22.
-Jimin.. co ty w ogóle robisz w szpitalu? -zmarszczyłam czoło.
-Byłem pod waszym domem, bo chciałem.. -zwiesił się. -W sumie jakoś odruchowo do was zajechałem. -zarumienił się. -N-nikt nie otwierał i wtedy jakiś chłopak powiedział że była karetka i kogoś zabrała. Bałem się to przyjechałem do najbliższego szpitala i przy recepcji powiedziano mi że obie do niego trafiłyście...
Potem Jimin przesiedział ze mną cały dzień, a wieczorem zajechała reszta zespołu.
Wszyscy bardzo się zmartwili kiedy usłyszeli, że trafiłam do szpitala, więc w ramach wsparcia każdy coś mi przyniósł... od Taehyunga dostałam pluszaka, Jin przygotował specjalnie dla mnie kulki ryżowe, które zjadłam od razu z wielkim apetytem, Jhope jak to rodzinna nadziejka swoim uśmiechem rozpromienił moją twarz, od RM dostałam książkę o ciekawym tytule jak i opisie.. nawet Suga mi coś podarował, a były to nowe słuchawki i jakaś płyta podpisana jego pismem. Prosił żebym posłuchała jak będę miała ochotę ale żeby nikt więcej nie słuchał. Zrobiło mi się ogromnie miło, że tak chcą o mnie dbać.
-Nie wiem jak mogę się odwdzięczyć wam za to wszystko.. aż mi trochę głupio. -schowałam twarz we włosach.
-Dziecko drogie nic nie mów. Kiedy cię wypisują? Zrobić ci coś jeszcze do jedzenia? Wyglądasz marnie ostatnimi czasy. -Jin wyglądał na zmartwionego.
-Spokojnie, jutro już opuszczam szpital. -posłałam przyjacielowi ciepły uśmiech, który on szybko odwzajemnił.
-W sumie to mogliśmy przynieść jej jakieś kosmetyki. -wtrącił zamyślony Suga.
-Yoongi.. -Jhope go szturchnął z łokcia. -Nie mów tak.
-Nie rozumiem.. -popatrzyłam zmieszana po chłopakach ale żaden z nich nie chciał odwzajemnić kontaktu wzrokowego. Odkryłam nogi i zaczęłam schodzić jeszcze trochę obolała z łóżka.
-Co robisz? -zapytał Jimin. W milczeniu podeszłam do lustra które było na końcu sali. Stanęłam na palcach żeby zobaczyć całą twarz i dopiero teraz zobaczyłam, że mam małe rozcięcie na czole, lekko zaczerwieniony policzek i malutkie ale liczne siniaki w okolicach oczu. Chwilę wpatrywałam się nie będąc pewną czy to aby na pewno moje odbicie.
-Mimi.. -odezwał się Taehyung. Obróciłam się w jego stronę i zaśmiałam się.
-Faktycznie mogliście mi przywieźć kosmetyki. Wyglądam teraz jak maszkara albo nawet zombie haha -popatrzyłam ostatni raz na odbicie i wróciłam do łóżka. Chłopcy po mojej reakcji uśmiechali się niepewnie, ale przytakiwali na wszystko co powiedziałam.
Gdy godziny odwiedzin dobiegły końca cały zespół ulotnił się z sali, a ja sama udałam się do pomieszczenia gdzie leżała moja babcia.
Spała tak spokojnie.. pogłaskałam jej miękki policzek, przysunęłam sobie krzesło i zajęłam miejsce przy jej boku. Trzymając jej chłodną, zniszczoną dłoń czekałam aż ją ściśnie. Czas mijał, a ja w totalnej ciszy, cierpliwie czekałam aż kobieta się obudzi.
-Nie śpisz? -zza pleców usłyszałam znów znajomy głos. Obróciłam się w jego stronę i zobaczyłam Jimina.
-Chim.. co ty tu u licha znowu robisz? Jest późno.
-Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko okej. -podszedł do mnie i dłonią przejechał po moich plecach wywołując tym samym przyjemne dreszcze.
-Nic się nie zmieniło od tych kilku godzin.. -mruknęłam pod nosem.
-Może idź spać co? Wiesz ty która jest godzina?
-A ty kto? Moja mama?
-Nie, ale przywiozłem ci małe co nie co. -pomachał jakąś torebką papierową przed moją twarzą.
-Co to jest? -wzięłam od chłopaka pakunek i okazało się że są tam kosmetyki niezbędne do silnego zakrywania niedoskonałości. Zaczęłam się śmiać pod nosem. -Sugerujesz że jestem brzydka i powinnam się malować? -oczywiście nie byłam zła, że mi to dał, ale chciałam się pośmiać z jego reakcji i tak jak myślałam wpadł w zakłopotanie.
-N-no wiesz.. t-to nie tak że yy no bo sama mówiłaś i.. myślałem że może.. t-to znaczy ja.. -nie pozwoliłam mu dokończyć bo śmiech przeze mnie przemawiał.
-Dobra dobra.. lepiej już się nie tłumacz bo wyjdzie jeszcze gorzej... dziękuje. -wstałam z krzesła i przytuliłam przyjaciela.
-Mimi idź już spać. Jest późno.
-A ty to co..
-Pff jak chcesz to mogę spać z tobą. Wystarczyło tylko poprosić. -wzruszył ramionami jakby był zadowolony z tego co wykminił z moich słów.
-Co? Nie..?! Em.. -teraz to ja zaczęłam się jąkać i pewnie zrobiłam się czerwona jak burak, bo Chim zaczął się chichrać jak wstydliwa nastolatka.
-Dobra, chodź odprowadzę cię. -objął mnie ramieniem i poszliśmy do mojej sali.
W jego objęciu czułam się mega bezpieczna. Za każdym razem kiedy mój nos napotka jego zapach, odczuwam przyjemne uczucie w brzuchu i ciarki na całym ciele.. czy tak wygląda zauroczenie? Szkoda tylko że to uczucie jest w jedną stronę.. A jeszcze niedawno nie mogłam tolerować jego obecności i tego że oddycha tym samym powietrzem co ja.
-Co się tak uśmiechasz? -zapytał puszczając mnie przodem w drzwiach.
-Nie uśmiecham się..
-Nie wcale. -usiadłam na łóżku, a Jimin zajął miejsce na brzegu i położył dłoń na pościeli w miejscu gdzie znajdowała się moja noga. -To ten.. zadzwoń jutro czy zabrać cię ze szpitala i.. w ogóle zadzwoń.
-Jasne.. -po chwilowej i mega niezręcznej ciszy Jimin zaczął się zbierać do domu. Nie chciałam żeby wychodził. -ChimChim..
-Tak? -odwrócił się w moim kierunku, a mnie zalała fala wstydu.
-Mogę mieć do ciebie prośbę?
-Jasne, co tylko chcesz.. -zbliżył się do mojego łóżka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro