Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21.

Otworzyłam oczy szerzej z niedowierzania, a Yoongiemu zacisnęła się szczęka. 

-Witaj Dagmaro, miło cię widzieć po tylu latach. -chłopak zaczął rozmowę w języku polskim. 

-H-hej Kuba.. -wstałam i przywitałam się z chłopakiem. Jakub ucałował mnie w policzek i zajął wolne miejsce.

-Nie wie, że ślinianki powinien trzymać przy sobie? -Yoongi warknął po koreańsku, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

-Kuba, poznaj tego tutaj.. znajomego Dagmary. -kobieta wskazała na Sugę.

-Mamo, to mój chłopak, nazywa się Min Yoongi i byłabym wdzięczna gdyby rozmowa była w języku angielskim.

-Min Yoongi ta? -Kuba kiwnął do Koreańczyka w geście przywitania.

-Kuba, obawiam się, że będziesz musiał wrócić z nami sam. -westchnął tata, a mi ulżyło, że chociaż on zauważył że układam sobie życie.

-Czemu tak mówisz do chłopaka? Przecież jesteśmy tu jeszcze dwa tygodnie, to Daga może zmienić zdanie.

-Myślę, że Dagmara nie jest z tych osób które zmieniają decyzje. -wtrącił się Yoongi. -Znam Dagmarę i widzę jak wiele osiągnęła odkąd mieszka w Korei. Nie wiem czy będzie chciała teraz zrezygnować z tego co ma. 

-Mieć to ona ma rodziców i bogatą przyszłość. -skwitowała moja rodzicielka. Ojciec natomiast przyglądał się całej sytuacji.

-Wybacz, że się wtrącę... Yoongi. -zaczął chłopak z Polski. -Jestem prawnikiem z bardzo dobrej rodziny, znam polskie zwyczaje jak i język. Żyję w dobrych stosunkach z rodzicami Dagmary.. Co ty możesz jej zaoferować?

-Byś się wstydził! -nie wytrzymałam.

-Spokojnie. -zaczął Yoongi. Wszyscy w milczeniu czekali na to co ma do powiedzenia. 

Yoongi złapał moją rękę i kładąc ją na stole, splótł nasze palce uśmiechając się przy tym w stronę moich rodziców. 

-Niech mnie pan szlachetny rycerz prawnik posłucha. -lekko pochylił się nad stołem. -Po pierwsze, jestem producentem muzycznym, tekściarzem, raperem, idolem nie jednej dziewczyny na kuli ziemskiej ale pomimo tego, że mógłbym mieć każdą, to jednak kocham tylko i wyłącznie Dagmarę. Pomimo tego, że jesteśmy z innych światów to zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Kiedy usłyszałem jak śpiewa tylko umocniłem się w tym uczuciu. Tak, to prawda, nie znam polskiego, ale uczę się go systematycznie żeby Dagmara nie musiała się martwić takimi spotkaniami rodzinnymi. 

-Yoongi... -nie wierzyłam w to co mówi.

-Wiesz w ogóle co Dagmara lubi? Jakie ma zainteresowania albo czego chce w życiu? -widziałam na szyi Min'a żyłkę, która sugerowała że ciśnienie w jego żyłach skoczyło solidnie w górę. Nagle spojrzał się na moją matkę. -Tak, mam pieniądze. Mógłbym kupić tą restaurację i nie jeden lokal w Seulu. Mogę dać tej dziewczynie wszystko o co tylko poprosi, jednak... -zaczął głaskać moją dłoń i patrzeć na mnie. Yoongi miał takie iskierki w oczach kiedy widziałam go pierwszy raz w pubie. -Ona niczego ode mnie nie oczekuje. Pięknie śpiewa, wspaniale gotuje, świetnie sobie radzi i jest moim natchnieniem.

-Weź przestań. -zaśmiałam się czerwona ze wstydu. Yoongi puścił mi oczko i schylił się by zbliżyć się do Jakuba.

-A w łóżku niczego jej nie brakuje. -po tym zdaniu które z pewnością słyszeli moi rodzice wstał. -No.. my będziemy się zbierać. Musimy pozałatwiać jeszcze parę spraw, ale są państwo jeszcze kilka dni więc pewnie spotkamy się nie raz. Rachunek na mój koszt. -pociągnął mnie za sobą w stronę wyjścia.

-Yoongi.. -zaczepiłam go kiedy wyszliśmy z budynku. -Uczysz się polskiego? -chłopak prychnął pod nosem i popatrzył na mnie.

-Coś ty! Musiałem powiedzieć coś temu bucowi i twojej matce żeby w końcu się przymknęli. -wzruszył ramionami i uśmiechnął się w swój uwodzicielski sposób.

-Wiedziałam. -zaśmiałam się i wtuliłam w ramię Sugi.

-Jeszcze jakiś kretyn będzie mi do dziewczyny startował. Prawniczek prawiczek srawiczek. Żeby czasami się nie zdziwił jak mu tą szczękę wyparagrafuję z zawiasów. -jego bulwers był komiczny.

-Przecież to było zwykłe spotkanie z rodzicami Yoongi.

-Twoi rodzice nie są "zwykli". -otworzył oczy szerzej. -Aish... zmęczyłem się przez to spotkanie. Śpię dzisiaj u ciebie. 

-Jak pan sobie życzy. -pocałowałam policzek chłopaka i ruszyliśmy w stronę samochodu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro