Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°4

🌹Kocham cię...🌹

Jak na pogodę w Korei było całkiem przyjemnie. Słońce lekko grzało, wiaterek przyjemnie wiał, a przede wszystkim nie zanosiło się na deszcz. Niebo było czyste, bez żadnej chmurki. Nie raz w taką pogodę chciałam wybrać się na działkę wypoczynkową na obrzeżach miasta, ale trzeba było się tłuc metrem, a zaraz potem autobusem. Nie jest to na moje siły, ale dziś było inaczej. Spakowałam ogrodniczki, jakąś koszulkę na zmianę i trochę jedzenia do torby i ruszyłam do kuchni. Z szafki wyjęłam krem z filtrem UV i jakieś plastry opatrunkowe w tak zwanym 'razie w' i włożyłam w boczną kieszonkę torby. W tej samej chwili ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Pobiegłam szybko do nich i otworzyłam je.
-Słońce! - spojrzałam na zadowolonego koreańczyka i posłałam mu swój śliczny uśmiech. Oparłam się o futrynę drzwi.
-Co pana tu sprowadza? - chciałam dokuczyć przyjacielowi, ale jak zwykle coś mi nie wyszło.
-Nie pan tylko oppa, skarbie - rzucił chłopak wchodząc mi do mieszkania.
-Na nikogo nie mówię oppa - ruszyłam za nim. On tylko zaśmiał się i powiedział.
-Ale zawsze możesz zacząć - puścił do mnie perskie oczko. - Gdzieś się wybierasz?
-Tak na działkę rekreacyjną rodziców.
-Daleko?
-Godzinę drogi stąd, a co chcesz jechać ze mną?
-Jak proponujesz - zaśmiał się. - I tak bym się wprosił.
-Jak zwykle szczery - klepnęłam go w ramię. - Wziąć ci jakieś jedzenie?
-Możesz wziąć pierogi? I kanapki?
-Ile chcesz kanapek? Pięć ci wystarczy? - chłopak rozszerzył oczy ze zdziwienia.
-Aż tyle? Przecież to za dużo.
-Będziemy tam cały dzień. Poza tym tacy mężczyźni jak ty muszą jeść dużo nie? Te ramiona same z siebie nie są takie barczyste - zaśmiałam się, kiedy sprawdzałam dłonią jego biceps. Odsunęłam się od chłopaka i splotłam nasze dłonie.
-Zaraz mamy pociąg - spojrzałam na zegarek, który wskazywał równo godzinę dziesiątą. Jimin wzmocnił uścisk naszych dłoni i pociągnął mnie do kuchni. Wzięłam stamtąd moją torbę.
-Masz, żebyś nie zmarzła - zarzucił mi swoją bluzę na ramiona.
-Ale przecież mogę wziąć kurtkę - odparłam..
-Przecież jest w praniu sama wczoraj mi pisałaś.
-No tak rzeczywiście, ale głuptas ze mnie - zaśmiałam się.
-Ale za to jaki słodki i kochany - szepnął cicho z nadzieją, że nie usłyszę. Nawet nie wie jak bardzo się mylił.
-Jestem słodka i kochana? - zapytałam.
-Myślałem, że nie usłyszysz - podrapał się w tył głowy.
-Ale usłyszałam.
-Jesteś i to bardzo, a teraz chodź na pociąg!
-Ej, nie zmieniaj tematu chłopcze.
-Naprawdę się spóźnimy - pociągnął mnie na korytarz. Zamknęłam drzwi za sobą i zjechaliśmy windą na parter w całkowitej ciszy. Po chwili zajmowałam miejsca w pociągu. Siedziałam obok okna, a chłopak tuż obok mnie. Nasze dłonie nadal były złączone.
-Nad czym tak myślisz? - zapytał Jimin patrząc mi w oczy. Wzdychnęłam cicho i położyłam głowę na jego ramieniu. Z boku wyglądaliśmy zupełnie jak para. Każdy to widział, a nawet słyszałam jak pewna pani mówi do swojego męża jak uroczo razem wyglądamy. A pytanie "Wyglądają jak my w młodości, prawda kochanie?" było rozkoszne i powodowało skok cukru.
-Jakoś przez chwilę zrobiło mi się smutno...
-Coś cię dręczy? Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko...
-Wiem o tym, tylko...muszę znaleźć odpowiedni czas na to i odwagę, której mi ostatnio brakuje...ehh jestem takim tchórzem...
-Ja tak samo...przepraszam, że teraz to mówię, ale zakochałem się...
-Co? - udawałam zdziwienie, bo dobrze słyszałam wyznanie chłopaka sprzed kilku dni.
-Też jestem tchórzem, bo boję się powiedzieć ukochanej co do niej czuję....
-Musisz jej to powiedzieć! - oderwałam się od ramienia chłopaka i spojrzałam mu w oczy. - Co jak ona też cię kocha?
-A jak nie? Nie chcę jej stracić - wyczułam drgania w jego głosie.
-Nie bardzo potrafię doradzać w takich sprawach, bo jeszcze nigdy się nie zakochałam... - zaczęłam.
-Ale gdybym kochała (i to robię) to chciałabym wyznać osobie, że kocham (ale tak samo się boję, mimo, że wiem że on kocha mnie, a nie kogoś innego). Strach byłby silny, ale myśl, że jeśli za późno się zdecyduję wyznać to osoba, którą kocham mogłaby związać się z kimś innym - spojrzałam na niego poważnym wzrokiem. - Jimin jeśli jej nie powiesz jak najszybciej to ona może znaleźć szczęście przy boku kogoś innego (tak nigdy nie będzie, bo nikogo innego nie pokocham tak jak jego).
-T.I łatwo powiedzieć...mogę spróbować na tobie? - usiadłam bokiem opierając się o ścianę za mną.
-Jeśli Ci to pomoże...
Jimin spojrzał w moje oczy. Splótł nasze palce i zaczął się patrzeć z uwagą na każdy ich detal. Zaczął głaskać je kciukami, a ja siedziałam zauroczona w gestach chłopaka. W pewnym momencie poczułam jego perfumy intensywniej niż kilka chwil wcześniej. Teraz już nie zwracałam uwagi na otoczenie i to co powiedzą ludzie. Najważniejszy był chłopak, który siedział naprzeciwko mnie i to miała być bardzo ważna chwila. Powiedziałabym, że przełomowa w naszych relacjach.
-Nie potrafię wyznawca komuś uczuć, ale dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko. To co powiem nie jest test czy poradzę sobie wyznać uczucia ukochanej, bo to będzie moje prawdziwe wyznanie- spojrzał mi w twarz, a ja udałam zaskoczenie. - Ciężko mówić mi na ten temat, mimo, że wiedziałem, że ta chwila kiedyś nadejdzie. Przygotowywałem się dość długo na tą rozmowę, ale, gdy tylko spojrzałem ci w oczy zapomniałem o wszystkim - zarumieniłam się, gdy chłopak na chwilę przerwał. Zerknęłam tylko za okno, by kontrolować kiedy mamy wysiąść. Na szczęście jeszcze długo do naszej stacji.
-Chcę żebyś wiedziała, że kiedy ujrzałem cię wtedy na korytarzu poczułem to od razu. Stałaś wtedy przy swoich rodzicach i uśmiechałaś się delikatnie. Wtedy twój tata powiedział coś zabawnego i zaśmiałaś się swoim cudownym głosem. W tamtym momencie skradłaś mi serce - ten śliczny rumieniec pokazał się na jego policzkach. - Pokochałem cię i chciałem być jak najbliżej, ale po prostu byłem tchórzem. Pamiętasz, gdy byliśmy razem w kinie. Wtedy, gdy zobaczyłem cię jak stałaś roześmiana obok Hoseoka przestraszyłem się.
Spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem...
-Dlaczego? - zapytałam.
-Bo myślałem, że jest coś między wami...stał zbyt blisko ciebie, patrzył na twoją twarz, a w dodatku prawie stykaliście się ramionami. Gdy tylko zauważył mnie i powiedział, że zostawi nas samych w duchu zacząłem skakać z radości - uśmiechnęłam się.
-Kocham cię - przyciągnął moje dłonie do swojej twarzy i ucałował. W tym samym momencie usłyszeliśmy, że pociąg wjechał na naszą stację. Złapałam chłopaka pod rękę i wyszliśmy razem na peron. Skierowaliśmy się do wyjścia przed budynek. Ale zanim wyszliśmy z podziemia chłopak rozejrzał się dookoła i zaciągnął mnie w miejsce, gdzie nie było ludzi.
-Jimin co-
-Kochasz mnie? - przerwał mi pytaniem, na które od dawna znałam odpowiedź. Chłopak patrzył na mnie z miłością w oczach. W tamtym momencie wydawało mi się, że widziałam serduszka w jego źrenicach.
-Kocham i to nie wiesz jak bardzo - spojrzałam na moje buty. Jednak po sekundzie ujrzałam również i jego. Poczułam palce na podbródku, które zmuszają mnie bym spojrzała w twarz mojemu rozmówcy.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to słyszę - przyciągnął moje ciało do swojego i objął wokół talii. Cmoknął mój policzek i wtulił mnie w siebie. Zamknęłam oczy i zaczęłam wdychać ten cudowny zapach od którego kręciło mi się w głowie. Nasza wycieczka została zapomniana, bo autobus już dawno odjechał. Zamiast tego tkwiliśmy w czułym uścisku na, który już tak dawno czekaliśmy.

🌹🌹🌹

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro