~ 13 ~ Proś, proś, mój ty romantyku
Znalezienie wszystkich lekarstw było trudne mimo tego, że już jakiś czas tu mieszkałem. Można powiedzieć, że biegałem z kuchni do łazienki szukając wszystkiego, ale na całe szczęście po jakimś kwadransie udało mi się z tym wszystkim uporać i na dodatek zrobić w międzyczasie dla mojego króliczka herbatę. Z wypełnioną po brzegi tacą ruszyłem po schodach na górę. Oczywiście szedłem po woli, żeby przypadkiem nie oblać się gorącym napojem, bo denerwowanie Jungkooka nie było nam teraz potrzebne. Wchodząc do pokoju zauważyłem doprawdy słodki widok mimo sytuacji w jakiej był mój mąż. Zasnął przed laptopem z głową opartą o swoje ramię. Naprawdę nie chciałem go budzić, bo sen mógł mu pomóc, ale wiedziałem, że mój ukochany będzie na mnie zły ze względu na referat. Dlatego też odłożyłem tace na szafkę nocną i usiadłem z półuśmiechem na łóżku, jeszcze chwilę się przyglądając miłości mojego życia.
- Króliczku. - wyszeptałem, zaczynając składać krótkie pocałunki na jego twarzy. - Wstajemy...
- Mhm... - wymamrotał coś pod nosem, który zaraz zmarszczył i westchnął, jakby olał moją prośbę.
- Trzeba napisać ten referat, kochanie. - pogłaskałem go po głowie.
- Zabiję tego profesora - mruknął, pociągając nosem i wreszcie otworzył swoje zaczerwienione oczka. - Ale to po tym jak dostanę najwyższą ocenę.
- I tak trzymaj. Jesteś najlepszy. - zaśmiałem się, obejmując go ramieniem.
- No wiem - uśmiechnął się do mnie lekko. - A razem z tobą jestem jeszcze lepszy.
- Bo uzupełniamy siebie nawzajem. - pocałowałem go w czoło i sięgnąłem po tace. - Mam nadzieję, że wybrałem dobre tabletki.
- Wezmę wszystko co mi podasz, bo w tym domu już od dawna nie ma nic niebezpiecznego - odchrząknął, kręcąc głową. - Jutro nie będę gadał.
- Aż tak cię gardło boli? - spytałem zmartwiony, zaraz sięgając po jakiś szalik.
- Mam słabiutkie gardło i taki kaszel doprowadzi go do tego - Z chęcią przyjął ode mnie ciepły materiał, którym zaraz się opatulił. - Tak bywa.
- Może ja podrzucę jutro ten referat, a ty zostaniesz w domu jak będzie zimno? - pogłaskałem go czule po głowie.
- Lepiej jak ja pójdę, bo nie wiadomo co powie - poprawił się na łóżku. - Usiądziesz za mną? Oczywiście jak chcesz.
- Jasne. - zaraz jak prosił młodszy, przesiadłem się za jego plecy i przytuliłem go od tyłu. - Ale wiedz, że jutro ubiorę cię tak grubo, że będziesz czuł na sobie wzrok ludzi. I to nie dlatego, że będziesz wyglądał zanadto seksownie.
- Będę wyglądać jak siedem nieszczęść - zaśmiał się, ale to był błąd, bo zaraz zaczął kaszleć. - Nie liczę na pełne aprobaty spojrzenia.
- Ja będę patrzył na ciebie w taki sam sposób jak zawsze. - wyszeptałem mu ciepłym tonem do ucha. - Chyba to się liczy, nie sądzisz mężu?
- Jak tak do mnie mówisz, mam zawsze ciarki na ciele - wyznał cicho. - I to się liczy dla mnie najbardziej. Bo twoja opinia jest najważniejsza.
- Romanse odłóżmy na potem. - zaśmiałem się cicho, przytulając go mocniej. - Ten referat sam się nie napisze.
- Dałoby radę, ale nie chcę oszukiwać - odchylił głowę, żeby posłać mi szeroki uśmiech. - Postaram się napisać to jak najszybciej. Potem chcę nagrodę.
- Skoro tego pragniesz. - zaśmiałem się, całując go pojedynczo w wargi i zabraliśmy się do pracy.
Jungkook miał jednak rację. Nudny ten temat jak nie wiadomo co. Ostrożnie sprawdzałem mu błędy ortograficzne i językowe, ale szczerze mówią nie miał ich za dużo. Mój mąż przecież był utalentowany nawet w chorobie.
Pisanie tego było doprawdy ciężkie, więc żeby nie wymęczać mojego ukochanego robiłem mu przerwy, żeby przypadkiem nie zemdlał, w końcu to jego zdrowie było w tym wszystkim najważniejsze
- Wreszcie koniec. - mruknąłem widząc, jak Jungkook z ostrożnością pisze ostatnie zdanie referatu.
- Tak wygląda wolność - stwierdził, zapisując plik na komputerze. Odetchnął z uśmiechem i się na mnie spojrzał. - W innej sytuacji cieszyłbym się, że mam taki temat, bo mnie to interesuje, ale no. Nie w takiej.
- Osobiście uważam, że są w tym świecie fajniejsze rzeczy do roboty. - mruknąłem, przytulając go jeszcze mocniej z towarzyszącym mi cichym westchnięciem.
- Najfajniejsze jest spędzanie z tobą czasu - wyznał, odkładając laptopa na szafkę nocną, kiedy już zamknął system. - Teraz poproszę buzi w ramach nagrody za wytrwałość.
- Krótkie czy długie? - pogłaskałem go po główce, zaraz muskając jego policzek.
- Długie poproszę - uśmiechnął się lekko, wtulając się we mnie tak, żebym miał dostęp do jego ust.
- Mogę prosić do tańca twój język, czy nie masz siły na aż tak namiętny pocałunek? - przybliżyłem swoją twarz do tej jego.
- Proś, proś, mój ty romantyku - mruknął, muskając kącik moich ust.
- Okay. - zaśmiałem się, wpijając się z ogromną tęsknotą w jego usta, których mi brakuje w każdej sekundzie dnia i nocy, nawet jak mam ukochanego blisko siebie. Tak bardzo mocno go kochałem, że uzależniłem się od tej miłości, ale czy miałem inne wyjście? Bez niego nie miałem tak naprawdę po co żyć. Bez mojego króliczka nie chciałem żyć. Ponieważ bez Jungkooka nie ma mnie.
- Jesteś taki cudownie ciepły - wymruczał, oddychając głęboko, kiedy oderwaliśmy się od siebie. - Chcę być w twoich ramionach już na zawsze.
- Nawet nie wiesz jak takie słowa mnie podbudowują. - uśmiechnąłem się ciepło, całując jeszcze raz jego wargi. - Ja za to chcę mieć ciebie na wyłączność i wiecznie tulić w swoich ramionach.
- Chcę tego samego - przymknął wreszcie swoje oczy, żeby pewnie odpocząć. - Bardzo chcę.
- Idź już spać, skarbie. - pocałowałem go we włosy, poprawiając kołdrę pod którą leżał. - Kocham cię.
- A nie będziesz się nudził? Może przenieś nas do salonu, żebyś mógł sobie obejrzeć telewizję. Mi to nie będzie przeszkadzać.
- Wiesz co wolę od telewizji? - westchnąłem cicho, mówiąc bardzo spokojnym tonem. - Trzymanie w ramionach mojego całego świata, a także pilnowanie go i przyglądanie się mu, żeby mieć pewność, iż nic mu nie grozi i wszystko z nim dobrze. Telewizor czerpałby tylko niepotrzebnie prąd.
- Dajesz mi kolejne dowody, że jesteś zbyt idealny, żeby istnieć - zakaszlał po chwili, zakrywając swoje usta, żeby przypadkiem mnie nie opluć albo co gorsza, zarazić. - Powinienem cię trzymać w zamknięciu.
- Ej, przecież nie musisz. Jestem już twój i będę twój na zawsze. - zaśmiałem się ciepło. - Jak mnie zamkniesz to nikt już ci nie będzie zazdrościć. W końcu brzydki nie jestem.
- Jesteś najpiękniejszy na świecie, skarbie - wyznał, uśmiechając się lekko. - Naprawdę. Uwierz mi.
- Ludzie widząc nas razem to chyba bardziej mi zazdroszczą niż tobie. - pocałowałem go w czoło. - Twoja uroda jest tak wielka, że oślepia innych, dlatego na ślepo próbują mnie zabić wzrokiem, żeby mieć u ciebie szanse.
- Nie będą mieli - pokręcił głową, wtulając się we mnie. - Jestem twój już na wieki wieków.
- Jungkook, kocham cię ponad wszystko, wiesz o tym? - zapytałem z westchnięciem, oddając uścisk. - Postaraj się nigdy ode mnie nie odejść.
- Nigdy od ciebie nie odejdę - wymruczał, całując mnie zaraz krótko w policzek. - Nawet tak nie mów.
- Postaram się. - pogłaskałem go czule po głowie. - A teraz idź spać, kochanie. Miłych snów.
- Mhm - wymamrotał śpiąco, zaraz ziewając. - Dobranoc.
- Dobranoc, skarbie. - wyszeptałem ciepłym tonem, nadal go głaszcząc, a chwilę później dało się usłyszeć jego spokojny oddech. Naprawdę ubóstwiałem takie chwile. Tylko ja i on, który jest przeze mnie chroniony. Mogłem nie spać parę dni, żeby tylko mieć pewność, iż mój ukochany jest bezpieczny. Zależało mi na nim bardziej niż na sobie co nie było tajemnicą. Jak już wspominałem Jungkookowi, był całym moim światem, który chciałem chronić przed każdym złem. Nie potrafiłem inaczej. Za bardzo go kochałem, żeby tego zaprzestać.
-------------------------------
Wszyscy chyba uważają, że tak jakoś cieplusio się zrobiło, nie?
Do następnego, ludziki ^*^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro