Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~25~ (2) cz. 2

Dojechaliśmy do hotelu gdzieś około godziny 14:00. W autokarze Marinette nie odzywała się do mnie już więcej. Dam jej czas.

Pewnie domyśliła się, że ja to "Plagg" z Akademii Muzycznej. Oboje znamy zasady. Żadna para nie może poznać swojej tożsamości aż do występu. Na pewno Mari nie podejdzie najpierw do moje pokoju, zapuka i powie "Hej Plagg idziemy ćwiczyć?" Wiem jakie to dla niej ważne, a dyskwalifikacja i wygrana Chloe byłaby dla niej najmocniejszym ciosem.

Rozejrzałem się po pokoju. Dzieliłem go wraz z Max'em, Ivan'em i Nino. Gorzej było dla Marinette, która wraz z Alyą musiała trudzić się przy boku Sabriny i Chloe... Na podłodze leżały rozpakowane walizki, a wszędzie walały się ubrania.

- Ej! Co robią u mnie te gacie? - spytał Max unosząc bokserki Ivan'a,

- Dzięki! Szukałem ich! - powiedział z radością chłopak, a Max rzucił mu częścią garderoby w twarz.

- Pośpieszcie się zaraz obiad. - wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę drzwi.

- Nie poczekasz? - zapytał Nino. Wzruszyłem ramionami.

- Mam jeszcze coś do załatwienia.

Na korytarzu powoli pojawiały się kolejne osoby. Schodziły po schodach do jadalni. Ja jednak wpatrywałem się w drzwi naprzeciw. Wyszły? A może jeszcze nie? A co jeśli ona się tam pozabijały?

Drzwi nagle otworzyły się, a z nich wybiegła zapłakana Marinette. Co one jej zrobiły?

- I żebym Cię więcej nie widziała! - krzyknęła za nią Chloe. Spojrzałem groźnie w oczy blondynki. Alya popchnęła dziewczynę.

- Nie masz krzty empatii?! - warknęła. - Zaraz Ciebie wywalę przez te okno prosto w krzaki!

- Co się stało? - spytałem.

- Chloe! To się stało. - brunetka dalej mordowała blondynkę. Nic tu po mnie. Pobiegłem za Marinette. A przynajmniej w stronę, w którą pobiegła.

- Marinette! - krzyczałem chodząc po korytarzach i rozglądając się dookoła. Gdzie uciekła ta dziewczyna? - Marinette! Daj sobie pomóc! Gdzie jesteś?!

Usłyszałem cichy szloch w rogu korytarza. Pobiegłem w tamtym kierunku. Siedziała tam skulona granatowowłosa. Usiadłem obok niej i ją przytuliłem.

- Zostaw mnie..

- Nie zostawię Cię My Lady.. Koty się przywiązują i potrafią pocieszyć człowieka.

- Nie pomagasz...

- Przepraszam.. - westchnąłem. - Co się stało?

Dziewczyna spojrzała na mnie zeszklonymi oczami. Możesz na mnie liczyć Mari..

***

Hey!

Dzieje się w końcu coś poza planem Adrien'a xD yeeeey

Od razu mówię, że przepraszam za rozdziały raz tak, raz siak. Chodzi o nieregularność.

Ale jest szkoła, ostatnie dnie luzu, bo zaraz sprawdziany i lipa ;-;. Plus trzeba jeszcze korzystać, że jak się mieszka w innym mieście i się nie ma przyjaciół to trzeba pojechać odrobinę dalej by się spotkać :') I jeszcze chora jestem xD (PSYCHICZNIE~Hyhy.. Tsa nie śmieszne)..

Przepraszam w każdym bądź razie. 

Zostawcie po sobie ślad ;)

Po 20 🌟 nowy rozdział ;D

Sashy ;3

/PS jeśli chodzi o części.. To będzie ich trochę xD. CZYLI CAŁA WYCIECZKA ;P

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro