - stwierdził Joon. - A w razie czego chce wiedzieć na czym stoi. Jeśli cokolwiek się stało, niedługo się pewnie dowiecie.
- Dokładnie. Jungkook ostatnio powiedział, że chce wesele, bo przeczuwa, że jak się dowie najgorszego to będzie przybity na tak ważnym dla nas dniu, ale... nie mogę na to pozwolić. - przymknąłem na chwilę oczy. - To Junghyun uratował Jungkooka zanim poznał mnie. Jestem mu za to wdzięczny. Nie tylko Jungkook chce go na weselu, ja też wolę poczekać, żeby tak ważna dla niego osoba uczestniczyła w równie ważnym dniu.
- Rozumiem - mruknął Yoongi, poprawiając się na fotelu. - My poczekamy. Ważne jest wasze szczęście.
- Dlaczego od razu nam tego nie powiedziałeś? - zapytał cicho Jin. - Gdybym wiedział to... nie naciskał bym tak na was...
- Przy Jungkooku wolę nie poruszać tego tematu, a przez internet nie wypadało. - wyszeptałem. - Przepraszam, Jin hyung.
- Nie przepraszaj. - westchnął, podnosząc się z kanapy i zaraz ukucnął przy mnie. - Teraz już wiem dlaczego tak cierpi. Z jednej strony dziewczyna, która uważa, że jest z nim w ciąży, a z drugiej możliwa śmierć brata. Musisz teraz być przy nim, żeby nie popadł w taką depresję w jakiej ty do niedawna byłeś i mam nadzieję, że już nie jesteś. My też będziemy go wspierać, ale po tym jak wyjedziemy będziesz musiał jeszcze bardziej na niego uważać. Jungkook jest bardzo kruchy i nie wiadomo czy uda mu się to wszystko udźwignąć. Nie każdy jest tak silny jaki ty byłeś.
- Ja wiem. Staram się go odrywać od tego wszystkiego i zaślepiać mu złe wydarzenia moją miłością, ale to naprawdę jest ciężkie. - wyznałem cicho. - On już kiedyś się ciął. Ma blizny na udach. Boję się, że jak zacznę znów tańczyć, on zacznie ponownie uszkadzać swoje ciało. Nie jestem pewien czy powinienem powrócić do tańca. Dlatego nie chciałem mu tego mówić... - taka była prawda. Wczoraj trochę mu nakłamałem z tego powodu, bo wiedziałem co ukochany mi powie "Mną się nie przejmuj. Spełniaj swoje marzenia. Ja dam sobie radę.", on sam w to nie wierzył, więc jak ja miałem w to uwierzyć? Tyle dobrego z tego kłamstwa, że pójdziemy na randkę, czyli ponownie oderwę jego myśli od złych rzeczy.
- Niezbyt często zdarzają mi się takie chwile mądrości, więc proszę mnie posłuchać - zaczął czarnowłosy. - Jungkook już teraz pewnie ledwo to wytrzymuje, widać to po nim. Jest zmęczony tym wszystkim i pewnie już chciałby wiedzieć co i jak, nawet jeśli byłaby to najgorsza prawda. Gdyby nie miał siły, uwierz mi, że już dawno byś zauważył na jego rękach czy udach, nowe blizny. Niewiedza jest gorsza niż okrutna prawda. Jimin, ty dajesz mu nadzieje na lepsze jutro. Swoim szczęściem sprawiasz, że on też jest szczęśliwy. Gdy wrócisz do pracy, pewnie też będzie się cieszył choć tęsknić też będzie. W końcu każdy jak wróci do domu, chce, żeby ktokolwiek tam był. Zwłaszcza Jungkook, który potrzebuje ciepła i miłości, skoro nie otrzymał tego od swoich rodziców. Pomagasz mu to nadrabiać, dlatego będzie doceniał, pewnie już to robi, każdą chwilę z tobą. Nie zamartwiaj się. Rób to co kochasz i bądź szczęśliwy. To mu pomoże.
- Powiedziałem mu, że reaktywacja zespołu jest za miesiąc. - uśmiechnąłem się smutno w stronę starszego. - Okłamałem go. - zagryzłem wargę. - Zresztą was też. - spojrzałem na nich. - Reaktywacja była miesiąc temu. Aktualnie mój zespół taneczny zabiega o mnie i powiedziałem im przedwczoraj podczas rozmowy, że dam ostateczną decyzję za miesiąc. Jak do tamtego czasu Jungkookowi się nie polepszy to... zrezygnuję, a jemu powiem, że mnie wykiwali. On jest dla mnie ważniejszy od tańca. On jest ważniejszy od wszystkiego w moim życiu. Nie pozwolę sobie na zaniedbanie go. Robię teraz to co kocham i dzięki czemu czuję się szczęśliwy, Yoongi hyung. Uszczęśliwiam jego. Jego uśmiech to dla mnie priorytet i kocham jak jest wesoły, wtedy ja też jestem.
- Czy ty nie możesz zrozumieć, ty zidiociały patafianie, że on zna cię jak własną kieszeń i wyczuje kiedy go okłamiesz? Skąd wiesz, czy przypadkiem nie usłyszy jak rezygnujesz z tej posady? - mruknął zirytowany Yoon. - Będzie miał wyrzuty sumienia i tyle z jego szczęścia. Zrób coś co ci daje szczęście, wiem, że to jest egoistyczne, ale sprawisz tym samym, że będzie szczęśliwy. Że się spełniasz w tym co robisz.
- Ja już postanowiłem. - wstałem z kanapy. - Może i jestem zidiociałym patafianem, ale zawsze rodzina była dla mnie najważniejsza. Z początku rezygnowałem ze wszystkiego na rzecz Jihyuna, a teraz rezygnuje na rzecz mojego męża. Powrócę do tańca jak będę miał pewność, że on czuje się dobrze. Taka moja decyzja, Yoongi. Bez niego nie ma mnie. - poprawiłem rękawy od swojego swetra. - Kariera mi nie ucieknie. Jungkook niestety tak.
- Dobra - westchnął, przeciągając się. - My i tak będziemy was wspierać.
- Może idźcie już spać? - wymruczałem. - Jutro czeka nas ciężki dzień, a ja muszę jeszcze ogarnąć tu trochę. Widzę, że ledwo się trzymacie, a ja jestem pełen energii.
- Ja już się wyspałem, mogę ci pomóc - zaproponował czarnowłosy, a Namjoon też się zgłosił do pomocy zaraz po nim.
- Dzięki,chłopaki. - wyszeptałem z mały uśmiechem, następnie żegnając się z resztą i potem wraz ze starszymi wzięliśmy się za sprzątanie salonu, przy tym rzadko kiedy rozmawiając. Cisza nam w stu procentach odpowiadała po tak żywym dniu.
----------------------------------------
Kochane ludziki, przeczytajcie bo to ważne...
Wszystkie opka jakie teraz wstawiamy już nie będą tak regularnie wstawiane jak w wakacje...
Oczywiście next'y będę starała się wstawiać jak najczęściej, ale no jednak już nie będą pojawiały się co dwa dni max. Może co trzy, cztery, albo w najgorszym wypadku tylko w weekendy i wolne... Zależy jak z nauką i sprawdzianami ;;;;
Mam nadzieję, ze to rozumiecie i bez paniki, ponieważ NIE MAM ZAMIARU ZAWIESZAĆ OPEK ^^
Będziemy was informować w razie czego <33333
Jak coś to nas wyczekujcie i tak dalej ^^
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro