Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~1~

Szybkim korkiem podążałem do szkoły.

Jeszcze brakowało, że bym się spóźnił. Na Fizykę. Boże.

Poczułem jak czyjeś drobne ciałko się ode mnie odbija. Spojrzałem w dół. Marinette. Była chyba tak samo spóźniona jak ja. A przez swoją nieuwagę wleciała we mnie i wpadła w kałużę. Podałem jej rękę.

- Cześć Marinette.

- Em. ugh.. H-hej A-adrie-en. Dzię-eee-kuję. - dziewczyna podniosła się i pobiegła do szkoły.

Co mi zostało?

Pobiegłem za nią.

Wszedłem do klasy równo z dzwonkiem. Wyrobiłem się. Przybiłem z Nino żółwika. Dalej była tylko nudna lekcja z nudną nauczycielką. Stracone czterdzieści pięć minut mojego życia. Dlaczego? Czemu wszyscy musimy chodzić do tej szkoły? Po co zdobywać nam cenną wiedzę, skoro ona i tak nam się nie przyda. Zabiorę do grobu tą swoją mądrość. Powinniśmy się kształcić w jakiś dziedzinach, które nas interesują. Które pomogą nam otrzymać nasz wymarzony zawód. Bez sensu..

Zadzwonił dzwonek - wybawiciel Nas wszystkich.. Dziękuję!

- Jak tam Stary? Żyjesz? - spytał Nino.

- Nie denerwuj mnie. - wyszliśmy na korytarz.

- Co się dzieje?

- Ciągle coś nowego mi dodają! Dzisiaj ojciec sobie wymyślił, że zapisze mnie na balet! Ty myślisz, że jak ja w tutu będę wyglądać?!

- Seksownie... - trzepnąłem go w ramię, a ten się zaśmiał.

- Tsa.. Muszę mieć partnerkę. Nadasz się idealnie. - prychnąłem.

- Słyszałam, że ktoś mnie wołał! - krzyknęła Chloe. Blondynka, która przyczepiła się do mnie jak rzep do psiego ogona...

- Nikt Cię nie wołał.. - przekręciłem oczami i zawróciłem. Dziewczyna zaczęła iść tyłem przede mną.

- Adrieeeeenku..

- Nie nazywaj mnie tak. Znajdź sobie kogoś.. Ivan? Nathaniel? Max? Ktokolwiek?

- Ale my jesteśmy sobie przeznaczeni!

- Nie! Mówię zjeżdżaj! - jeszcze ona będzie mnie dziś dołować...

- I tak wiem, że mnie kochasz! - krzyknęła i wpadła na granatowowłosą. Marinette. Dziewczyny upadły. Mari na podłogę odbijając się od ściany, a Chloe leżała obok. - I jak ty chodzisz?!

- Zamknij się Chloe! To ty na nią wpadłaś! - krzyknąłem i pomogłem wstać obolałej dziewczynie. - Nic Ci nie jest, Marinette?

- N-nie.. Dzięki.. - powiedziała i uciekła speszona.

Czemu ona tak się zachowuje?

***

No i hey! :D

Tak jak mówiłam rozdziały będą naprawdę krótkie. Chce w nich umieścić jak najwięcej informacji, ale też żeby nie namotać (bo ja to potrafię) ;-;

Podjęłam decyzje, że będę wstawiać rozdział co 5 gwiazdek :P

Więc wszystko zależy od Was ;D

Dziękuję za wszystko, kooooocham <3 Zostawcie po sobie ślad :*

Sashy ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro