Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~2~

Dzwonek.

Koniec szkoły, koniec tej męczarni.

A jednak jest mi smutno, że muszę opuścić ten budynek.

Wychodząc pożegnałem się z moim przyjacielem. Pod szkołą czekała już na mnie biała limuzyna. Obok niej stało podobne auto tylko czarne. Limuzyna Chloe.

Przede mną szły razem Alya i Marinette. Zawzięcie dyskutowały o czymś na temat Biedronki. Uśmiechnąłem się niewidocznie. Moja Pani.

- Mówię Ci ona jest dziewczyną z naszej klasy! - krzyknęła podekscytowana Alya.

- Jesteś pewna? - zapytała granatowowłosa.

- Tak! Mam wszystkie potrzebne dowody! Mówię Ci ona jest kimś kogo znam!

Kiedy brunetka wypowiedziała te słowa, jej przyjaciółka potknęła się i przeturlała przez schody. Rozszerzyłem oczy. Ona ma dzisiaj jakiś pechowy dzień?

- Marinette! Nic Ci nie jest?! - zbiegła do niej Alya. Zrobiłem to samo.

- Wszystko okey? - spytałem widząc jak ma na łokciu zadrapanie, z którego wydobywa się krew.

- Boli.. - jęknęła.

Zabrałem dziewczynę na ręce.

- Adrien co ty robisz? - spytała zszokowana brunetka.

- Lecę do pielęgniarki! - odkrzyknąłem jej.

Wbiegłem z powrotem do szkoły. 

*

- Musisz być ostrożniejsza Mari. Przeciętnie trafiasz do mnie trzy razy na tydzień! Jesteś chyba jedyną uczennicą, która uwielbia tu przebywać. - zaśmiała się pielęgniarka nawijając dziewczynie bandaż. - Masz szczęście, że posiadasz takich przyjaciół jak on. A ten chłopak to skarb.

Powiedziała, a ja machnąłem ręką.

- To nic takiego. - zaśmiałem się.

Kobieta skończyła nawijać bandaż. Uśmiechnęła się do Marinette.

- Teraz tak szybko do mnie nie trafisz.

- Mam taką nadzieję. - szepnęła nieśmiało z uśmiechem.

Jest w tej dziewczynie coś interesującego. Jest nieśmiała w towarzystwie dorosłych, nieznajomych i mnie. Za to przy Alya'i, przyjaciołach i dla starszych ta dziewczyna tryska energią..

Pożegnaliśmy się z Panią pielęgniarką. Otworzyłem jej drzwi na co cicho mi podziękowała. Przed gabinetem stała przyjaciółka dziewczyny.

- Boże Mari! Niedługo Cię na OIOM idiotko wyślą! - krzyknęła na nią.

- Dramatyzujesz. - zaśmiała się granatowowłosa. - Widzisz, że nic mi nie jest.

- Dzięki Adrien. - powiedziała bo mnie brunetka.

- Nie ma za co. - uśmiechnąłem się. - Ja będę już leciał. Czekają na mnie...

Pomachałem im i udałem się do swojej limuzyny.

******

Hey!

No i 2 rozdziałek :P

Pamiętajcie, że co 5 gwiazdek nowy rozdział xD

Dziękuję Wam za wszystko.. :D

Zostawcie po sobie ślad :333 

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro