Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7.

-Cicho. -bąknął. Chłopak sprawnie objął mnie w talii i pocałował zasłaniając moją twarz drugą ręką.

Gdy przeszli obok nas odepchnęłam chłopaka na półtora metra przestrzeni osobistej.

-Co ty odwalasz chłopie??? -starałam się nie zwracać na siebie zbyt dużej uwagi na wypadek gdyby tamta zgraja wróciła.

-Chronię ci dupę po raz kolejny. -warknął.

-Nie prosiłam cię o to.

-Tak? Trzeba było dłużej stać i gapić się na ludzi stojących dwadzieścia metrów od ciebie. -wskazał dłonią na swój lokal. Prawdę mówiąc miał rację.. Mogłam od razu gdzieś skręcić. Przecież jest mgła, nie mogli mnie rozpoznać z tej odległości, a ja zamiast działać stałam i czekałam na najgorsze.

-Przepraszam.. -schowałam nos w szalik, a Luke zbliżył się do mnie.

-No już buraczku. Chodź otworzymy bar. -objął mnie ręką i zaprowadził w stronę lokalu. Czułam się dziwnie z faktem, że Luke mnie pocałował.. Tak, kiedyś coś było między nami, ale to wszystko poszło w niepamięć, a teraz tak bez wahania mnie pocałował..

-Halo, ziemia do Dagi. -machał mi dłonią przed twarzą.

-Hm? Co?

-Widzisz co robisz? -zapytał trochę rozbawiony. Dopiero teraz zauważyłam, że zamiast ściągać krzesła ze stolików, ja je ponownie nakładam.

-Wybacz, zamyśliłam się. -potrząsnęłam głową by wyrzucić z niej te myśli na temat Luke'a i zabrałam się do pracy. Chłopak podszedł do mnie na małą odległość. Miałam wrażenie, że mnie przytłaczał.

-Co jest Daga?

-Co? Nic nie jest. Co się ma dziać? -znów myśl o tym jak mnie pocałował.. O matko chyba się rumienię.. Myśl o czymś innym! O czymś innym!!

-Kim oni byli?

-To nikt ważny Luke. -wróciłam do swoich zajęć, ale chłopak szedł za mną.

-Możesz mi powiedzieć buraczku.

-Po pierwsze, nie jestem buraczkiem, tylko twoim pracownikiem w zastępstwie. Po drugie, to moja sprawa kim oni są i nie chcę żebyś wiedział kim oni są więc proszę, zaniechaj. -Luke już się nie odezwał tylko znów podszedł do mnie. Złapał mnie za nadgarstek i wtedy drzwi się otworzyły.

W drzwiach stanęli pierwsi klienci, którzy jak zwykle śpieszą się do pracy, ale zawsze znajdą czas na kawę. Luke puścił uścisk.

-Bierzmy się do pracy. -warknął i poszedł na swoje stanowisko, a ja nakładając uśmiech powędrowałam do klientów.

Dzień mijał przyjemnie. Już miałam kończyć swoją zmianę, gdy pojawił się ostatni klient..

-O hej Suga, zaraz kończę. Chcesz coś zamówić czy..

-Poczekam. -był dziwny.. taki bez emocji. Postanowiłam szybko przebrać się, a gdy wyszłam z pomieszczenia gospodarczego mojej uwadze nie umknęło że Yoongi rozmawiał o czymś z Lukiem. Gdy się do nich zbliżyłam przestali rozmawiać.

-Luke, zostawiłam ci klucz na szafce. -kiwnęłam do przyjaciela i przeniosłam wzrok na Sugę który jak zwykle był trudny do odczytania.

Gdy wyszliśmy z baru Yoongi nabrał jakby więcej dobrego humoru i rozpoczął rozmowę. Opowiadał o dniu spędzonym w pracy i o tym jak strasznie zmęczony jest od kilku dni.
Jechaliśmy samochodem słuchając cichej muzyki z radia, a krople deszczu odbijały się od przedniej szyby. Gdy dojechaliśmy na miejsce zderzyłam się z rzeczywistością jaką był wielki dom.. albo willa? Tak czy inaczej do tanich mieszkań to TO nie należało.

-Co taka zdziwiona? -zaśmiał się wprowadzając mnie do środka.

-To jest jakieś muzeum czy budynek mieszkalny?

-To jest teraz mój dom. -powiedział z dumą ale gdy zauważył że na niego patrzę znów przybrał tą minę neutralności. Gdy tylko udało mi się ściągnąć buty zostałam przy atakowana przez Taehyunga.

-Whoa! Jest koleżanka Sugi! Fajnie cię widzieć. -przytulił mnie i uroczo się uśmiechnął. Przyznam że mogłabym częściej być tak witana.

-Idź precz kosmito. -wtrącił Yoongi.

-Ale dlaczego~ kiedy ja lubię Dagę.

-Idź podręczyć Jimina albo młodego.

-Daga, chcesz zobaczyć moją kolekcję plu...

-Tae! Daga jest.. n-na ten moment idziemy pracować nad moim kawałkiem więc proszę.. idź sobie. -złapał mnie za rękę i poprowadził w głąb mieszkania. Pomachałam do Tae i znów skierowałam wzrok na Sugę który nawet nie próbował się odwrócić.

-Zapraszam. -otworzył mi jakieś białe drzwi i weszliśmy do środka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro