Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27.

Dojechaliśmy pod sam dom. Powolnymi krokami udało mi się doprowadzić babcię do jej sypialni, która czekała na powrót kobiety odkąd ta wybudziła się z dziwacznej śpiączki.
Zaparzyłam babci jej ulubionych ziółek i wraz z Jiminem towarzyszyliśmy staruszce przy łóżku do momentu kiedy nie zasnęła.

Opuściliśmy jej sypialnię. Czułam jak mój organizm krzyczy z wycieńczenia że potrzebuje chociaż snu.

-Dosłownie padam. -potarłam dłonią czoło i powędrowałam do kuchni zaparzyć kawy.

-Wszystko w porządku? -Jimin oparł się o blat stołu.

-Jasne, czemu pytasz?

-Bo nie odzywałaś się od tygodnia.. i nie wyglądasz najlepiej..

-Wybacz.. jakoś nie miałam czasu przez tą całą sprawę z babcią.. -nie powiem ci przecież baranie że cię kocham.......... PF! Starałam się nie zwracać uwagi na chłopaka, lecz ten złapał moje dłonie. -Co ty robisz przepraszam bardzo?

-Milena.. widziałaś się w lustrze? -jego głos był przepełniony troską. Znałam już ten ton. -Schudłaś i to nie kilogram. Kiedy jadłaś jakiś pełen posiłek? -w sumie przez ciągłe siedzenie w szpitalu zjadałam może z jedną bułkę dziennie. Stres zapychał mi żołądek. -Ręce ci się trzęsą z osłabienia. -odstawił za mnie kubek na stół i schował moje dłonie w swoich, ciepłych i miękkich.

-Jimin ja..

-Milena musisz o siebie dbać. Wiesz jak się martwiłem kiedy nie miałem z tobą kontaktu? -widząc jego wzrok jedyne co mogłam zrobić to zacisnąć usta w cienką linię i przytakiwać głową. Jimin przytulił mnie i zaczął kiwać nami na boki. Znów mogłam zatopić się w jego cieple i uzależniających perfumach. -Już wszystko dobrze. Obiecaj mi, że znowu zaczniesz jeść i wróci moja dawna Milena, okej? -odsunął mnie na normalną odległość. -Przysięgasz?

-Okej..-wzruszyłam ramionami.

-Ale na mały palec. -wystawił małego paluszka i lekko się uśmiechnął czekając na mój ruch.

-Na mały palec. -splotłam nasze palce i odwzajemniłam uśmiech. Jimin widząc to, wykorzystał moment i zaczął mnie łaskotać. Staraliśmy się być cicho żeby nie zbudzić chorej staruszki. Przyznam szczerze, że bliskość tego chłopaka znów zachęciła mnie do życia.
Jimin obrócił mnie plecami do siebie i zblokował w uścisku jedną ręką wciąż powodując łaskotki.

-Jimin przestań. -prosiłam zaciskając zęby. Chłopak trochę mocniej docisnął mnie do siebie (motylki w brzusiu ^^) i wyszeptał mi do ucha..

-Jak przyznasz w końcu, że jestem twoim superbohaterem.

-Chyba śnisz bambusie.

-Jeszcze to przyznasz. -chwilę rywalizowaliśmy i ostatecznie w tych zapasach zawarliśmy rozejm.

Wiedziałam, że Jimin niedługo powinien się zbierać, więc zaryzykowałam by zrobić mu test jak bardzo mu na mnie zależy. Oczywiście nie zapytam go o to wprost, bo to byłoby zbyt ryzykowne...

-Jimin.. może zamówimy pizzę?

-Teraz?

-Tak w formie podziękowania za pomoc.. a przy okazji będziesz mógł przypilnować mnie przy jedzeniu abym cokolwiek dzisiaj zjadła. -okręciłam się na pięcie i czekałam co zrobi Jimin.

-Jaką chcesz? -niespełna godzinę później siedzieliśmy w salonie zajadając się pizzą i oglądając jakieś dramy które akurat były emitowane.

Z zawziętego oglądania wyrwał mnie śmiech Jimina.

-Co jest? -zapytałam.

-Jesz jak dziecko. -zaczęłam wycierać policzek poirytowana tą uwagą. -Czekaj. -chłopak zabrał moją rękę i dłonią przejechał w okolicy mojej dolnej wargi. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Jimin był skupiony tylko na jednym punkcie. Patrzył na moje usta. Miałam wrażenie, że Jimin słyszy jak serce mi uderza z prędkością porównywalną do prędkości światła. Czułam jak moje wszystkie mięśnie napinają się będąc gotowe na wszelkie zakończenia tej chwili.

Chłopak zamrugał kilka razy, po czym uśmiechnął się i wrócił na swoje miejsce. Nie mogłam uwierzyć, że do niczego ostatecznie nie doszło. Opadłam bezradnie na oparcie kanapy i straciłam ochotę nawet na pizzę.

-Wszystko w porządku?

-Tak. -warknęłam chociaż byłam bardziej smutna niż zła. Jimin usiadł bliżej mnie i przytulił do siebie.

-Co się dzieje, niunia~. -głaskał mi ramię.

-Nic Jimin.

-Wiem że martwisz się o babcię, ale ja martwię się o ciebie. -skierowałam głowę w kierunku chłopaka. Miałam wrażenie, że moje serce zaraz wystrzeli przez to jak blisko Jimina się znajdowałam.

-Nie masz o co się martwić Chim. -chłopak się uśmiechnął.

-Znowu mówisz do mnie Chim. -jego uwaga mnie trochę rozbawiła. -Wiesz, że lepiej ci z uśmiechem?

-Przestań. -klepnęłam go w ramię bo czułam pojawiające się rumieńce na policzkach i znów zaczęliśmy droczyć się na kanapie. Zaczęliśmy się chichrać i spojrzeliśmy sobie w oczy. Wtedy właśnie to się stało...

————————————
podoba się? 😏😏😏









HAAA MYŚLAŁYŚCIE ŻE TO KONIEC?? Nie no macie dalej bo mnie rozszarpiecie.
———————————————
Jimin pochylił się nade mną i pocałował.

Zrobił to tal doskonale. Jego miękkie wargi przylegały do moich, a ja zesztywniałam zdezorientowana zaistniałą sytuacją. Chciałam aby ta chwila nie miała końca, jednak z braku mojej reakcji Jimin zaczął się odsuwać. Wyrwał mnie tym z transu i oddałam pocałunek. Objęłam szyję chłopaka i przyciągnęłam go z powrotem.

Właśnie tego w tym momencie potrzebowałam.

————————
I takim miłym akcentem kończymy ten rozdzialik 😇😇

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro