33.
Weszliśmy do sali gdzie był zespół.
-Jimin do cholery? -Namjoon wyglądał na naprawdę złego. -Dzwonimy do ciebie, piszemy, a ty znikasz bez słowa. Ogarnij się. -zjechał z tonu gdy zobaczył że też tu jestem. -M..Milena, jak się czujesz?
-Czyli już wiecie?.. -bąknęłam pod nosem. -Już jest dobrze. Lekarze mówią że mój stan jest stabilny. -Namjoon przytulił mnie, czym bardzo mnie zaskoczył jednak powstrzymałam odruch odpychania od siebie ludzi.
-Wszyscy się martwiliśmy. -podszedł Jhope.
-Niepotrzebnie. -uśmiechnęłam się do chłopców i spojrzałam na Jimina. Wyglądał jak zbity pies.. może to moja wina że znikał?
-Jimin, z tobą pogadamy w dormie. -Jhope wyglądał jakby próbował wspierać przyjaciela pomimo wielu wrażeń jakie ostatnio nasza dwójka przechodziła.
-Chłopaki nie gniewajcie się na Jimina. -od razu wszyscy przykuli swoją uwagę na mnie. -Przez ostatnie dni Jimin bardzo mi pomagał. -złapałam dłoń chłopaka. -Jeśli macie kogoś winić za nieobecność Chima albo jego brak formy.. to ja. Mnie powinniście winić.
-Milena ja..
-Nie Jimin. Trzeba brać odpowiedzialność za swoje winy. -chłopcy stali wryci w podłogę jakby zobaczyli ducha.
-No.. wiesz.. T-to nie twoja wina.. -Namjoon zaczął się jąkać, a Jimin chyba poczuł się pewniejszy, bo uścisnął moją dłoń.
Przez resztę dnia siedziałam w sali gdzie chłopcy ćwiczyli układy taneczne i śpiewali, dobrze się przy tym bawiąc.. dokładnie tak, jakby już nie byli źli na Jimina.
**
-Dzięki za podwózkę chłopaki.
-Nie ma za co. -uśmiechnął się Jin.
-Tylko mi tam chłopaka nie pobijcie w dormie.
-Postaramy się nie zniszczyć mu buźki. -dodał Yoongi. Jimin udawał przerażenie ale mimo wszystko posłał mi buziaka i odjechali.
W domu czekała mnie miła niespodzianka.
-B..babcia?
-Witaj.. -kobieta stała o własnych siłach w korytarzu i rozłożyła szeroko ręce.
-Oh babciu.. -wpadłam w ramiona staruszki. -Ale jak to się stało? Tak nagle wyzdrowiałaś?
-No widzisz? Musiałam wyzdrowieć, bo ktoś musi ci robić herbatę i piec przeróżne ciasta. -trąciła mnie palcem w czubek nosa. W radosnej atmosferze spędziłam z babcią na rozmowach tak, jak wcześniej.
***
Minął już jakiś czas odkąd wszystko wróciło do normy. Babcia odzyskała siły i potrafiła samodzielnie wykonać wiele czynności, a Jimin powrócił na właściwe tory kariery i współpracy z przyjaciółmi... no a ja wciąż byłam bez pracy....
Rodzina tego gwałciciela próbowała się ze mną skontaktować poprzez jakieś kwiaty i inne prezenty, ale zostawiłam to za sobą i nie miałam zamiaru nikomu nic wybaczać ani wypominać.
Siedziałam właśnie w kawiarni i czekałam na mojego Jimina przeglądając wszelkie plotki fanów na jego temat. Wcześniej jakoś nie zagłębiałam się w te tematy, a tu okazuje się, że BTS i ARMY mają swój własny słownik.
-Jibooty.. -zaśmiałam się pod nosem widząc zgrabny tyłek w telefonie, który należał do Jimina.
-Hej kochanie. -niespodziewanie usiadł przede mną. Jak zwykle zabiegany, zsapany i pozasłaniany z każdej strony, tylko po to aby nikt go nie poznał. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podsunęłam mu swój talerz z naleśnikiem.
-Smacznego misiu. -powiedziałam kładąc telefon ekranem do dołu.
-To dla mnie? -zdziwił się i rozejrzał dookoła czy może zdjąć maskę.
-No tak. Musisz dużo jeść żeby potem dumnie wypinać swoje Jibooty. -starałam się brzmieć poważnie, ale uśmiech bezczelnie przedzierał się na moje usta. Jimin siedział trochę zdezorientowany, jednak szybko zamienił to w cudowny uśmiech i przymknięte oczka.
-Czyżbym miał nową ARMY?
-Na własność.
-Serio? -rzucił mi zboczonym spojrzeniem.
-Jak tam w wytwórni?
-W porządku, ale jest mały problem.
-Jaki?
-Wizażystka Jhopa odeszła z pracy.
-Ojej, coś się stało?
-Nie dogadywali się no i ona jeszcze zaszła w ciążę, więc zrezygnowała z pracy. -Jimin powoli konsumował naleśnika wiercąc mi dziurę w głowie swoim spojrzeniem.
-Co się tak gapisz? Mam coś na twarzy? -uśmiechnęłam się.
-Myszko, czy ty znalazłaś już sobie pracę?
-Coś niby znalazłam, ale boję się rozmowy..
-Nie szukaj.
-Co? Niby dlaczego?
-Pogadam z szefem.. Może chciałabyś być wizażystką Hobiego? Znasz się na modzie jak każda dziewczyna, ładnie malujesz no i znasz się na tych wszystkich kosmetykach. -gdy to powiedział moje serce zabiło mocniej.
-Myślisz że dałabym radę??
-No pewnie. Moglibyśmy spędzać więcej czasu razem. -Jimin zakrył moją dłoń swoją i lekko uścisnął. -Chciałabyś pracować z nami?
-Głupie pytanie, oczywiście że tak. -zaśmiałam się i pozwoliłam Jiminowi dokończyć naleśnika.
--------------------------------
Witam, wiem że to krótki rozdział i trochę mało akcji się dzieje, ale na początek myślę że starczy hah
Niebawem nowe rozdziały, może dodam trochę pikanterii?.. nwm, tak czy siak będzie duuużo Dżema i głównej bohaterki <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro