~20~
Rozglądałem się po pomieszczeniu świecąc latarką w telefonie.
Czarny Kot by użył Kotaklizmu.
Gdyby tu był.
- Adrien boję się ciemności. - szepnęła Marinette.
- Wstań. Chyba wiem jak stąd wyjść. - powiedziałem.
Wentylacja. Tylko jeden problem.. Je ona wysoko. Pod sufitem. Świetnie, lepsze to niż nic. Oświetliłem sobie pomieszczenie w celu znalezienia jakiegoś przedmiotu, dzięki któremu moglibyśmy wdrapać się pod sam sufit. Trafiłem na taboret. Postawiłem go pod kratą.
- Co robisz?
- Musze to wyłamać.. Poświęcisz mi?
Podałem dziewczynie telefon, a sam stanąłem na taborecie. Akurat dosięgałem do najwyższej śrubki, ale nie dało się ich odkręcić bez śrubokręta. Trzeba czymś to wyłamać. Marinette jakby czytając mi w myślach, podała mopa. Mop? Okey... Spróbujmy. Zamachnąłem się i kilka razy uderzyłem w kratę. Wyłamała się. Powinniśmy się zmieścić. Jest w miarę duża.
- Adrien nie uda mi się wdrapać.. Jestem poobijana i niska.
- Pobili Cię? - zapytałem odbierając dziewczynie telefon. Oświeciłem jej twarz. Nie miała żadnych siniaków czy zadrapań. Zjechałem niżej na brzuch dziewczyny. Marinette westchnęła i podwinęła czarną koszulkę. Miała wielkiego siniaka. - Kto?
- Chloe i Nathaniel.. - spuściła głowę. Zabije. Ruda gnida i blondyna.
- Stań na ten taboret. - ciemnowłosa robiła wszystko zgodnie z moimi instrukcjami. - Na palce i złap się krawędzi. - Złapałem dziewczynę za uda. Uniosłem ją by mogła wejść do środka. No.. Nie takich widoków się spodziewałem.. Nie jestem zboczeńcem! Ale chyba lepiej, że była tyłem niż przodem.
- Adrieeeen tu jest ciemno.
- Wyciągnij rękę i trzymaj telefon. Przesuń się do przodu. Będę za Tobą.
- Dobrze.. - dziewczyna przesunęła się. A jak ja mam wejść? - Złap się może mojej nogi.
- Gdyby tu byla ukryta kamera. - westchnąłem. Wdrapałem się do wentylacji.. - Idź prosto. Wyjście powinno być w sali od angielskiego.
- Boże wszystko mnie boli... - Marinette zatrzymała się i zaczęła dyszeć. - Brakuje tu powietrza?
- Mari. Wytrzymaj mamy jeszcze 12 metrów. Tak na oko. - powiedziałem widząc światełko na końcu.
- Adrien. Nie. Dam. Rady. - dziewczyna położyła się. Przeszedłem ostrożnie nad nią.
- Nie zamykaj oczu! Marinette! Mów cały czas. Idę po pomoc! - krzyknąłem.
Zacząłem szybko czołgać się w stronę światła.
Mogliśmy krzyczeć w tym kantorku!
W takim stanie ona może umrzeć.. I to przez mnie.
Z trudem obróciłem się tyłem do kraty.
***
Hey!
Jak tam? XD
Kolejny rozdział :P następny za 8 🌟 ;)
Zostawcie po sobie ślad <3
Sashy ;3
Ps/ Ktos chce wyznawać nową wiarę? Plaggicyzm? Wyznawcy świętego, śmierdzącego Camemberta? XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro