Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.

Weszliśmy do sali gdzie był zespół.

-Jimin do cholery? -Namjoon wyglądał na naprawdę złego. -Dzwonimy do ciebie, piszemy, a ty znikasz bez słowa. Ogarnij się. -zjechał z tonu gdy zobaczył że też tu jestem. -M..Milena, jak się czujesz?

-Czyli już wiecie?.. -bąknęłam pod nosem. -Już jest dobrze. Lekarze mówią że mój stan jest stabilny. -Namjoon przytulił mnie, czym bardzo mnie zaskoczył jednak powstrzymałam odruch odpychania od siebie ludzi.

-Wszyscy się martwiliśmy. -podszedł Jhope.

-Niepotrzebnie. -uśmiechnęłam się do chłopców i spojrzałam na Jimina. Wyglądał jak zbity pies.. może to moja wina że znikał?

-Jimin, z tobą pogadamy w dormie. -Jhope wyglądał jakby próbował wspierać przyjaciela pomimo wielu wrażeń jakie ostatnio nasza dwójka przechodziła.

-Chłopaki nie gniewajcie się na Jimina. -od razu wszyscy przykuli swoją uwagę na mnie. -Przez ostatnie dni Jimin bardzo mi pomagał. -złapałam dłoń chłopaka. -Jeśli macie kogoś winić za nieobecność Chima albo jego brak formy.. to ja. Mnie powinniście winić.

-Milena ja..

-Nie Jimin. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje winy. -chłopcy stali wryci w podłogę jakby zobaczyli ducha.

-No.. wiesz.. T-to nie twoja wina.. -Namjoon zaczął się jąkać, a Jimin chyba poczuł się pewniejszy, bo uścisnął moją dłoń.

Przez resztę dnia siedziałam w sali gdzie chłopcy ćwiczyli układy taneczne i śpiewali, dobrze się przy tym bawiąc.. dokładnie tak, jakby już nie byli źli na Jimina.

**

-Dzięki za podwózkę chłopaki.

-Nie ma za co. -uśmiechnął się Jin.

-Tylko mi tam chłopaka nie pobijcie w dormie.

-Postaramy się nie zniszczyć mu buźki. -dodał Yoongi. Jimin udawał przerażenie ale mimo wszystko posłał mi buziaka i odjechali.
W domu czekała mnie miła niespodzianka.

-B..babcia?

-Witaj.. -kobieta stała o własnych siłach w korytarzu i rozłożyła szeroko ręce.

-Oh babciu.. -wpadłam w ramiona staruszki. -Ale jak to się stało? Tak nagle wyzdrowiałaś?

-No widzisz? Musiałam wyzdrowieć, bo ktoś musi ci robić herbatę i piec przeróżne ciasta. -trąciła mnie palcem w czubek nosa. W radosnej atmosferze spędziłam z babcią na rozmowach tak, jak wcześniej.

***

Minął już jakiś czas odkąd wszystko wróciło do normy. Babcia odzyskała siły i potrafiła samodzielnie wykonać wiele czynności, a Jimin powrócił na właściwe tory kariery i współpracy z przyjaciółmi... no a ja wciąż byłam bez pracy....
Rodzina tego gwałciciela próbowała się ze mną skontaktować poprzez jakieś kwiaty i inne prezenty, ale zostawiłam to za sobą i nie miałam zamiaru nikomu nic wybaczać ani wypominać.


Siedziałam właśnie w kawiarni i czekałam na mojego Jimina przeglądając wszelkie plotki fanów na jego temat. Wcześniej jakoś nie zagłębiałam się w te tematy, a tu okazuje się, że BTS i ARMY mają swój własny słownik. 

-Jibooty.. -zaśmiałam się pod nosem widząc zgrabny tyłek w telefonie, który należał do Jimina.

-Hej kochanie. -niespodziewanie usiadł przede mną. Jak zwykle zabiegany, zsapany i pozasłaniany z każdej strony, tylko po to aby nikt go nie poznał.  Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podsunęłam mu swój talerz z naleśnikiem.

-Smacznego misiu. -powiedziałam kładąc telefon ekranem do dołu.

-To dla mnie? -zdziwił się i rozejrzał dookoła czy może zdjąć maskę.

-No tak. Musisz dużo jeść żeby potem dumnie wypinać swoje Jibooty. -starałam się brzmieć poważnie, ale uśmiech bezczelnie przedzierał się na moje usta. Jimin siedział trochę zdezorientowany, jednak szybko zamienił to w cudowny uśmiech i przymknięte oczka.

-Czyżbym miał nową ARMY?

-Na własność. 

-Serio? -rzucił mi zboczonym spojrzeniem.

-Jak tam w wytwórni?

-W porządku, ale jest mały problem.

-Jaki?

-Wizażystka Jhopa odeszła z pracy.

-Ojej, coś się stało?

-Nie dogadywali się no i ona jeszcze zaszła w ciążę, więc zrezygnowała z pracy. -Jimin powoli konsumował naleśnika wiercąc mi dziurę w głowie swoim spojrzeniem.

-Co się tak gapisz? Mam coś na twarzy? -uśmiechnęłam się.

-Myszko, czy ty znalazłaś już sobie pracę?

-Coś niby znalazłam, ale boję się rozmowy..

-Nie szukaj.

-Co? Niby dlaczego?

-Pogadam z szefem.. Może chciałabyś być wizażystką Hobiego? Znasz się na modzie jak każda dziewczyna, ładnie malujesz no i znasz się na tych wszystkich kosmetykach. -gdy to powiedział moje serce zabiło mocniej.

-Myślisz że dałabym radę??

-No pewnie. Moglibyśmy spędzać więcej czasu razem. -Jimin zakrył moją dłoń swoją i lekko uścisnął. -Chciałabyś pracować z nami?

-Głupie pytanie, oczywiście że tak. -zaśmiałam się i pozwoliłam Jiminowi dokończyć naleśnika.



--------------------------------

Witam, wiem że to krótki rozdział i trochę mało akcji się dzieje, ale na początek myślę że starczy hah

Niebawem nowe rozdziały, może dodam trochę pikanterii?.. nwm, tak czy siak będzie duuużo Dżema i głównej bohaterki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro