Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4☾

Był o mu przykro, że Jimin zareagował tak, a nie inaczej. Przecież zawsze witał go z otwartymi ramionami.

- Jiminnie ja wiem, że jesteś zły.. przepraszam. Naprawdę wypadło mi z głowy i pojechałem dalej..

Usłyszał tylko mruknięcie. W pewnym sensie tak naprawdę to był szczęśliwy, że Yoongi przyszedł już. A z drugiej strony..ten zapomniał o nim.

Położył dłoń na jego plecach i przytulił się do chłopaka, otulając to swoimi silnymi ramionami.

- Zrobię śniadanie - szepnął mu do ucha, czekając na jakiś ruch z jego strony. - Jiminnie.. - mruknął, gładząc jego bok, a następnie brzuch. - Skarbie..

- Śniadanie - mruknął i zakopał się w miękkiej pościeli, która wydawała się być przyjemniejszą od tego natrętnego chłopaka. Westchnął cicho i obrócił się w stronę starszego. - Hyung, jestem głodny. Możesz mi zrobić już te śniadanie? - przekręcił głowę w bok, wpatrując się w Mina.

- O-oczywiście, że tak, głuptasie.. - podrapał się po głowie - A..dostanę całusa? - spytał, uśmiechając się w stronę młodszego, który lada moment pocałował delikatnie jego usta. - Dziękuję - szepnął i wstał z łóżka, pędem lecąc do kuchni. 

Był wykończony, ale dla Jimina mógł zrobić wszystko. Wiedział, że musi mu wynagrodzić całą jego nieobecność. Ale..w jaki sposób, kiedy dzisiaj miała być równie ciężka noc. Musiał znów go opuścić, nie wiedział jeszcze jak mu to powie. Tymczasem nastawił grzanki w tosterze i usiadł na blacie, wyciągając telefon, wybierając numer do jednego ze wspólników.

- Halo? - przełknął ciężko ślinę.

- O, witaj Min, co jest? - od razu drgnął, słysząc ten nieprzyjemny głos kolegi z ''pracy''.

- Czy ja..mógłbym dzisiaj dostać wolne? Obiecuje, odpracuje to jak najszybciej, tylko nie dzisiaj.. - westchnął do słuchawki, będąc naprawdę bezsilnym. Jednakże nie mógł rzucić od tak tej pracy.

- Nie ma mowy, Yoongi. Masz się zjawić tak jak zawsze, a jak nie, to kiedyś nafaszeruję Twojego chłopaczka dragami tak, że zapomni jak się nazywa. - zaśmiał się.

- Nie tkniesz go. - warknął do telefonu, zaciskając nerwowo dłoń na blacie.

- Yoongi, Yoongi. Żartuję, nie taka była umowa, a ja umów dotrzymuję. Ja nie tknę Twojego ekhem..chłopca, a Ty grzecznie przyjdziesz do pracy i równie grzecznie zapracujesz na swoje wolne. 

- Jeśli dobrze się spiszę, otrzymam cały dzień wolny? Nie, nie chce dnia, chce trzy a nawet tydzień. Każdemu należy się urlop, nawet od takiej pracy, a ja też jestem człowiekiem, Kim.

- Bądź punktualny, rozłączam się.

Przygryzł wargę odkładając telefon, w pośpiechu smarując masłem nieco przypalone, choć nadal dobre grzanki. Kiedy masło się dobrze roztopiło, ułozył na chlebku pomidorki oraz małe kępki sałaty, tak jak lubił młodszy. Przygotował również herbatę  i ruszył na górę, nie mogąc się doczekać aż ujmie w swoje ramiona, swój cały świat. 

- Jiminnie, wstawaj zrobiłem jeść. - usiadł na brzegu łóżka, stawiając talerzyk na udach młodszego, kubek z parującą herbatą odkładając na bok. Pocałował czule policzek Parka i spojrzał na niego z uśmiechem. Ten od razu z uśmiechem zaczął jeść, drugą dłonią jednak ściskając tą starszego. Nie gniewał się na niego, już nie.

- Maluchu muszę Ci coś powiedzieć. - spojrzał młodszemu w oczy, gładząc jego dłoń, jak najdelikatniejszą rzecz na świecie. - Tylko dzisiaj - przełknął ślinę, nie wiedząc, czy ma dalej kontynuować. Z drugiej stronu chciał zrobić mu niespodziankę. - Dzisiaj idę do pracy wiesz? - spytał retorycznie, patrząc mu w oczy - Staram się o wolne, wiesz, że to dla mnie ciężkie Jiminnie, prawda? Wiesz o tym - kiwnął nerwowo głową - Jedz, jedz. Będzie dobrze - posłał mu uśmiech i położył głowę na brzuchu chłopaka, nasłuchując jak głodny żołądek burczy, pewnie ciesząc się z tak pysznego jedzenia.

- Dobrze - pokiwał głową, zapychając się już drugą kanapką, zaraz odkładając talerzyk i biorąc do rąk herbatę. - Przytul się - wyciagnął w jego stronę jedną rękę, gdyż w drugiej trzymał kubek. Starszy posłusznie wykonał polecenie, już po chwili leżąc w objęciach chłopaka. Młodszemu nie umknęło również to, jak ten z uśmiechem zaciąga się jego zapachem.


Tak zleciał im cały dzień. Kolejne kilka godzin w swoich objęciach, kolejne kilka spędzone na rozmowie obojga zakochanych w sobie ludzi. Jedyną rzeczą, która przeszkadza im, to praca Mina. Nie radowała wcale młodszego, nie dawała satysfakcji z tego, kiedy jego chłopak przynosił do domu pieniądze, mogąc zapewnić mu nawet drogą rzecz o której kiedyś mógł marzyć. Bo Min robił to też z miłości do Jimina, choć wiedział, że nie tak miłość okazywać się powinno. Musieli w końcu za coś żyć.

I w pewnym momencie Park znów został sam, waląc dłońmi w drzwi wyjściowe, płacząc i wołając Yoongiego, który właśnie uciekł mu sprzed nosa i udał się do pracy, zapominając o słodkim buziaku na ustach Jimina, który był jego obowiązkiem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro