°7
~>Rozmowa w cztery oczy<~
Pierwsze płatki kwiatów zaczęły wirować wokół mnie, gdy kroczyłem znaną mi parkową aleją. Byłem wniebowzięty tymi widokami. Czułem przepełniające mnie szczęście. Byłem zadowolony, że chociaż przez chwilę byłem sam ze sobą. Przez tę krótką chwilę poczułem się jak normalny mężczyzna, a nie gwiazda światowego formatu, bo sława to najbardziej szkodząca rzecz na świecie. Co prawda posiadam tysiące fanów, ale co z tego, jak oni znikają i pojawiają się. Nie zdążę się obrócić, a widzę następną osobę. I tak mam cały czas.
Widzę ją! Siedzi na ławce przy stawie. Chciałbym krzyknąć do niej, ale z całą pewnością wystraszyłaby się. Nie chciałbym być powodem jej leku. Seojung to krucha istotka i trzeba ją chronić. Ona jest jak szkło. Wrażliwa na wszystko.
Gdy podszedłem bliżej zauważyłem bukiet na jej kolanach. Dostała go od innego mężczyzny? Czy dziewczyna ma już ukochanego? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nic nie wiem o Seojung. Tak naprawdę wiem może ¼ wszystkiego. A może dziewczyna ma męża?
-Cześć Seojung - przywitałem się grzecznie. - Mogę usiąść?
-Hej Jin usiądź - poklepała miejsce obok siebie, a ja przysiadłem opierając się o oparcie ławki. - Piękna pogoda, prawda?
-Jest bardzo ciepło - odpowiedziałem zastanawiając się skąd dziewczyna wie, że jest ładnie, skoro nie widzi.
-Czuje to Jin. Czuje promienie słońca, które ogrzewają moją skórę i przeczuwam, że musi być ładnie, bo w parku jest naprawdę dużo osób - odpowiedziała na moje nieme pytanie po czym uniosła bukiet bliżej swojej twarzy i powąchała kwiaty.
-Piękny bukiet - rzekłem urzeczony jego urokiem. - Dostałaś od kogoś?
-Tak... - odpowiedziała, a mój uśmiech zgasł. - Od mamy, żebym zaniosła go bratu na cmentarz.
-Miałaś brata? - zapytałem zaskoczony.
-Tak, ale już dawno nie żyje...był mały, kiedy odszedł. Ja też byłam mała. Między nami było dwa lata różnicy. On był starszy - odpowiedziała miętoląc płatki kwiatów w dłoni.
-Był bardzo mały?
-Mama mówi, że miał 5 lat, kiedy odszedł...miał wypadek w domu. Spadła na niego szafa... - odpowiedziała, a jej uśmiech gasł z każdym wypowiedzianym słowem.
-Może zaprowadzę cię tam? - zaproponowałem po czym wstałem z ławki, a dziewczyna zrobiła to samo.
-Znowu ratujesz mnie Jin...jak ja ci się kiedyś odwdzięczę? Tyle dla mnie zrobiłeś...- spojrzałam na nią, po czym do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Wziąłem ją pod rękę tak jak ostatnio i zapytałem prosto z mostu.
-Opowiedz mi o swojej rodzinie? - wiedziałem, że ten pomysł jest z lekka ryzykowny, ale miałem nadzieję, że jednak mimo wszystko dziewczyna powie czy jest w związku czy jednak nie.
-Tylko wtedy, gdy sam opowiesz o swojej, obiecujesz? - zapytała patrząc przed siebie i zacisnęła mocniej uścisk tym samym przytulając się do mnie szczelniej.
-Obiecuję - przyrzekłem po czym dziewczyna ufnie oparła swoją głowę o moje ramię.
-Mieszkam z mamą i tylko ją mam. Mój tata umarł kilka lat temu - zaczęła. - mam też dużo wujków i kuzynostwa, ale nie mam z nimi kontaktu.
-A mąż? - zapytałem, a dziewczyna zaśmiała się na głos.
-Raczej nikt, by nie chciał niewidomej żony Jin i ty na pewno też nie - rzekła, po czym zaprzeczyłem jej słowom.
-To nie prawda...gdybym pokochał taką osobę, to na pewno chciałbym ją jako żonę - odpowiedziałem pewnie, a dziewczyna oblała się krwisto czerwonym rumieńcem.
-Co prawda kiedyś miałam narzeczonego, ale zostawił mnie po wypadku...- wyznała, a ja ze złości ścisnąłem dłoń w pięść.
-Nie złość się Jin on już jest przeszłością - odnalazła mój nadgarstek i delikatnie go pogłaskała. - On był dupkiem i cieszę się, że odszedł.
-No, ale jak tak można zostawić ukochaną osobę? Niepełnosprawność to nie jest choroba - powiedziałem, a dziewczyna zarumieniła się po raz kolejny.
-Jin pierwszy raz to od kogoś usłyszałam - zatrzymała się i przytuliła mocno do mojego torsu. Zaskoczony nie wiedziałem co mam zrobić, więc objąłem ją delikatnie, by nie zrobić jej krzywdy. Uśmiechnąłem się błogo i oparłem głowę o jej małe ramię. - Cieszę się, że cię poznałam Jin. Rozumiesz mnie jak nikt inny.
-Ja też się cieszę, że cię poznałem Seojung...- odsunąłem się od niej i poprawiłem włosy, które przykleiły się do jej twarzy. - Idziemy dalej?
-Tak - uśmiechnęła się i zaczęła machać bukietem na prawo i lewo. Czy ja jestem normalny? Wyobraziłem sobie ją z bukietem ślubnym. Takim ślicznym białym, ale małym, bo nie wszystko co wielkie musi być lepsze.
-Teraz twoja kolej Jin - rzekła dziewczyna budząc mnie z zamyślenia.
-A no tak...- mruknąłem cicho pod nosem. - Mam starszego brata, a rodzice mają restaurację. Dziadków co prawda już nie mam, ale odwiedzam ich na cmentarzu, gdy tylko jestem w rodzinnym mieście. Bardzo mi ich brakuje - odpowiedziałem dziewczynie.
-A druga połówka? - zapytała speszona.
-Aktualnie nie posiadam, ale...mam jedną na oku - wyznałem szczerze i poczułem jak dziewczyna poluźniła uścisk. Jej twarz zrobiła się smutna. Nawet przez chwilę pomyślałem, że zaraz się popłacze...czy to możliwe?
Seojung jest smutna z tego, że powiedziałem, że mam kogoś na oku?
Odwróciłem ją nagle w swoją stronę i musnąłem jej policzek swoimi ustami.
-Uwierz mi tutaj nie chodzi o inną dziewczynę. Nie ma innej prócz ciebie - wyznałem szczerze czym zaskoczyłem dziewczynę. Seojung zastygła. Nie wiedziała co ma powiedzieć, więc stała nieruchomo. Chyba ją zaskoczyłem.
***
Jestem dość aktywna nie?
Dziwię się tylko, że potrafię pogodzić dietę z gotowaniem, hobby i pisaniem. Chyba potrafię zagospodarować sobie czas.
Wczoraj i dziś piekłam bułeczki, ktoś chce?
Nawet dobre wyszły ~słowa mojego starszego brata.
A i zapomniałam...od 3 dni nie wstawiam relacji do pamiętniczka. Chyba muszę to nadrobić xd
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro