Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27.

Minął miesiąc odkąd rodzice wrócili do Polski. Yoongi zaskoczył mnie swoją rodzinną odsłoną. Stał się taki ciepły i kochany, widziałam to już wcześniej, ale to było kierowane tylko w moją stronę. 

Jednak sielanka szybko się skończyła, bo zaczęłam podupadać na zdrowiu. Częste zawroty głowy, nudności i stany gorączkowe nie pozwalały mi cieszyć się z czegokolwiek. 
Siedzę na wolnym już trzeci dzień, sama bo Yoongi ma teraz dużo pracy w związku z nową piosenką, a na dodatek podpisał teraz jakieś nowe umowy i współpracuje z innymi artystami w jakimś projekcie. 

Kolejne zawroty głowy przy zmienianiu pozycji na łóżku dały się we znaki. Podsunęłam miskę pod gardło w razie konieczności i modliłam się żeby to się skończyło. 

Zimne poty zalały moje ciało a dłonie miałam skostniałe i lekko sine jakbym miała hipotermię. Nie miałam już siły więc chwyciłam telefon i wybrałam numer do Cukra.
Jeden sygnał.. drugi... trzeci.. i tak dopóki nie odezwała się poczta głosowa. 

-Wypomnę mu kiedyś te nieodebrane telefony. -warknęłam pod nosem i spróbowałam dodzwonić się do innych przyjaciół. Padło na Jina. 

-Halo? -niemożliwe, odebrał za pierwszym razem!

-Hej Jin, jesteś może zajęty?

-Aktualnie nic nie robię.. co jest dość dziwne. -zaśmiał się na koniec. -Czemu pytasz perełko?

-Wiesz co, nie mogę się dodzwonić do Sugi a pewnie jest bardzo zajęty. Mógłbyś kupić jakieś leki na przeziębienie i mi je dostarczyć? Bardzo źle się czuję od jakiegoś czasu.

-Mhm... A co ci jest dokładnie? -opisałam objawy szczegółowo żeby Jin wiedział jakie leki będą dla mnie najbardziej odpowiednie. W końcu to moja koreańska mama. -I jesteś pewna że to przeziębienie? -słyszałam w jego głosie nutkę zwątpienia. -Może powinnaś pojechać do szpitala? Dosyć długo masz te objawy.

-Nie Jin, nie przyjmą mnie, a ostatnio dużo pracowałam i teraz po prostu moje ciało mi za to dziękuje. 

-No dobrze, daj mi godzinkę i będę u ciebie. -po tych słowach wsparcia miałam wrażenie że się poryczę, bo w końcu poczułam że mam na kim polegać i jest ktoś kto wie o moim złym stanie zdrowia. 

-Dziękuję Jin. -siorbnęłam nosem i uśmiechnęłam się do telewizora.

-Nie masz za co. -po miłych słowach rozłączył się a ja odliczałam do przyjazdu przyjaciela. 


Błogi stan przed snem został przerwany przez dzwonek do drzwi. Podniosłam się na nogi i poczłapałam by wpuścić przyjaciela do mieszkania.

-Hejka.. -ku mojemu zaskoczeniu, Jin nie przyjechał sam. 

-Oh, Namjoon? Miło cię widzieć. -wpuściłam dwójkę do mieszkania i udaliśmy się do kuchni. Chłopcy mieli dwie pełne torby, które wydawały się być ciężkie. Usiadłam na krześle i poczułam ewidentnie zapach zupy. -Co ze sobą macie? -zapytałam ożywiona.

-Skoro leżysz i jesteś w tak złym stanie, to Namjoon wpadł na pomysł żeby zrobić ci najpotrzebniejsze zakupy. -ucieszył się Jin.

-Mamy dla ciebie jogurty, ser, chleb, kawę, mleko, trochę słodyczy i wziąłem paluszki słone jakbyś miała ochotę. -widziałam skupienie na twarzy Namjoona kiedy wymieniał skład swojej torby aby o niczym nie zapomnieć. 

-Jesteście niemożliwi. -westchnęłam.

-A no i nie miałem zbytnio czasu żeby samemu ci coś ugotować, więc zajechaliśmy do mojej ulubionej knajpki gdzie podają najlepszy ramen jaki można zjeść na mieście. -starszy Kim podał mi pod nos plastikowe opakowanie wypchane po brzegi tradycyjnym rosołem z jajkiem i kurczakiem. -Musisz jeść żeby wyzdrowieć. -ich troska o mnie wzruszyła mnie i to bardzo. Jestem zmęczona byciem samodzielną. Poczułam jak moje oczy robią się bardziej wilgotne niż zwykle.

-Czemu ty płaczesz? -przeraził się Namjoon.

-Ja nie płaczę. -miauknęłam i przetarłam oczy. Chłopcy wymienili się spojrzeniami i usiedli w kuchni razem ze mną aby dopilnować czy wszystko zjem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro