Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 17 ~ Słodkie powiadasz?

- Oczywiście, że spełnię. - przycisnąłem go do siebie - Ale gdzie i jak?

- A gdzie chcesz? - wyszeptał, poruszając swoimi bioderkami w taki sposób, że to wszystko dobrze czułem i mnie pobudzało to wszystko.

- Jak zwykły seks to łóżko. No chyba, że chcesz spróbować czegoś nowego, jeśli masz pomysł.

- Co powiesz na to, żebym cię związał, założyłbym tą koszulę - wskazał na materiał, który założyłem na dzisiejsze spotkanie i wyciągnął ją spod spodni. - I dałbyś mi zupełną kontrolę nad dzisiejszą zabawą?

- No nie wiem... - mruknąłem nieprzekonany. - Chyba nie chcesz przejąć dominacji?

- A ty nie chcesz? - spytał, marszcząc brwi. - W porządku, skoro ci to nie pasuje to... Uh, zwykły, bo nie mam innego pomysłu.

- Jungkook, a ty tego chcesz? - włożyłem rękę w jego spodnie.

- Nie odpowiem ci na to pytanie - uśmiechnął się lekko. - Zaczynajmy, bo w końcu nie mam wyjść cały z naszej sypialni.

- Najpierw mnie zwiążesz. - odpiąłem płynnym ruchem guziki koszuli.

- Ale kochanie... - westchnął. - Widziałem, że jesteś na nie jak to zaproponowałem.

- Kto nie próbuje ten tak naprawdę nie żyje. - ściągnąłem z siebie materiał. - Ale streszczaj się. Właściciel firmy Venon nie lubi czekać. Poza tym mam samolot do Włoch

- I mnie nie zabierasz? - spytał, wydymając swoją dolną wargę i ściągnął z siebie koszulkę. - A ja taki ostatnio grzeczny byłem.

- No właśnie. Nie przepadam za tygodniowymi celibatami. - warknąłem, rozrywając jego spodnie.

- Moje biedne spodnie! - pisnął. - A one niczemu winne! Ja też temu nie byłem winny!

- Serio? - mruknąłem, zakładając ręce na piersi. - Będziesz teraz lamentował na spodniami?

- Nie, żartowałem - zaśmiał się wesoło i założył szybko moją koszulę. - Teraz ładnie się rozbierz do końca, a ja sobie pooglądam.

- Dobrze, kochanie. - pokręciłem głową i zaraz zacząłem w wolnym tempie ściągać z siebie spodnie i bokserki.

- Chciałbyś zobaczyć mnie kiedyś na swoim miejscu? - spytał nagle, patrząc na mnie z uśmiechem.

- Jasna sprawa, że tak. - zaśmiałem się. - A ciebie nie boli warga? Za mocno ją przegryzasz.

- Nie, ale się pośpiesz - wyciągnął z szafki aksamitny materiał, którym zapewne miał mnie związać. - Naprawdę się stęskniłem. Potem będziesz miał wolną rękę.

- Oczy mi też zwiążesz? - zapytałem, zagryzając bardzo mocno wargę. Prawie do krwi.

- A chcesz? - uniósł brew, coraz szerzej się uśmiechając.

- Niech będzie. Za pierwszym razem spróbuję wszystkiego.

- Nie będę ci tego robić, bo coś czuję, że będziesz bardzo chciał mnie dotknąć, a ja potem kary nie chcę dostać. Chodź już do mnie.

- Jak będę na ciebie patrzył to jeszcze bardziej będę chciał ciebie dotknąć. - westchnąłem. -Wiedz, że nie ważne co zrobisz i tak dam ci potem nauczkę, kochanie.

- Ale nauczkę za co? - spytał, patrząc niewinnie w moje oczy.

- Za to, że stajesz się zboczony. - oznajmiłem z cwaniackim uśmiechem.

- Zachowujesz się jakby ci się to nie podobało - wydął dolną wargę, a ja przez to coraz bardziej miałem ochotę zrobić mu zdjęcie i wytapetować nim całą naszą sypialnie.

- Kochanie...- warknąłem podniecony. - Po prostu mnie zwiąż i już, jasne?

- Chcę najpierw buzi - cmoknął pojedynczo i wskazał na swoje usta. - Takie słodkie.

- Słodkie powiadasz? - ułożyłem ręce na jego tali i go do siebie przyciągnąłem. - Nie wiem czy potrafię...

- Potrafisz - uśmiechnął się lekko i owinął swoimi łapkami moją szyję, a ja po prostu w takich momentach chciałem go wycałować całego w nagrodę za bycie tak rozkosznym i idealnym.

- Jak ty mnie dobrze znasz, słodziaku mój. - odwzajemniłem jego uśmiech, następnie lekko zaczynając całować jego wargi. Te mlasknięcia naszych ust były naprawdę słodkie. Czy to dziwne, że mnie podniecały?

Nawet nie wiem, kiedy moja dłoń zsunęła się na jeden z jego pośladków i zaczęła go masować, powodując tym samym ciche westchnięcia ze strony mojego męża. To brzmi szalenie. Nie mogłem pojąć jakim szczęściarzem jestem.

- Bardzo ci się spodobał mój tyłek?

- Jest taki idealny. - odpowiedziałem niemalże od razu, drugą dłonią zaczynając masować kolejny pośladek.

- Dobrze wiedzieć, że moje starania nie poszły na marne - zaśmiał się cicho, odchylając delikatnie głowę do tyłu.

- Jungkook. - zostawiłem jego tyłek w spokoju. - Nie miałeś ćwiczyć, pamiętasz? - syknąłem, przyduszając go do ściany.

- Od tamtej rozmowy w wannie nawet minuty nie ćwiczyłem - zaczął się bronić i zaraz westchnął. - Nie chcę wyglądać jak kulka. I chcę się sobie podobać jak w tej chwili.

- Biegać możesz, żeby być chudym i mieć fajny tyłek, ale nie masz mieć mięśni. - pocałowałem go w usta. - Skoro pamiętasz naszą rozmowę w wannie to wiesz dlaczego tego chcę.

- Ale ja nadal wyglądam jak chucherko - wymruczał. - I lepiej się czuję po tym jak zrobię serię ćwiczeń, ale w porządku. Oprócz biegania i robienia przysiadów, nic więcej.

- Wiesz, że uprawiając seks też ćwiczysz, nie? - zaśmiałem się, wkładając ręce pod koszulę, którą miał na sobie.

- Ty ćwiczysz - zaznaczył, spoglądając na mnie z uniesioną brwią. - Jesteś aktywem. Ja nie.

- Chcesz przejąć moją rolę to proszę bardzo. - mruknąłem odsuwając się. - Wejdź mi w dupę i zacznij pieprzyć. Poczuj się aktywem.

- Nie chcę być aktywem - wymamrotał, spuszczając swój wzrok. - I jak już to nie chciałbym cię pieprzyć. Mimo że jest ostrzej to i tak się kochamy. Nie wiem co zrobiłem źle, ale przepraszam. Przepraszam, że zepsułem ci humor.

- Nie zepsułeś mi humoru tylko niepotrzebnie zaczynasz ten temat, kiedy mamy grę wstępną. - mruknąłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- W porządku - pokiwał głową, po czym spojrzał się na mnie z błyskiem w oku i uśmiechem. - W takim razie, zacznijmy grać od nowa. Twój samolot do Włoch może poczekać - mruknął, robiąc przesłodką minę. - A twoje spragnione maleństwo już nie.

- A czy maleństwo było grzeczne? - ustałem luźno. - Bo wiesz, Oppa musi zarabiać pieniążki, żeby maleństwo miało nowe zabawki.

- Było bardzo grzeczne - kąciki jego ust uniosły się do góry. - I bardzo docenia to, że Oppa dba o nie.

- Oppa się cieszy. - podszedłem do niego. - Ale maleństwo powinno być czasem niegrzeczne, żebym mógł mu dawać kary. Co teraz?

- A czemu Oppa chce dawać kary? - wydął dolną wargę. - Maleństwo może być niegrzeczne specjalnie dla niego.

- Może najpierw niech mi to udowodni, maleństwo. - westchnąłem ciężko, dłońmi zakrywając swoją męskość i zagryzłem seksownie wargę.

- Nie rób tak - przejechał palcem po owej wardze. - Co ma maleństwo udowodnić? Że jest grzeczne czy niegrzeczne? - wyszeptał prowokującym tonem głosu, przejeżdżając dłonią wzdłuż mojej klatki piersiowej. - Oppa jest taki gorący... I już pewnie chcesz być w moim tyłku.

- Niegrzeczne i masz rację. Pragnę, żebyś poczuł mnie w sobie i jęczał moje imię. To źle? - spojrzałem na jego dłoń, która jechała coraz niżej.

- To wspaniale - wymruczał, wpychając się dłonią pomiędzy moje, żeby zacząć masować kciukiem główkę od mojej męskości. - Jesteś tak kusząco mokry. Co tak podnieciło Oppę?

- A co mogło jak nie jego maleństwo? - wymruczałem, sapiąc na samym końcu zduszenie. On tak bardzo mnie podniecał i wiedział o tym. Ten maluch nie miał ani trochę czystego sumienia.

- Powiedz mi... - westchnął, nie przestając się bawić. - Co chciałbyś ze mną teraz zrobić?

- Chciałbym już być w tobie, maleństwo. - westchnąłem ogarnięty przyjemnością, odchylając głowę i zagryzłem mocno wargę. - Ale wiem, że to niemożliwe w tej chwili...

- Hmm? Dlaczego? Przecież w każdej chwili możesz we mnie wejść. Zająć się mną. W końcu jesteś moim Oppą.

- Miałeś przejąć dominację, maluchu. Mówiłeś, że mnie zwiążesz i się ze mną zabawisz...

- W takim razie usiądź grzecznie na łóżku, oprzyj się - mruknął. - Ja się resztą zajmę.

- Zmuś mnie. - uśmiechnąłem się szatańsko, łapiąc go za szyję. - Ja nie jestem grzecznym Oppą. Zapamiętaj to sobie.

- A ja chciałem być mimo wszystko, grzecznym maleństwem - westchnął ciężko, ściągając niezbyt delikatnie moją dłoń z jego skóry. Popchnął mnie na łóżko, zaraz zawiązując na moich nadgarstkach mocny supeł, żebym przypadkiem nie próbował się wydostać. - Gdybyś był posłuszny tak jak ja, doszedłbyś szybciej, a tak zmusiłeś mnie do nagłej zmiany planów.

---------------------------

Next, kochani ^^

Ojoj ile jeszcze osób chce mnie udusić czy coś? XD

Do następnego, ludziki ^*^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro