Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lecz żeby ci nie było żal...

Zapadł już zmrok. Mała księżniczka powinna iść spać i opiekunka zdawała sobie z tego sprawę.

- Robi się późno, kochana. - Kobieta podeszła do czytającej książkę dziewczynki i okryła ją kołdrą, delikatnie wyjmując czytadło z jej rąk. - Pora iść spać.

- Nie chcę jeszcze spać.

- Musisz być wypoczęta przed jutrzejszym dniem. Skończysz dziesięć lat i zostaniesz królową.

- Nie chcę zostawać królową.

- Przyzwyczaisz się. Wiesz, ile dziewczynek na świecie chciałoby stać na twoim miejscu?

Dziewczynka spuściła tylko główkę ze smutkiem.

- Nareszcie skończy się to bezkrólewie. Jesteś taka inteligentna i pojętna, że sobie poradzisz. Poza tym, dobrzy ludzie będą ci pomagać - zapewniła opiekunka. - A teraz zamknij oczka i idź spać.

- Zaśpiewaj mi kołysankę - wyszeptała księżniczka. - Jakąś nową.

Kobieta zamilkła na chwilę, głęboko się zastanawiając. Nagle drgnęła. Popatrzyła na dziewczynkę, a w jej oku zakręciła się łza.

- Ależ ty wyrosłaś, Diano. Nie mogę uwierzyć, że już jutro...

- Rose, nie mów mi o tym. Nie chcę o tym myśleć. Śpiewaj mi kołysankę.

Opiekunka wzięła głęboki oddech i zaczęła śpiewać:

Już Księżyc zgasł, zapadła noc

Sen zmorzył mą laleczkę

Więc oczka zmruż

I zaśnij już

Opowiem ci bajeczkę.

- Podoba mi się - powiedziała cicho Diana. - Śpiewaj dalej.

Był sobie Król

Był sobie Paź

I była też Królewna

Żyli wśród róż

Nie znali burz

Rzecz najzupełniej pewna

Kobieta zamilkła na chwilę, ale zaraz kontynuowała:

Kochał ją Król

Kochał ją Paź

Królewską tę dziewoję

I ona też kochała ich

Kochali się we troje

Po policzku opiekunki spłynęła łza.

Lecz srogi los

Okrutna śmierć

W udziale im przypadła

Króla zjadł Pies

Pazia zjadł Kot

Królewnę Myszka zjadła

Twarzyczkę małej księżniczki objęło przerażenie. Jej oczy błysnęły.

- To już koniec...? - spytała niepewnie.

- Nie, nie - odpowiedziała szybko Rose, głowiąc się, jak złagodzić sytuację.

Lecz żeby ci nie było żal

Dziecino ma kochana...

Opiekunka spojrzała na słodycze leżące na stoliku nocnym przy łóżku księżniczki.

Z cukru był Król

Z piernika Paź

Królewna z marcepana

Diana uśmiechnęła się.

- To była ładna kołysanka. Śpiewaj mi ją, dopóki nie zasnę.

Więc śpiewała. W kółko i w kółko, opanowując wzruszenie, aż w końcu dziewczynka odpłynęła. Wtedy Rose powoli wstała, zgasiła światło i wyszła z pokoju. Ubrała buty i płaszcz, po czym wyszła na dwór. Powietrze było czyste i rześkie.

Opiekunka maszerowała przez chwilę, aż dotarła na tyły zamku, gdzie widniał piękny pomnik przedstawiający parę królewską. U jego podnóży złożona była cała masa wieńców i świecących zniczów.

Kobieta stała i patrzyła się na marmurowe twarze Gerdy i Nathana. Nagle ktoś do niej podszedł i przywitał się.

- Och, witaj, ojcze - odpowiedziała Rose. - Przestraszyłeś mnie.

- Co cię tu sprowadza o tak późnej porze, córeczko? - spytał staruszek. - Jeszcze się przeziębisz.

- I kto to mówi - prychnęła kobieta, poprawiając niedbale założony płaszcz u swojego ojca. - W ogóle nie dbasz o swoje zdrowie.

- Piję codziennie odpowiednie mikstury - bronił się starzec. - Poza tym... Nawet w ciężkiej chorobie będę tu przychodził i się za nich modlił. W końcu to ja ich zabiłem.

- Nie mów tego, tato - syknęła Rose.

- Tylko my znamy prawdę - powiedział smutno mężczyzna. - Zabiłem ich, gdy jeszcze byłem Magiem. I pazia też zabiłem. Ale nie wiem nawet, gdzie leżą jego kości.

- To jego wina, tato. Nie twoja.

- On sam nic by nie zrobił. To ja pomogłem mu zabić Nathana, a przez to zginęła także Gerda. I nie mów, że było inaczej. Ale wina leży po mojej stronie. Myślę, że ten człowiek miał coś chorego w umyśle. Nie był odpowiedzialny za swoje czyny, ale ja tak.

- Ojcze... Czy mam kiedyś wyjawić prawdę dla Diany? - wyszeptała Rose.

- Możesz to zrobić nawet jutro. Kiedy chcesz. Jeśli każe mnie zabić, będę jej wdzięczny.

- To jeszcze dziecko, nie mów tak.

Starzec tylko pokręcił głową. Przez chwilę stali jeszcze w milczeniu, później pożegnali się i rozeszli do swoich sypialni.

_____________________________

A Wy? Jak interpretujcie tę kołysankę...?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro