Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°3

~>Spacer<~


Park o tej porze roku był naprawdę śliczny. Kwiaty dookoła kusiły zapachem. Drzewa kołysały się, a biegnące dookoła małe zwierzątka dodawał uroku. Stanąłem na moment i wsłuchałem się w dźwięk śpiewających ptaków. Ich świergot przypomniał mi moje dzieciństwo i wakacje, które kiedyś spędziłem na wsi u dziadków. Wtedy zauważyłem ją siedzącą na ławce. Była piękna jak zawsze. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, żeby nie podchodzić. 

-Przecież zrobię jej krzywdę! - krzyknąłem na siebie w myślacha, ale jednak postanowiłem zaryzykować i ciągle patrząc na nią kierowałem się w jej stronę. 

-Seojung? - dziewczyna podskoczyła na dźwięk swojego imienia i szybko spojrzała w kierunku mojego głosu. Wstała i widać było, że chce do mnie podejść, ale nie wie gdzie stoję. Sam podszedłem do niej, a ona czując moja obecność przytuliła się do mnie na przywitanie. Może ten uścisk trwał kilka sekund, ale zdążyłem poczuć, że w jej ramionach odzyskałem spokój i ciepło, które czułem tylko, gdy byłem w ramionach swoich rodziców. Żałowałem, że trwał on tak krótko. 

Widziałem, że Seo wyciąga laskę, ale powstrzymałem ją. 

-Muszę ją rozłożyć, bo inaczej nie będę mogła iść - wyjaśniła szybko i znowu podjęła kolejną próbę, ale złapałem ją za rękę i przełożyłem ją przez łokieć, by szła wtulona w moje ramię. 

-Poprowadzę cię i będę mówił Ci wszystko to co widzę. Wtedy będzie Ci prościej sobie to wyobrazić - uśmiechnąłem się do dziewczyny i poprawiłem odstający kosmyk jej włosów z twarzy. Ruszyliśmy rozmawiając na wszystkie tematy. Zdałem sobie sprawę z tego, że z nią dogaduje się lepiej, niż z resztą zespołu. Wiele nas łączy, a poza tym myślę, że zakochałem się w niej. Spojrzałem na jej rumianą twarz i nagle nabrała mnie chęć, by dotknąć jej policzka. Jednak powstrzymałem się i odwróciłem wzrok w stronę, którą zmierzaliśmy. 

-Po lewej stronie jest rząd wierzb, a po prawej krzewy na, których rosną białe kwiaty. Nie znam ich nazwy..przepraszam…- dziewczyna oparła się głową o moje ramię. Czułem się tak dobrze przy niej. 

-Nie ważne są nazwy - uśmiechnęła się. - wystarczy, że opiszesz mi wygląd. Mam dobrze rozwiniętą wyobraźnię. 

-Potrafisz wyobrazić sobie wszystko czego nie widzisz? - zapytałem gładząc dłoń dziewczyny. 

-Tylko to co znam. Wiesz co sobie teraz wyobrażam? 

-Co takiego? - jednak w mojej głowie było jedno zdanie "powiedz, że nasz związek, no powiedz to!" 

-Grającego skrzypka - odpowiedziała rozmarzona. 

-Skrzypka? - zapytałem zaciekawiony. 

-Tak! Bo zawsze marzyłam, by nauczyć się grać no, ale widzisz w jakim stanie jestem - wzdychnęła zawiedziona, ale zaraz potem uśmiechnęła się jakby sztucznie chcąc pokazać, że wcale ją to nie rusza. Zrobiło mi się po prostu przykro, kiedy zobaczyłem jej minę. Chciałbym dać jej wszystko, bo na to zasługuje. Chciałbym, by była szczęśliwa. 

Pogłaskałem ją po dłoni, a moje serce zaczęło wyrywać mi się z klatki piersiowej. Otoczenie i inni ludzie nie interesowali mnie. Teraz w mojej głowie jak i sercu znajdowała się mała szatynka o niebieskich oczach. 

-Jin? - zapytała odwracając głowę w moją stronę. - Czemu nic nie mówisz? 

-Zamyśliłem się…- odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Pomyślałem jak dziewczyna cudownie wygląda na tle kwiatów. 

-A o czym? - ciągnęła mnie za język. Nie chciałem, by poznała prawdę. Jeszcze się zniechęci do mnie i stracę ją na zawsze. Nie mogę dopuścić do tego. 

-Jak nazywa się kwiat, który wygląda jakby był wazonikiem na wodę? 

-Chodzi ci o tulipana? - zaśmiała się słysząc moje porównanie. 

-Tak! Tulipany! One akurat rosną po twojej stronie i wyglądają naprawdę ślicznie. Są koloru czerwonego i lekko kołyszą się pod wpływem wiatru - opisałem wygląd przypadkowych kwiatów, które na pewno nie były tulipanami. 

-Chciałabym ich dotknąć..- rzuciła dziewczyna i już miała puścić moje ramię, gdy pociągnąłem ją w nieznanym kierunku. Nie chciałem by dowiedziała się, że skłamałem. 

-Jin? - zapytała skołowana. 

-Tam dalej są róże - odpowiedziałem szybko. 

-Jin stój - nagle dziewczyna zatrzymała się i byłem zmuszony zrobić to samo. - Chciałam Ci podziękować. 

-Za co? - byłem zdziwiony. Przecież to ja powinienem jej dziękować. Ona wniosła swoją obecnością tyle światła i radości do mojego życia. 

-Że chronisz mnie i spędzasz czas ze mną… - wyciągnęła ramiona przed siebie i zaczęła szukać czegoś. Gdy dotknęła mojego ramienia przytuliła się do mnie opierając policzek na moim mostku w klatce piersiowej. Objąłem ją ramionami. Ona była tak mała w moich objęciach. Taka drobna, gdy przyciskała swoje małe ciało do mojego. Tak bardzo nie chciałem jej wypuszczać. 

-To ja dziękuję - odsunąłem się i ucałowałem czoło dziewczyny. Ona zarumieniona odwróciła wzrok i dotykiem wyszukała moją dłoń. Jednak tak jak wcześniej przełożyłem jej rękę przez moje ramię i poprawiłem grzywkę. Zadowolony ruszyłem z dziewczyną co chwilę patrząc na jej uroczy, nieśmiały uśmiech. Między nami na pewno zaczynało iskrzyć i obydwoje to czuliśmy. 

***

Wiem, że rozdziały miały być co sobotę, ale miałam kryzys twórczy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro