Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~19~

Spóźniłem się.

Spóźniłem się do szkoły..

Po co ja się kłóciłem z Plagg'iem pół nocy? DLA SERA?!

Wbiegłem na teren szkoły równo z dzwonkiem na przerwę. Pięknie. Z klas zaczęli wychodzić uczniowie. Dostrzegłem wśród jednej grupki Alyę.. Bez Marinette.

- Alya! - krzyknąłem i pomachałem brunetce. Podeszła do mnie.

- Adrien oni zabrali Marinette! - załkała.

- Oni? Kto? Gdzie?

- Chloe i reszta bandy z naszej klasy! Nie wiem gdzie! Ona tylko poszła do toalety i już nie wróciła! Martwię się o nią...

Spojrzałem w kierunku Chloe i bez zastanowienia ruszyłem w jej stronę.

- Adrien? Co ty robisz?

- To co muszę Alya... - szepnąłem.

- Adrienkuuuuu!

- Cześć Chloe. - oparłem się zawadiacko o ścianę. - Mam dla Ciebie dwie wiadomości. Dobrą i złą. Która najpierw?

- Zacznij od dobrej, kochany! - zaśmiała się. Przekręciłem oczami.

- Zamówiłem już Ci betoniarkę i cement z piaskiem. - uśmiechnąłem się uroczo do niej. Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.

- A po co mi betoniarka?

- Dla uratowanie mózgów ludzkości. - powiedziałem złośliwie. - I druga zła wiadomość.. Oddaj Marinette, a.. - złapałem się za czoło. - umówię się z Tobą.

- Naprawdę?! - krzyknęła podekscytowana. - I zostaniemy najwspanialszą parą w Paryżu! NIE! NA ŚWIECIE!

- Taa.. Naprawdę.. - powiedziałem krzyżując palce.

Blondynka zaczęła ciągnąć mnie w stronę jakiegoś kantorka dla woźnego. Otworzyła drzwi. W środku była związana, płacząca Marinette. Podbiegłem do niej. Boże nie ma tu latarki? Albo jakiegoś źródła światła?

- Mari! - szepnąłem i ją przytuliłem. - Wszystko dobrze?

- No dobra. Koniec tych czułości. Adrien! Obiecałeś mi randkę! - tupnęła nogą blondynka.

- Zapomnij. - zaśmiałem się. - Nie umawiam się z potworami.

Blondynka poczerwieniała za złości. Wyglądała jak pomidor w żółtej misce. Ciekawe..

- Ah, tak?! To siedź tu z nią! - krzyknęła i zatrzasnęła drzwi. Słyszałem jak przekręca klucz. Pięknie. Jesteśmy uwięzieni! Wyciągnąłem telefon. Brak zasięgu.

- A-adrien? To ty? - zapytała granatowowłosa. 

- Już spokojnie Marinette.. - przytuliła się do mojego boku.

- Wyciągnę nas stąd. - szepnąłem do niej nie wierząc w własne słowa.

Przynajmniej się postaram...

***

Hey!

Co tam?

Mamy kolejny rozdział :P

Zostawcie po sobie ślad ;) po 8 🌟 będzie nowy rozdział :D

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro