Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 18 ~ Hmmhfg, nie jestem diaboliczny...

- Spokojnie. Nawet nie chciałem dochodzić szybko. Bo na razie nie jestem podniecony. - wskazałem na oklapniętą męskość. - Jakoś twoja natarczywość go wystraszyła. Co teraz maluszku? - zaśmiałem się, szarpiąc ręką, żeby sprawdzić wytrzymałość materiału. - No nieźle...

- To że maleństwo jest smutne - powiedział cicho i faktycznie trochę przygasł. - Tak nie miało się stać.

- Wystarczy, że mnie dotkniesz. - na tyle ile pozwalały mi zawiązane ręce, przysunąłem się do niego. - Więc udobruchaj mojego Juniora i zmuś do stania, bo mi się nudzi.

- A może powinienem cię podniecić i potem zostawić tak? - spytał, unosząc swoją brew i usiadł na moich biodrach, zaraz zaczynając miziać palcami wewnętrzną stronę uda, niedaleko gdzie znajdował się mój penis. - Wtedy byś się nie nudził.

- Prawda. Cierpiałbym. - westchnąłem, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. - Możesz sobie popatrzeć na to jak się pocę z bólu. Proszę bardzo, maleństwo. Ale nie dam ci tej satysfakcji i nie będę próbował się dotknąć.

- Kochanie, nawet nie miałbyś jak - pochylił się nade mną by musnąć kilka razy moje usta, a następnie słaby punkt na mojej szyi. - Nie odwiązałbym cię. Ale też nie dałbym ci cierpieć. Nienawidzę jak cierpisz.

- Więc jak chcesz to połączyć? - uśmiechnąłem się chytrze, łapiąc zębami jego dolną wargę.

- Mam już na to pomysł, skarbie, o to się nie martw - zaśmiał się cicho, ponawiając swoje czyny sprzed kilku minut. - Jesteś coraz bardziej mokry. Musiało ci się spodobać, hm?

- Może. - poruszałem przez przypadek biodrami. - A jak z tobą?

- Mi się bardzo podoba - wyszeptał z uśmiechem, cały czas jeżdżąc dłonią po mojej męskości. - Chcesz dojść we mnie czy mam przyspieszyć?

- To już twoja decyzja, nie uważasz? - zamknąłem oczy i odchyliłem mocno głowę do tyłu, uderzając w ramę.

- Daje ci wybór, bo zależy mi na twojej przyjemności.

- W tobie, Jungkook. - wydyszałem, czując w ustach metaliczny smak krwi. Trochę za mocno potraktowałem swoją wargę.

- Dobra odpowiedź, ale przestań gryźć tą wargę, bo się pogniewamy - wymruczał, karcąc mnie. Wyglądał tak cholernie kusząco, że miałem ochotę wziąć go w tej chwili. Wypieścić, żeby błagał o jeszcze więcej. Sprawić, że jego przepiękne jęki muskały by moje uszy i chęć, żebym słyszał je jeszcze częściej i głośniej, podskoczyła na jeszcze wyższy poziom. On był niesamowity. Na co dzień był niewinnym króliczkiem, ale dochodziło do takich zbliżeń, był istnym diabłem. Ten dualizm był tak idealny, że nie sądziłem, że kiedyś kopnie mnie zaszczyt bycia jego bliskim świadkiem. Oczywiście nie brakowało momentów, kiedy Jungkookie jednak chciał czegoś czulszego, pełnego komplementów, wyznań miłości i rzeczy, których w dzień nam nie brakowało. Był wyjątkowy, po prostu.

Mój mąż zapewne chcąc wykorzystać to, że jestem pod jego całkowitą, no prawie, władzą, robił rzeczy, które nie śniły mi się nawet w największych snach. Uwierzcie mi, że po tym jak mi zaprezentował pewne rzeczy, byłem gotów poddać się mu jeszcze nie raz, ale wątpiłem, że do tego wrócimy, bo obydwoje o tym szalonym pomyśle zapomnimy, a przyjdzie to dopiero po dłuższym czasie. Chociaż kto wie? Jungkook zawsze miał dobrą pamięć, a zwłaszcza do takich rzeczy.

- Pozwól, że sobie zatrzymam tą koszulę i będę ją oddawał tylko w momentach jak przestanie pachnieć tobą - wyszeptał, oddychając ciężko po tym jak oboje położyliśmy się zmęczeni koło siebie. Ale to raczej tym razem Jungkookie był najbardziej wymęczony. Jednakże nie słyszałem by narzekał.

- To było... mocne. - wydyszałem, przymykając na chwilę oczy. - Poza tym możesz zatrzymać koszulę i tak wyglądałem w niej za grubo.

- Chcesz mnie denerwować, naprawdę? - spojrzał się na mnie z uniesioną brwią. - Wyglądałeś w niej wspaniale.

- Wiem. - zaśmiałem się. - Możesz mnie w końcu rozwiązać? - szarpnąłem ręką, która swoją drogą już mocno nadszarpnęła materiał.

- A tak, wybacz - mruknął, zaraz zabierając się za rozwiązywanie. Swoją drogą, zajęło mu to trochę, bo zrobił niezłe zamieszanie. - Chyba już nie pobawimy się w taki sposób. Nie sądziłem, że tak będziesz szarpać.

- Dziwisz mi się? - spojrzałem mu w oczy. - Jak można zrobić tak seksowny taniec i mnie dotykać w jednym czasie? Albo pięknie sobie skakać i nie dać mi się dotykać, nawet jak walniesz sprośnym bądź drażniącym komentarzem.

- Następnym razem cię nie zwiążę, to sobie podotykasz tu i ówdzie - zaśmiał się cicho, spoglądając na moją szyję. - Ale przynajmniej nikt nie będzie próbował do ciebie podbijać jak zobaczy twoją szyję.

- Zamaskuje to szalikiem. - wymamrotałem, pocierając swoje czerwone nadgarstki. - Ale nie jutro. Ma przyjść moja siostra. Niech sobie popatrzy.

- Jak możesz odbierać mi tą przyjemność? - spytał, wydymając dolną wargę. - Wstydzisz się tych malinek?

- Nie wstydzę się ich, ale spójrz. - pokazałem mu nadgarstki. - W komplecie z tym pomyślą sobie, że jestem maltretowany w domu, a to tylko figle mojego męża.

- Racja - westchnął. - Przepraszam. Nie powinienem cię związywać. Już nigdy tego nie zrobię - położył się na brzuchu i ukrył twarz w swoich ramionach, które wcześniej skrzyżował.

- Przestań. Było całkiem okay, ale na następny raz chce dostać biczem po klatce piersiowej. - przeciągnąłem się. - Idziemy się umyć? Znieść cię?

- Wiedziałem, że jesteś dziwny i, że będziesz miał dziwne fetysze, ale tego się po tobie nie spodziewałem - wyszeptał, spoglądając na mnie z dołu. - Możesz mnie zanieść, mój księciu.

- Jungkook, to nie fetysz. Ból fizyczny jest po prostu lepszy od tego psychicznego. - wziąłem na ręce księżniczkę. - Poza tym masz rację. Chłopak, który próbował się zabić, został zgwałcony i leczył się na depresję nigdy nie będzie normalny. Jestem skazany na to by być dziwnym facetem o dziwnych fetyszach. - uśmiechnąłem się lekko

- Misiaczku, ludzie normalni są nudni - wzruszył ramionami, odwzajemniając mój uśmiech. - Dobrze, że jesteś dziwny. Innego bym nie wziął.

- Diaboliczne króliki to też nie normalni ludzie. - pocałowałem go w czoło. - Pasujemy do siebie idealnie.

- Hmmhfg, nie jestem diaboliczny - oburzył się teatralnie, a zdradzał go podnoszące się co chwila kąciki ust. - Jestem słodziakiem.

- Pięćdziesiąt Twarzy Jungkooka. - westchnąłem pod nosem.

- Chciałbyś - parsknął śmiechem. - Nie zafunduje ci czegoś takiego.

- Okay, nie zmuszę cię. - musnąłem jego usta. - Więc "Pięćdziesiąt Twarzy Jimina"

- Co cię tak ciągnie do tego Greya? - spytał rozbawiony. - Fan? Obejrzymy kiedyś razem?

- Coś ty. Nigdy nie oglądałem tego filmu. - zaśmiałem się, sądząc w wannie ukochanego. - Wolę inne gatunki filmów.

- To czas, żebyś obejrzał - stwierdził po chwili, ziewając. - Kiedyś obejrzymy. Na razie przytul.

- Oglądałeś? - zdziwiłem się, siadając za nim w wannie. - Myślałem, że jesteś bardziej niewinnym artystą.

- Żeby być artystą, takim prawdziwym, muszę zobaczyć z czym borykają się ludzie - wyjaśnił. - Nawet jeśli to okropne. Zresztą jak mam być niewinnym artystą, kiedy namalowałem nasz akt?

- Który zniszczyłeś. - spostrzegłem trafnie. - Zauważyłem, że ostatnio jakoś straciłeś zapał do malowania, mam rację? Może zacznij malować coś innego niż tylko martwą naturę.

- Ale potem go odmalowałem - tym mnie zagiął i uśmiechnął się lekko, wiedząc, że doskonale ma racje. - A co na przykład? Podaj.

- Coś co teraz cię interesuje. Nie wiem jakiś bohater z serialu, zwierzątko, które ci się podoba. Dosłownie wszystko. - wymruczałem, przymykając oczy i opierając podbródek na jego ramieniu.

- Masz coś na co chciałbyś patrzeć przez całe życie? - spytał cicho.

- Na ciebie. - uśmiechnąłem się lekko i wtuliłem młodszego bardziej w siebie.

- To kochane - wyszeptał, a ja mogłem być pewien, że w tej chwili uśmiechnął się szeroko. Zdradzał go ton głosu. - A oprócz mnie?

- Jesteś odpowiedzią na wszystko, Jungkookie. - westchnąłem, całując go w szyję.

- W takim razie namaluje siebie - postanowił po krótkiej chwili. - Ale w trochę inny sposób. Coś wykombinuje.

- Ah... Dobra. - nalałem do wanny w końcu wody. - Chodziło mi o to, żebyś malował coś co ciebie interesuje, a nie co interesuje mnie.

- A mnie interesuje swoja osoba i ty - cmoknął mnie w policzek i się uśmiechnął. - Żartuje. W takim razie ciebie namaluje.

- Będzie ci trochę łatwiej. - przeciągnąłem się i ziewnąłem. - Zrobię sobie zdjęcia i ci dam.

- Nie musisz, mam dobrą pamięć fotograficzną, ale zdjęciami nie pogardzę, miałeś mi powysyłać i się nie doczekałem - zaśmiał się cicho.

- Jeżeli masz na myśli nagie zdjęcia to nie licz na to. Jeszcze zgubisz telefon i będzie problem. - ściągnąłem z ukochanego koszulę i zacząłem nas myć.

- Czyli nie mogę ci powysyłać swoich? - spytał z uniesioną brwią. - A tak poza tym, send nudes.

- Ty mi możesz wysłać nudeski, ale ja ci nie wyślę. - zaśmiałem się. - Nie musisz mnie uczyć slangu, młody.

- Będę cię prosił w ładny sposób, zmienię hasło na dłuższe i bardziej skomplikowane, za jedno wyślę ci moje dwa... No nie wiem, namaluje siebie nagiego nawet.

- Jak spełnisz te wszystkie obiecanki to zgoda. - zaśmiałem się. - Za jedno dostanę dwa... Jak cudownie. I do tego obraz specjalnie dla mnie. Kochanie jesteś boski.

- Czemu ty zawsze masz jakieś plusy dla wszystkich sytuacji? - jęknął, ale zaraz się zaśmiał. - Farciarz.

- Jestem farciarzem od kiedy się dowiedziałem, że mnie kochasz. - wyszeptałem ciepłym tonem, słysząc jego chichot, a zaraz potem młodszy przeniósł się na moje kolana i wpił z szerokim uśmiechem w moje usta.

Posiedzieliśmy w wannie do czasu aż woda zrobiła się zimna. Wtedy ponownie wziąłem ukochanego na ręce, ówcześnie oczywiście wycierając go dokładnie ręcznikiem, co także on uczynił ze mną, a następne ruszyłem do sypialni kładąc Jungkooka na łóżko i okrywając go dokładnie jego ulubionym kocykiem. Sam za to wróciłem się do łazienki i trochę ją ogarnąłem, po czym wróciłem do sypialni, ubierając się w piżamę, a sam na tyle ile mogłem, ubrałem męża w jedną z moich suchych koszul i położyłem się obok niego. Popisałem jeszcze z chłopakami, a także moim bratem i nawet nie wiem w jakim momencie, usnąłem z telefonem w dłoni.

-------------------------------

Awww te kochane i spaczone Jikooki XDDDD

Kochamy was i dziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze ^^ Dodają nam otuchy do kontynuowania dla was ficzków <3333 

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro