Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

°35

6/10

Nie spodziewałam się takiej dużej aktywności pod poprzednim rozdziałem ❤️ dziękuję 💞

(Nie mogę dodać zdjęcia, ale to nie jest w tym momencie ważne. Dodam, gdy będzie można)

🌹Dwie kreski🌹


W przeciągu kilku dni poczułam się znacznie gorzej, a moje bóle brzucha wzmocniły się. Wszyscy dookoła mówią żebym poszła do lekarza, ale po prostu nie mam siły.

Moja choroba ujawniła się akurat wtedy, gdy miałam wrócić do Seulu.

*

Piłam już trzecią herbatę imbirową z kolei. Już naprawdę miałam jej dosyć, a objawy ciągle nie ustały. Od kilku dni miałam ochotę spać i wymiotować. Na zmianę. Wszyscy byli zaniepokojeni moim stanem i nawet chcieli wysłać mnie do szpitala.

-Nigdzie nie pojadę! to tylko grypa żołądkowa...przejdzie mi! - krzyknęłam na mojego kuzyna, który opierał się o futrynę drzwi. Spoglądał na mnie troskliwym, zmartwionym wzrokiem. Przecież nie umrę od jakiegoś zatrucia. Mój organizm jest za silny.

-Już dawno by ci przeszło. Dlaczego nie chcesz dać sobie pomóc? - usiadł w nogach na moim łóżku.

-Bo to tylko zatrucie pokarmowe...- mruknęłam spoglądając na swoje dłonie, które splotłam na kołdrze.

-A co jeśli to...- nie pozwoliłam mu dokończyć zdania, gdyż schowałam swoją głowę pod poduszkę.

-To na pewno nie jest to o czym myślisz! - wykrzyczałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. Przecież jestem za młoda!

-Y/N naprawdę musisz jechać i dowiedzieć się co ci jest! a co jeśli to nowotwór! - zdjął kołdrę z mojej głowy i wykrzyczał do mnie przez łzy. - Zbadaj się, bo jeśli zrobisz to za późno to będzie po wszystkim! nie pozwolę ci odejść jak mojemu ojcu!

-Ale...

-Nie ma żadnego ale! Y/N tu chodzi o twoje zdrowie! dziewczyno masz je tylko jedno! - patrzyłam na niego zszokowana.

-Dobrze...ale najpierw chcę byś coś dla mnie zrobił...

-Co mam zrobić? - przybliżyłam się do jego ucha i wyszeptałam. On tylko spojrzał się na mnie zdziwiony.

-Myślisz, że to ciąża? co jak ludzie będą się na mnie dziwnie patrzeć?

-Zignoruj ich...to jak kupisz mi? proszę - spojrzałam na niego błagającym wzrokiem. W końcu uległ.

-Dobrze! - machnął rękoma. -Niedługo wrócę.

-Czekam - oparłam się o poduszkę. W tamtym momencie byłam pewna, że wynik będzie pozytywny. Nieświadomie położyłam dłoń na podbrzuszu, choć wiedziałam, że na dziecko jest jeszcze stanowczo za wcześnie.

-Jeśli to prawda...- szepnęłam do siebie. - To mamusia już cię kocha.

Pogłaskałam tamto miejsce i moje oczy wkrótce się zamknęły. Zasnęłam.

*

-Halo...Y/N wstawaj już jestem - otworzyłam powoli oczy i ujrzałam Soobina, który pochylał się nade mną. W dłoni trzymał małą reklamóweczkę, a na głowie miał puchatą czapkę, która dość śmiesznie wyglądała. -Mam to o co mnie prosiłaś...

-Kupiłeś ten test ciążowy? - zapytałam się.

-No tak w końcu tylko o to mnie prosiłaś - podał mi reklamóweczkę.

-Zaprowadzisz mnie do łazienki? - podniosłam głowę z poduszki i już chciałam zejść z łóżka, ale Soobin mi przeszkodził.

-Czekaj zaniosę cię tam - odkrył mnie i wziął na ręce. Nieświadomie położyłam dłoń na brzuchu. Chłopak posadził mnie na wannie, wyciągnął opakowanie i podał mi je do rąk.

-Zawołaj mnie gdy skończysz. Zrobię ci coś do jedzenia - pocałował mnie w czubek głowy i wyszedł z pomieszczenia. Kiedy drzwi zamknęły się za nim ja zrobiłam swoje i pozostało mi czekać trzy minuty.

-Soobin! - krzyknęłam, ale chłopak nie przychodził. Wyszłam powoli z pomieszczenia i skierowałam się do kuchni, gdzie chłopak gotował potrawkę warzywną z ryżem. Podeszłam do kanapy i usiadłam na niej. Dawno nie oglądałam telewizji. Wyjęłam telefon z kieszeni. Zapaliła się zielona dioda.

Od: Kook :)

Czemu nie wracasz do domu?

Do: Kook :)

Źle się czuję...

Od: Kook :)

To coś poważnego? Jimin odchodzi od zmysłów...

Do: Kook :)

Powiem ci wszystko po badaniach.

Od: Kook :)

CO? jakich badaniach? jesteś w szpitalu?

Na tę wiadomość już mu nie odpisałam. Oparłam się o kanapę i przykryłam tym samym niebieskim kocem.

-Y/N? już skończyłaś? - zapytał mnie Soobin zerkając na mnie z kuchni.

-Już minęły trzy minuty! - wstałam nagle, ale zakręciło mi się w głowie. Chłopak pomógł mi dostać się z powrotem do łazienki. Byłam przerażona.

-To co na trzy spojrzymy na wynik...raz...dwa...trzy!!! - spojrzałam na wynik. W sumie spodziewałam się...DWIE KRESKI!

-JESTEŚ W CIĄŻY! - wykrzyczał Soobin. Z radości podniósł mnie i obrócił wokół swojej osi.

Do pomieszczenia wparowała ciocia Miko.

-Co się dzieje! Y/N wszystko dobrze? - spojrzała na mnie.

-Jestem w ciąży!...prawdopodobnie...

-Gratulacje! - krzyknęła i przytuliła mnie do siebie.

Ze szczęścia popłakałam się.

-Teraz to na pewno musisz wrócić do Seulu - powiedziała ciocia patrząc na mnie wesołym wzrokiem.

-On musi dowiedzieć się prawdy - nie zdążyłam się obrócić, a usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi. Spojrzałam na pozostałą dwójkę i spodziewałam się, że nikogo się nie spodziewają. Lekko zdziwiona zeszłam na dół i powolnym krokiem skierowałam się do drzwi. Serce tłukło mi się w klatce piersiowej, bo miałam dziwne przeczucie, które się nie myliło.Otworzyłam drzwi, a za nimi stał on...Park Jimin we własnej osobie...

-Tęskniłem za tobą - szepnął przez łzy i zamknął mnie w swoim uścisku. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku. Rozpłakałam się. -Kochanie...

Odsunął się ode mnie i wziął moją twarz w swoje dłonie. Zaczął scałowywać moje łzy z policzków.

-Przepraszam...że uciekłam, że nic nie powiedziałam, że ukrywałam się, że nie chciałam z tobą rozmawiać...przepraszam - objęłam go mocno, a on pocałował czubek mojej głowy.

-Nie płacz skarbie...to nie twoja wina. To ty wybacz mi, że nic nie zauważyłem.

Zerknęłam na tę dwójkę. Uśmiechali się i pokazywali gestami by mu powiedzieć.

-Jimin...- zaczęłam, ale gdy spojrzałam mu w oczy moja odwaga natychmiast wyparowała.

-Tak kochanie? - wzdychnęłam cicho i pociągnęłam go na górę do mojego tymczasowego pokoju. Weszłam do łazienki, zabrałam ze sobą test ciążowy i schowałam do kieszeni. Wyszłam z obawą, że chłopak może być wściekły. W końcu cheć posiadania potomka była u niego na ostatnim miejscu. On i jego zespół jest w tym momencie na szczycie, a bobas by mu tylko przeszkodził. Podeszłam ze strachem do niego i wyciągnęłam przedmiot z kieszeni. On spojrzał na mnie zszokowany. Podałam mu test do rąk.

-Jimin...chyba jestem w ciąży - wyznałam nawet na niego nie patrząc.

🌹🌹🌹

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro