19.
Po dniu spędzonym w towarzystwie Jimina zmęczona i zamyślona opadłam na łóżko.
-Zmęczona? -już wiedziałam do kogo ten głos należy.
-Nudzisz się?
-Tylko pytam. -uniosłam się resztkami sił i usiadłam na parapecie otwierając szczerzej okno.
-Co tam sąsiad. -kiwnęłam w jego stronę jakbym była zainteresowana rozmową z tym dziwnym chłopakiem.
-A nic.. ostatnio mam dużo pracy.. -zauważył że go słucham więc mówił dalej. -Odkąd koleżanka z pracy zaszła w ciążę nie mamy nikogo na zastępstwo i muszę robić za dwóch.
-To gdzie pracujesz? -zmarszczyłam lekko czoło.
-W schronisku. -poprawił swoją pozycję na oknie i mówił dalej. -Prowadzi je mój wujek, a że jestem z rodziny i kocham zwierzęta to mnie przyjęli.
-Szlachetnie. -przyznałam.
-A ty pracujesz gdzieś? Widzę cię często w okolicy to chyba masz jakieś zajęcia.
-Nie znalazłam jeszcze pracy.. z moim koślawym koreańskim ciężko o łatwą pracę.
-Może chciałabyś spróbować w schronisku? Chyba że nie lubisz zwierząt.
-Wychowałam się z dwoma psami, kotami i papugą.. myślisz że mogłabym nielubić zwierząt?
-To mam rozumieć że jesteśmy umówieni? Pogadam z wujkiem i myślę że przy dobrych wiatrach w poniedziałek zaczniemy razem chodzić do pracy. -uśmiechnął się. Trochę dziwne to było... rozumiem że można się cieszyć jak będzie się PRACOWAŁO z kimś znajomym.. ale żeby cieszyło chodzenie z kimś do pracy? Wzruszyłam ramionami i zmieniłam temat naszych rozmów.
Pomimo paru dziwacznych odchyłów od normy w jego zachowaniu, okazał się być wręcz świętym człowiekiem. Chodzi do kościoła, muchy nawet nie skrzywdzi, duma rodziców, oczytany, wiele nagród konkursowych... można powiedzieć że moje przeciwieństwo (xD). Ja która przeczytała w życiu tyle książek ile ma palców u ręki, oceny w szkole średnie, brak pracy i brak perspektyw na życie.
Rozmowę przerwał nam mój dzwoniący telefon. To był Jimin.
-Po co ten kasztan dzwoni? Przecież był tu dzisiaj.
-Chłopak?
-Hm co? Oh nie.. -obróciłam się bokiem i odebrałam.
-Po co dzwonisz Chim? -zniknęłam z okna by nie kusiło sąsiada podsłuchiwanie cudzych rozmów.
-Nie stęskniłaś się jeszcze za mną? -włączyliśmy wideorozmowę.
-Jakoś niespecjalnie. -opadłam na łóżko, a Chim przyglądał mi się.
-Haloo ziemia do Parka.
-Wybacz. Zamyśliłem się. -zaśmiał się i przeczesał dłonią włosy.
-Coś ważnego?
-Nic.. martwię się tylko bo byłaś dzisiaj jakaś nieswoja.. -znów to samo dziwne uczucie. W pewnym sensie to słodkie że tak się o mnie martwi i myśli w wolnych chwilach. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Już wszystko w porządku Chim.
-Milena?? -zza okna znów wydobył się głos sąsiada.
-Kto to? -Jimin zmarszczył czoło.
-Poczekaj chwilę.. -odłożyłam telefon na łóżko i podeszłam do okna. -Wybacz, muszę już iść. Pogadamy kiedy indziej. -zamknęłam okno i zasłoniłam żaluzje.
-Co ty tam robisz? -zapytał dzwoniący Jimin. Wskoczyłam na łóżko i podniosłam telefon. -Ktoś jest u ciebie? -wyglądał na przestraszonego i jednocześnie ciekawego.
-To nikt specjalny. Chłopak z sąsiedniego domu.
-Jest u ciebie?
-Co? Nie.. gada do mnie przez okno. -wzruszyłam ramionami.
-Czego on chce od ciebie?
-Jestem na policji?
-Możemy pobawić się w policjanta.. ale to ty będziesz przesłuchiwana. -poruszył dwuznacznie brwiami i wybuchł śmiechem.
-Bardzo śmieszne Chim..
-Lubię kiedy tak do mnie mówisz. -znów uśmiechnął się, a jego oczy zamieniły się w kreseczki. Wyglądał przy tym tak uroczo, że poczułam ciepło na sercu.
Nasza chwilowa rozmowa przeciągnęła się na godzinną, a tematy rozmów wcale nam się nie kończyły. W pewnym momencie zaczęłam ziewać.
-Oho, buba idzie lulu spać? -zapytał.
-Wcale nie. -przetarłam oczy i położyłam głowę w wygodniejszej pozycji.
-Przecież widzę, że jesteś zmęczona. Jeśli faktycznie się rozchorujesz to uwierz mi że nie ręczę za siebie.
-Nie jestem chora.
-Mówiłaś dzisiaj coś innego. -no to mnie ma..
-B-bo... -zacięłam się wymyślając jakieś lepsze kłamstewko.
-Bo co? Zakochałaś się? -zażartował, a ja poczułam falę zażenowania.
-Tak. W książce którą czytam. -brawo ty Milena.
-W książce? A o czym ona?
-O Greyu, Chim..
-Czytasz Greya?? -poderwał się z miejsca na którym siedział.
-N-no tak, a co w tym dziwnego. Wiele dziewczyn teraz to czyta.
-Po kiego grzyba czytasz książkę o jakimś Greyu, skoro w domu na żywo możesz mieć kogoś lepszego od tego chłopczyka?? -wskazał na siebie palcem z wyraźnym wyrzutem i nutką żartu.
-A o kim mowa, bo się zgubiłam? -oczywiście udawałam, ale jakby tak pomyśleć o Jiminie w roli Greya to faktycznie chyba miałabym dylemat który z nich mógłby być lepszy... ten z książki czy ten którego znam.. 🤔
-Halooo
-Co?
-Znowu odpływasz haha.
-Zamyśliłam się tylko. -wzruszyłam ramionami.
-Nono ja już dobrze wiem o czym ty pomyślałaś myszko. -puścił mi oczko. -Dobrze się dzisiaj bawiłem.
-Ja też.. sądząc po uśmiechu babci, ona chyba też miała dobry dzień.
-Idź spać.
-A ty co, moja mama?
-Mama może nie.. ale martwię się.
-Nie masz czym. -znów nie udało mi się powstrzymać ziewu.
-Dobranoc kruszynko. -uśmiechnął się jak zawstydzona nastolatka.
-Mhm.. -przymknęłam oczy.
-Odpoczywaj.
-Zaczekaj.. -uniosłam głowę i spojrzałam ostatni raz na ekran telefonu.
-Co jest?
-Możesz mi coś zaśpiewać? -wstyd zabarwił moją twarz na czerwony kolor.
-Zaśpiewać?
-No bo ty ładnie śpiewasz.. -tak prawdę mówiąc po prostu przez rozmyślanie nad moimi uczuciami wpadłam w doła. Muzyka to jedyne lekarstwo na taki stan.
-Dobrze. -mruknął i delikatnym uśmiechem. -Chcesz coś konkretnego czy..
-Nie. Wybierz co chcesz.. -położyłam głowę na poduszkę i podłączyłam słuchawki by lepiej słyszeć głos chłopaka. Kiedy zaczął cicho śpiewać „Butterfly" czułam jak łzy wzbierają w moich oczach. Widziałam w ekranie telefonu jak Jimin patrzy na mnie z czułością, a głos przepełniony jest wieloma emocjami. To było coś niesamowitego. Moje ciało schowane pod przykryciem całe się trzęsło, ale starałam się zachować pozory że nic się ze mną nie dzieje. Nagle Jimin przerwał śpiewanie, co wytrąciło mnie z rozmyślania.
-Zamknij oczy. -powiedział i jakby nerwowo przygryzł wargę. Było mi głupio za moje zachowanie więc bez słowa wykonałam polecenie Chima. Gdy ten znów zaczął śpiewać, odpłynęłam do krainy snów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro