Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32.

Sami wybraliście los głównej bohaterki..

_______________________________________
-Jesteś gotowa?

-Jimin.. to dosyć intymny test. -zaśmiałam się nerwowo.

-Wiem, ale też to przeżywam. -teatralnie złapał się za głowę.

-Bardzo śmieszne. -przymrużyłam oczy i wzięłam patyczek do rąk. Jimin zatrzymał mnie i złapał za ramiona.

-Słuchaj.. nieważne jaki będzie wynik i tak nic się między nami nie zmieni.

-Łatwo ci mówić. To nie ty wymiotujesz kilka razy dziennie. -z mojego oka polała się łza.

-Słuchaj.. nawet jeśli okazałoby się, że będziesz w tej ciąży... -jego oczy się zaszkliły. -To jestem w stanie wziąć rolę ojca na siebie.

-Ale Jim...

-Nie.. słuchaj, kocham cię i ciężko mi z tym że musisz przez to wszystko przechodzić sama. Nawet nie wiesz jak źle mi z faktem, że nie mogę ci pomóc. Jedyne co teraz potrafię to tylko stać i przypatrywać się całej tej chorej sytuacji.

-Oh Jimin.. -po moim policzku znów zleciała łza. Tym razem nie była to oznaka żalu. -Ty już wiele dla mnie zrobiłeś.

-To prawda. -wtrącił się lekarz, który właśnie podchodził do naszej dwójki. -Witam panie Park, panno Lee. -ukłonił się w naszą stronę. -Rozmawiałem z psychologiem i jest pod wrażeniem stanu psychicznego panny Lee.

-To znaczy? -zapytał Jimin.

-Że tak dobrze poradziła sobie z tym jakże traumatycznym przeżyciem. Obstawiamy że w dużej mierze to właśnie pan Park się do tego przyczynił.

-Też tak uważam. -lekko uśmiechnęłam się do chłopaka.

-Poprzez bycie w stałym kontakcie z meżczyzną, który nie ranił podupadłej psychiki panny Lee spowodowało, że podświadomie szybciej poradziła sobie z odrazą i lękiem do płci przeciwnej. -lekarz strzelił długopisem. -Czy badanie zostało już wykonane?

-No właśnie idziemy. -odparł Jimin.

-My? -uniosłam brew.

-Panie Park... panna Lee już sobie poradzi bez pana obecności. -lekarz uśmiechnął się na widok desperacji Jimina i puścił mnie w drzwiach od łazienki.

Weszłam do damskiej łazienki i otworzyłam drzwi od kabiny.

-No dobra.. raz się żyje. -usiadłam i poprawnie wykonałam test.

Z trzęsącymi się rękoma czekałam na pojawienie się jakiegokolwiek znaku.

Jest...

Wyszłam w milczeniu na korytarz i od razu naskoczył na mnie Jimin.

-I co? Jak wyszedł test? -pomachałam mu testem przed twarzą, a mój kącik ust uniósł się w górę.

-Nie jestem w ciąży.

-Boże.. -odetchnął Chim i przytulił mnie na tyle mocno że zaczęłam dusić się jego koszulką.

Udaliśmy się do gabinetu mojego lekarza i oznajmiłam z ulgą że ciąży nie ma.

-Ale doktorze.. to skąd ciągłe złe samopoczucie Mileny? Mówiła że zdarzają jej się wymioty. -wyrwał się Jimin. Lekarz poprawił okulary na nosie i oparł się wygodnie o krzesło.

-Podejrzewam, że wywołane jest to na tle nerwowym i ciągłym strachu przed ciążą. Możliwe że była panienka bliska ciąży urojonej, a czasami zdążają nam się takie przypadki. -lekarz czule uśmiechnął się w moim kierunku i dał jakiś zapisany świstek. -Skoro nie jesteś w ciąży to te leki będą odpowiednie żebyś nie wpadała już w stany lękowe i mogła spokojnie spać.

-Bardzo dziękuję.

-Powodzenia. -lekarz odprowadził nas do drzwi, a ja mogłam już zamknąć ten koszmarny rozdział w moim życiu.

-To co chcesz robić? -zapytał Jimin łapiąc mnie za rękę gdy opuszczaliśmy szpital.

-Co ja chcę? -uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na słońce wychodzące zza deszczowych chmur. -Jedźmy coś zjeść. Umieram z głodu. -na to Jimin wybuchł śmiechem.

-Zgadzam się. Ostatnio mi cię ubyło tu i ówdzie. -klepnął mnie w pośladek, a ja jedynie próbowałam się powstrzymać od strzelenia mu w czerep.

-Sugerujesz mi coś?

-Mówię tylko, że wyglądasz jak wieszak z wyprzedaży garażowej. -uśmiechnął się i dał mi buziaka w czoło.

-To był komplement? -sama nie wiedziałam jak mam to odebrać, bo powiedział to tak czule jakby serio chciał mi powiedzieć komplement.

-Kocham cię. -zaśmiał się i otworzył mi drzwi do auta.

Jechaliśmy do ulubionej restauracji Jimina, która była niedaleko wytwórni. Zauważyłam, że jego telefon wibrował więc wzięłam go by odebrać za kierowcę.

-Nie zdążyłam. Wybacz.

-Nie szkodzi. -próbował zabrać mi telefon, jednak coś mi nie pasowało.

-Jimin..? Czternaście połączeń nieodebranych?! Kto do ciebie tyle dzwonił?

-To nic takiego. -nie dawałam za wygraną. Dzwonili wszyscy z którymi Jimin pracuje, włączając w to jego menadżera.

-Jak to nic takiego? O nie kochany. Nie pojedziemy na jedzenie dopóki nie zobaczę, że twoja kariera w wytwórni jest w dobrych relacjach z resztą. -Jimin pokręcił głową jakby chciał się kłócić. Już miał się odezwać, gdy uniosłam palec uciszając go. -Nawet nie próbuj mi się sprzeciwiać. -zagroziłam i usiadłam naburmuszona.

-Oho.. Milenka wróciła. -burknął pod nosem i zmienił pas ruchu w kierunku wytwórni.
Już po kilku minutach byliśmy na miejscu.

-Mogę wejść z tobą?

-Poczekaj. -Chim podszedł do ochroniarzy i z nimi zagadał, a ja w tym czasie odebrałam kolejne połączenie przychodzące na telefon chłopaka.

-Halo?

-Jimin pało gdzie ty jesteś?! -od razu poznałam tą irytację.

-Cześć Namjoon.

-M...Milena?

-Tak, to ja.

-Gdzie jest Jimin?

-Właśnie przywiozłam go pod wytwórnię.

-Yh.. dobra. Dzięki. -rozłączył się, a ja zaśmiałam się w duchu na myśl jak bardzo Jimin przeskrobał sobie u reszty zespołu.
___________________________
Yah.. macie kolejny.
Jakby ktoś się interesował jak mi podróż mija to jestem dopiero w połowie trasy, którą mam dzisiaj przejechać
A to oznacza że jeszcze mam pare godzin na pisanie rozdziałów
Yay
..
XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro