Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52.

Wino które zamówił mój mężczyzna zaczynało mi szumieć w głowie kiedy dolewał mi końcówkę butelki do lampki.

-Jesteś niesamowita. -zaśmiał się widząc że polskie korzenie nie są jednak tylko legendą.

-Przestań. Doskonale wiem że sam lubisz sobie wypić i to pewnie o wiele więcej ode mnie. -zaśmiałam się ukazując ząbki.

-Nie tylko w tym się dopasowaliśmy. -powiedział i wpatrywał się we mnie jak w swoją dumę.

-Nie patrz tak na mnie. -czułam jak rumieniec zalewa moją twarz.

-Chciałbym, ale nie potrafię inaczej. -westchnął pomrukując i zabrał niesforny lok z mojej twarzy za ucho. -Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Próbowałem jakoś żyć z dnia na dzień kiedy zniknęłaś..

-Jimin.. zapomnijmy o tym chociaż na chwilę.

-Nie mogę, żeby pamiętać jak bardzo mi na tobie zależy. -jego oczy lśniły pełne łez, jednak ani jedna nie spłynęła po poliku chłopaka.

-Chim Chim.. -przygryzłam wargę i złapałam jego policzek lekko przejeżdżając po nim kciukiem. Chłopak złapał moją dłoń tak jakby nie chciał tracić ze mną kontaktu cielesnego w tym momencie. -Kocham cię i nic tego nie zmieni. Nie becz bo ja się zaraz rozryczę i wyproszą nas z restauracji. -zaśmiałam się.

-Niech robią co chcą. -wzruszył ramionami i usiadł prosto. -Kocham cię. -mrugnął okiem i uśmiechnął się patrząc w stronę kelnerki która nas obsługiwała.

Time skip
Ziuuuuuuuu

Już dawno bylibyśmy w domu gdyby nie korek który powstał w ułamku sekundy.

-Aish... mogłem pojechać inną drogą. -chłopak zaczynał się denerwować.

-Nie denerwuj się. Przecież nic złego się nie stało. -pod wpływem mojego dotyku, ciało Jimina lekko się rozluźniło. Chłopak zdjął dłoń z kierownicy i położył ją na moim udzie głaszcząc je. Gęsia skórka wywołana dotykiem męskiej dłoni, od dawna nie była dla mnie tak kojąca jak w tym momencie.
Park to zauważył i zaczął trochę odważniej masować moją nogę i pewnie „czystym przypadkiem" zahaczył palcem o moje miejsce intymne. Poczułam nagły skurcz mięśni w udach i na plecach. Zaczęłam się peszyć tą sytuacją.

-Dalej się stresujesz? -mruknął rozglądając się po lusterkach. Ja jednak nie chciałam dalej ciągnąć tej rozmowy więc tylko patrzyłam przez okno zła na siebie że mimo upływu czasu, ja wciąż nie potrafiłam normalnie podchodzić do spraw intymnych z mężczyznami. -Kochanie..? -zapytał melodyjnie próbując przywrócić mój wcześniejszy dobry humor. -Hej, mała. -uszczypnął mnie w ramię.

-Ała! -potarłam bolące ramię. -Mała to jest twoja pała. -warknęłam cicho pod nosem na co Jimin tylko się zaśmiał.

-Nie powiedziałbym tak. -zaczął kręcić głową na boki ale pomimo tego że na zewnątrz było już ciemno, widziałam lekki strach w oczach Jimina. -Wiesz.. -zaczął nieco poważniejszym tonem. -Ja też się boję. -spojrzałam na skupionego Parka który patrzył tylko na drogę by bezpiecznie dotrzeć do domu.

-Czego się boisz?

-Boję się, że zrobię coś źle przez co mnie znienawidzisz.. z drugiej strony mam obawy że nie podołam wymaganiom takiej kobiety jak ty i nie mówię o tobie w tym negatywnym znaczeniu.. -na chwilę zapanowała między nami cisza. -Nie chcę zrobić niczego, przez co mógłbym cię w jakikolwiek sposób zranić.

-Jimin.. -miałam wrażenie że sumienie zaczyna mnie przygniatać chociaż nic złego raczej nie zrobiłam. Położyłam dłoń na tej która należała do chłopaka i splotłam nasze palce razem. -Wiem że nie chcesz mnie zranić. Nie musisz się mnie bać. -zaśmiałam się. Chłopak nic nie mówiąc wziął nasze dłonie i przyłożył sobie do ust, całując wierzch mojej.

Gdy dojechaliśmy pod dom siedzieliśmy w totalnej ciszy w samochodzie.

-Dziękuję że zgodziłaś się spędzić ze mną popołudnie. -zaczął przerywając ciszę.

-To ja dziękuję. Dawno się tak dobrze nie bawiłam.... Jimin..?

-Hm? -zerknął na mnie.

-M-może wejdziesz na chwilę? -zapytałam miętoląc ramiączko od kombinezonu. Nie uszło to uwadze Jimina. Widział że stresuję się tą chwilą więc wziął głęboki oddech.

-Jesteś pewna? Wydajesz się być zmęczona po dzisiejszym dniu.. -ciągnął jakby nie chciał mnie do niczego zmuszać.

-Proszę. -przerwałam mu. Jimin wpatrywał się we mnie jakby próbował rozgryźć teraz moje myśli.

-Okej. -mruknął i oboje opuściliśmy samochód.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro