29.
Obudził mnie wibrujący telefon. Otworzyłam jedno ze swoich ślepi i poczułam pieczenie gałki ocznej. Przecierałam dłuższą chwilę oczy aż przyzwyczaiłam się do pobudki i ze spokojem usiadłam na łóżku. Byłam sama.
-Sen? Znowu? -złapałam się za czoło i przeczesałam włosy do tyłu próbując ogarnąć sytuację. -Aish.. dlaczego Jimin mi się śni... -wtedy poczułam znajomy zapach. Wcisnęłam nos w poduszkę obok i poczułam perfumy chłopaka z moich snów. -Może mi się nie śniło. -po chwili namysłu chwyciłam telefon, a w nim ukryte dwie wiadomości.
Jedna z nich była od Jimina.
„Hej, wybacz że nie zostałem, ale kiedy zasnęłaś musiałem wrócić do siebie i już cię nie budziłem. Mam nadzieje, że w końcu odpoczniesz tyle na ile zasługujesz. Wpadnę w tygodniu jak będę miał czas".
-Czyli jednak?! To nie był sen?!?! -moje oczy rozwarły się do granic możliwości z pełna energii zerwałam się z łóżka.
*
Za zgodą babci, wynajęłam opiekunkę do niej na czas, kiedy będę pracowała w tym schronisku. Niestety stan staruszki nie poprawiał się, a wręcz przeciwnie. Kobieta mało mówiła i potrzebowała pomocy nawet przy piciu herbaty czy jedzeniu.
Tego dnia od samego rana byłam w towarzystwie chłopaka z sąsiedztwa. Okazało się, że schronisko było całkiem niedaleko i w miłej okolicy gdzie było dużo zieleni i ciszy.
Coś jednak nie dawało mi spokoju, a tak konkretnie to, w jaki sposób patrzył na mnie ten chłopak.
Wracaliśmy już do domu. Nie powiem, byłam mu bardzo wdzięczna, że dzięki niemu mogę pracować, ale to w jakiś sposób on się zachowuje względem mojej osoby było (ładnie mówiąc) przerażające.
-Dzięki, że mnie odprowadziłeś pod same drzwi. -zaśmiałam się i próbowałam być miła pomimo tego jak bardzo się peszyłam przy nim.
-Nie ma za co. -uśmiechnął się i stał jakby czekał aż go wpuszczę.
-Wiesz.. będę już uciekać. Babcia pewnie czeka. -splotłam dłonie ze sobą i zaczęłam się zbliżać w kierunku drzwi.
-Jasne. Nie będę cię zatrzymywał. -widziałam jak świdruje mnie wzrokiem więc czym prędzej zamknęłam za sobą drzwi.
-Oh, już panienka jest. -w korytarzu pojawiła się opiekunka babci.
-Dzień dobry.
-Będę się zbierała. Babcia nie śpi, jest już po obiedzie i zostały jej podane leki. -ukłoniłyśmy się do siebie i kobieta opuściła nasz dom. Zaczęłam rozglądać się po garnkach w kuchni mając nadzieję, że coś może zostało.
Obróciłam się i w progu zobaczyłam.. chłopaka z sąsiedztwa.
-Boże drogi.. -podskoczyłam i złapałam się za serce. -Ale mnie przestraszyłeś.. a co ty tu robisz? -zapytałam spokojnym głosem chociaż cała w środku się trzęsłam. Kto normalny wchodzi do czyjegoś domu jak do siebie?!
Chłopak zaczął kroczyć w moją stronę z psychopatycznym uśmiechem.
-Już od jakiegoś czasu chciałem ci to powiedzieć. -z każdym krokiem chłopaka w przód, ja robiłam dwa w tył. Oczywiście w końcu napotkałam ścianę, a chłopak naruszył moją przestrzeń osobistą.
-A-ale nie rozumiem.
-Wiedziałem, że jest w tobie coś wyjątkowego. Zauważyłem to któregoś wieczoru. -pochylił się nad moim uchem i dodał -Jestem lepszy niż ten twój kochaś. Udowodnię ci to.
-Słucham?! -chłopak próbował mi zagrodzić ucieczkę ale sprawnym ruchem wyminęłam go i próbowałam wydostać się z kuchni.
Jak pozbyć się psychopaty z domu, kiedy nie mogę zostawić babci samej na górze? Nie ucieknę, ale nie mogę też zostać.
Wybiegłam z kuchni by jak najszybciej pobiec do salonu gdzie było wiele przedmiotów, które nadawałyby się do samoobrony.
Zostałam złapana za rękę i pociągnięta do tyłu przez co skończyłam na podłodze. Chłopak zbliżał się do mnie więc kopnęłam go w kolano, powodując że zgiął się w pół.
Zaczęłam czołgać się by tylko oddalić się od napastnika ale wtedy pociągnął mnie za nogę i znów przywaliłam głową w parkiet. Chłopak obezwładnił i usiadł na mnie okrakiem pochylając się ku mojej twarzy.
-Nie byłaś gotowa by z nim to zrobić. Ja ci pokażę, co to znaczy miłość.
-Puszczaj mnie!!
-Przestań wierzgać. Chyba nie chcesz żebym zrobił się nie przyjemny! -chłopak brutalnie wbił się w moje usta próbując wepchnąć mi język do buzi.
Zmiana narratora na osobę trzecią
Ziuuuuuuu
Chłopak zdarł z Mileny bluzkę i lekko podduszając dziewczynę ściągnął jej szorty.
-Zostaw mnie!! -próbowała krzyczeć mając nadzieję, że jakiś przechodzień zainteresuje się hałasem. -Pomocy!!
-Zakochałem się w tobie już kiedy o tobie usłyszałem. -trzymając dziewczynę w uścisku, całował jej dekolt i piersi w taki sposób, jakby zaraz miał ją stracić.
-Puszczaj mnie zboczeńcu!! Ratunku!! -dziewczyna trzęsła się i płakała próbując wszystkich swoich sił. Miała ochotę jedynie uciec z domu, nawet jeśli na górnym piętrze leżała jej babcia, która właśnie teraz płakała nie mogąc nic zrobić. Kobieta zamknęła oczy z bezradności, a jedyne na co mogła sobie pozwolić to ciche jęknięcie i łzy. Ciało miała sparaliżowane do tego stopnia, że nie mogła nawet przekręcić głową, a jej wnuczka właśnie przechodzi przez piekło.
-Pokochasz mnie! -chłopak rozwarł uda Mileny i wbił się gwałtownie w jej wnętrze. Dziewczyna krzyczała z bólu i strachu który ją ogarniał. Poruszał się w niej gwałtownie nie zwracając uwagi na pojawiającą się krew z pochwy dziewczyny. -Jesteś taka.. idealna. -pojękiwał podduszając Milenę. Jego orgazm przyprowadzał dziewczynę o mdłości. Już nie miała nawet siły na krzyk czy walkę. Ból rozrywający ją od środka był na taką skalę, że traciła już wzrok.
Wracamy do narracji -Milena
Ziuuuuu
Poruszał się we mnie coraz szybciej, a jedyne co słyszałam to jak nasze ciała obijają się o siebie z donośnym echem. Próbowałam jeszcze krzyczeć, ale każdy dźwięk jaki z siebie wydobywałam nakręcał tego psychopatę.
Poczułam ciepło które rozchodziło się po moim podbrzuszu, a chłopak zluzował uścisk na mojej szyi i zaczął wychodzić ze mnie i gwałtownie wchodzić powodując nieprzyjemne uczucie.
Wtem usłyszałam trzask.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro