Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.

Na wstępie pragnę podziękować osobom, dzięki którym powstała ta część. Gdyby nie Wy, nadal ślęczałabym nad pierwszym rozdziałem 🙈😂
—————————————————
-Uh świetnie, teraz pokazujesz że mam jednak skręcić w prawo! Tylko że tutaj nie ma drogi w prawo ośle! -mówiłam ze zrezygnowaniem do ekranu telefonu, w którym GPS miał wskazywać drogę do mojego nowego domu w Seulu, który otrzymałam w spadku. Niestety.. trafiłam chyba do jakiejś kompletnej dziury, bo idę wzdłuż autostrady już chyba 5 kilometr i nie minęłam ani jednego znaku.

Zrzuciłam swoją torbę na rozgrzany asfalt i wskazywałam palcem gest łapania autostopu.
Ostatni raz byłam tu kilka lat temu i skończyło się na tym, że trafiłam do szpitala ze skręconym kolanem przez jednego degenerata na obozie, którego imię często słyszalne w koreańskich social mediach powoduje u mnie niemiły posmak w ustach.

Czekałam już chyba dobrą godzinę, tracąc nadzieję, że kiedykolwiek dotrę do tego przeklętego Seulu i wtem jakiś ciemny samochód zatrzymał się tuż przy mnie. Iskierki w moich oczach zniknęły tak samo szybko jak się pojawiły.

-No to są chyba żarty jakieś... -burknęłam pod nosem widząc twarz kierowcy.

-Dokąd taka dziewczyna się wybiera? -uśmiechnął się zalotnie, ale ja nie miałam w tym momencie nastroju na takie igraszki.

-Seul. -odpowiedziałam bez emocji.

-Wsiadaj. Też tam jadę. -kiwnął głową. Gdybym miała inną możliwość to nie skorzystałabym z JEGO podwózki jednak kto wie kiedy ktokolwiek inny by się zatrzymał.
Złapałam torbę i zajęłam miejsce obok kierowcy.

Jechaliśmy w przyjemnej ciszy dopóki chłopak się nie odezwał.

-Co cię sprowadza do Seulu?

-Rodzinny biznes. -odpowiedziałam krótko. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać ale najwyraźniej mnie nie poznał. W sumie, to było jakieś 7 lat temu.. może się trochę zmieniłam.. albo on ma normalne życie i nie pamięta twarzy wszystkich ludzi którzy się przewinęli w jego życiu....

-Nie wyglądasz na Koreankę, a jednak dobrze mówisz w naszym języku. Skąd jesteś?.. jeśli wolno mi spytać. -uśmiechnął się nie odrywając wzroku od drogi.

-Jestem Europejką jeśli cię zadowoli ta informacja. -chłopak znów się uśmiechnął.

-Woah! Europa jest fajna. Byłem tam kiedyś na wakacjach z kumplami. Podobało mi się... Długo już jesteś w Korei?

-Dokładnie jeden dzień. -prychnęłam patrząc na mijany krajobraz za oknem.

-Jeden dzień? Jeszcze powiedz, że tyle czasu próbujesz dotrzeć do stolicy. -zaśmiał się jednak mi wcale nie było do śmiechu w tym momencie. Wolałam przemilczeć ten temat i znów nastała niezręczna cisza.

-Jestem Jimin. Park Jimin. -rzucił zaglądając w moją stronę. Nie wiedziałam czy mam się uśmiechnąć czy też nie więc zwyczajnie zamrugałam kilka razy i wróciłam do oglądania świata przez szybę.

-A ty jesteś? -zapytał w końcu. Yhh może mnie jednak kompletnie nie pamięta.

-Milena Lee. -odpowiedziałam.

-Milena... -powtórzył jakby chciał zapamiętać albo rozkminiał co to znaczyło. -Masz koreańskie nazwisko! -ucieszył się.

-Tak, bo moja rodzina pochodzi z Korei. W sensie babcia, ale teraz mam rodzinę w Polsce, tam gdzie się wychowałam.

-I tak sama wyleciałaś taki kawał?? -on mnie chyba serio nie pamięta.

-Jimin, wybacz ale spieszy mi się.

-Spoko! Znam skrót do Seulu żeby nie stać w korkach. -obrósł w piórka i zjechał z drogi głównej.

Jechaliśmy już jakiś czas. Po jednej stronie było puste pole, a po drugiej zaś gęsty las.

-Jesteś pewny, że wiesz jak jechać?

-Zawsze tędy jadę. -wzruszył ramionami, a po chwili zaczął cieszyć się sam do siebie.

-Co cię tak bawi?

-Ty w ogóle wiesz z kim właśnie siedzisz w samochodzie?

-Z jakimś psychopatycznym mordercą?

-Wiesz że jestem z muzycznego zespołu?

-A żeby tylko.. -bąknęłam na myśl o dniu, w którym moje kolano przekręciło się w drugą stronę... Chłopak chyba nie takiej reakcji się po mnie spodziewał, bo teraz siedział jakby rozwiązywał najtrudniejsze zadanie matematyczne.

(Sorewicz, musiałam xD oczywiście to nie dosłownie jego reakcja, ale takie tematyczne xd)

-Czekaj czekaj... Milena, Milena.. MILENA! Czy ja cię przypadkiem już wcześniej nie poznałem? -zaczął cieszyć się jak szalony.

-Bingoo!

-O mamo, przepraszam że cię nie poznałem. Yah, zmieniłaś się od tamtego czasu.

-A ty dalej wyglądasz na kogoś kto jest pozbawiony wzrostu.

-Aish, jak zawsze niedostępna. -mimo moich prób hejtowania chłopaka, on i tak się cieszył. CO Z NIM JEST NIE TAK? Nagle zaczął zwalniać.

-Czemu się zatrzymujemy? -zapytałam.

-Ym.. przystanek. -wysiedliśmy z auta rozprostować nogi. Zrobiłam dwa skłony i wyprostowałam się gotowa do dalszej drogi. Jimin oparł się o maskę rozgrzanego samochodu.

-Co się tak gapisz?

-Patrzę tylko jak bardzo się zmieniłaś i nie wierzę, że to ty.

-Bo co? Bo ważyłam więcej niż ty i nie byłam tak wysportowana? Ale spokojnie, ty natomiast już chyba nie urośniesz.

-Skąd w takim małym ciele tyle złości?

-Skąd w takim małym ciele.. -nie dokończyłam bo przerwał mi grzmot. -Burza?

-Na to wyglada.

-Jedźmy już zanim deszcz nas złapie.

-N-no więc właśnie...-zaczął grymasić.

-Co jest?

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro