Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~41~

Ciemność.

To jedyne co widziałem. Ciemność. 

Latałem jakby w przestrzeni kosmicznej. Byłem Adrien'em. A co z Marinette?! Boże jaki byłem głupi... Jak ja mogłem... ugh! To było wiadome! Że Tikki to Marinette, a Marinette to Biedronka! Jakim ja jestem debilem.

- Oj jesteś. Każdy już tak sądzi. - rozejrzałem się dookoła. 

- Jest tu ktoś? - spytałem w przestrzeń. Czemu ja nic nie widzę? - Ej! Wyraźnie kogoś słyszałem.

Błysnęło jakieś światełko. Po chwili przede mną stanęła postać. Blondynka w białej sukni.

- Melody?.. - zdziwiłem się. - Jesteś aniołem?

- Jakim aniołem młody! Ja Cię zaraz pieprznę! - warknęła.

- Gdzie ja jestem?

- W czarnej du... aaa w przestrzeni. Wybacz zmęczona jestem. - ziewnęła. - Nie przespane noce.. Nie ważne. Nabroiłeś, prawda?

- Trochę..

- Opowiadaj po kolei całe życie..

- Serio? - spojrzałem na nią. Dziewczyna klasnęła w dłonie i pokiwała głową. - No dobrze.. więc jak bylem mały..

- Wowowo stop! - przerwała mi. - Z ostatnich dni.

- Aha... Więc... Zginął Nino, postawiłem się ojcu i się zgodził na moje warunki co było dziwne, Pocałowałem się z Marinette i Biedronką.. Mieliśmy jechać do Rzymu na kontynuowanie tego konkursu, ale ona... - po moim policzku spłynęła łza. - umarła!

- Rozumiem Twój ból. - przytuliła mnie mocno do siebie. - Ja co prawda guzik wiem o tym jak zginie mi bliska osoba, a sama w miłości najlepsza nie jestem. Ale rozumiem Cię. - uśmiechnęła się do mnie. - A jak Twoje Kwami Plagg, co? Czarny Kocie?

- Co? Skąd ty... Chwila! Plagg!

- Mówiłam monitoring. - zaśmiała się. - Spokojnie ja nie wydam Twojej tajemnicy. I przestań wołać Plagg'a! Dałam mu ser! Tutaj go nie ma.

- Melody... - spojrzałem w niebieskie oczy blondynki. - Co ja tu robię?

- Masz szansę wszystko naprawić.

- Jak?.. Przecież już wszystko stracone..

- Nic nie jest stracone! - złapała mnie za ramiona. - Adrien, dostałeś szansę!

- Nie rozumiem. - spojrzałem na nią pytająco.

- Będziesz mógł wszystko naprawić. Oboje wiemy jakim debilem jesteś i ciapą dającą swojemu Kwami kawę. - powiedziała i zaczęła odchodzić.

- Melody! O czym ty do mnie mówisz?! - krzyknąłem do blondynki. Zaśmiała się. - Skąd wiesz o mnie tyle?!

- Mówiłam, że beze mnie Twój charakterek by nie powstał. - uśmiechnęła się delikatnie.

- K-K-Kim ty jesteś? - zapytałem. Westchnęła i zaczęła odchodzić.

- Kimś kogo już nie spotkasz..

- Melody! - zatrzymała się. - Skoro Cię nie spotkam.. Odpowiedz na jedno moje pytanie.

- Dobrze, a więc? - założyła ręce na piersi. Przełknąłem ślinę.

- Jak masz.. na imię?

- Sashy Darkney. - podeszła i podała mi rękę. - Twoja stworzycielka. - mrugnęła do mnie. - Nie mogę patrzeć na to ile jest niepowodzeń w tej opowieści. - kopnęła powietrze jakby chciała zniszczyć wszystko wokół. - Masz szanse. Napraw to. - Powiedziała i zniknęła...

***

Hey!

I oto ostatni rozdział. XD

I jak Melody? XD hahaha. Boże j a k ja liczyłam, że ktoś zgadnie ;-;

no wiec po 15 🌟 epilog ^^

Zostawcie po sobie ślad. :)

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro