Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~20~

Rozglądałem się po pomieszczeniu świecąc latarką w telefonie.

Czarny Kot by użył Kotaklizmu.

Gdyby tu był.

- Adrien boję się ciemności. - szepnęła Marinette.

- Wstań. Chyba wiem jak stąd wyjść. - powiedziałem.

Wentylacja. Tylko jeden problem.. Je ona wysoko. Pod sufitem. Świetnie, lepsze to niż nic. Oświetliłem sobie pomieszczenie w celu znalezienia jakiegoś przedmiotu, dzięki któremu moglibyśmy wdrapać się pod sam sufit. Trafiłem na taboret. Postawiłem go pod kratą.

- Co robisz?

- Musze to wyłamać.. Poświęcisz mi?

Podałem dziewczynie telefon, a sam stanąłem na taborecie. Akurat dosięgałem do najwyższej śrubki, ale nie dało się ich odkręcić bez śrubokręta. Trzeba czymś to wyłamać. Marinette jakby czytając mi w myślach, podała mopa. Mop? Okey... Spróbujmy. Zamachnąłem się i kilka razy uderzyłem w kratę. Wyłamała się. Powinniśmy się zmieścić. Jest w miarę duża.

- Adrien nie uda mi się wdrapać.. Jestem poobijana i niska.

- Pobili Cię? - zapytałem odbierając dziewczynie telefon. Oświeciłem jej twarz. Nie miała żadnych siniaków czy zadrapań. Zjechałem niżej na brzuch dziewczyny. Marinette westchnęła i podwinęła czarną koszulkę. Miała wielkiego siniaka. - Kto?

- Chloe i Nathaniel.. - spuściła głowę. Zabije. Ruda gnida i blondyna.

- Stań na ten taboret. - ciemnowłosa robiła wszystko zgodnie z moimi instrukcjami. - Na palce i złap się krawędzi. - Złapałem dziewczynę za uda. Uniosłem ją by mogła wejść do środka. No.. Nie takich widoków się spodziewałem.. Nie jestem zboczeńcem! Ale chyba lepiej, że była tyłem niż przodem.

- Adrieeeen tu jest ciemno.

- Wyciągnij rękę i trzymaj telefon. Przesuń się do przodu. Będę za Tobą.

- Dobrze.. - dziewczyna przesunęła się. A jak ja mam wejść? - Złap się może mojej nogi.

- Gdyby tu byla ukryta kamera. - westchnąłem. Wdrapałem się do wentylacji.. - Idź prosto. Wyjście powinno być w sali od angielskiego.

- Boże wszystko mnie boli... - Marinette zatrzymała się i zaczęła dyszeć. - Brakuje tu powietrza?

- Mari. Wytrzymaj mamy jeszcze 12 metrów. Tak na oko. - powiedziałem widząc światełko na końcu.

- Adrien. Nie. Dam. Rady. - dziewczyna położyła się. Przeszedłem ostrożnie nad nią.

- Nie zamykaj oczu! Marinette! Mów cały czas. Idę po pomoc! - krzyknąłem.

Zacząłem szybko czołgać się w stronę światła.

Mogliśmy krzyczeć w tym kantorku!

W takim stanie ona może umrzeć.. I to przez mnie.

Z trudem obróciłem się tyłem do kraty.

***

Hey!

Jak tam? XD

Kolejny rozdział :P następny za 8 🌟 ;)

Zostawcie po sobie ślad <3

Sashy ;3

Ps/ Ktos chce wyznawać nową wiarę? Plaggicyzm? Wyznawcy świętego, śmierdzącego Camemberta? XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro