Epilog
Dwanaście lat później
Powinniśmy być już w łóżku, ale Cole robi sobie jaja i nie wraca do domu. Nie jest grzecznym chłopcem. Cholera, nie wiem, skąd mu się to wzięło. Ja byłem grzeczny. Liam było nieco mniej grzeczny... z kolei Maya.. raczej też nie należy do grzecznych dzieci. Jest tak zapatrzona w swojego starszego brata, że czasem płacze, gdy Cole nie chce jej gdzieś zabrać. Często go tym przekonuje, chyba, że idzie na randkę.
– Chodź, musisz to zobaczyć – Jenny wyrywa mnie z mojego gabinetu – Cholerni, sąsiedzi.
– Od kiedy przeklinasz?
– To przez Cole'a, on w kółko mówi 'cholera'.
Stajemy w oknie, które wychodzi na ulice. Maya już tam stoi i gapi się przez firankę.
– Co tu się dzieje, moje drogie panie?
– Ciii, tato, patrz – Maya odsłania mi firankę – Cole się rumieni – chichocze.
Czochram włosy mojej córki.
– Czy to jego pierwszy pocałunek? – pyta Jenny.
– Dziewczyny... – to zdecydowanie jego pierwszy pocałunek.
– O Boże to takie słodkie! – piszczy moja żona.
– Ciii, Jenny – czochram jej włosy.
– Mam szesnastoletniego syna, jeszcze niedługo, a to ty, Maya, będziesz tam stała.
– Fuj! – to jest moja dziewczyna.
– Po mim trupie, drogie panie.
Dziewczyna Cole'a mieszka na przeciwko. Cole odprowadza ją pod same drzwi, a potem wraca do domu. Chcemy się schować, ale nam się nie udaje.
– Wiem, że patrzeliście! – wygląda na podekscytowanego – Ale mam to gdzieś, bo zgodziła się zostać moją dziewczyną!
– Mój syn ma dziewczynę! – cała Jenny. Jest głośniejsza niż kibice drużyny futbolowej, tak mocno wspiera swoje dzieci.
– Porywam, Maye – mają tą więź, która ja mam z Liamem, a Jenny z Mia. Będą plotkować całą noc. Cole nie lubi, gdy mówię, że plotkuje, ale to jest to, co robi ze swoją siostrą.
– Może byście chociaż życzyli swoim starym rodzicom 'dobrej nocy'?
– Kocham cię, tato! – mówi Maya i całuje mnie w policzek z blizną. Gdy była mała, ani raz się mnie nie wystraszyła, potem często pytała dlaczego ja to mam, a Liam nie. Za pierwszym razem płakałem jak małe dziecko, ale gdy już była na tyle duża, żeby to zrozumieć, po prostu mnie wyściskała i na dodatek przeprosiła. Nigdy nie chciałem, żeby mnie przepraszała i czuła się niezręcznie. Dobrze ją wychowaliśmy, a Jenny często jej opowiadała o naszej miłości. Uwielbiała słuchać te historie.
– Dobrej nocy – mówi Cole, a ja czochram mu włosy.
– Cole – chcę go o coś zapytać, ale on mi przerywa.
– Przecież wiecie, że was kocham, prawda? Spoźniłem się chwile, a wy mnie podglądaliście. Jesteśmy kwita? Dobranoc, mamo – całuje Jenny w policzek – Dobranoc, tato. Kocham was, wiecie?
Jenny podchodzi do niego i go ściska.
– Jesteś już takim dużym chłopcem.
– Mamo... – jęczy Cole.
– To już nie chłopiec, to mały mężczyzna.
– Dobra, zmywam się stąd. Maya, chodź! – Maya biegnie z nim po schodach.
Trochę nam zajęło wybudowanie tego dużego domu, w którym wszyscy mają miejsce dla siebie i jeszcze jest miejsce dla gości.
Idziemy do naszej sypialni. Przebieramy się w piżamy, zdejmuję protezę i kładę się do łóżka.
– Nie mam nogi, mam blizny i każdego dnia, przez większość czasu, w ogóle o tym zapominam, wiesz? Wy sprawiacie, że nie pamiętam.
– Kocham cię – Jenny wspina się na mnie. W końcu mamy chwile dla siebie, ale wtedy dziwni mój telefon.
Liam
Liam i Mia wzięli ślub wiele lat temu, ale długo mieli problem z zajściem w ciąże, teraz się to udało, ale każdy telefon.. był bardzo przerażający, bo już nie raz dzwonili zapłakani, że znowu się nie udało.
– Mia rodzi, jestem przerażony.. czy możesz..
– Już jadę, brachu – odpłacam mu się za te wszystkie lata, gdy był przy mnie. Jenny też już wyskakuje z łóżka.
– Kocham cię – mówi do słuchawki.
– Zajmij się Mia, potem po wyznajemy sobie braterską miłość.
Dbajcie o rodzine. Dbajcie o miłość. Nie bójcie się marzyć.
Jeśli masz siłę walczyć, znajdziesz swoje szczęście.
Mii i Liamowi rodzi się piękna córka.
Teraz cala rodzina Hemmingsów jest pełna.
****
Mniej lub bardziej dramatyczna historia.
Nie powiem za wiele, po prostu się nie poddawajcie. Zagryźcie zęby i ruszajcie do przodu.
Dziękuję, że byliście:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro